Wokół Pierwszego Powstania Śląskiego

Obrazek użytkownika Jadwiga Chmielowska
Historia

Ledwo się powstanie rozpoczęło a już zaczęły do różnych władz polskich płynąć meldunki. Do dowództwa 2 dywizji strzelców armii gen. Hallera wpłynęło oświadczenie Konstantego Wolnego i ks. Pawła Pośpiecha. Choć rozumieją dlaczego Ślązacy chwycili za broń to jednak znalazły się w nim zdania: ”Ludność znajduje się w stanie wielkiej rozpaczy z powodu ostatnio doznanych rozczarowań i zawodów, które w ludności obudziły nienawiść przeciwko najeźcy. Można oczekiwać, iż nienawiść obróci się w pogromy nielitościwe Niemców i Żydów, ponieważ tłum jest zupełnie pozbawiony dowódców inteligentnych, którzy by mogli przeszkodzić podobnym wybrykom. Wobec takiej sytuacji pewne kroki zaradcze są nieodzowne. Z drugiej strony agitacja komunistyczna jest prowadzona z niebywałą energią wykorzystując do swej agitacji: brak żywności, 2) zupełną nieświadomość terminu okupacji Górnego Śląska przez wojska koalicyjne.” W oświadczeniu tym proponują w razie upadku powstania, zmienić umowę koalicyjną tak, by wojsko polskie mogło wejść na tereny plebiscytowe. Proponują nawet wprost Armię gen. Hallera. Choć tekst ten jest propolski, to jednak widać w nim zgrzyt - wpływ propagandy niemieckiej i niestety niektórych kręgów Śląskiej inteligencji nie wierzącej w patriotyzm i rozwagę ludu śląskiego. Podobnie NRL tłumaczyła wcześniej w Paryżu, powstanie Armii Wielkopolskiej, która miała być jakoby użyta do tłumienia ruchu rewolucyjnego.
Konstanty Wolny, to ten sam, który w kwietniu jechał pilnie do Poznania, by zaalarmować Naczelną Radę Ludową o wyznaczeniu przez POW terminu rozpoczęcia walk i przywieźć rozkaz Wojciecha Korfantego wstrzymujący działania zbrojne. Zmarnował tym szansę na zwycięskie powstanie w sprzyjających insurgentom warunkach. Ks. Paweł Pośpiech był działaczem Narodowej Demokracji, która niechętna była walkom powstańczym.
Premier Ignacy Paderewski (18.11.19 -27.11.19), również związany z NRL, w odezwie rządu polskiego, to właśnie komunistom przypisał wybuch powstania. Tak też pisała w tym czasie niemiecka prasa burżuazyjna, która nie chciała międzynarodowej opinii publicznej podawać informacji o istnieniu wielkich problemów narodowościowych na Śląsku. Dopiero w drugiej fazie powstania przyznano w Warszawie, że Powstaniem kieruje POW G. Śl. nie tylko znana ale i całkowicie podporządkowana przecież obozowi narodowemu w Poznaniu (NRL). „Ludność górnośląska, prowokowana przez wystąpienia spartakowców oraz prześladowana ze strony władz i wojsk niemieckich, straciła cierpliwość.” - tak po przeredagowaniu zapisano w komunikacie rządu polskiego. Nie można się temu dziwić, wszak endecja była przeciwna nie tylko strajkom ale nawet także Powstaniu Wielkopolskiemu. Politycy ci chcieli czekać na decyzję mocarstw. Dziwnym wydaje się takie postępowanie, bo przecież zarówno Paderewski jak i głównie Korfanty dobrze zdawali sobie sprawę z tego, że to lud śląski, a nie komuniści wywołają powstanie.
Przede wszystkim rozpoczęcie powstania w kwietniu, tak jak chciało POW, miało największe szanse na sukces. „Wybuch powstania przed 7 maja 1919r. – terminem przedstawienia pierwszej wersji traktatu pokojowego Niemcom, przewidującego wcielenie Górnego Śląska do Polski – rokował jeszcze szanse na sukces, ponieważ byłby stworzeniem faktu dokonanego, zgodnego jednak w zasadzie z intencjami Ententy. Tak się jednak nie stało. Całkowitą pod tym względem odpowiedzialność ponoszą tu Komisariat NRL – przypomnijmy, że organ ten był również przeciwny wybuchowi powstania wielkopolskiego – oraz rząd polski. Wspólnym motywem niechęci obu organów do idei ruchu zbrojnego na zachodzie była źle pojęta lojalność w stosunku do przyszłych decyzji konferencji pokojowej oraz obawa przed zradykalizowania się ruchu zbrojnego.” - ocenia Franciszek Hawranek w komentarzu do książki Jana Ludygi –Laskowskiego „Zarys Historii Trzech Powstań Śląskich 1919,1920,1921”.
Niestety powiązanie śląskiej POW z Naczelną Radą Ludową w Poznaniu a nie stworzenie własnego centrum politycznego i ściślejszych kontaktów, zwłaszcza politycznych z dowództwem POW w innych regionach Polski zemściło się. Ślepe posłuszeństwo Naczelnej Radzie Ludowej a szczególnie Korfantemu, którego traktowała jako „niepodważalny autorytet i decydującą instancję” nie sprzyjało podejmowaniu samodzielnych i słusznych decyzji. Jak już wspomniałam zaprzepaszczono szanse na zwycięstwo. Trudno teraz powiedzieć czy endecki rząd pod kierownictwem Paderewskiego zdecydowałby się w kwietniu na przerzut broni i na wkroczenie wojsk polskich pod pretekstem ochrony ludności polskiej i zaprowadzenia porządku.

W raporcie z 18 VIII 1919r. płk Kazimierz Łukoski „Orlicz” dowódca 6 pułku strzelców polskich tak meldował: „O godz. 3: 30 rano, Niemcy zostali zaatakowani przez Polaków – Górnoślązaków, którzy byli uzbrojeni w granaty ręczne, rewolwery i własnoręcznie robione bomby.(…) Grupa Polaków - Górnoślązaków w liczbie ok. 300 przekroczyła granicę celem ściągnięcia pomocy. Nie można ich powstrzymać, mimo starań z naszej strony. Tak wielką jest u nich chęć walki. (…) Biją się w tej chwili za sprawę, która nam wszystkim, z różnych względów jest tak droga.. Dotychczas wszystko wskazuje na to, że na próżno się nie biją, bo jednostki niemieckie stawiają słaby opór powstańcom. (Powstańcy donoszą mi, że niektóre jednostki niemieckie, obwarowane w koszarach czy domach, nie chcą poddać się powstańcom tylko z tego powodu, ponieważ boją się zasłużonej zemsty Polaków; natomiast jednostki te gotowe poddać się, gdyby przed nimi stanęły jednostki armii regularnej.) Oprócz tego powstańcy donoszą, że urzędnicy niemieckiej kolei żelaznej, mimo iż są to w przeważnej części Niemcy, sympatyzują z powstańcami i przez bierne wykonywanie rozkazów niemieckich opóźniają przesyłki transportów wojska niemieckiego zdążającego na teren walki.”
Płk Łukoski ostrzegał również dowództwo, że podlegający mu żołnierze polscy mogą próbować pomóc powstańcom pojedynczo jak i w małych oddziałach przechodząc granicę. Powtórzył też na piśmie swą prośbę telefoniczną o wysłanie misji wojskowej i polskiego wojska do obwodu Katowice, „bo obawiam się jeszcze, że korzystając z zamieszania powstałego na G. Śląsku, mogą powstać rewolty, organizowane przez bolszewików. Ci mogliby zająć kopalnie, przedsiębiorstwa przemysłowe i zniszczyć na nieprzewidziany czas cały kraj. (Dla informacji podaję, że Niemcy mieli w planie zniszczenie całego przemysłu przed ukazaniem się traktatu pokojowego).” Organizacje polskie na Śląsku powołały już wcześniej straż przemysłową aby pilnowała zakładów pracy przed niemiecka i komunistyczną dywersją. Członkowie tej straży byli nazywani „zicherkorzami”.
Zagłębiacy jak mogli wspierali powstańców. Już18 sierpnia 1919 roku, o 3 rano ogłosili w Czeladzi strajk. Delegat w imieniu robotników oświadczył: „ Strajk odbędzie się w największym spokoju; praca zostanie podjęta z chwilą, jak wojska polskie otrzymają rozkaz wkroczenia na G. Śląsk. W chwili obecnej górnicy z Czeladzi i Saturna wystawili posterunki strajkowe i ruch strajkowy odbywa się w całym spokoju. – czytamy w meldunku pułkownika Łukoskiego. Jak widać na tym przykładzie PPS wspierała powstańców. Józef Piłsudski przychylny powstańcom, nie mógł jednak radykalnie sprzeciwić się endeckiemu rządowi. Należy pamiętać, że rozmowy pokojowe w Paryżu prowadził właśnie przywódca endecji Roman Dmowski. Powstanie wielkopolskie wybuchło, gdy Premierem był Jędrzej Moraczewski z PPS.
Roman Dmowski, jako były poseł rosyjskiej Dumy nie popierał też walki o wschodnie granice Polski. Przecież wtedy jeszcze państwa Ententy miały nadzieję na poskromienie rewolucji w Rosji, która była sojusznikiem w I wojnie światowej. Do dziś niektórzy endecy mają pretensje do Piłsudskiego, że nie pomógł białym generałom, ale ci nie widzieli możliwości istnienia niepodległej Polski. Stali na stanowisku jedynej i niepodzielnej Rosji. Nie było wiec z kim rozmawiać!

Według Encyklopedii Powstań Śląskich w Pierwszym Powstaniu Śląskim wzięło udział od 12 do 15 tys. Ślązaków. Zestawienie opracowane przez Stanisława Nogaja mówi o 477 osobach poległych w walkach. Powołana pod naciskiem międzynarodowej opinii komisja niemiecka ustaliła łączną liczbę 2500 poległych, rozstrzelanych i powieszonych Polaków czyli cztery razy więcej Niemcy zamordowali w wyniku represji niż poległo w boju.

Niemiecki odwet
„Schwytani przez wojsko powstańcy przechodzili straszne katusze w koszarach i na podwórkach policyjnych. Deptano ich nogami, tarzano i wleczono po ziemi, bito obszytemi skórą łańcuchami, wężami gumowemi i elektrycznymi kablami. Ulubioną torturą był przysiad i trzymanie na głowie wiader napełnionych wodą. Bicie rozdzielano w porcjach co dwie godziny, i tak w ciągu całej nocy. Wielu powstańców zakatrupiono innych zrobiono kalekami.” – relacjonuje zeznania naocznych świadków J. Grzegorzek w swojej książce „Pierwsze Powstanie Śląskie 1919 roku”.
Kopalnie dostarczały te narzędzia tortur. W kopalni Bielszowicach już w marcu było 36 szt. pał zrobionych z twardej gumy, oplecionej pasami z żelaza. „Każdy z tych batów ważył przeszło pół funta” – czytamy we wspomnieniach.
„Na podwórzu policyjnym przywitano jeńców pałkami gumowemi. Obito ich wszystkich. Gdy skończyła się młócka, powstańców ustawiono w dwa szeregi. Każdy otrzymał wodą napełnione wiadro, które nad głową trzymać musiał. Zasłabł który, albo zemdlał przytem, znowu był bity. (…) Górnik Jakób Jamrocz, który brał udział w powstaniu, podczas ucieczki w Słupnej został otoczony przez żołnierzy „Grenzschutzu” i w sposób okrutny zamordowany. Jamrozowi odbito pół głowy, nie strzelono doń ani razu. (…)
Stara wdowa nazwiskiem Stawowa z Zawodzia pod Katowicami miała dwóch synów w wieku 17 i 23 lat. W dniu 21 sierpnia synowie odwiedzili przyjaciela mieszkającego w tym samym domu. Do mieszkania wrócili o godz. 9:30 wieczorem. Starszy, chcąc wieczerzać, zapalił lampę. Ale skoro światło rozbłysło wszedł do izby „Grentzschutz” i oświadczył, iż do Polski chcą dawać sygnały. Obu aresztowano, a matka jęcząc poszła za synami. Gdy żołnierze zmęczyli się biciem, zastrzelili obydwóch. A skoro matka powróciła do domu , i zaledwie opowiedziała gospodarzowi co zrobiono z jej synami, została aresztowaną. Przy oględzinach nieżyjących braci stwierdzono, że starszemu wybito oko i oderżnięto uszy. Miał dziurę w głowie i 13 ran od kul karabinowych. Młodszy był spuchnięty od bicia, wnętrzności znajdowały się na wierzchu skóry brzusznej. (…)
Górnik Teodor Moroń z Giszowca został w dniu 21 sierpnia o godz. 4 rano wywleczony z łóżka. Zaprowadzono go do aresztu i bito bykowcami, kolbami i szablami. (…) Na drugi dzień ludzie z Murcek znaleźli w lesie nie do rozpoznania zniekształcone zwłoki. Z karty zarobkowej wynikało, że był to wspomniany Moroń z Giszowca. (…)
Dnia 19 sierpnia w Murckach wpadł w ręce żołnierzy „Grenzschutzu” powstaniec Karol Bialik, lat 39, żonaty i ojciec czworga dzieci. Został najpierw skatowany, potem bez sądu rozstrzelany.” – podaje w swojej książce J. Grzegorzek. Niemcy zastrzelili też na miejscu Jana Kołodzieja - kowala z Murcek, gdyż wystąpił w obronie prowadzonych przez wieś 4 sąsiadów. Jan Kołodziej osierocił 9-cioro dzieci. Zastrzelono 17 letniego Karola Kiszkę, syna dozorcy, Jana Kiszki z Murcek. Chłopiec pasł gęsi, pochwycili go niemieccy żołnierze, przytroczonego do końskiego ogona zawlekli do Tych. Pomimo wstawiennictwa miejscowego proboszcza ks. Kapicy chłopaka rozstrzelano. Skatowali Niemcy też a następnie zastrzelili polskiego nauczyciela Wincentego Janasa, z Kolonii Karola w Rudzie.
Zaprzysiężone zeznania o zbrodniach niemieckich złożono wojskowej komisji Ententy.

Po polskiej stronie granicy
Po upadku powstania 9.200 powstańców schroniło się w Polsce. Razem z rodzinami i innymi zagrożonymi aresztowaniami osobami, liczba uchodźców przekroczyła 22 tys. osób.
W Ząbkowicach utworzono obóz jeniecki dla branych przez powstańców do niewoli Niemców. Do obozów jenieckich po polskiej stronie granicy Niemcy trafiali setkami. Pomimo, że jeńców trzeba było daleko odprowadzać, to jednak Powstańcy nie robili samosądów. W swoim raporcie płk K. Łukoski meldował: „Uwaga! W chwili, kiedy kończę mój raport, przyprowadzono do mojego miejsca postoju ok. 100 jeńców niemieckich, w tym jeden oficer. Po zbadaniu sprawy wyślę natychmiast meldunek, a Niemców każę odprowadzić do Ząbkowic, dnia 19 sierpnia 1919 nad ranem.” W innej części raportu pisze: „Dwóch żołnierzy niemieckich, przekraczając granicę, zostało rannych i przesłano ich do szpitala w Sosnowcu.” W Sosnowcu zaimprowizowano szpital polowy, do którego trafiali zarówno powstańcy jak i jeńcy.

Znaczenie
Powstanie wywarło bardzo duży oddźwięk za granicą. Opinia publiczna wielu krajów zdała sobie sprawę z tego, że Polacy pragną przyłączenia swojej ziemi śląskiej do odzyskującej niepodległość Polski. Pod naciskiem międzynarodowym Niemcy zmuszeni byli do wielu ustępstw. Wycofali z Górnego Śląska znienawidzony i okrutny „Grenzschutz”.
Polacy wyciągnęli też wnioski z powstania. Zdecydowano, że następne musi być lepiej przygotowane. Zdawano sobie sprawę z tego, że jedynie dzięki walce można osiągnąć sukces.
J. Ludyga Laskowski tak opisuje nastroje zaraz po upadku powstania: „Ludziom patrzącym na wypadki śląskie z daleka zdawało się, iż wobec nie udania się pierwszego powstania, które pochłonęło masę ofiar, i wobec terroru wywieranego przez Niemców na powstańcach, myśl walki zbrojnej straciła na Górnym Śląsku na zawsze wszelki grunt pod nogami. Lecz ci, którzy myśleli w ten sposób, nie liczyli się z jednym – z wytrwałością Ślązaków.”

PS
Nie uda się Kazimierzowi Kutzowi i RAŚ-owcom wmówić Ślązakom, że są, ulegli, ślamazarni a nawet dupowaci (określenie Kutza) i nie mają cech buntowniczych przywódczych, że to Polacy z innych części Polski wzniecili powstanie.
Zakłamywanie historii, wymazywanie jej z programów szkolnych ma na celu likwidację narodu. Bo naród pozbawiony dumy ze swojej tradycji, historii i kultury ginie. Ostatnio nowomowa współczesnych kosmopolitów hasło „Bóg Honor i Ojczyzna” nazywa faszystowskim. Polacy są narodem niebezpiecznym, bo nie niewolniczym jak Rosjanie i nie stadnym jak Niemcy. Jesteśmy indywidualistami i potrafimy walczyć o godność i idee. Dlatego tak niewygodni dla współczesnego neokomunizmu ogarniającego świat.
Jadwiga Chmielowska
Tekst ukazał się w GAZECIE ŚLĄSKIEJ z 2 grudnia 2011 -
w kioskach do 9 grudnia

Brak głosów

Komentarze

Dzięki za przypominanie tej Polskiej Historii.
Ale dzięki także, za przypominanie, o niechlubnej
historii naszych "kulturalnych i cywilizowanych" zachodnich sąsiadów.
Zaiste, niezastąpiony materiał na "braci rodaków".
................
Pozdrawiam serdecznie

"My nie milczymy, my rośniemy,zmieniamy w siłę gorzki gniew- I płynie w żyłach moc tej ziemi, jak sok w konarach starych drzew" Yuhma

Vote up!
0
Vote down!
0
#205577