Zbrodnia to niesłychana! Pierwsza ofiara terroru intelektualnego tygodnika "Uważam Rze"

I stało się to co przeczuwali najznakomitsi znawcy, interpretatorzy mowy nienawiści!
Mamy pierwszą ofiarę faszyzmu w III RP!
I nie jest nią jakiś młokos, młody demokrata czy jeszcze młodszy eseldowiec! czy palikotowiec!
Ofiarą jest już dawno nie młodzieniec, aczkolwiek strojący się się na młodzieniaszka, sześćdziesięcioletni facet z przyczernioną brodą, z kolczykami w małżowinach w kolorowej czapeczce gładko naciągniętej na glacę.
Czy owłosiony?
Nie wiadomo, bo zawsze ma coś na swym wielkim garze!
Ale włosy nie ważne!
Umysł!
POdobno umysł to wielki, otwarty na świat, nowoczesny!
A mimo to nie wytrzymał!
Sfiksoweał!
Zdyrdował!
Fixum dyrdum!
Delirium tremens!
Wczoraj z wielkim trudem straż miejska m. stołecznego oraz zastępy policjantów usiłowała go zatrzymać!
Osobnik ten dostał szału!
Biegał po głównych ulicach stolicy i zamiast tradycyjnie polewać wodą toczył z siebie pianę!
Wydawał też straszliwe okrzyki.
Jak na mękach!
Raz bardziej, raz mniej zrozumiałe!
Nawet pilnie wyciągnięty zza świątecznego stołu sam prof. Bralczyk słysząc te okrzyki nie śmiał wziąć odpowiedzialności za rozszyfrowanie, za ich rozszyfrowanie i poprosił o pomoc kolegę Miodka.
Miały one, okrzyki! też swoją muzyczną formę, od mocno okraszanego wulgaryzmami rapu przez melorecytacyjne frazy po słodki, uduchowiony gospel!
Oceny padały skrajne!
Jedni twierdzili, że krzyczy jak opętaniec!
Jak diabelskie nasienie!
Inni doszukiwali się jakiegoś, bliżej nieokreślonego politycznego, zaangażowanego happeningu!
Jeszcze inni nowej odmiany duchowości mocno zabarwionej kabałą i new age'm! oraz szkłem kontaktowym!
Ale osobnik ten wymykał się każdorazowej próbie zinterpretowania jego zachowania, gdyż wpadał w stany mocno skrajne!
I nie było nikogo odważnego, aby postawić kropkę nad i!
Dopiero w okolicach Nowego Pięknego Świata nasz bohater, trochę już zmęczony przystanął.
Otarł mocno spoconą łepetynę i pokazał przyczynę swego szału!, trzymany, zwinięty w rulon jak pałkę najnowszy numer tygodnika Uważam Rze.
Następnie wykrzykiwał znane ogólnie nazwiska tam piszących.
Najwyrażniej było słychać Ziemkiewicz, Wildstein, Mazurek, Karnowscy!
Tym nazwiskom towarzyszyła największa piana, obficie eksportowana z ust opętańca!, którym okazał się obywatel Hołdys!
Hołdys Zbigniew!
Krzyczał, że on sobie nie życzy, aby tacy jak Ziemkiewicz czy Wildstein pisali w oficjalnym piśmie prasowym w języku nienawiści!
Aby pisali teksty których on za ..... nie rozumie!
Nie życzy sobie ani on, ani miliony takich jak on, co to oddali głos na PO i Bronisława Komorowskiego, aby takie jątrzące teksty, pełne faszystowskiego przesłania były drukowane na polskiej ziemi!
On nie życzy sobie, aby Mazurek i ten drugi jego koleś jajcarz pisali drwiące, prześmiewcze zestawy, skoro nawet on, uznany juror i felietonista u Lisa nic z nich nie rozumie!
A stojące za nim miliony MW z DM nie wiedzą zwyczajnie w którym miejscu i z kogo się śmiać, a z kogo nie!
Gdy czyta Michnika, Jankę Paradowską, Najsztuba,Wołka,Władykę, Żakowskiego, to już w pierwszym zdaniu wie, że trzeba walić w PiS!
Wie, że same joby są zarezerwowane tylko dla Jarosława Kaczyńskiego!
Nawet nie musi się wysilać, nie czyta dalej!
Wystarczy tytuł i wszystko jasne!
A w tym q...... Uważam Rze jakieś aluzje, niedopowiedzenia!
Ba ! nawet w poincie nie ma, że za wszystko winny jest Kaczor!
Stała się więc rzecz straszna!
Skoro taki Hołdys dostał fixum dyrdum po jednorazowej, okazjonalnej lekturze Uważam Rze, to co będzie z resztą!?
Delirium tremens gwarantowane!
A wybory już niebawem!
Tak więc Hołdys wymachując najnowszym wydaniem Uważam Rze, wyrzucając z siebie stek najobrzydliwszych, piętrowych przekleństw domagał się zamknięcia redakcji, prewencyjnego aresztowania piszących tam dziennikarzy i komisyjnego publicznego spalenia nie tylko całego nakładu ostatniego numeru lecz także ewentualnych zwrotów z wydań poprzednich!!
Policja oraz bardzo dzielna straż miejska m. stołecznego zorientowawszy się o co chodzi Hołdysowi po skontaktowaniu się z min. Millerem oraz premierem Tuskiem tudzież prezydent
Warszawy hgw, nie tylko odstąpili od jakichkolwiek czynności służbowych, lecz sprytnie pokierowali ruchem spacerowiczów tak, aby Hołdys mógł mieć jak największe audytorium!

pzdr
p.s.
Panie Zbigniewie!
Cóż by można doradzić!?
Chyba tylko to, że nie wszystko można bezkarnie czytać!
Zdrowiej więc będzie pozostać jednak na lekturze Wprost, faktu, super espresu.
Jeszcze nie pora na czytanie Uważam Rze!
Następnym razem, gdy przyjdzie panu do głowy zajrzeć do Uważam Rze niechaj pan kilka razu się uszczypnie w swoje grube, spasione dupsko!
Dobrze radzę!