„Dobry wojak” Jaruzelski
Powieści kryminalne można pisać na dwa sposoby. Najczęściej
jest tak, że czytając kibicujemy jakiemuś super inteligentnemu i przenikliwemu
detektywowi oraz trzymamy za niego kciuki w jego staraniach zmierzających do
wytropienia i wsadzenia za kratki złoczyńcy.
Bywa jednak i tak, że z wypiekami na twarzy, całym sercem
jesteśmy przeciwko stróżom prawa, a cała nasza sympatia jest po stronie
przestępcy wodzącemu za nos policyjnych tropicieli i wymykającemu się z
zastawianych pułapek. Najlepszym przykładem może tu być gentelman- włamywacz,
Arsen Lupin.
Przez ostatnie dwadzieścia lat jesteśmy świadkami lub
uczestnikami dyskusji na temat „kontrowersyjnej” postaci, jaką stał się generał
Jaruzelski i przekonuje się nas z zapałem, iż w jego wypadku mamy do dyspozycji
dwie szale, na które można w różnych proporcjach porozkładać zasługi i
przewiny.
Nie ma dziś już sensu roztrząsać czy Jaruzelski to zdrajca
czy jak chcą dalej niektórzy „zbawca ojczyzny”. Z dokumentów, odtajnionych
kremlowskich stenogramów, świadectw świadków wyłania się obraz sowieckiego
generała w polskim mundurze, wynarodowionego renegata, który zaprzedał się do
końca komunistycznemu bratu.
Toczący się w Polsce spór o generała nie ma niestety nic
wspólnego z obiektywną oceną tej jednoznacznie negatywnej postaci, a wszelkie
wybielanie i wymyślanie domniemanych zasług to nic innego, jak ocena własnych
biografii przez establishment III RP i ludzi uwikłanych w komunistyczny system.
Byli gorliwi członkowie PZPR, dawni pracownicy MSW i MON
oraz ci, którzy korzystali z szybkich ścieżek kariery w mediach czy na wyższych
uczelniach to potężna i wpływowa grupa ludzi w Polsce. Jeżeli dodamy jeszcze do
tego ich rodziny i tych, którzy ze zdrajcą zasiedli do stołu dzieląc w ten
sposób tort III RP, to doliczymy się przynajmniej 2 milionowej wpływowej grupy
osób, dla której czynienie z kremlowskiego sługusa „bohatera” i „patrioty” to swoiste
alibi dla samych siebie.
To oni przez ostatnie lata piszą nam powieść o „Dobrym
wojaku” Jaruzelskim, sympatycznym i zasłużonym dla Polski zbrodniarzu i
zdrajcy.
Kim był i jest Jaruzelski?
***
Zatwardziały komunista, zaufany KGB, GRU, zawsze w
zdyscyplinowany sposób wykonywał rozkazy skierowane przeciwko własnemu
narodowi.
W NRD, na Węgrzech czy w Czechosłowacji do tłumienia antykomunistycznych
powstań niezbędna była odsiecz z Moskwy. W Polsce każdy niepodległościowy zryw
od zakończenia II wojny światowej był pacyfikowany przez wyselekcjonowanych
tubylców cieszących się bezgranicznym zaufaniem Kremla.
Zaraz po zakończeniu wojny Wojciech Jaruzelski vel agent
„Wolski” zajął się likwidacją polskiego antykomunistycznego podziemia w
hrubieszowskim, piotrkowskim i mojej rodzinnej Częstochowie gdzie pojawił się
już w 1945 roku, aby rozprawić się z Konspiracyjnym Wojskiem Polskim kpt. Stanisława
Sojczyńskiego, „Warszyca”.
Pokazowe procesy skazywanych hurtowo na śmierć patriotów
odbywały się w Łodzi i w sali kina „Kinema” w Radomsku. Jego mundur przeszło 60 lat temu splamiony
został po raz pierwszy krwią własnych rodaków.
W 1956 roku po gomułkowskiej odwilży Jaruzelski opowiedział
się, za pozostaniem w LWP marszałka Rokossowskiego i sowieckich doradców.
W 1968 r. aktywnie
uczestniczył w antysemickich czystkach w LWP i mimo to nigdy nie został potępiony
przez tak wrażliwe na tę kwestię środowisko Adama Michnika. Zrehabilitował się
przecież mordując własny naród, więc „odpieprzcie się od generała” grzmiał
naczelny Wyborczej.
Za te wszystkie zasługi stanął z nadania Moskwy na czele
Ludowego Wojska Polskiego właśnie w 1968 roku. W 1970 roku nie zawahał się
wykonania partyjnego rozkazu strzelania do polskich robotników na wybrzeżu.
W grudniu 1981 roku nastąpiło „ukoronowanie” kilkudziesięcioletniej
kariery zdrajcy. To wtedy na polecenie Kremla spacyfikował wielomilionowy i
spontaniczny niepodległościowy zryw Polaków. Zryw, który wyzwolił tak wielką
narodową energię, jakiej nie doczekaliśmy się przez całe następne pokolenie, aż
do dnia dzisiejszego. To on zdławił ducha i nadzieję.
W 1984 roku za wiernopoddaństwo i ujarzmianie własnego narodu,
jako jedyny w historii polski komunista otrzymał niezwykle reglamentowany
platynowo-złoty Order Lenina, najwyższe odznaczenie ZSRR.
W wydanej w 1993 roku swojej książce „Stan wojenny-dlaczego” zawarł kłamliwą i przewrotną argumentację
kreując się na zbawcę narodu i odpowiedzialnego patriotę.
Dziś wiadomo, że to nie obawa przed interwencją wielkiego
brata wpłynęła na wydanie wojny własnemu narodowi przez dyktatora. To sam
Jaruzelski żebrał u kremlowskich przyjaciół o zbrojne wsparcie grudniowego
ataku na własny naród.
Stan wojenny to kolejny zbrodniczy rozkaz Moskwy wykonany
skrupulatnie przez jej wiernego bezgranicznie pachołka. Dla części rodaków
Jaruzelski to typowy przykład zdrajcy, dla nikczemników i salonowych błaznów
pozostaje nadal człowiekiem honoru i zbawcą ojczyzny.
Na 10 dni przed katastrofą smoleńską Putin ponownie sięgnął
po wypróbowanego towarzysza i posłużył się nim by uderzyć wraz z Tuskiem w
Lecha Kaczyńskiego. Właśnie 30 marca rozgorzała medialna dyskusja na temat
zaproszenia Jaruzelskiego do Moskwy z okazji dnia zwycięstwa i tego czy
„wredny” prezydent zaprosi na pokład samolotu „zasłużonego steranego życiem
staruszka”. Towarzysz Jaruzelski odbył wówczas wielkie medialne tourne. Musiał
nagle poprawić się stan jego zdrowia, często uniemożliwiający mu udział w
sądowych procesach.
Mam nadzieję, że była to już ostatnia misja kremlowskiego
sługusa.
Prawdy o tej haniebnej postaci naszej historii i jej czynach
nie znajdziemy w obowiązujących dziś podręcznikach szkolnych.
Trudno było przez ostatnie 20 lat przebijać się z nią do
społecznej świadomości, mając naprzeciw całą medialną machinę Michnika, obrońcy
i wiernego przyjaciela zbrodniarzy Jaruzelskiego i Kiszczaka.
Jak zwykle z okazji rocznicy ogłoszenia stanu wojennego
pojawią się we „wiodących” mediach sondaże, z których będzie wynikało, że
społeczeństwo polskie jest podzielone w ocenie generała.
I jak zwykle będzie mi wstyd.
Artykuł opublikowany w
nr 49 Warszawskiej Gazety
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 777 odsłon
Komentarze
Pocieszające jest to, iż "jenerał" niebawem umrze
11 Grudnia, 2010 - 17:38
(nie chcę napisać "zdechnie")... Tyle, że obawiam się, iż da to asumpt do jeszcze większego rozgrzeszania i wybielania tej kreatury
WITAM
11 Grudnia, 2010 - 20:03
Czyli kolejnego zbrodniarza nie osądzą. I z pewnością pochowają go na Powązkach z największymi honorami. W tym kraju wszystko już na głowie stoi, hańba hańbę goni.
POZDRAWIAM
"Dobry wojak"
13 Grudnia, 2010 - 18:44
korzysta w tej chwili z wynalazku propagandowego który chyba nieźle opisuje słowo "kontrowersyjny". Jeżeli chce się podważyć prawdę oczywistą, pisze się coś przeciwnego, obojętnie na ile złego, głupiego czy bezsensownego a następnie nazywa się to tezą kontrowersyjną. Czyli nie "dobrą" czy "złą" tylko "inną". Odpowiednio medialnie wspierana teza po pewnym czasie staje się wyznawana przez znaczną część "opinii publicznej". Później okazuje się że nie ma postaci jednoznacznie złych tylko "kontrowersyjne". Skoro postać taka staje się potencjalnie pozytywna, skupia wokół siebie i tezy którą uosabia znaczącą grupę społeczeństwa. To najprostszy i najskuteczniejszy sposób zniewolenia społeczeństwa przez dzielenie go na grupy "zwolenników" i "przeciwników" walczące (niekoniecznie w dosłownym sensie tego słowa) przeciw sobie. Takimi jest łatwo rządzić.