MSZ jednak antypolski

Obrazek użytkownika kokos26
Blog

 Książka Pana Krzysztofa Balińskiego, „MSZ – polski czy antypolski” wyraźnie zdenerwowała oraz zaniepokoiła autorytety z Czerskiej i w myśl powiedzenia „uderz w stół…”, oddelegowano do kontrataku nożyce w osobach Agaty Nowakowskiej i Dominiki Wielowieyskiej, które w tekście „Towarzysz autor na tropie” w typowy dla Gazety Wyborczej sposób zaatakowały nie tylko autora, ale i wydawcę książki.

Jak przystało na wyhodowane w stajni Michnika „dziennikarskie gwiazdy”, nie ma w artykule Nowakowskiej i Wielowieyskiej nawet najmniejszej próby merytorycznego zmierzenia się z zarzutami zawartymi w książce. Jest za to komiczna i żałosna próba podkopania wiarygodności pana Krzysztofa Balińskiego.

Dlaczego komiczna? Ano dlatego, że jak słoma z buciorów wyłazi po raz kolejny niespotykany faryzeizm i patologiczne zakłamanie oraz hipokryzja tego gnijącego na naszych oczach środowiska.

Łatwo było za krytykę polskiego MSZ przywalić pałą antysemityzmu panu Janowi Kobylańskiemu. O wiele trudniej jest uczynić to wobec człowieka, który w tej stajni Augiasza przepracował długie lata i zna panujące tam zwyczaje, standardy oraz mechanizmy awansu i kariery od podszewki. Tu już sam zarzut „harcującego judeosceptytyzmu” nie wystarczy.

Co zatem zdaniem dwóch par nożyczek ze stołu na Czerskiej kompletnie dyskredytuje autora książki „MSZ – Polski czy antypolski”? Zdaniem Nowakowskiej i Wielowieyskiej to, że Krzysztof Baliński był członkiem nie tylko PZPR, ale i ZMS.

Można zrywać boki ze śmiechu, jeżeli przypomnimy sobie niedawne peany pryncypała obu damulek z Wyborczej, Adama Michnika z okazji urodzin „wielkiego patrioty” Jaruzelskiego. Dlaczego to w wypadku tego zdrajcy, renegata i zbrodniarza przynależność do komunistycznej partii, a nawet krew Polaków, w której unurzał swoje bandyckie łapy go nie kompromitują?

Dlaczego nie zarzuca mu nikt antysemityzmu, pomimo że ten idol okrągłostołowców nie tylko uczestniczył, ale i organizował antysemicką czystkę w wojsku w 1968 roku?

Jak to się dzieje, że tacy zdemaskowani żydożercy, Jaruzelski czy Iwona Śledzińska-Katarasińska są dzisiaj przyjaciółmi Michnika i spółki, a innym gęby antysemitów rozpaczliwie doprawia się za pomocą karkołomnych sztuczek wykonywanych mówiąc kolokwialnie, na chama?

 Obie redaktorki Wyborczej pisząc ten żałosny i kompromitujący je tekst osiągnęły cel zupełnie inny od zakładanego czy mówiąc wprost, zleconego.

Po raz kolejny potwierdziły bowiem zasadność i zgodność z prawdą powiedzenia, że: "antysemitą nie jest ten, kto nie lubi Żydów, lecz ten, kogo nie lubią Żydzi".

Jaruzelski mimo swojej haniebnej przeszłości jest dla nich „cacy”, gdyż uczestniczył czynnie w geszefcie, dzięki któremu to właśnie szeroko rozumiane środowisko Adama Michnika dostawione zostało do koryta, przy którym żeruje do dzisiaj. Krzysztof Baliński zaś jest „be”, ponieważ śmiał z imienia i nazwiska wymienić owych miernych, ale wiernych z MSZ, którzy na tym antypolskim żerowisku się panoszą nie mając ku temu żadnych kwalifikacji tak moralno-etycznych jak i zawodowych.

Jest coś jeszcze w tym pełnym hipokryzji tekście obu dziennikarek z Wyborczej. One w jakimś niezrozumiałym dla cywilizowanych ludzi zacietrzewieniu i tej ślepej obronie „swoich” potwierdziły w całej rozciągłości tezę autora książki „MSZ – polski czy antypolski”.

Otóż te środowiska mimo przyjęcia pozy „prawdziwych Europejczyków” cechuje ciągle obowiązująca solidarność plemienno-klanowa tak charakterystyczna dla prymitywnych wschodnich ludów.

Tekst Nowakowskiej i Wielowieyskiej powinien zostać dołączony do książki Krzysztofa Balińskiego, jako ostatni jej rozdział stawiający tak zwaną kropkę nad „i”. Przepraszam autora, ale lepszego zakończenia na pewno sam by nie wymyślił.

Panu Janowi Kobylańskiemu radziłbym zaś te wypociny dziennikarek z Czerskiej oprawić sobie w ramki i powiesić na ścianie, a pod nimi ku przestrodze dla innych dodać treść starego arabskiego przysłowia:

Dzięki kłamstwom zjesz obiad, ale nie zjesz już kolacji

Tak, tak „rycerze wolności” z Gazety Wyborczej i okolic. Kolacji nie będzie.

http://wyborcza.pl/politykaekstra/1,133143,14361115,Towarzysz_autor_na_tropie.html

Książka „MSZ polski czy antypolski” do kupienia na:

www.polskaksiegarnianarodowa.pl

Brak głosów

Komentarze

argumentacją można wylać dziecko razem z kąpielą(przynajmniej częściowo:). Chcąc zawstydzić gw i wskazać, że stosuje oskarżenia o antysemityzm instrumentalnie, Autor  - zapewne mimo woli - propaguje wizję świata a la gw (tzn. tak to wygląda moim skromnym zdaniem). Pominę "czystkę"

Przede wszystkim chodzi mi o uzycie terminu "żydożercy". Nie wygląda by Autor użył go żartobliwie, raczej poważnie - jako kontrast dla "wymyślanych antysemitów".

Na czym polega owo żydożerstwo Iwony Ś-K? Po pierwsze sam fakt, że Autor to podkresla,  oznacza moim skromnym zdaniem, że wpisuje się w żydocentryczną wizję świata (wiadomo  jaka gazeta też to propaguje?), wskazując że tym "żydożerstwem" w 1968 r.  popełniono wielką zbrodnię chyba.

Po drugie  - i to jest clue wszystkiego. Moim zdaniem, "żydożerstwo" p. IK-Ś polega na tym, ze w 1968 r. jako polska Żydówka wskazała amerykańskim Żydom na ich olbrzymią hipokryzję, tj. że w czasie wojny milczeli, a w 68 r. stroją się w piórka obrońców "pokrzywdzonych" w PRL Żydów. Oczywiście taka wypowiedź wtedy wspomagała Gomułkę, ale to nie zmienia taktu, że wypowiedzi trudno zarzucić przesadę czy brak logiki. Coś bardzo nagannego w tej wypowiedzi? No chyba że ją źle interpretuję, a IK-Ś jest rzeczywiście żydożerczą komunistką że hej:).. A może amerykańscy Żydzi w 68 r. byli b. propolscy:)) i chcieli nam wyłącznie  osłabić komunę,  i absolutnie nie działali w kategoriach etnicznych oraz z całą pewnością nie robili wstawek a la grossowych?:))

Moim zdaniem jesli ktoś powtarza o tej zydożerskości, to choć ma dobre intencje, mimo woli, gra w drużynie gazety. A oto wypowiedź IK-Ś:

"Gdzie byliście, wy, ideolodzy i praktycy syjonizmu, którzy próbujecie oszukać własne i świata sumienie, co uczyniliście dwadzieścia parę lat temu, by nas uratować? W swoim brudnym zacietrzewieniu łączycie się pod znakiem gwiazdy Dawida, tej samej gwiazdy, z którą my wchodziliśmy do komór gazowych (...) Naprawiacze i weryfikatorzy historii spod znaku syjonizmu, obrzucając Polskę błotem zapomnieli o jednym. To błoto nie ich brudzi, lecz ich samych."

  • Źródło: Tym, którzy zapomnieli. Syjonizm – aktywność i bierność, „Dziennik Łódzki”, maj 1968, cyt. za: Maciej Marosz, Antysemityzm i legitymacja, „Gazeta Polska”, 9 kwietnia 2008, s. 8.

No ale ogólnie i  tekst Autora i książka Balińskiego są OK - poruszają wielkie tabu z życia społeczno-politycznego PRL (mniej) i postPRL/IIIRP (przede wszystkim)

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#375382

Całkiem trafnie. Po prostu powielamy pewne rzeczy.
Ale Autorowi i tak dałam dziesiątkę.

Vote up!
0
Vote down!
0
#375385

przyznających się do prawicowych poglądów, prawie piało z radości, "przywalając" gw, że popiera "antysemitę" Jaruzela, nie widząc, że nadają tym samym tamtym wydarzeniom ważności i uczestniczą w chórze głosów o wielkiej krzywdzie nacji w 68r. i nie tylko w 68. Upowszechniane są głosy (przez "słuszne"siły), że nie tylko żydokomuna jest czymś co nigdy nie istniało, to jeszcze że komunizm był antysemicki:))). A ataki na "Jaruzela, który robił czystkę antysemicką", tylko takie rzeczy wspomagają, odwracają także uwagę od istoty jego działalności.

Vote up!
0
Vote down!
0
#375405