Współcześni profesorowie Frankensteini
Już wczoraj zaraz po morderczym ataku na biuro poselskie PiS w Łodzi było wiadomo, że żadnego bicia się w pierś nie będzie, podobnie jak nie
dojdzie do ogólnonarodowego katharsis.
Gdyby tak wycisnąć przez wyżymaczkę sączony przez polityków i dziennikarzy przekaz to ostałaby się jedna diagnoza, której nikt nie jest i
nie będzie w stanie podważyć.
Nigdy nie doszłoby do próby wczorajszego mordu politycznego gdyby 18 czerwca 1949 roku w Warszawie nie przyszedł na świat Jarosław
Kaczyński.
Oczywiście nie załatwiłoby to całościowo wszystkich dzisiejszych kłopotów i pozostałaby wówczas jeszcze połowa problemu, gdyż jak wiemy ciąża była mnoga.
Głupio to wyartykułować, ale wychodzi na to, że do pełni szczęścia brakowało nam w latach głębokiego stalinizmu tego, aby mama Jarosława nie wyszła za mąż za jego ojca, albo ten zginął wcześniej bohatersko w powstaniu warszawskim.
No cóż, przeżył.
Wczoraj, kiedy jeszcze sprawa była świeża i nie wiadomo było do końca ile ofiar pochłonął zamach w Łodzi, przed kamerami wystąpił z oświadczeniem
Jarosław Kaczyński.
Śmierć śmiercią, krew krwią, ale skoro już prezes przemówił
to należało wyłowić z tych słów coś, co można będzie sprytnie zmanipulować i posłać pod strzechy.
Słowa Kaczyńskiego mówiące, że każde słowa nawiązujące do rozpętanej przez PO i media kampanii nienawiści będą nawoływaniem do kolejnej
zbrodni, szybko podchwycił Leszek Miller, Stefan Niesiołowski i cały „kwiat dziennikarstwa”. „Prezes zakazuje krytyki opozycji z PiS na czele” zakrzyknięto z oburzeniem.
Salon24 musi być traktowany za ważne miejsce politycznej dysputy gdyż i tu zameldował się redaktor Ernest Skalski ze swoim autorskim przekładem słów Kaczyńskiego:
„No i kuriozum; od tej
pory każde słowo przeciw PIS ma być wezwaniem morderstwa. Czyli mamy w polityce i kampanii wyborczej stronę, której nie wolno krytykować!”.
Wszyscy ci „zawodowi tłumacze” doskonale wiedzę, że Jarosławowi Kaczyńskiemu chodziło o to, aby nikt nie chciał go patroszyć, unicestwiać jeszcze w tym roku, delegalizować jego „antypaństwowej partii” żywcem przypominającej KPP i życzyć mu zniknięcia z polityki poprzez zawieszenie na kołku demokracji, według nawoływań profesora Króla, Michnika, Mazowieckich juniora i seniora czy Palikota.
Z Jarosławem Kaczyńskim problem polega na tym, że jest on jednym z najwybitniejszych polityków ostatniego dwudziestolecia i pech chciał,
że miał on odwagę wystąpić przeciwko establishmentowi, jaki ukształtował się według scenariusza zatwierdzonego przy okrągłym stole.
Dlatego też nigdy nie spocznie zespół politycznych i medialnych
„profesorów Frankensteinów”, którzy inteligentnego człowieka z wybitnymi
zdolnościami i normalnymi ludzkimi cechami i odczuciami będą nadal przedstawiać, jako monstrum zszyte z kawałków trupich ciał niepotrafiące odnaleźć się w dzisiejszej nowoczesnej rzeczywistości, przed którym należy uciekać, panicznie się go bać lub zaatakować i unicestwić.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3108 odsłon
Komentarze
Re: Współcześni profesorowie Frankensteini
20 Października, 2010 - 16:02
Idąc tropem doktora Marka Minakowskiego i kierując się logiką POlszewickich mediów, to Zbigniew powinien był zabić Bolesława oślepiając go, a nie odwrotnie.
Swoją drogą gdy popatrzymy za co Bolesław III Krzywousty oślepił brata, co zaskutkowało jego zgonem, to można mniemać, że Zbigniew był z PO.
Pozdrawiam serdecznie.
Wypowiedź Tuska z dn. 07.10.2009 /TVN24
20 Października, 2010 - 18:31
http://www.tvn24.pl/-1,1622933,0,1,sytuacja-jest-krytyczna-albo-ja--albo-kaminski,wiadomosc.html
wypowiedź Tuska z dnia dzisiejszego:
"To znaczy, że trzeba jeszcze te słowa, apele, zeby emocje i zawziętośc zastąpiły refleksja i solidarność Polaków, te słowa trzeba będzie wielokrotnie powtarzać, bo nie każdy jest wrażliwy na te argumenty. Ale niezależnie co kto powie, nie zmienię swojej opinii, że zadaniem takich ludzi jak ja, jest panować nad emocjami. I robić swoje.
Nie mamy powodów mieć poczucia apokalipsy, ale mamy kolejne zdarzenie w politycznej epoce nasyconej wieloma dramatycznymi zdarzeniami. Bo w Polsce ostatnie kilkanaście miesięcy to czas bez precedensu. Ale to oznacza, że muszą być ludzie odpowiedzialni, że mimo emocji musi istnieć podstawowy zestaw ludzi w życiu publicznym, którzy mają poczucie odpowiedzialnosci wykraczającej poza doraźną emocje, odpowiedzialności wykraczającej poza doraźne zachowania, poza chęć odwetu.
Kiedy słyszę nieodpowiedzialne oceny to pokusa żeby ostro reagować jest... Ale ludzie odpowiedzialni, w tym ja, muszą mimo wszystko czuć się odpowiedzialni za całość. Nie wolno nam reagować w taki sposób jak ci, którzy rzucają ostre słowa. Ale nie wolno nam oddawać razów, bo to miałoby bardzo złe skutki."
Co tu dodać, a co ująć?
halibuter
I robić swoje.
20 Października, 2010 - 19:34
Rozumiem, że robić to co dotychczas. Wczoraj też powiedział, że stanęliśmy pod murem i czas to kończyć. Co kończyć? To co już się robiło?
"Co tu dodać, a co ująć?" - wszystko po staremu.
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
----------------------------------
Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków
Róbmy swoje....
20 Października, 2010 - 20:08
Pan premier Donald Tusk, wnuk żołnierza Wehrmachtu i volksdojcza, decyduje o tym, kto jest Polakiem, a kto nie.
A Blumsztajn z Wyborczej
20 Października, 2010 - 21:44
wypowiada się o tym, co wolno a co nie wolno biskupom!