Feromony głupcze!

Obrazek użytkownika kokos26
Kraj

Na tropie przyczyn tajemniczego i niezrozumiałego dla mnie wysokiego poparcia dla Platformy Obywatelskiej byłem już od dawna. Zbierałem poszlaki, sklejałem niby niezwiązane ze sobą wątki, budowałem karkołomne hipotezy.

Oczywiście zdawałem sobie sprawę, że mieszkam w wolnym i modelowo demokratycznym kraju, więc z góry muszę odrzucić teorie spiskowe typu: wpływ służb tubylczych i zamiejscowych, stronnicze media, oraz dziennikarze, jako funkcjonariusze frontu ideologicznego.

W ten sposób zawężałem krąg podejrzeń do samych członków Platformy Obywatelskiej, począwszy od Tuska, Schetyny, Niesiołowskiego, Komorowskiego, po tych zdawałoby się mniej poważnych parlamentarzystów typu Dzięcioł z Big Brothera, Ross-Zulu-Gula czy Roch Kowalski PO, niejaki Sebastian Karpiniuk.

Używając najzwyklejszego magnetowidu zacząłem nagrywać wywiady przeprowadzane przez takich znamienitych, obiektywnych i niezależnych dziennikarzy jak Katarzyna Kolenda-Zaleska, Monika Olejnik, Tomasz Lis i Grzegorz Miecugow.

Jako materiał do analizy wyselekcjonowałem krzyżowo duety gości wyżej wymienionych dziennikarskich tuzów. Były to takie oto pary: Bronisław Komorowski - Michał Kamiński, Andrzej Olechowski-Jacek Kurski, Generał Gromosław Czempiński-profesor Andrzej Zybertowicz.

Porównując godzinami naprzemiennie te wywiady zauważyłem rzecz zdumiewającą. Dziennikarze w zależności od tego czy ich rozmówca jest po stronie PO czy PiS-u zachowywali się diametralnie inaczej.

Przy pisowskim gościu wszyscy przeprowadzający rozmowy byli niezwykle dociekliwi, wręcz napastliwi. Zadawali trudne pytania, przerywali w pół zdania. Jeżeli pojawiał się na ich twarzy uśmiech, to taki jakiś nerwowy. Dokonując zbliżeń zauważyłem, że mięsnie żuchw dziennikarzy i dziennikarek są napięte jak postronki, źrenice wyraźnie zwężone, ręce wykonują jakieś nieskoordynowane ruchy.

Inaczej z goła przedstawiała się sytuacja, kiedy rozmówcą był przedstawiciel czy zwolennik PO. Jak wcześniej zaznaczyłem, stronniczość wykluczyłem od razu, jako niemożliwą i krzywdząca dla tej czołówki polskiego dziennikarstwa.

Tu dokonałem pierwszego kroku w moim spektakularnym odkryciu.

Dziennikarze obojga płci zachowywali się niemal identycznie w stosunku do gości z PO. Ich reakcje, jak przeanalizowałem, były klasycznymi objawami znanymi ze stanu tak zwanego „zakochania”.

Pierwsze, to wyraźna euforia.
Za euforię, która towarzyszy zakochaniu się, odpowiedzialne są dopamina i norephetamina. Dzięki nim ogarnia nas niesamowite poczucie szczęścia, sprawiają, że zwiększa się nasza tolerancja na głód, ból czy zimno. Wiara we własne możliwości staje się niebezpiecznie wysoka, a trzeźwa ocena sytuacji zanika.

Po drugie u wszystkich przeprowadzających wywiady zauważyłem jak ich oczy zaczynają błyszczeć, a źrenice wyraźnie się rozszerzają. Głupio mi to mówić, ale zarówno Tomasz Lis jak i Grzegorz Miecugow mieli tak jak i Panie dziennikarki, oznaki dzikiego pożądania, świadczące o wzroście poziomu testosteronu.

Co prawda stosowanymi przeze mnie metodami nie mogłem stwierdzić czy u wszystkich badanych dziennikarzy i dziennikarek pojawiły się tak zwane „motylki w brzuchu”, ale byłem już pewny, że rozwiązanie zagadki brzmi FEROMONY. To jest ta tajna broń Platformy Obywatelskiej.

Pozostało mi jeszcze udowodnić, w jaki sposób tymi feromonami działacze PO potraktowali połowę polskiej populacji plus niemieckie i rosyjskie media?

I tu przyszedł mi z pomocą krążący po świeci rodzaj miejskiej legendy (urban legend). Jest to teoria mówiąca, że niektóre sieci hipermarketów spryskują feromonami produkty o najniższej sprzedawalności, po to, aby zachęcić do ich zakupu.

W ten oto sposób zgłębiłem skrywaną skrzętnie tajemnicę Platformy Obywatelskiej.
Źródło sukcesu to zaledwie dwa słowa. Feromony głupcze!

Brak głosów

Komentarze

Wszak mamy politykę miłości.

Dziwi jednak, że ci sami dziennikarze wobec pisowców, potrafią być dociekliwi i zadawać trudne pytania. Najwidoczniej mają w tym jakiś interes - szczególnie ci ze starej gwardii, zdobywający szlify jeszcze w czasie świetlanego prl.

Nie trzeba być dobrym dziennikarzem, wystarczy być BMW - biernym, miernym ale wiernym lini stacji lub gazety.

Poza tym blogerzy to konkurencja, która nie porusza się w ograniczonych schematach myślowych i establishmencie - oni chyba nam zazdroszczą tego, że możemy pisać i mówić to, co naprawdę myślimy.

Vote up!
0
Vote down!
0
#21192

Feromony,feromonami-to wsystko prawda.Tylko proszę poczytać o tych firmach ,co to "badają" opinię tzw.publiczną.Nie opierałbym się na tym.

Vote up!
0
Vote down!
0
#21238