Św. Maksymilian patron spraw i czasów trudnych, a nawet zdawałoby się beznadziejnych. Sacrum et profanum*.
28 lat temu Ojciec Święty Jan Paweł II kanonizował bł ojca Maksymiliana Kolbe.
Dzisiaj mija też szósty miesiąc od największej polskiej tragedii ostatniego półwiecza, "katastrofy" smoleńskiej.
"Rajmund Kolbe urodził się 8 stycznia 1894 roku w mieście Zduńska Wola położonym w ówczesnej Diecezji Włocławskiej w środkowej Polsce. W dniu urodzin otrzymał Chrzest święty w kościele parafialnym pw. Wniebowzięcia NMP. Był drugim z kolei dzieckiem Kolbów. Miał czterech braci, z których dwóch, podobnie jak on, wstąpiło do Zakonu.Rodzice trudnili się tkactwem chałupniczym, ale z powodu ciężkich warunków materialnych byli zmuszeni zwinąć warsztat i przenieść się do Łodzi, potem do Pabianic, gdzie ojciec pracował w fabryce, a matka prowadziła sklepik i pracowała jako położna (ok. 1897).
Rodzice Rajmunda należeli do III Zakonu św. Franciszka. Ojciec, ogarnięty szczerym patriotyzmem, chętnie czytał swoim synom patriotyczne książki. Chłopcy "zarażeni" od ojca najchętniej bawili się w rycerzy i rysowali na płotach polskie orły. Pierwsze nauki pobierali w domu rodzinnym.
Jako chłopiec pracował usilnie nad tym, aby opanować swój wprawdzie szlachetny, ale nieco uparty charakter. Pewnego dnia w takiej sytuacji jego matka rzekła z żalem, załamując ręce: "Mundziu, co z ciebie będzie!?". Słowa te utkwiły mu mocno w pamięci. Kiedy przyszedł do kościoła ukląkł przed ołtarzem Matki Boskiej i do Niej kierował to pytanie: "Matko, co ze mnie będzie?". Wtedy ukazała mu się Najświętsza Maryja Panna, trzymająca w rękach dwie korony: białą i czerwoną. "Co to znaczy?" - zapytał ufnie. "To jest czystość i męczeństwo. A potem - niebo. Którą chcesz?". Chłopiec podniósł ręce i zawołał: "Chcę obie". Było to w kościele parafialnym w Pabianicach.
Uczył się w domu. Tylko przez rok chodził do miejscowej szkoły handlowej. Z zacisza domowego, w którym został wychowany po chrześcijańsku, udał się w roku 1907 do lwowskiego małego seminarium przy klasztorze Franciszkanów (Braci Mniejszych Konwentualnych) W katedrze lwowskiej, przed cudownym obrazem Matki Bożej Łaskawej, Rajmund postanowił poświęcić się Maryi. "Z twarzą pochyloną ku ziemi - napisze w swoich pamiętnikach - obiecałem Najświętszej Maryi Pannie królującej na ołtarzu, że będę walczył dla Niej". W roku 1910 rozpoczyna nowicjat zakonny i otrzymuje imię Maksymilian, a we wrześniu następnego roku składa śluby sympliczne (czasowe).
Za wolą przełożonych w roku 1912 udaje się na studia do Krakowa i tego samego roku do do Rzymu.Pod wpływem gorliwości apostolskiej w roku 1917 zakłada stowarzyszenie „Rycerstwa Niepokalanej”, przy pomocy którego zabiega gorliwie o to, aby Królestwo Boże nadeszło za pośrednictwem Matki Chrystusowej.
Od roku 1912 do 1919 przebywa w Rzymie jako alumn Międzynarodowego Kolegium Serafickiego; w tym czasie studiuje filozofię na Gregorianum, a teologię na Wydziale Teologicznym swego Zakonu. W obu tych dyscyplinach uzyskuje stopień doktora. W dniu 1 listopada 1914 roku złożył śluby solenne (wieczyste), a do zakonnego imienia Maksymilian dodał drugie: Maria.
W 1917 roku przypadały dwie rocznice, które o. Kolbemu dały wiele do myślenia: 400-lecie wystąpienia Marcina Lutra i 200-lecie powstania masonerii. Dwie te okazje wykorzystali wrogowie Kościoła dla zamanifestowania do niego nienawiści. Burmistrz Rzymu, Żyd, Ernest Nathan, został wielkim mistrzem masońskim. Zarządził on obchody z czarnym sztandarem giordanobrunistów, na którym był znak Lucyfera, depczącego św. Michała Archanioła. W czasie pochodu wołano: "Diabeł będzie rządził w Watykanie, a papież będzie jego szwajcarem (gwardzistą; sługą)". Maksymilian jako świadek patrzył z najwyższym bólem i oburzeniem, jak można było w Wiecznym Mieście dopuścić do takiej prowokacji. Jeszcze więcej drażniła go obojętność tłumu gapiów, nie reagującego na to bluźnierstwo. Równocześnie w tym samym roku 1917 świat katolicki obchodził rocznicę 75-lecia objawienia się NMP Alfonsowi Ratisbonne.
Wspomniane wypadki natchnęły Maksymiliana, ażeby utworzyć z jednostek najbardziej bojowych i oddanych Maryi Niepokalanej rodzaj bractwa, które by skupiało w swoich szeregach wszystkich ludzi, którym sprawa królestwa Bożego na ziemi leży na sercu. W porozumieniu zatem z przełożonymi i po naradzie ze spowiednikiem w tym samym roku 1917, gdy był jeszcze subdiakonem, założył wśród swoich kolegów Rycerstwo Niepokalanej (Militia Immaculatae).Ma ono cel apostolski - pogłębianie świadomego i odpowiedzialnego życia chrześcijańskiego, "nawrócenie i uświęcenie wszystkich pod opieką i za przyczyną Niepokalanej"
Dnia 28 kwietnia 1918 roku spełniło się jego gorące pragnienie, zostaje wyświęcony na kapłana w rzymskim kościele św. Andrzeja della Valle.Po odbyciu studiów w roku 1919 powrócił do Polski i z godnym podziwu żarem ducha pełnił posługę kapłańską, podjął wykłady w seminarium Ojców Franciszkanów w Krakowie, które po roku przerwał z powodu gruźlicy płuc. W Krakowie, a następnie w Grodnie, gdzie został przeniesiony w 1922 roku, pracował nad rozwojem Rycerstwa Niepokalanej, założył też czasopismo pod tytułem „Rycerz Niepokalanej”, które rozchodząc się wśród ludu, upowszechniało naukę i pobożność maryjną. W 1927 roku Rycerz Niepokalanej wychodził już w nakładzie 70 000 egzemplarzy, a liczba członków Rycerstwa Niepokalanej (MI) wzrosła do 126 000.
Ojciec Kolbe w 1927 roku otrzymał od księcia Druckiego - Lubeckiego odpowiedni teren pod Warszawą, gdzie założył klasztor, który od imienia Niepokalanej nazwał Niepokalanowem – ośrodek życia religijnego i apostolstwa prasy.
Sługa Boży, marząc o pracy misyjnej, w 1930 roku udał się na Daleki Wschód i osiedlił się w Nagasaki w Japonii, gdzie poświęcił się temu samemu co w Polsce dziełu. Tam w roku 1931 zbudował klasztor.Maksymilian Maria przebywał w Nagasaki do roku 1936, a następnie na polecenie swoich przełożonych wrócił do kraju, aby znów kierować działalnością Niepokalanowa, który stał się największym klasztorem katolickim na świecie i w dziejach Kościoła. W chwili wybuchu II wojny światowej było tam 700 zakonników i kandydatów. Jego działalność bowiem opierała się na pracy zakonników, których liczbę wciąż pomnażali nowi kandydaci, choć wspólnota prowadziła życie bardzo surowe i ubogie. Nie obywało się oczywiście bez trudności. Prasa masońska robiła wszystko, by dzieło ośmieszyć i odstręczyć od niego przyjaciół.
We wrześniu 1939 roku rozpętała się straszliwa zawierucha wojenna między Niemcami a Polską. Maksymilian Maria, umieściwszy w bezpiecznym miejscu prawie wszystkich swoich towarzyszy, sam z niewielką gromadką pozostał na miejscu. Dnia 17 września 1939 roku żołnierze niemieccy wkroczyli do Niepokalanowa, a w dwa dni później gestapo aresztowało Maksymiliana Marię i jego współbraci i zostali wywiezieni do obozu w Amtlitz, a następnie przewieziono ich do Ostrzeszowa.
W uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, 8 grudnia, wszyscy zostali zwolnieni z obozu. O. Kolbe natychmiast powrócił do Niepokalanowa. Tu zajął się przygotowaniem 3000 miejsc dla wysiedlonych z Poznańskiego, wśród których Żydów było 2000.
W lutym 1941 roku po raz drugi zostaje aresztowany i osadzony w warszawskim więzieniu na Pawiaku, Niemiecki strażnik na widok zakonnika w habicie z różańcem zapytał drwiąco, czy wierzy w Chrystusa. Kiedy otrzymał odpowiedź twierdzącą, uderzył go w twarz. Powtarzało się to wiele razy, ale o. Kolbe nie ustąpił. 25 maja tegoż roku wywieziono go do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Otrzymał numer 16670. Przydzielono go do oddziału "krwawego Krotta". Krott specjalnie zawziął się na o. Kolbego. Wyznaczał mu nieludzką pracę, bił go, kopał przy każdej okazji i oblewał stekiem najohydniejszych wyzwisk, katował go nieraz tak, że był ledwie żywy, cały zalany krwią.
Pod koniec lipca 1941 roku uciekł jeden z więźniów z bloku o. Kolbego. Wściekły komendant nakazał zwołać na plac cały blok i dziesiciu wytypowanych przez siebie więźniów skazał na śmierć głodową w bunkrze. Wśród przeznaczonych na śmierć znalazł się Franciszek Gajowniczek, ojciec rodziny. Wtedy z szeregu wystąpił dobrowolnie o. Kolbe, wyrażając gotowość pójścia na śmierć w zastępstwie za Gajowniczka. Na pytanie: kim jest? odparł, że jest kapłanem katolickim. Oprawcy zgodzili się na wymianę. Bunkier, który dotąd był miejscem przekleństw i rozpaczy, pod przewodnictwem o. Maksymiliana stał się miejscem modlitwy, często śpiewano tu nabożne pieśni. Ojciec Maksymilian, po upływie przeszło dwóch tygodni męki głodowej, został ostatecznie pozbawiony życia śmiercionośnym zastrzykiem fenolu, w dniu 14 sierpnia 1941 roku, w wigilię Wniebowzięcia Najśw. Maryi Panny. O. Kolbe miał wtedy 47 lat. Następnego dnia, w Uroczystość Wniebowzięcia NMP, ciało jego zostało spalone w krematorium, a prochy rozrzucone.
Papież Paweł VI w dniu 17 października 1971 roku w Patriarchalnej Bazylice Watykańskiej w czasie uroczystej Mszy świętej włączył Czcigodnego Maksymiliana Marię Kolbego w poczet Błogosławionych w obecności dziesiątków tysięcy wiernych z całego świata i ponad 3000 pielgrzymów polskich.
10 października 1982 roku Błogosławiony Maksymilian Maria Kolbe został wpisany w poczet Świętych Niebian. Ojciec święty Jan Paweł II dokonał jego kanonizacji. Kult św. Maksymiliana rozszedł się lotem błyskawicy po Polsce. Do roku 1982 ku czci Świętego wystawiono w Polsce 61 kościołów i kaplic, a za granicą - 35. W Zduńskiej Woli powstał Ośrodek Pamięci św. Maksymiliana. Zachował się tu dom rodzinny świętego przy ulicy jego imienia. Wspomnienie liturgiczne św. Maksymiliana M. Kolbe obchodzimy 14 sierpnia."
Na podstawie "Święci na każdy dzień", Warszawa 1995. opr. p. Bujalska
pzdr
ps
zniesmacza mnie profesor bez matury obnoszący się ze swym cierpieniem z czasów b.krótkotrwałego uwięzienia w KL Auschvitz!
A co mają mówić, pisać ci co tam spędzili długie lata.?!
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 12526 odsłon
Komentarze
@antysalon
11 Października, 2010 - 08:50
Postawę jaka wykazał się św.Maksymilian M.Kolbe, peowska trzoda nazywa chorobą psychiczną.
To taka swoista forma błędnej interpretacji,bo zamach u nich to wypadek, a upadek finansowy państwa, to "druga Irlandia".
Pozbawienie kraju armii, nazywane jest przez trzodę jej modernizacją o czym mogą świadczyć dmuchane Rosomaki.
Postać o której wspominasz na końcu wpisu, jest unikatem na skalę światową, gdyż kroniki nie notują tak CUDOWNYCH ocaleń z Aushwitz jak w tym konkretnym przypadku.
Ach te cuda!
Pzdr