Premier nieco rozpaczliwy
Wyglada na zadziornego kogucika, ale to pozory.Teraz już przygladam się temu gościowi z coraz większym rozbawieniem, jednak gdzieś, z tyłu czaszki, dźwięczy dzwoneczek: już znam niektóre sytuacje, niektóre rozwiązania, kłamstewka przeradzające się w kłamstwa, rozbuchane ego, "rządy osobiste" - czyli wykańczanie ludzi mogących zagrozić pozycji leadera...Jakoś mi się mieszają wrażenia, ale skądś to znam.
Z Sołżenicyna? I smieszno, i straszno, jak mówia starzy Indianie, choć czasy jednak nie te.
Bo większośc tych wyskoków i podchodów nie służy niczemu, prócz celebrowania "rządów osobistych", zagrywkom PR-owskim, rozpaczliwej chęci "królowania" na prezydenckim fotelu, zupełnie nie wiadomo - po co?
Człowiek nie rozumie, że realną władzę ma własnie teraz? To co w końcu rozumie? Gdyby to marzenie mu się spełniło, nie będzie wypadało choćby latać po boisku, a to Tygrysy lubią najbardziej.
Czemu mam wrażenie, że premier od miłości i zaufania po prostu się boi, na skutek czego ma rozpaczliwe pomysly i - co gorsza - rozpaczliwie usiłuje je realizować, bez względu na coraz bardziej skonfundowaną ekipę?
Czemu ma służyć n.p. ta nowa historia z reformą oświaty? Bo że nie chodzi o dzieci - mur-beton! Ale to temat na osobny wpis.
O co chodzi z euro, z którym się wyrwał niczym Filip z konopii, nie pytając o zdanie fachowców? Oczywiście mógł liczyć na lizusowskie potkiwanie, ale sam fakt, że nie uzgodnił, że gadał - bo akurat pomysł mu się objawił...żałosne.
Oto śmiesznostki, nie do konca śmieszne: - rodzony kumpel, Grzegorz Schetyna, pytany o wrażenia z amerykańskiej podróży życia, pytany: "jak mu się podoba premier w andyjskiej czapeczce", nie wiedzący gdzie schować oczy, ironicznie odpowiadający, że uroczo - lub jakoś podobnie.
To także wcześniejsze histeryczne wrzaski pod adresem PiSu o natychmiastowym oddawaniu władzy - bo wstyd...
To głupia rajza do Moskwy i upakarzająca wędrówka od "bramy śmierci" ( kiedyś była synonimem "biletu w jedną stronę") niekończącymi się korytarzami, owocujaca tym, że Putin był łaskaw spytać, czego właściwie Tusk sobie życzy - bo on, Putin, nie ma do Tuska żadnych interesów.
Ewidentnie śmieszna jest wieczna wojna - jak nie o zamordowany laptop, to o naciski, których się w żaden sposób nie daje udowodnić, goraczkowe a daremne poszukiwamia "haków", z których podobno miał słynąć Ziobro.
A także wojna z prezydentem o kompetencje, w której Tusk, wykorzystując niekonsekwencje w konstytucji, łapie okazje do zrobienia na złość - na przykład latając do tej wspomnianej Moskwy, z widocznym skutkiem.Nie przyszło człekowi do głowy, że Putnin był wtedy prezydentem, który w ogóle nie musiał przyjąć jakiegoś premiera, nawet rekomendowanego przez Merkel.
Po prostu - nie ta półka.
Wiele jest spraw śmiesznych, ale trochę też wieje grozą: co to za państwo, w którym ministrowie zostali starannie powysyłani do roboty, na której się nie znają, choć całe lata w opozycji przygotowywali się do zupełnie innych ról? Co to za premier, który tak boi się swojej ekipy, że za nic nie pozwoli "błysnąć" własnemu m ą d r e m u (są mądrzy,np. Zdrojewski) ministrowi, żeby przypadkiem jakaś głowa nie wyrosła nad żywopłot, nie daj, Boże - robiąc konkurencję szefowi?
A gdzie w tym wszystkim "My, Naród"?
Oto słyszę w "TVP Info", jak niejaki Andrzej Czerwiński najpoważniej w świecie twierdzi, że jeśli premier mówi, to wie - co mówi.
Czyżby? Proszę spojrzeć na prawą część tej strony. Mnie się wydaje, że - jak premier mówi, to...mówi. I tyle.Ten niepoważny kogucik mówi, co mu ślina na język przyniesie, a nos mu sie wydłuża.
Zostawmy już zresztą minioną kiełbasę wyborczą. Oczywiście obiecując Ministerstwo Zdrowia, Szczęścia i Wszystkiego Najlepszego - Tusk łgał jak z nut, nie spodziewając sie, że kilka tysięcy nauczycieli zrobi mu natychmiast kęsim na ulicach, mówiąc "sprawdzam". Jak mniemam - żeby nastepnym razem nie plótł, jak Piekarski na mękach, bo oczywiscie żadnej szalonej kasy dla budżetówki ( patrz pkt2) nie było, w każdym razie nie bez konsekwencji w postaci natychmiastowej inflacji, o czym demonstranci doskonale wiedzieli.
Pomyślmy o czym innym: co to za facet, który najpierw obiecuje nakarmić w szkołach głodne dzieci, ale po drodze pomysł mu przechodzi - i każe, dla odmiany - tym dzieciom grać w piłkę kopaną, kradnąc zresztą ten pomysł poprzedniej ekipie, zmieniając tylko nazwę? Ale tamta ekipa miała pomysł na gospodarkę - jakoś to szło nienajgorzej i jakies widoki na boiska były. Ta nie ma szans na realizację sportowych obiektów. Nawet, gdyby te niedożywione dzieciaki chciały sobie jednak pograć.Bo rząd - jak to rząd - zapomniał policzyć kasę, pomysł jest - w większości gmin - nie do zrealizowania.
Teraz Tusk ma kastrować pedofili. A jak sie obrazi nasz europrzyjaciel, Cohen - Bendit, walczący o legalizację tego procederu? A na serio - coś mi tu pachnie "przykrywką", choć jeszcze nie wiem, co ma być przykryte. Ostatnie wyczyny "Jamajki" - Komorowskiego? Bo choć każdy przypadek pedofilli jest straszny, jednak ten ostatnio najgłośniejszy dotyczył raczej kazirodztwa. Szum chyba został wywołany celowo.A to się robi w jakimś "zbożnym" celu, przynajmniej w tym rządzie.
Oczywiście w tym szaleństwie zapomniano o czymś znacznie bardziej częstszym, znacznie bardziej okrutnym: nie ma tygodnia bez zakatowanego, maleńkiego dziecka.I nikt nie ma na to pomysłu, oczywiście poza gadaniem, gadaniem, gadaniem...medialnym.
Ćwiąkalskiego przy tym nie było, on gania za Ziobrą.
Tuskolandia mocno traci, bez względu na "słupki", które kiedyś już facecikowi hojnie, a kłamliwie zafundowano. "Słupki" w odpowiedniej wysokości można w końcu wygenerowć, dzwoniąc do odpowiedniego targetu, o czym Tusk już kiedyś się przekonał. Boleśnie.Nie spieszy mu się do "powtórki z rozrywki", bo lemingi drugi raz się nie nabiorą, a innych wyborców nie starczy. Cud zdarza sie tylko raz, więc straszenie PSLu wyborami mija się z celem, a Pawlak może się tylko uśmiać.
Choć rozrywkę nam też premier zapewnia, wysyłając do boju koprolalika Niesiołowskiego ( bawi to kogoś?), Palikota z narzędziem wspomagającym, Piterę - opowiadaczkę tanich sensacji...Jaki premier, takie narzędzia. No, sorry, zapedziłam się: jakieś jednak są, dymisja Cenckiewicza - niemym świadkiem.
Teraz należy uroczyście spalić książkę - i po kłopocie.Najlepiej przy dźwiękach Wagnera.
Nie wiem, czy się cieszyć z kłopotów rządu, który sam jest kłopotem największym. Nie wiem, co wymyśli ten "sympatyczny chłopak z podwórka", chory na władzę, z którą nie wie, co ma robić.
To wszystko jest straszne.I zawalić się musi, jeśli absurd goni absurd. Kwestia statystyki, za którym razem, za którym głupstwem coś pęknie.Oby przy głupstwie bardziej niewinnym...
Bo jeśli ten facet uzna, że po nim choćby potop - możemy mieć kłopoty. Nikt nie przewidzi, co nam zostawi w spadku.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 917 odsłon
Komentarze
znakomita diatryba, brawo! a swoją drogą to coś mnie dzisiaj...
18 Września, 2008 - 14:33
... oświeciło na temat tych słupków poparcia...
Przecież te załgane i niekompetentne sondażownie WIEDZĄ, że gdyby PiS wrócił do władzy, to zrobi z nimi porządek, tak?
No więc nie mają sieroty wyjścia - muszą popierać tę wszawą ekipę. I mamy tę prześliczną symbiozę, obradzającą słupkami poparcia niemal jak na Kubie.
Pzdrwm
triarius
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Optymizm jest tchórzostwem. (Oswald Spengler)
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
mona! Tusk zadziorny kogucik! wolne zarty!. raczej kapłon
18 Września, 2008 - 19:02
A do zadziornego kogucika ta ma lata świetlne!
To raczej kapłon, którego rozpozna na POdwórzu najgłupsza kura.
pozdr
antysalon
Tusk to kapłon i to po przemianie:
18 Września, 2008 - 19:12
Przewidział to nasz Wieszcz:
"Na kapłona z trybunału co milczkiem oprózniał rondel
zadzwonił kieską pomału
z kapłona robi się kondel"
Rudy, szczekający mieszaniec łaszący się do łapek z kiełbaską.
Lubiany przez bezkrytycznych miłośników zwierząt, zielonych i pańcie - dystyngowane żonki staruszków z bardzo wysokimi emeryturami.
Prawda, że wszystko pasuje?
Pozdrawiam
ŁŁ
Ps. Czujcie się zaproszeni do serwisu społecznościowego dla fachowców: hey-ho.pl