1 listopada
- Ja chyba nie pojadę - westchnęła mama Łukaszka. - No bo jak to tak: jechać?
Spojrzała bezradnie na leżący obok egzemplarz "Wiodącego Tytułu Prasowego". Widniał tam artykuł. który zaczynał się tak: "Polskie cmentarze to wstyd na cały świat. Nikt tak już nie robi. Ten kraj jest zacofanym ciemnogrodem. I jak te groby wyglądają! Zastaw się a postaw się. Mnóstwo zniczy, mnóstwo kwiatów. A wokół głodują dzieci! Polacy to hipokryci. I antysemici! A o biednych żołnierzach Wehrmachtu, którzy zginęli w czterdziestym piątym roku broniąc swego życia nikt już nie pamięta!".
- Ja... Chyba... No sami wiecie... - bąkała mama Łukaszka. - Na nasze groby i tak ktoś pojedzie, prawda? A na groby żołnierzy Wehrmachtu... Tam nikt nie przyjdzie...
- Wiem, spodziewałem się i rozumiem - rzekł dziarsko dziadek Łukaszka. - Jedź tam! Nawet znicz ci dam, żebyś nie musiała kupować...
- O! - ucieszyła się mama, wzięła od dziadka znicz i zaniosła go do pokoju. Na denku miał naklejoną nalepkę: "Okupantom - okupowani".
- Babcia pewno nie pojedzie - przypuścił Łukaszek.
- Jak to nie? - oburzyła się babcia.
- Przecież babcia nie wierzy w Boga.
- To nie ma nic do rzeczy! Tu chodzi o pamięć! - uniosła się babcia. - Moi rodzice i dziadkowie, w odróżnieniu od Jezusa, istnieli naprawdę! I zwykła ludzka przyzwoitość nakazuje iść na ich grób i zapalić znicz.
Dziadka nie trzeba było pytać czy pójdzie. Tak samo taty.
- A kto was zawiezie? - pytał retorycznie tata i siedział nad planem miasta wynajdując różne skróty i objazdy.
- On chyba to bardziej lubi od samego składania zniczy - zauważył Łukaszek.
- A co z twoją siostrą? - spytał dziadek, ale odpowiedziała nasunęła się sama, gdy do pokoju wsunęła się siostra, we własnej osobie.
- Ryczałaś? - spytał subtelnie Łukaszek. W odpowiedzi usłyszał, że owszem, płakała, a sam Łukaszek na wrażliwość selera. Płakała, bo czytała krążący po sieci "Pamiętnik zmarłego" Piotrka Susia i oznajmiła, że ona musi iść na cmentarz. I że zaraz się przebierze.
- Mam złe przeczucia - wyznał dziadek. I faktycznie, siostra wynurzyła się z łazienki w kreacji - delikatnie mówiąc - wstrząsającej.
- Przesadziłaś z tą żałobą - ocenił Łukaszek. - To nie film o wampirach! Idziemy na cmentarz!
Siostra zredukowała trochę środki artystycznego wyrazu i przełamała czerń kolorowym akcentem na paznokciach.
- Co to jest? - zainteresował się dziadek na widok czerwonych zygzaczków na czarnym tle.
- Znicze - odparł zadowolona siostra.
Pojechali wreszcie. Najpierw podwieźli mamę Łukaszka do centrum, gdzie zbierali się już czytelnicy "Wiodącego Tytułu Prasowego", którzy mieli jechać na cmentarz żołnierzy Wehrmachtu. Potem pojechali na cmentarz. Już przy bramie się podzielili. Tata poszedł z babcią, a dziadek z Łukaszkiem i jego siostrą. Plan mieli napięty, bo musieli zajść na plac centralny o określonej godzinie.
- Po co? - spytał dziadek.
- Zobaczycie - obiecywał Łukaszek.
- Gadżeciarz! - prychnęła pogardliwie siostra, jeszcze popłakując w chusteczkę z powodu "Pamiętnika zmarłego".
- Nie zdążymy - rzekł dziadek.
- Zdążymy... - Łukaszek pokazał wielki telebim przy wejściu. - Zobaczcie, ustawili kamery internetowe, widać które aleje są bardziej zatłoczone a które mniej.
- Pójdziemy jakąś inną i co? Pobłądzimy!
- Nie pobłądzimy, bo ściągnąłem plan cmentarza na komórkę. Poza tym poustawiali tablice elektroniczne, można sprawdzić gdzie jesteśmy, gdzie kto jest pochowany...
- O! - ożywiła się siostra. - To możemy iść na grób tego aktora! On grał w tym serialu.
- Ale to potem. Bo się spóźnimy! - poganiał Łukaszek.
Poszli szybkim tempem. Na głównym placu była masa ludzi. Poustawiano plansze z fotografiami znanych osób, które zmarły w tym roku i zostały tu pochowane, wraz ze wskazówkami jak dojść do ich grobów.
- Znany tancerz... Znany tłumacz... Znany trener... Znany działacz... Znana solistka operowa... - czytała zdumiona siostra. - Ale ja ich w ogóle nie znałam!
- Patrzcie to! Patrzcie to! - darł się Łukaszek, bo oto kilkaset ludzi wypuściło w ciemniejące niebo papierowe lampiony z podwieszonymi do nich płomykami. Efekt był oszałamiająco piękny. Potem grupa muzyków odegrała jakąś pieśń na bębnach. Potem jakiś skład raperów rapował coś o zmarłych do podkładu marszu żałobnego Chopina. Potem...
Wreszcie dotarli na pierwszy grób. Łukaszek tak się rozpędził z grabieniem, że trzeba go było hamować.
- Jeszcze do pradziadka się dokopiesz - ofuknęła go siostra i zaczęła zapalać znicze.
- Moi drodzy - powiedział dziadek uroczyście. - Chciałem wam coś powiedzieć. Tradycja zanika w tym narodzie, naród zanika i tak dalej. Bardzo się cieszę, że dzisiaj tu ze mną przyszliście. Obawiam się jednak, że przyszliście tu głównie dlatego, żeby zobaczyć lampiony, zjeść pierniki albo dlatego, że przeczytaliście jakiegoś loga.
- Bloga - poprawiła siostra Łukaszka.
- Nieważne. Chodzi o to, że tu przychodzi się dla nich - i dziadek wskazał grób. - Tu leżą moi rodzice. Ja ich w ten sposób odwiedzam, w ten sposób pokazuję, że pamiętam o nich. Mam do was jedną prośbę. Ja pewnie niedługo umrę...
- Co też dziadek pierniczy...
- ...niedługo umrę, więc chciałbym, żebyście mi obiecali jedno. Możecie cały rok się bawić, szczać na krzyż, jeść mięso w piątek i co tam chcecie. Ale obiecajcie mi, że ten jeden, jedyny dzień w roku poświęcicie dla nas, dla tych, których już nie ma. Że przyjdziecie tego pierwszego listopada na mój grób, tak jak ja przychodzę na groby tych, co byli przede mną.
- No jasne, że obiecuję - zabuczał podejrzanie grubym głosem Łukaszek,
- Ja też przyjdę w święto zmarłych - siostra kiwnęła głową i zaczęła znów pochlipywać w chusteczkę.
- To nie jest święto zmarłych! - nie zdzierżył dziadek. - Tylko wszystkich świętych!
- Ilu jest wszystkich świętych razem? - spytał błyskawicznie Łukaszek.
- Dużo! I ta liczba nadal rośnie, co cieszy!
Odwrócili się i poszli w stronę wyjścia, budek z kwiatami, zniczami i piernikami, wokół których wrzał handel.
- No - rzekł rozpogodzony dziadek Łukaszka. - To teraz czas na piernika.
- Nie chcę - burknął Łukaszek.
- W taki dzień... - zaprotestowała siostra Łukaszka.
- No to co, że taki dzień? Jest czas na pierniczenie, to jest i czas na pierniki...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1490 odsłon