DZIEŃ Z ŻYCIA PREMIERA
Kolejny trudny dzień w życiu premiera Tuska powoli przewala się przez współczesność przechodząc do historii, bo już dwie po trzynastej i można lecieć do chałupy. Tradycyjnie nie starczyło czasu na kwestie ważne, ale starczyło na najważniejsze. Dziura w ziemi pomiędzy Konotopą i Strykowem się nie zawali, sznur tirów przez Augustów jak jechał tak jedzie, pomiędzy polskimi a niemieckimi autostradami krzewią się bujnie ekologiczne pasy zieleni, a minister Miller studiuje teorię tłumaczeń z wielkiej i mądrej książki „Teoria tłumaczeń”.
Wszystkie te sprawy można odłożyć na jutro, pojutrze, popojutrze albo na piętnastego jeśli mamy czas jedynie do trzynastej i od cholery roboty.
A robota nie zając ale czasami trzeba porobić. Tak było i dzisiaj. Po prezentacji najdroższych drewnianych i niekręcących się bączków w historii nowożytnej Europy przyszedł czas na zaprezentowani klipu polskiej prezydencji w UE, na którym młody dres najpierw podrywa znudzoną jak pies nocnego stróża Europę, potem z nią tańczy, a następnie porzuca zajumawszy wartościowy naszyjnik. Bardzo mi się podobało. Niemcy mieli takie wredne hasło: „Pojedź na wakacje do Polski, twój samochód już tam jest”. Po Polskiej prezydencji pozostanie ślad w postacie rozwinięcia: „... i biżuteria!”
Po prezentacji, która wypełniła czas Donalda wczoraj przyszedł czas na konferencję o blokowaniu internetu i dostępie do informacji publicznej. Interesująco było. Pan premier zadumał się nad tym, co to jest ta informacja publiczna? Wyszło mu, że jest publiczna, ale czy cała? Wyszło mu że nie cała, bo na przykład jak on sobie ze Schetyną wymieniają mejlem głupie dowcipy o Polakach, to czy to jest publicznie? Albo jak się umawiają na piłkę? Jak by wszystko było publicznie to w prywatnych firmach trzeba by rejestrować każdą rozmowę! – zauważył pan premier Tusk wnosząc – że tak to nazwę, powiew świeżości do skostniałego podziału na publiczne i prywatne.
„Mejle” zauważył pan premier „zastępują w dzisiejszych czasach kontakt fizyczny”. Ta doniosła wiwisekcja życia intymnego premiera nie uszła mojej uwadze, no ale jak to skomentować? Widocznie uznał, że musi albo się udusi. Proszę się nie martwić panie premierze!
Trudniej było z blokowaniem internetu. „Jest zgoda” perorował pan premier „że treści przestępcze trzeba blokować”. No nie od dzisiaj, nie od dzisiaj, panie premierze. Dalej było ciekawiej, bo obok treści wypełniających znamiona pan premier uznał, ze są też takie które należy mierzyć miarą zdrowego rozsądku i poczucia przyzwoitości. Zaskakujące! W każdym razie pan premier oględnie zasugerował, że gotów jest poprzeć wprowadzenie i stosowanie technik umożliwiających blokowanie jakby przyzwoitość i zdrowy rozsądek zawiodły.
A generalnie to w ministerstwie powstaje ustawa, która wprowadzi możliwość przedyskutowania tego wszystkiego on-line.
Tyle z życia premiera, który robi nam na rękę, żeby nam było lepiej.
Teraz krótka informacja dla ministra Jerzego Millera. Ponieważ wraz z koleżankami i kolegami przejęliśmy część rządowych obowiązków to wywołaliśmy – niechcący, przekonanie, że będziemy przejmować kolejne. No więc, panie ministrze, z tym tłumaczeniem:
http://www.transperfect.com/
Oni tam robią tłumaczeni dla FBI więc wam też zrobią. Koszt circa 100.000 za te trzysta stron, które pan napisał opierając się na notkach blogerów i bez dostępu do materiału dowodowego. W dziesięc dni będzie załatwione. I mogę panu dać te trzysta adresów instytucji, do których wysłaliśmy pana poprzedni – niezły wyrób, obnażający zupełnie trzeźwo kupę chłamu wyprodukowaną przez post-sowiecką instytucję dowodzoną przez mocno post-sowiecką generał Anodinę. Jak pan im dośle kolejny odcinek to będą mieli komplet. Czyli od czego wyszliśmy, do czego doszliśmy i dlaczego właśnie tam.
Jakby pan chciał to mogę załatwić, że pan również dostanie swój pierwotny wyrób w obcym języku. Może się przydać tłumaczom, jeśli chcieliby na szybko poznać tłumaczenie specjalistyczne.
I mogę się armią zająć w wolnym czasie, ale nie rano i nie po szóstej. Bo jestem zajęty.
No i dyplomacją skoro Sikorski ma szlaban.
Podatki można mi przesłać na konto – jakoś rozdysponuję. Mam jedno konto we franku szwajcarskim, więc jest szansa, że zarobię, bo jak szedł w górę tak idzie wpędzając w biedę 700.000 Polaków wraz z rodzinami.
Aha! I czekam na to co będziecie robić jutro!
Pozdrawiam
Do Coryllusa - oczywiście, szanowny, dostrzegłem pytanie o tłumaczenie, ale wtedy nie mogłem odpowiedzieć, bo chcieliśmy zrobić panu premierowi i ministrom fajną niespodziankę. Ale jest - zostało przetłumaczone i jest rozesłane wszędzie gdzie trzeba. Tłumaczenie lepsze niż rządowe, papier dwa razy dostojniejszy, płyta CD z prezentacją dołączona; całość oparta WYŁĄCZNIE o ustalenia polskich specjalistów z komisji Millera. Obecny w sejmie Bernard Margueritte pytał, czy olanie tłumaczenia ważnego polskiego dokumentu odnoszącego się do kłamliwego jak sowiecka suka tłumaczenia dokumentu organizacji nieprzynależnej państwowo to wynik ignorancji czy złej woli polskiego rządu? Uchyliłem się od odpowiedzi, bo konferencja była apolityczna. Ale dzisiaj mogę odpowiedzieć juz jako wolny bloger: to nieistotne: tak czy siak bekną.
Pozdrawiam
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3417 odsłon
Komentarze
Tak czy siak to i tak bekną
14 Lipca, 2011 - 00:10
I to szybciej niż im się wydaje.
Nie bekną
14 Lipca, 2011 - 08:20
Co najwyżej bekną po obiedzie u prezydenta.
markiza
Może i nie bekną, choć jestem dobrej myśli.
14 Lipca, 2011 - 08:58
Jedno jest pewne, wiatry puszczają od dłuższego czasu.
PS
Czy nie "spotkaliśmy się" na portalu "Pardon"?
Pzdr - M.
spotkanie po ''latach''...
14 Lipca, 2011 - 18:39
Spotkaliśmy się,spotkaliśmy.To były czasy :).
Też pozdrawiam.
markiza
Rolex
14 Lipca, 2011 - 08:50
Tak sobie myślę o tym raporcie Millera, bajerach o trudnościach z jego tłumaczeniem i... doszłam do poniższych wniosków :
Rząd unika debaty nad "Białą Księgą"
i będzie unikał jak długo się da bo:
- po pierwsze - została sporządzona przez zespół bez certyfikatu, do tego z opozycyjnego obozu więc on do "takiego" poziomu zniżał się nie będzie.
Po drugie - przypuszczam, że Biała Księga zawiera bardziej fachowe treści od raportu J.Millera (o ile rzeczywiście już leży na biurku Tuska), co postawiłoby ministra MSWiA w głupiej sytuacji. Przypuszczam bo B.K. czytałam, natomiast raportu Millera ciągle nie...
Po trzecie - podejrzewam, że "przecieki" medialne o zgodności raportu Millera z Białą Księgą w jakimś tam procencie były celowe jak celowe jest opóźnianie publikacji raportu z przyczyn niby lingwistycznych, bo teraz właśnie odchodzi zżynanie od Antoniego Macierewicza tego i owego by ogłosić to jako własny, tzn.komisji Millera, sukces śledczy...
Po czwarte - biorę pod uwagę i inny wariant, a mianowicie że Miller żadnego raportu nie pisze tylko wysłał bumagi do Moskwy i tam mu go piszą, stąd ściemy o tłumaczach (czekam na kolejną o przyczynach kolejnego przesunięcia terminu). I ponieważ jeszcze nie wiadomo co w raporcie Milleru wysmarowali ruskie, stąd brak kontrargumentów do Białej Księgi czyni debatę niemożliwą.
I po piąte - debaty rządu nad Białą Księgą nie będzie bo nie i już ! A co? - to my rządzimy i my robimy co nam się podoba. Macierewicz z mocherami niech spada na drzewo.
Pozdrawiam serdecznie.
contessa
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
contesso: generalnie to jest dzicz
14 Lipca, 2011 - 13:41
(mam tu na myśli panią generał) i absolutnie wszystko jest możliwe. Nawet wniosek, że jednak nasz samolot został rozerwany przez predatora.
Ponieważ chłoptasie Tuska nie szanują prawa, nie mają respektu dla faktów, dokumentów, logiki - dla niczego, moim zdaniem, siedzą i myślą.
To nie jest kłopot z tłumaczeniem, ale nie jest też granie czasem. Tam coś zgrzytnęło, albo na linii Miller - Anodina, albo na linii raport Millera - Biała Księga.
W ogóle nic nie będzie, o ile sondaże będą łaskawe
15 Lipca, 2011 - 00:57
Pod przykrywką dobrego klimatu prezydencji utopią każdy niewygodny temat.
Bezczelnie i przy dziennym świetle.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
Marycha
14 Lipca, 2011 - 09:20
Gawronski Rafzen
Powodem dynamicznej i krótkiej pracy Tuska jest jego młodzieńcza miłość do Marychy. W URM są wszędzie czujniki przeciwpożarowe, więc palenie w takiej ilości jak robi to naczelnik jest niemożliwe. Pozostają tylko lekarstwa Piesiewicza. Natomiast w domu okna można otworzyć na oścież i jarać do woli.
Gawronski Rafzen
Uwaga! Zawarte treści są zakazane dla wszelkich patriotów z okrągłego stołu.