Poradnik dysydenta czyli jak skutecznie stawić czoła psom medialnym
Zarzut „antysemityzmu” to obecnie jedna z najbardziej ulubionych taktyk syjonistycznego mainstreamu dążącego do kontroli umysłów. Obwarowane przepisami kodeksu karnego oskarżenie jest często i gęsto wykorzystywane do zneutralizowania (to w najlepszym przypadku) lub całkowitego wyeliminowania z życia publicznego niepokornego delikwenta (to już raczej reguła).
Podobne kłopoty, choć z pewnością nie taką skalę mają wszyscy głoszący poglądy niezgodne z uznaną „linią”.
Czy można się przed tym bronić i jaką taktykę przyjąć by nie rezygnując ze swoich przekonań wyjść cało ze spotkania z medialnymi psami łańcuchowymi?
Porównanie do „psów” nie jest przypadkowe. Każdy kto ma pewną wiedzę na temat tych przesympatycznych zwierząt wie, że w razie spotkania z egzemplarzem agresywnym pierwszą i podstawową rzeczą jest zachowanie spokoju. Żadnych nerwowych ruchów.
Każda próba ucieczki czy walki skazana jest z góry na niepowodzenie.
Jak więc postępować w takim przypadku, żeby wyjść cało z opresji a piesek czuł się szczęśliwy, że za darmo michy od swojego pana nie dostaje?
W kilku punktach chciałbym przedstawić wskazówki dla potencjalnych obiektów agresji.
Pochodzą one z przede wszystkim z własnych obserwacji i dobrych rad znalezionych po trosze u autorów, którzy mieli okazję przeżyć takie przygody.
Te wskazówki będą przydatne dla wszystkich, którzy zajmują się niewygodnymi tematami.
1. Nigdy nie możecie być zdziwieni ani okazywać, że jesteście zaskoczeni.
Jeśli włóczycie się w okolicach zakazanych ogródków nawożonych szkieletami to spotkanie z psami wartowniczymi jest rzeczą co najmniej oczywistą. Jak świat światem to normalna kolej rzeczy.
Dobry pan karmi swoje medialne psy i w zamian otrzymuje wierność, posłuszeństwo i ochronę. Byłoby raczej rzeczą dziwną gdyby do takiego spotkania nie doszło. Musicie być przygotowani i uzbrojeni na taką okoliczność.
Przez „uzbrojeni” mam na myśli przygotowanie psychologiczne, nie prawne czy inne. Zapomnijcie o wszelkich systemach samoobrony, są kompletnie nieprzydatne i potencjalnie mogą Wam tylko zaszkodzić.
2. Stójcie nieruchomo.
Unikajcie jakichkolwiek prób obrony na gruncie prawnym czy reakcji poprzez prasę, blogi, pozwy albo żądania przeprosin czy odszkodowań za straty moralne. Na nic się nie zda, buldogi medialne są silniejsze od Was i bardziej bezwzględne.
Każdy nieopatrzny ruch wywoła tylko jeszcze większą agresję. Miejcie jednak na uwadze, że nie są po to by Was zabić lecz tylko po to, by pokazać swojemu panu, że kosztowna miska nie jest zbędnym wydatkiem.
Nawet ich pan nie chce Waszej śmierci, byłoby to zbyt ryzykowne. Chce tylko, byście trzymali się z daleka od jego szaf ze szkieletami i dać do zrozumienia innym, żeby też omijali te miejsca.
Udawajcie, że jesteście bezbronni. Macie przed sobą całe życie by wyrównać rachunki z panem i jego pieskami.
3. Unikajcie prób wciągnięcia w incydent przechodniów.
Nie marnujcie czasu, pieniędzy i energii na wzywanie pomocy w obronie swojej sprawy w imię wolności przekonań, demokracji czy prawa do informacji.
Nie istnieje żadne społeczeństwo obywatelskie.
Jesteście tylko Wy i stado psów medialnych, żądnych Waszej krwi na pustej, nieoświetlonej drodze. Każde wołanie o pomoc jedynie Was osłabi, każda skarga będzie zaproszeniem do zatopienia kłów w Wasze bezbronne ciało. I tak nikt nie przybiegnie wam na pomoc bo nikt nie lubi niepotrzebnie ryzykować skórą.
4. Myślcie o czym innym.
To może wydawać się zbyt proste ale tak już jest, że w chwilach zagrożenia myśli biegają niezwykle żwawo. W jednym momencie przypominamy sobie o dawno zapomnianych szczegółach, rachunkach do zapłacenia czy wizytach, które nie doszły do skutku z naszej winy. Ta zdolność ludzkiego umysłu jest w takich chwilach nie do przecenienia. Jednym słowem trzeba się wyluzować. Należy jedynie pamiętać, że żaden orwellowski pies nie jest w stanie zaszkodzić Waszej świadomości pod warunkiem, że nie zrobicie tego sami. Pozwólcie więc, żeby psy obudziły swoim ujadaniem całą dzielnicę. One są tylko nic nie znaczącym epizodem, nie są rzeczywistością. Wszystko co pochodzi od mediów nie jest niczym innym niż infantylną parodią świata i nie może wyrządzić Wam krzywdy. Chyba, że uwierzycie, iż jest inaczej.
5. Nie tłumaczcie się. Nikomu. Nigdy.
Psów medialnych Twoje argumenty nie interesują. Ani nie są w stanie ich zrozumieć ani nie maja takiego polecenia. Na każde wyjaśnienie, uściślenie, cytat ze źródła historycznego, który będziecie chcieli dać im do pyska usłyszycie tylko głośniejsze ujadanie. Zostawcie ich więc, niech sobie ujadają. Wyjaśnienia nie zdadzą się na nic. Jeśliby chcieli poznać Wasze zdanie poczytaliby z uwagą Wasze teksty. Pod warunkiem oczywiście, że potrafią czytać ze zrozumieniem.
6. Nie odszczekujcie się.
Wobec ujadania medialnych psów z zębami przy Waszym gardle naturalną rzeczą jest chęć ujadania głośniej.
Nawet rektora szanowanego uniwersytetu, mającego za sobą setki publikacji z łatwością może boleśnie ukąsić byle jaki pismak na etacie psa medialnego.
Duma i godność to wartości czysto ludzkie. Nie dotyczą medialnych psów. Doszukiwać się u nich cech ludzkich to zwykła głupota.
7. Pamiętajcie o jednym, Ludźmi jesteście Wy.
To nie jest wyłącznie komplement w imię jakiejś projekcji wyższości natury ludzkiej nad naturą psią lecz wynika z prostej obserwacji biologicznej, która mówi, że przeciętne życie Człowieka jest kilkakrotnie dłuższe od życia psa. Zwłaszcza tego medialnego.
Musicie jedynie wyjść cało z opresji. Prędzej czy później pan odwoła swoje psy albo zabierze im michę i będą włóczyć się po śmietnikach w poszukiwaniu czegoś do zjedzenia.
Historia jest nieskończona i posługuje się sobie tylko znaną logiką.
A Wy macie przed sobą całą wieczność.(*)
(*) Wszelkie skojarzenia z portalem Niepoprawni.pl mogą być jedynie wytworem chorej wyobraźni.
(informacja dla Kukiego)
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1634 odsłony
Komentarze
Re: Poradnik dysydenta czyli jak skutecznie stawić czoła psom me
7 Października, 2010 - 11:15
A pod tym tekstem cisza, aż w uszach dzwoni...
Psy jak psy - ale te medialne pchełki... Fuj!
@Wielmożny Mufti
7 Października, 2010 - 11:34
"Sza, cicho sza, czas na ciszę.." - tak to szło u Budki Suflera? ;)
Cisza ok, zasadniczo Autor napisał rzeczy, z którymi trudno się nie zgodzić.
Co prawda, można by polemizować jak radzić sobie z pieskami określonego autoramentu, ale to już kwestia metodologii. osobiście preferowałbym taki, powiedzmy, nagan.
Ale skąd te niskie oceny?
Czy chodzi o tekst czy o osobę Autora?
Jak się z SL często nie zgadzam, tym razem chyba nikomu nie powinien "podpaść" na Np.
I, zgodnie ze swoim zwyczajem oceniania wartości tekstu, spójności, tez, niekoniecznie zgodności z moimi własnymi poglądami - rzucę 10.
Bo alegoria ładna.