Dziennikarscy komedianci ("Jaja Hanny Lis" - część III)

Obrazek użytkownika Chłodny Żółw
Kraj

Podsumowanie i uproszczenie części I: jeśli dziennikarz coś mówi, jest to ostateczny dowód na to, że myśli zupełnie inaczej :)

Podsumowanie i uproszczenie części II: dziennikarskie gwiazdy mają prawo do opowiadania bzdur i żarcików z obliczem poważnym, a nawet zatroskanym.

Pójdźmy dalej... Po śladach Tomasza Lisa. Symbol polskiego dziennikarstwa lubi się poużalać nad swym losem nie tylko wtedy gdy "traci pracę". A człowiek przecież zdolny jest. Waleczny. Przystojny taki. Inteligentny. I taki sprytny! Dziennikarz zaangażowany. Zawsze ustawiony po słusznej stronie. Ale czasem wszystko przeciwko niemu... Zasługuje na lepszy los! I potrafi o niego walczyć.

"Panie Prezydencie! Niech Pan nas ratuje" - tym sprytnym okrzykiem kilkanaście lat temu Tomasz Lis wszedł na stałe do historii polskiego obiektywnego, niezależnego, wolnego dziennikarstwa.

A teraz? Też czuje sie lekko zagrożony. Nie tylko przez dziennikarzy z tabloidów, którym najchętniej - mimo, że kulturalny - dałby po mordzie...

"Polowania na Lisa to nic nowego. Przyzwyczaiłem się, więc gdyby to się nagle skończyło, czułbym się niekomfortowo" - żalił się Lis na swój los w niedawnej rozmowie z Anitą Werner z telewizji TVN24.

No tak, brzmi nieźle, ale co z jajami? Przecież tekst miał być o jajach jakie robią sobie nasi medialni idole!

"Choć zabrzmi to seksistowsko, moja żona jest babą z jajami i za to ją kocham. Mogą pluć, walić, bić i wrzeszczeć, a ona na pewne układy nie pójdzie. Ani dziś, ani jutro, ani nigdy" - wypalił wreszcie Lis.

I to są niezłe jaja. O tym, jak bardzo pani Hanna Lis lubi robić sobie jaja można było się przekonać, gdy ponad rok temu, jeszcze pod poprzednim nazwiskiem, opowiadała w wywiadach o umiłowaniu lojalnosci i widmie głodu, w oczy jej nowej rodzinie zaglądającym...

"Kiedy pracę traci jeden z małżonków, już jest źle, my poszliśmy na bezrobocie w tandemie. Mamy na utrzymaniu czwórkę dzieci, przy czym moje córki nie dostają alimentów. Myślę, że w tych dniach gorzej sypiają, ale wiem, że mamy ich wsparcie. Rozmawiałam z rodzicami Tomka, Tomasz rozmawiał z moimi. Poza całym kontekstem politycznym rozumieją też kontekst osobisty. Wiedzą, że musieliśmy odejść razem. Jedni i drudzy znają wartość pojęcia - lojalność" - po tych słowach pani Hanny, czytelniczki jednego z kobiecych magazynów musiały wylać sporo łez dumając nad ciężkim losem Gwiazdy i jej męża.

W tym samym czasie koledzy z branży dywagowali: czy Tomasz Lis wróci do Polsatu, czy wybierze TVN? A może TVP? A może zostanie naczelnym Dziennika? Zadowoli się kilkudziesięcioma tysiącami miesięcznie, czy będzie chciał kilkaset?

Pewne było tylko jedno: każdy medialny Lis lubi jaja!

Brak głosów