III RP, czyli na bałkańską nutę

Obrazek użytkownika kokos26
Blog

 

 

 

 

W polskiej odmianie demokracji pierwszą jaskółką zapowiadającą, że
kampania wyborcza rozpoczęła się na dobre, nie jest ogłoszenie przez
prezydenta daty wyborów. Wbrew logice nie jest też nią moment
rejestracji komitetów wyborczych w PKW.

W III RP takim sygnałem, że walka zaczęła się na
całego jest przystąpienie do kampanii „niezawisłych sądów” i
„niezależnej” prokuratury.

Można powiedzieć, że mamy to już za sobą. Właśnie
sąd wpisał się w prowadzoną przez Tuska i ferajnę propagandę sukcesu,
zabraniając krytyki władzy i od tego momentu negowanie wyborczego hasła
„Polska w budowie” jest karalne.

Prokuratura oczywiście nie mogła pozostać w tyle i
wzięła się za parlamentarzystów z zespołu Antoniego Macierewicza
podejrzewając, że popełnili przestępstwo. I w ten oto sposób organ,
który powinien wyjaśnić przyczyny smoleńskiej tragedii i wskazać
winnych, dobiera się do tych niepokornych, którzy postanowili tę
tajemnicę sami rozwikłać.

Myślę, że napięcie będzie stale rosło, jak u
Alfreda Hitchcocka, a w finale do akcji przystąpią nadzorowane osobiście
przez Donalda Tuska, służby specjalne, pozostające w gestii jego
partyjnego kolegi Bondaryka, który swego czasu zasiadał w radzie
krajowej PO.  

Z tym nadzorowaniem oczywiście sporo przesadziłem
gdyż jak to w niepoważnym państwie bywa to ogon kręci psem i nie
przypadkiem akuszerami przy narodzinach Platformy Obywatelskiej byli
Andrzej Olechowski, TW o pseudonimie „Must” oraz jego oficer prowadzący,
Gromosław Czempiński-generał.

Póki, co tajemnicą pozostaje, jak ta akcja służb
będzie wyglądała, ale mając w pamięci sprawę Jaruckiej i pamiętne
odesłanie Cimoszewicza z powrotem do puszczy, chłopcom Tuska nie
zabraknie świetnych pomysłów.

Pewne jest jedno. Jak nigdy obowiązuje hasło, że
„władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy”, a do czego jest zdolny
establishment III RP przekonujemy się stale od 2005 roku.

Wtedy to właśnie w celu odzyskania, a później
utrzymania władzy postanowiono kosztem niszczenia państwa rozpocząć
polską wersję bałkanizacji kraju. Z premedytacją zaczęto tworzyć
podziały zwiększające niebezpieczeństwo konfliktów politycznych,
gospodarczych i światopoglądowych w myśl zasady „po nas choćby potop”.

Bliskość ideowa III RP z PRL jeszcze nigdy nie była
tak widoczna i namacalna, a Tusk już bez żadnych hamulców i oporów
próbuje zbudować jedyną słuszną partię sięgając bez skrupułów do ludzi
żywcem wziętych z tamtej epoki. Oczywiście tak jak PZPR miał swój
satelicki ZSL, tak i PO dysponuje dzisiaj satelickim PSL-em. Duet
doskonale sprawdzony jeszcze w 1992 roku podczas „nocnej zmiany”.

Właśnie niedawno mogliśmy obejrzeć inaugurację teledysku ludowców z ich piosenką wyborczą.

Chyba nieprzypadkowo jest ona skomponowana na
bałkańską nutę, a komizmu dodaje udział w tym artystycznym
przedsięwzięciu podrygującego rytmicznie Stanisława Żelichowskiego.

Młodszym czytelnikom przypomnę, że jeżeli dobrze
pójdzie i ten ludowy dinozaur dostanie się ponownie do sejmu to w 2005
roku będzie świętował perłową rocznicę, czyli 30 lat nieprzerwanego
zasiadania w parlamencie.

Po raz pierwszy udało mu się to bez poniżających
pląsów, gdyż za komuny wystarczyło służyć wiernie towarzyszom i mieć u
nich zaufanie, a zasiadł w ławach poselskich obok takich „mężów stanu”
jak: Józef Ozga-Michalski, Roman Malinowski, Florian Siwicki, Czesław
Kiszczak, Wojciech Jaruzelski, Jerzy Jaskiernia, Henryk Jabłoński,
Mieczysław Rakowski, Józef Baryła, Kazimierz Barcikowski.

Gdyby tak odsunąć w tło Pawlaka, Kłopotka czy
Piechocińskiego to wyborcy ujrzeliby więcej takich leśnych, PSL-owskich
dziadków wyjętych jakby z innej epoki. Ludzi o podobnej
charakterystycznej fizjonomii rodem z PRL możemy równie łatwo odnaleźć
wśród wieloletnich działaczy PZPN.

Kolejnym przykładem procesu bałkanizacji Polski i
to już w sensie niemal dosłownym jest flirt Platformy Obywatelskiej z
Ruchem Autonomii Śląska. Jest to dla wszystkich ludzi myślących, proces
niebezpieczny i groźny.

I tu uaktywnił nam się kolejny „leśny dziadek” z
minionej epoki, Kazimierz Kutz. Warto przypomnieć, że po przybyciu ze
Śląska do Warszawy zamieszkał u Stanisława Dygata, który mu udzielił
gościny.

Nie ma, więc wątpliwości, że Dygat poznał Kutza
doskonale i jego o nim opinia zachowana w aktach IPN mówiąca, że jest
zwykłym cwaniakiem i karierowiczem musiała się opierać na dogłębnym
poznaniu sublokatora.

Jeżeli dzisiaj widzimy Kutza pod żółto-niebieskim sztandarem RAŚ, to owe cwaniactwo i karierowiczostwo mamy jak na dłoni.

W PRL-u Niemcy to był ideologiczny wróg i wówczas należało podkreślać polskość Śląska.

Warto przypomnieć sobie na przykład film Kutza „Paciorki jednego różańca”, który to Kutz nie tylko reżyserował, ale był też autorem scenariusza.

Jest tam wzruszająca scena, jak stare śląskie
małżeństwo Habryków z powagą i w patriotycznym uniesieniu prasuje polską
flagę zanim wywiesi ją przed domem. Roi się tam od dialogów, w których
stary Habryk czasy, kiedy Śląsk należał do Niemiec określa ze łzami w
oczach; „za nieboszczki Polski”, a młodnieje na samo wspomnienie
generała Stanisława Szeptyckiego przekraczającego w 1922 roku most na
Brynicy.

Warto wracać do tych scen, kiedy ponownie ujrzymy
„cwaniaka i karierowicza”, Kazimierza Kutza w pochodzie RAŚ, wśród lasu
odprasowanych żółto-niebieskich sztandarów. Trzeba się go wtedy zapytać,
co się stało z polską flagą Habryków?

Nie da się zakłamywać rzeczywistości i nie
dostrzegać szkodliwych ludzi i procesów niszczących Polskę na naszych
oczach. Nie da się też uniknąć prawdy o tym, że nawet wyborcze
zwycięstwo opcji patriotycznej nic radykalnie nie zmieni.

Dla ratowania Polski niezbędne jest posiadanie 3/5 głosów w sejmie, aby można było odrzucać prezydenckie veta.

W tym może nam pomóc już tylko Krucjata Różańcowa.

A nawet gdyby to jakimś cudem się nam udało to
należy być ostrożnym, gdyż do kraju tajemniczych samobójstw i „swojego
człowieka w Warszawie” Putin może przysłać wypróbowanych fachowców z
dożynkową pieśnią na ustach dedykowaną do niedorżniętych watah:

"Polon niesiemy, Polon

 W gospodarza Tuska dom,

 Żeby dobrze polonowało,

 Po sto bekereli z kopy dało,

 Polon niesiemy, Polon,

 W gospodarza Tuska dom."

Artykuł opublikowany w Warszawskiej Gazecie (35/2011)

Brak głosów

Komentarze

Nawet już tylko na podstawie wysłuchania filmików ze Smoleńska, wiadomo że putas nie musi przysyłać swoich siepaczy do Polski.
On juz ich tu ma.Dogodnie porozmieszczanych we wszystkich newralgicznych punktach Państwa Polskiego.
Od p.rezydenta zaczynając - vide Raport z likwidacji WSI.
I nie ostrożności Nam trzeba, a dużo sił, aby tę stajnię wysprzątać.
Nigdy więcej rozbuchanej tolerancji i "grubych kresek".
Wszak sprawdzianem inteligencji jest wyciąganie wniosków, i nie popełnianie błędów po raz drugi.
Pozdrawiam myślących.

Vote up!
0
Vote down!
0
#180632

Do filmowca-wywrotowca:

"Wiatr przyganiał chorągiewce,
Że się zdeklarować nie chce:
-Ależ moje przekonania
Zależą od kierunku wiania!.
Wszyscy wysoko lecą
Nie dzięki skrzydłom,lecz plecom!."

Autor wiersza,też z obczyzny,a pozdrawia Polak.

Vote up!
0
Vote down!
0

JAN OLSZEWSKI

#180685