Człowiek z kokpitu
Wydaje się, że nowatorski sposób ustalania przyczyn katastrof lotniczych, jaki opracował
duet Putin-Tusk, zrewolucjonizuje to, do tej pory dość skomplikowane, wielowątkowe i nie bójmy się tego słowa, bardzo kosztowne postępowanie.
Jest tylko kwestią czasu, kiedy za nami pójdą inni.
Do tej pory w zacofanym świecie, po dwóch miesiącach od tragedii, wszystkie nawet najdrobniejsze części rozbitych samolotów były obfotografowane, opisane i skatalogowane oraz umieszczone w strzeżonych hangarach, a silniki maszyn lub to, co po nich pozostało, od dawna przebywały w specjalistycznych laboratoriach.
Teraz jest inaczej. Jak wolność to wolność. Jak demokracja to demokracja.
Kiedy już miejscowa i zamiejscowa ludność wyzbiera wszelkie pozostałości po katastrofie i skataloguje je, jako suweniry, relikwie, bibeloty, trofea czy zwykły towar handlowy, wkraczają pługi, spychacze i buldożery, jakby chciały powiedzieć; Koniec, czas minął, każdy dostał swoją szansę.
Teraz następuje etap dla fachowców i ekspertów, ale innych specjalności niż te, do których byliśmy przez lata zacofania przyzwyczajeni oglądając choćby taką dokumentalną serię na Discovery jak „Katastrofy lotnicze”.
Do boju ruszają najpierw archeolodzy. Jak wiemy jest to zawód, o którym w dzieciństwie marzą tysiące ludzi, wierząc, że kiedyś spełni się ich przygoda naukowa w egipskiej Dolinie Królów czy w jakimś wraku penetrowanym na dnie któregoś ciepłego morza. Do tej pory 90% z nich lądowało w szkołach, jako zwykli nauczyciele historii. Dzisiaj dzięki premierom zaprzyjaźnionych krajów mają okazję się spełnić odwracając zaorane wcześniej skiby w miejscach lotniczych katastrof.
Powstają na naszych oczach nowe służby „archeo”, które porzuciły poszukiwanie tego, co przez wieki pogrążyła ziemia, a zajęły się odnajdywaniem tego, co przed chwilą spadło z nieba.
Następną kategorią specjalistów są psycholodzy. Ja wiemy we współczesnym świecie jest ich tak zwana nadprodukcja podobnie jak socjologów, politologów czy speców od marketingu. Są to zawody niezbędne we współczesnym świecie, lecz problem leży w tym, że nie produkują oni żadnych namacalnych dóbr materialnych, a raczej wypłukują złoto z powietrza. Z przykrością trzeba stwierdzić, że tylko jakiś promil z nich robi oszałamiającą karierę w wiodących mediach. Większość zbija raczej gruchy na jakiś podrzędnych stanowiskach.
Dzięki Tuskowi i Putinowi otworzyła się dla nich nowa szansa i nabycie niezbędnej praktyki w rodzącej się nowej specjalności zwanej psychologią zwłok.
Zadania, jakie stoją przed psychologami to określenie poziomu stresu załogi samolotu, jaki wpływ miał na jego poziom tajemniczy pasażer w kokpicie i dlaczego był nim prezydent Lech Kaczyński.
Jak to u pionierów, pojawiają się oczywiście na początku pewne zgrzyty i nieporozumienia.
Jednym z takich najbardziej rzucających się w oczy jest brak podziału ról i kompetencji na linii Warszawa-Moskwa.
Kiedy na przykład polscy najlepsi eksperci, media i politycy tropią rodzimego mordercę z kokpitu, Rosjanie powinni czynić to samo względem własnej obsługi wieży lotniska w Smoleńsku i losu przebywających tam tajemniczych gości. Można by na przykład sprawdzić czy owe wysłanie jednego z nich na emeryturę i zaginiecie kolejnego nie nastąpiło na skutek kawałka ołowiu kaliber 7, 62 mm.
Niestety Rosjanie wkroczyli na nasze podwórko i tak jak my, z zapamiętaniem próbują zidentyfikować tajemniczego prezydenta kamikadze.
Ostatnio dostali wsparcie od psychologa –amatora Wałęsy, a wcześniej od psychologa reżysera Wajdy, który za środki finansowe przekazane z Czerskiej już kręci nowy film z Danielem Olbrychskim w roli głównej, zatytułowany „Człowiek z kokpitu”.
Jest szansa, że premiera nastąpi jeszcze przed 20 czerwca, a w najgorszym przypadku przed drugą turą wyborów prezydenckich.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 5350 odsłon
Komentarze
Dokładnie tak
5 Czerwca, 2010 - 13:05
W cywilizowanych krajach w toku śledztw wyjaśniających przyczyny katastrof "zwykłych", cywilnych samolotów zbiera się części nawet z dna morza (o ile to wykonalne - głębokość) aby odtworzyć na stalowym szkielecie maszynę rozpieprzoną na milion kawałków.
Tu jest zgoła inaczej.
W historii badań wypadków lotniczych nasza sto-jedynka zapisze się osobnym rozdziałem, a to nie za sprawą wyjątkowo zgodnego z kanonami sztuki śledztwa - wręcz przeciwnie, jako przykład na nieudolne mataczenie. To będzie rozdział pod tytułem "How not to..."
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
nie ma mataczenia
5 Czerwca, 2010 - 18:19
Co za pomysł z tym nieudolnym mataczeniem.
Śledztwo rozwija sie w słusznym kierunku, który być może jeszcze śledczym nie jest znany.
Jedyna racja tego śledztwa jest interes Rosji i nie mozna o to mieć do nich pretensji.
Przecież gdyby sytuacja była odwrotna, tzn Rosyjscy notable rozbiliby sie u nas to nasze śledztwo też byłoby w interesie Rosji.
Nie ma więc sprzecznosci w naszych intencjach.
To śledztwo nie ma niczego wyśledzić, bo opierając się na wiadomościach jak się zaczęło i jak wygkądało np. zabezpieczanie dowodów mozna wysnuć tylko jeden wniosek.
Przyczyny katastrofy były śledczym znane od początku. Przy czym wcale tu nie sugeruję, że mieli oni z tym coś wspólnego.
Niezależnie od tego czy była to katastrofa czy zamach, śledztwo ma na celu największą możliwa korzyść Rosji z tego zdarzenia.
Teraz i w przyszłości.
Nasi wielcy sojusznicy z okresu II WŚ i towarzysze w Unii, Wielka Brytania do tej pory utajnia dokumenty związane z Gibnraltarem.
Dlaczego teraz miałoby być inaczej?
Pozdrawiam zdrowo myślących
cui bono
cui bono
Jak nie ma skoro jest ?
6 Czerwca, 2010 - 23:21
Żadne racje nie mogą unieważnić faktów - to jest nieudolne, a zarazem bezczelne mataczenie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
na następne 60 lat
18 Czerwca, 2010 - 11:15
Utajnili sprawę z gen Sikorskim (sojusznicy) a gdzie Polskie (II RP )złoto i aktywa bankowe zdeponowane przed 1939 r w bankach zachodnich i USA ,co za cioty pracują ? w (IPN,CBA,CBŚ,ABW,NIK) skoro nie szuka aktyw i złota na wartość ,1,3 bilion dol .
człowiek z kokpitu
5 Czerwca, 2010 - 13:05
kasiak000
oglądam po raz tysięczny zdjęcia Tu-154 i zastanawiam się, gdzie się podziały koła z podwozia z drugiej strony samolotu, na wszystkich zdjęciach widać kawałek podwozia z kołami odwróconymi do góry, umazanymi błotem, też dziwne, przecież samolot nie lądował, a jeśli nawet siłą bezwładu sunął po ziemi to znaczy, że w prawidłowej pozycji, dopiero potem ta część samolotu mogła się odwrócić,więc na jakiej podstawie wszyscy twierdzą, że spadał w pozycji grzbietowej?
lancet
próbują zidentyfikować tajemniczego prezydenta kamikadze.
5 Czerwca, 2010 - 14:25
bo to był niesłuszny prezydent
no i nie był brylantem nieoszlifowanym jak kapusta Bolek
pzd
Albo diamentem
5 Czerwca, 2010 - 16:06
jak WSIowy Bronek
15 sek zabrakło w czarnej skrzynce
18 Czerwca, 2010 - 11:00
i minister Miler pojechał do Moskwy bodajże w tej sprawie oj te loty kosztują