Feromony głupcze!
Na tropie przyczyn tajemniczego i niezrozumiałego dla mnie wysokiego poparcia dla Platformy Obywatelskiej byłem już od dawna. Zbierałem poszlaki, sklejałem niby niezwiązane ze sobą wątki, budowałem karkołomne hipotezy.
Oczywiście zdawałem sobie sprawę, że mieszkam w wolnym i modelowo demokratycznym kraju, więc z góry muszę odrzucić teorie spiskowe typu: wpływ służb tubylczych i zamiejscowych, stronnicze media, oraz dziennikarze, jako funkcjonariusze frontu ideologicznego.
W ten sposób zawężałem krąg podejrzeń do samych członków Platformy Obywatelskiej, począwszy od Tuska, Schetyny, Niesiołowskiego, Komorowskiego, po tych zdawałoby się mniej poważnych parlamentarzystów typu Dzięcioł z Big Brothera, Ross-Zulu-Gula czy Roch Kowalski PO, niejaki Sebastian Karpiniuk.
Używając najzwyklejszego magnetowidu zacząłem nagrywać wywiady przeprowadzane przez takich znamienitych, obiektywnych i niezależnych dziennikarzy jak Katarzyna Kolenda-Zaleska, Monika Olejnik, Tomasz Lis i Grzegorz Miecugow.
Jako materiał do analizy wyselekcjonowałem krzyżowo duety gości wyżej wymienionych dziennikarskich tuzów. Były to takie oto pary: Bronisław Komorowski - Michał Kamiński, Andrzej Olechowski-Jacek Kurski, Generał Gromosław Czempiński-profesor Andrzej Zybertowicz.
Porównując godzinami naprzemiennie te wywiady zauważyłem rzecz zdumiewającą. Dziennikarze w zależności od tego czy ich rozmówca jest po stronie PO czy PiS-u zachowywali się diametralnie inaczej.
Przy pisowskim gościu wszyscy przeprowadzający rozmowy byli niezwykle dociekliwi, wręcz napastliwi. Zadawali trudne pytania, przerywali w pół zdania. Jeżeli pojawiał się na ich twarzy uśmiech, to taki jakiś nerwowy. Dokonując zbliżeń zauważyłem, że mięsnie żuchw dziennikarzy i dziennikarek są napięte jak postronki, źrenice wyraźnie zwężone, ręce wykonują jakieś nieskoordynowane ruchy.
Inaczej z goła przedstawiała się sytuacja, kiedy rozmówcą był przedstawiciel czy zwolennik PO. Jak wcześniej zaznaczyłem, stronniczość wykluczyłem od razu, jako niemożliwą i krzywdząca dla tej czołówki polskiego dziennikarstwa.
Tu dokonałem pierwszego kroku w moim spektakularnym odkryciu.
Dziennikarze obojga płci zachowywali się niemal identycznie w stosunku do gości z PO. Ich reakcje, jak przeanalizowałem, były klasycznymi objawami znanymi ze stanu tak zwanego „zakochania”.
Pierwsze, to wyraźna euforia.
Za euforię, która towarzyszy zakochaniu się, odpowiedzialne są dopamina i norephetamina. Dzięki nim ogarnia nas niesamowite poczucie szczęścia, sprawiają, że zwiększa się nasza tolerancja na głód, ból czy zimno. Wiara we własne możliwości staje się niebezpiecznie wysoka, a trzeźwa ocena sytuacji zanika.
Po drugie u wszystkich przeprowadzających wywiady zauważyłem jak ich oczy zaczynają błyszczeć, a źrenice wyraźnie się rozszerzają. Głupio mi to mówić, ale zarówno Tomasz Lis jak i Grzegorz Miecugow mieli tak jak i Panie dziennikarki, oznaki dzikiego pożądania, świadczące o wzroście poziomu testosteronu.
Co prawda stosowanymi przeze mnie metodami nie mogłem stwierdzić czy u wszystkich badanych dziennikarzy i dziennikarek pojawiły się tak zwane „motylki w brzuchu”, ale byłem już pewny, że rozwiązanie zagadki brzmi FEROMONY. To jest ta tajna broń Platformy Obywatelskiej.
Pozostało mi jeszcze udowodnić, w jaki sposób tymi feromonami działacze PO potraktowali połowę polskiej populacji plus niemieckie i rosyjskie media?
I tu przyszedł mi z pomocą krążący po świeci rodzaj miejskiej legendy (urban legend). Jest to teoria mówiąca, że niektóre sieci hipermarketów spryskują feromonami produkty o najniższej sprzedawalności, po to, aby zachęcić do ich zakupu.
W ten oto sposób zgłębiłem skrywaną skrzętnie tajemnicę Platformy Obywatelskiej.
Źródło sukcesu to zaledwie dwa słowa. Feromony głupcze!
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1153 odsłony
Komentarze
Re: Feromony głupcze!
27 Maja, 2009 - 18:39
Wszak mamy politykę miłości.
Dziwi jednak, że ci sami dziennikarze wobec pisowców, potrafią być dociekliwi i zadawać trudne pytania. Najwidoczniej mają w tym jakiś interes - szczególnie ci ze starej gwardii, zdobywający szlify jeszcze w czasie świetlanego prl.
Nie trzeba być dobrym dziennikarzem, wystarczy być BMW - biernym, miernym ale wiernym lini stacji lub gazety.
Poza tym blogerzy to konkurencja, która nie porusza się w ograniczonych schematach myślowych i establishmencie - oni chyba nam zazdroszczą tego, że możemy pisać i mówić to, co naprawdę myślimy.
Re: Feromony głupcze!
28 Maja, 2009 - 05:29
Feromony,feromonami-to wsystko prawda.Tylko proszę poczytać o tych firmach ,co to "badają" opinię tzw.publiczną.Nie opierałbym się na tym.