Piaskownice przeciwko ludziom
W piękne niedzielne przedpołudnie babcia Łukaszka prowadziła pod blokiem mobbing psychiczny wobec Łukaszka i jego siostry.
- Żaden mobbing - zaprotestowała babcia. - Idziemy na spacer! To dobre dla zdrowia! Już uczeni radzieccy...
- Chyba rosyjscy - przerwała jej siostra Łukaszka. - Nie ma przecież takiego kraju jak Radzieck!
- Chodzi o Związek Radziecki - wycedziła babcia. - Czego oni was uczą w tych szkołach! Uczeni radzieccy odkryli, że bardzo zdrowe są spacery i dlatego zamiast kapitalistycznej pogoni za samochodem skupili się na marszu ku zdrowiu! Dlatego my też idziemy na spacer! Najpierw podejdziemy tam, a potem...
Tu babcia urwała, bo przez osiedle przeleciał potworny krzyk kobiecy.
- Coś się stało! - krzyknęła siostra Łukaszka. - Wracajmy do domu!
- Idę sprawdzić - oznajmił zaciekawiony Łukaszek.
- Ale ja was muszę mieć na oku - przypomniała babcia.
- No to w czym problem? - wzruszył ramionami Łukaszek. - Trzeba zrobić zeza i babcia będzie nas miała na oku! Każde na innym!
- Ty mi tu się nie mądruj, chłopcze! Idziemy wszyscy!
I poszli.
Za narożnikiem sąsiedniego bloku ujrzeli straszliwy obrazek. Na skwerze stała nowa piaskownica, w której siedziało jakieś dziecko i płakało wniebogłosy. Przy piaskownicy miotała się jakaś staruszka. Plastikowymi grabkami odpędzała psa trzymanego na smyczy przez jakiegoś faceta. Przyglądało się temu kilkanaście osób.
- Won! Poszedł! Precz! Apsik! - krzyczała przenikliwym głosem staruszka i machała grabkami.
- Co tu się dzieje? - zapytała babcia Łukaszka.
- Nie widzi pani?! - zawołała staruszka. - Ten wstrętny kundel usiłował się załatwić w piaskownicy, w której bawi się moja wnuczka!
Tłum zafalował gniewnie.
- To pani jest w mylnym błędzie! - kontrował właściciel psa. - To nie jest piaskownica!
- Panie, a co to ma być? Jest skrzynia z desek, piasek w środku! A nad tym napis! Oczy mam jeszcze dobre! Jak wół napisane jest: piaskownica!
- To chyba musi pani jednak iść do okulisty! - odkrzyknął facet z trudem trzymając wyrywającego się psa. - Niech pani przeczyta ten napis jeszcze raz!
Staruszka na wszelki wypadek wyciągnęła wnuczkę z piaskownicy, odeszła parę kroków w bok, spojrzała na napis na tablicy nad piaskownicą i grabki jej opadły.
- Pieskownica??? Co to niby jest???
- Właśnie to - i facet pokazał swojego psa, który przykucnął w piaskownicy popiskując radośnie.
- Wiecie państwo co - zaszemrali ludzie w tłumie. - Głowę bym dał, że pisało "piaskownica"...
- Co za głupota - stwierdziła staruszka. - Na nic pieniędzy nie ma, a oni takie zbytki stawiają!
- Nie zbytki tyko jest to bardzo poważny problem! - odparował właściciel psa. - Czy pani wie ile w mieście jest psów? Ile dziennie powstaje odchodów? Przecież te zwierzęta muszą się gdzieś załatwiać! Opozycja miała bardzo dobry pomysł! Takie pieskownice powinny powstać na każdym osiedlu!
- I niby gdzie miałyby się one pomieścić? I za jakie pieniądze miano by je zbudować? - zakpiła jakaś pani. - Ta opozycja! Oni nawet piaskownice budują przeciwko ludziom! Na szczęście moja partia zrobi z tym porządek!
- Pani partia? - zapytał ostrożnie Łukaszek.
- Tak! Bo ja jestem posłanką partii rządzącej! - oznajmiła z dumą pani posłanka. - I powtarzam, że nigdy moja partia nie pobudowałaby takich piaskownic przeciwko ludziom!
- Ale to właśnie pani partia postawiła tutaj tą pieskownicę! - poinformował panią posłankę właściciel psa.
- Zaraz, mówił pan o opozycji!
- Że ich pomysł, ale wykonanie wasze!
- O. No tak... A jest pan pewien?
- No przecież sam premier przyjechał przecinać inauguracyjną smycz!
- Aaa! Teraz pamiętam! - zawołała pani posłanka. - Ależ oczywiście, tak było! Ta pieskownica została wybudowana w ramach ogólnokrajowego projektu "Jamnik" przewidującego pieskownice w każdej gminie! Oczywiście opozycja usiłowała to w ostatniej chwili przykryć medialnie organizując jakąś bezcelową debatę o bezrobociu, ale każdy się poznał na tej żałosnej prowokacji! Dzięki akcji "Jamnik" przybyły nam aż trzy punkty procentowe w sondażach! Sukces!! Gigantyczny sukces!!!
- Jaki tam sukces!! - wykrzyknął ktoś z tłumu. - Ja bardzo dobrze pamiętam aferę z firmą Amber Sand, która miała dostarczać piasek do tych wszystkich pieskownic. To był chyba najdroższy piasek świata! Ręcznie filtrowany i osuszany, wydobywany z dna rowu Mariańskiego!! Po co taki luksus, pytam się?!! Żeby kundel miał się gdzie wys...
- To nie jest kundel - zaprotestował właściciel psa.
- Ogólnie mówię!
- Ludzie głodują i umierają, ale jak już chcecie stawiać te zbytki dla psów... - staruszka pokazała napis nad piaskownicą - to przynajmniej porządnie je opiszcie!
- Przecież jest opisane - zaprotestował właściciel psa. - Jest napisane jak wół, czarno na beżowym: "Pieskownica"!
Z tłumu posypały się uwagi:
- Proszę pana, to nie jest rzetelna informacja!
- Wie pan, jak ktoś tak napisze wprost, to nikt nie weźmy tego na poważnie!
- Taki napis to nie napis!
- Łatwo można się pomylić i odczytać to jako "piaskownica"!
Pani posłanka wodziła po zgromadzonych rozpaczliwym wzrokiem.
- Pomóżcie... Ratujcie sukces...
- Dla mnie ten napis jest czytelny i zrozumiały - rozłożył ręce Łukaszek.
- A ja zrobiłabym to inaczej - oświadczyła znienacka siostra Łukaszka marszcząc śliczne czółko. - Dla mnie ten napis jest nieczytelny. To znaczy ja nie czytam niczego napisanego dużymi literami. Zawsze szukam gwiazdek albo najmniejszych literek.
- To tak jak my! - zawołał tłum.
- I dlatego tą tablicę trzeba przerobić. Musi być gwiazdka i pod spodem małymi literkami, że to dla psów, a nie dla dzieci...
Pani posłanka sięgnęła po komórkę. Już godzinę później napis był uzupełniony. Po wielkim słowie "Pieskownica" była gwiazdka, a na samym dole, mikroskopijnymi literkami napisano tak: "zakaz zabaw dla dzieci, obiekt przeznaczony na toaletę dla zwierząt".
Podeszła jakaś starsza pani z dzieckiem, spojrzała na tablicę. Nie zwróciła uwagę na wielkie słowo "Pieskownica", lecz z torebki wyjęła okulary i skoncentrowała się na malutkim napisie pod nim. Popatrzyła na niego kilka minut, po czym sapnęła z oburzenia:
- Toaleta dla zwierząt! Też wymyślili! Wiedziałam, że to zbyt piękne, żeby tu postawili piaskownicę! Tak też coś czułam, że to jakaś pułapka! Chodź, Stiwenku, idziemy!
Zabrała dziecko i poszła dalej.
- Dziękuję, dziękuję... - pani posłanka miała łzy w oczach. - Nie wiem jak się odwdzięczyć... Może chce pani wstąpić do partii?
- Co prawda, nie jestem już w partii, ale nie dlatego, że wystąpiłam, lecz dlatego że jej nie ma. Moje serce jest jednak nadal zajęte – zadeklarowała się babcia Łukaszka.
- Ale ja nie mówię do pani, tylko do tej młodej osoby obok.
- Do mnie?! - ucieszyła się siostra Łukaszka.
- Tak! Nie chce pani wstąpić do partii rządzącej? Potrzeba nam inteligentnych osób!
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1435 odsłon