Transwestytyzm i intensyfikacja nachalnej reklamy.

Obrazek użytkownika 2-AM
Kraj

Kilka miesięcy temu przez polskie miasta/prasę/internet przetoczyła się jakaś dziwaczna kampania reklamowa przedstawiająca facetów (czołowych celebrytów) poubieranych w kobiece ciuchy reklamujących ciemnym masom głównie tzw. „usługi finansowe”.

Na wstępie należy przypomnieć kilka pojęć. Definicja transwestytyzmu głosi, iż schorzenie to przejawia się ciągotami do przebierana się w odzież płci przeciwnej w wyniku czego osobnik taki doznaje rozkoszy seksualnej. O niuansach potrzeb transwestytów jak i transseksualistów można sobie poczytać w jednym ze starszych artykułów w serwisie BIBULA.COM - LINK).

Wróćmy jednak do meritum. Telewizyjny komik odpowiedzialny za masową i mimo wszystko raczej niezbyt wyszukaną (niby mówią, że o gustach się nie dyskutuje) telewizyjną rozrywkę (głównie dla MWzWM) nazwiskiem Majewski poderwał tłusty kontrakt reklamowy ze znajdującym się nadal w rękach państwa bankiem PKO BP. Krążyły nie potwierdzone plotki, że w zamian za sprzedanie swojego wizerunku w postaci reklamowych spotów oraz plakatów wspomniany komik zainkasował ponad 3 miliony złotych. Można tylko pogratulować i każdemu życzyć takich przychodów ze sprzedaży swojego wizerunku. Z jednej strony trudno oczekiwać by sprzedający się za „3 melony” komik mógł stawiać warunki co do tego w jaki sposób zostanie wykorzystana jego facjata. Z drugiej strony można by oczekiwać, iż zamawiający wykorzystujący facjatę kupionej za ciężką kasę „maskotki” będzie starał się wykorzystać ją do promowania swoich potrzeb w sposób w miarę „cywilizowany” choćby ze względu na fakt, iż chodzi o reklamę poważnych usług finansowych a nie salonu masażu dla „transów” czy gejowskiego „dark roomu”. Traf chciał, że zdecydowana większość reklam przedstawiała naszego komika poubieranego w żeńskie fatałaszki i zachowującego się w nich jakby kokietował z plakatu spoglądające na niego pospólstwo. Ciekawe czy chociaż by lepiej wczuć się w rolę nasz komik nogi sobie wydepilował woskiem i okolice pomiędzy nimi .

W podobnym stylu poszedł inny zamawiający czyli grupa KBC, do której w tamtym okresie należał jeszcze Kredyt Bank (obecnie KBC „opchnęło” KB w ręce Hiszpanów z Sandantera, którzy o dziwo znajdują się chyba w lepszej sytuacji finansowej niż ich macierzysta Espania i kupują „polskie banki” (czytaj: lokalne, polskie filie międzynarodowych banków) jeden po drugim – kupili już KB, WBK, AIG i póki co nie widać by nabawili się niestrawności tak jak nabawił się ich hiszpański sektor bankowy inwestujący bez opamiętania w budownictwo) . KB wykorzystał w swojej reklamie nasze 2 papużki-nierozłączki czyli duet podstarzałych gwiazd-komików państwowej telewizji, panów Manna i Materny. Podobnie jak w przypadku młodszego kolegi sprzedanego do PKO obaj panowie zostali poprzebierani w dziwaczne stroje. O ile grubszy gentleman preferował marynarki będące chyba bliską kopią mundurów Milicji Obywatelskiej to cieńszy preferował damskie skafanderki narciarskie z futerkiem. Dopełnieniem tego stroju była „twarz po przejściach” chudszego komika (po takiej ilości „procentów” trudno o cerę cherubinka), która dopełniała całokształtu tego obscenicznego „imydżu” przypominającego jako żywo podstarzałego, zdrowo po 60-ce transseksualistę czy transwestytę.

Pewną przeciw wagą dla wspomnianych kampanii reklamowych były kampanie ze świadka bankowego gdzie stawiano na „prawdziwych facetów”. Tak postrzegano twarz WBK (obecnie Sandanter) Antonio Banderasa czy podstarzałej już nieco ale nadal „jarej” gwiazdy filmów karate z lat 70-tych Chucka Norrisa.

Wspomniane 2 kampanie reklamowe gdzie wykorzystywano znanych, krajowych celebrytów poprzebierany w kobiece wdzianka i zachowujących się w sposób, który można zaklasyfikować jako zniewieściały czy bardziej transseksualny są jednymi z wielu jakie w ostatnim okresie zostały nam objawione przed oczy. Zastanawiające jest czy jest to emanacja jakichś wewnętrznych upodobań w tej materii środowiska „tfu-rców” odpowiedzialnego za produkowanie tego typu „szitu” reklamowego, którym karmi tubylców. Emanacja, która może być postrzegana jako coś w rodzaju „coming out-u” i manifestu w stylu: patrzajta i podziwiajta – tacy jesteśmy i tak się czujemy jak wam pokazujemy w naszych „projektach reklamowych”.

W sukurs tym ciągotkom idzie, że tak posłużę się znakomitym określeniem Stanisława Michalkiewicza „osobliwa trzódka” biłgorajskiego filozofa, która nie dość, że nosi sukienki to nawet i kazała sobie obciąć to co natura dała by nie dyndało miedzy nogami (wspomniany wywód dotyczy osoby posługującej się dokumentami wystawionymi na nazwisko A. Grodzka). Ta 2-ga część nie dotyczy bynajmniej osobników płci męskiej, którzy ze swojej sodomii uczynili źródło podziwu wśród tubylczego pospólstwa i doskonałego zarobku (na koszt podatnika) a mimo to przejawiają zespół cech wyjątkowego zniewieścienia lecz nie zamierzają pozbywać się swoich organów płciowych vel zarobkowych.

Tak to już jest, że w obecnych czasach w oczach medialnych kuglarzy produkujących swoje wizje na rzecz tubylczego pospólstwa prawdziwych mężczyzn już nie ma – no może poza kadrem filmowym gdzie czasami jakiś musi się jeszcze objawić.

P.S.

Wspomniany materiał miał ukazać się w ostatnim kwartale 2011 gdy z plakatów straszyły nas podobizny „faciów” w damskich ciuszkach. Z braku czasu nie ukazał się ale jak mawiają co ma wisieć nie utonie ..

Brak głosów