Zielona rewolucja

Obrazek użytkownika Igor Zamorski
Kraj

Zielona rewolucja

Ideą przyświecającą każdej rewolucji jest zmiana świadomości społecznej. Zmiana burząca dotychczasowe relacje oraz więzi międzyludzkie , demolująca życie wewnętrzne poszczególnych ludzi ;Zmiana mająca prowadzić jeśli nie do zupełnej atrofii życia duchowego to przynajmniej do jego deformacji i degrengolady. Zmiana ta wymuszana jest poprzez przemoc i podstęp, zarówno w sferze fizycznej, dotyczącej starannie wybranych tak grup społecznych jak poszczególnych jednostek, ale także a może przede wszystkim w sferze społecznej w tym szczególnie rodzinnej, psychologicznej i duchowej.

Proponuję więc przyjrzeć się po wkrótce w świetle przytoczonych tez , co proponuje nam nowy trybun młodych oburzonych” po karkach których wspiął się do parlamentu.

Oburzeni – odurzeni.

Palikot przekroczył Rubikon parlamentu dzięki głosom ludzi młodych popierających postulat wyborczy dotyczący legalizacji marihuany. Jeżeli jednak przyjrzeć się zarówno samemu temu postulatowi jak też sytuacji społeczno prawnej która go poprzedzała aby nie rzec wygenerowała okazuje się , że piosenka którą słyszymy z ust doktora nauk społecznych KUL-u jakim jest Janusz Palikot to nie tylko buńczuczny rewolucyjny marsz ale przede wszystkim coraz bardziej urzekające dźwięki fletu szczurołapa z Hameln.
Postulat „ uwolnienia zioła” nie dotyczy bowiem produkcji , obrotu, przetwarzania, użyczania np. w formie pracy nakładczej , czy też sprzedaży produktów pochodzenia roślinnego gatunku „cannabis indica”. Dotyczy tylko i wyłącznie depenalizacji posiadania przez użytkownika narkotyku pewnej jego określonej szczegółowo ilości w przeliczeniu na dawki. Sojusz Ruchu Palikota z Wolnymi Konopiami jest w tej kwestii papierkiem lakmusowym niejako.
Hasło legalizacji padło na podatny grunt. Zwłaszcza pewnego kręgu młodzieży , która obawiam się, nigdy by nie przekroczyłaby progu komisji wyborczej gdyby nie ten hipnotyczny dźwięk fletu Sztukmistrza z Lublina. O ten „niezagospodarowany elektorat” nie mogą mieć do siebie pretensji przywódcy innych partii politycznych , którzy nie odwołali się do młodych ludzi traktujących swoje życie jak ogromny wór do którego należy pospiesznie wepchnąć jak największą ilość markowych produktów, przyjemnych doznań, lajków na FB, wpisów na GG czy kolejnych używek i narkotyków. Tych ostatnich jakoś tak ostatnio w szczególności. To nie są ludzie niezadowoleni z działania systemu czy walczący dla siebie o jakąś sferę w tym systemie należnych im przywilejów ,praw czy wolności . To ludzie chcący sobie bezproblemowo przyjarać . Najpierw w weekend , potem po pracy , może w czasie przerwy w pracy a najlepiej przed pracą . Tak na dobry początek. Jak już dobry początek będzie uczyniony to i zamiast pracy. Niech poranny widok peregrynacji z piwkiem w puszce w drodze do pracy , niech będzie tu dla niedowiarków świetlanym przykładem. A powszechny coraz bardziej widok licealistów smażących czarną rurę po szkole niemal na środku ulicy niech będzie im podporą i nadzieją.

5-lat za posiadanie – 10 używanie.

Enigmatyczna obecnie „ niewielka ilość” posiadanego narkotyku może być podstawą do odstąpienia od ścigania przez jakże Niezależnych Prokuratorów. „Niewielka ilość” to coś jak „trochę” ,”chyba” , „może” , w połączeniu ze „ zdaje mi się” albo takie mam dziś kaprycho”. Nieposzlakowanych ludzi z nieposzlakowanego środowiska. Taka sytuacja prawna , że od prokuratorskiego „mieć albo nie mieć „ zależy dalsze życie społeczne , zawodowe , rodzinne danego posiadacza to najlepszy chyba na obecnym etapie możliwy wariant prowadzący do zapędzenia tej grupy wyborczej nad szczelinę urn. Obawiam się jednak , że może się ona dla wielu z nich stać wkrótce przepaścią.
I gdy tak Pan Prokurator będzie się zastanawiał ‘ mieć albo nie mieć’ . Będzie się mógł poczuć niemal jak Piłat. Z tą różnicą , ze Piłata jednak COŚ obligowało. Tutaj dowolność będzie zupełna. Ale nie myliłbym dowolności z autonomicznością podejmowania takiej decyzji lub też z moralnymi, prawnymi bądź społecznymi wyznacznikami jej podejmowania.
I tu wkraczamy w świat układów, szemranych propozycji , dyspozycji , relacji czy mniej lub bardziej tajnych i bezprawnych operacji.
Ubeckie propozycje w stylu : a może nam cos dasz…” a może nas przekonasz „ są przy takim stanie prawnym jak najbardziej „ na miejscu”. Oczywiście w nieustającej trosce „ by żyło się lepiej”.
Poufne rozmowy Niezależnych Prokuratorów i ich Policyjnych Przedstawicieli z Posiadaczami” to rzeczywiste osiągnięcie przesunięcia sprawy z Sali sądowej do ubeckiej piwnicy. Jak to w pragmatyce rewolucji jest za zwyczaj przyjęte. I ze wszech miar przez rewolucjonistów pożądane.

Nowy Wspaniały Świat - palenie bez krat.

I oto partia Sztukmistrza z Lublina ma to zmienić na nowe, które jest dla wielu synonimem pojęcia lepsze. Kolejna ideą rewolucji jest bowiem zmian. Wszystkiego i wszystkich. Oczywiście na lepsze. Tyle , że lepsze jest często wrogiem dobrego.
Takiego stanu rzeczy jak dotychczas nie można było bowiem utrzymywać w nieskończoność. Z wielu względów. Kto miał zostać kapusiem - został. Kto miał pójść siedzieć – poszedł. Kto miał dostać tylko ostrzeżenie – dostał. Pozostała tylko żmudna papierkowa robota , napędzająca co prawda chwilowo statystyki ale nie posiadająca tendencji wzrostowych – tak potrzebnych przy awansach i nagrodach. Za dużo pracy – za mało kasy.
Z takiego samego założenia wyszli jak widać ludzie reprezentujący interesy mafii , bowiem ilość użytkowników choć co prawda spora – zawsze jest jednak jest zbyt mała zdaniem ambitnego kapitalisty. Jak też częstotliwość konsumpcji rzecz jasna. W budżetach domowych wielu polskich rodzin zagościła nieznana dotąd przegródka – „na zioło”.
Ażeby więc obecni i potencjalni klienci mogli bez stresu kupować , posiadać i zażywać a policja mogła realizować swoje obecne i przyszłe zadania , należało ten stan rzeczy zmienić.

Szczelina wyborcza

Jak to się jednak stało , że młodzi dobrze odkształceni tak ochoczo stawili się do urn by na daną komendę dać głos Swemu Panu? Co spowodowało lawinowy przyrost konsumenckiego zażywania wśród tej grupy społecznej ? Wśród ludzi , którzy swoje decyzje i motywacje ograniczają jedynie do zdań prostych. I to nie tylko w gramatycznym ich sensie. Ludzi w swoim poparciu dla możliwości bezproblemowego palenia tak odległych w swych motywacjach i przekonaniach od propagującej konopie kontrkultury jak reklama od reklamacji? Skąd nagle ten wysyp młodocianych „głosowaczy”?
Odpowiedź jest „ arcyboleśnie ” prosta. Wyprodukowano ich . Wyprodukowano ich otwierając i umożliwiając działanie tysiącom punków z dopalaczami. Wystąpienie tych „menelskich Coffe shopów” nie było ani przypadkowe ani też przypadkowa nie była decyzja o ich zamknięciu. Najpierw ułatwiono jak tylko można było inicjację i swobodny dostęp młodych ludzi do szkodliwego menel – narkotyku a potem z wielką pompą je zamykając stworzono nie tylko efekt prohibicji ale także i przyzwolenia społecznego na „zdrowe” względem trujących dopalaczy niewinne ziółko.

Jednym z najważniejszych pytań które jawi się w analizie zjawiska poparcia Palikota jest pytanie bardzo proste , którego jednak nikt jednak jakoś , zwłaszcza w debacie publicznej nie zadaje. A mianowicie skąd się będzie brał i co zawierał ten pożądany przez „głosowaczy” niczym manna z nieba produkt zioło podobny.

Co w trawie piszczy

To co znaleźć można w produkcie zwanym pod dilerską nazwą „trawy” , która można nabyć „ na ulicy” czyli czytaj w każdym niemal pubie czy dyskotece, nie śniło się nawet fizjologom. Eter , ołów czy heroina do palenia , strychnina bądź efedron to tylko niektóre substancje mogące nomen omen przyprawić o zawrót głowy. To czym nasączany jest ten specyfik zależy tylko i wyłącznie od widzimisię i pomysłowości kolejnego w łańcuchu pokarmowym dilera. W tym jednak przypadku łańcuch pokarmowy bardziej przypomina przewód pokarmowy albowiem to, co otrzymuje ostateczny konsument bardziej przypomina jego ostateczny produkt.
Pozostawienie kwestii produkcji , nadzoru i kontroli oraz dalszego przetwarzania i dystrybucji ad acta nie jest li tylko wynikiem lenistwa , krótkowzroczności bądź politycznym oportunizmem. To jest właśnie clou . Zresztą zupełnie w stylu niedawnego politycznego nadzorcy człowieka ze świńskim ryjem. Opinia publiczna przyzwyczajona a właściwie rzec by się chciało umiejętnie wytresowana przez system , nie będzie za żadne skarby chciała tego tematu tabu poruszać. A tym bardziej zgłębiać czy roztrząsać. Tak jak i sami zainteresowani. Jeśli zaś dodatkowo w mediach przedstawi się „ zażywaczy” jako ofiary pazernych producentów , to przy takim stanie rzeczy będzie można w szybkim tempie wyeliminować zarówno każda mniej lub bardziej skolektywizowaną domową produkcję ludzi , dla których uliczne mózgotrzepy oraz paralizatory nie są tożsame z tym narkotykiem jakiego do tej pory zażywali , jak też mogąca się pojawić konkurencję sprowadzającą eko – ziółko z pobliskich Czech. W tym wypadku pozyskana podczas penalizacji oraz prohibicji agentura okaże się zapewne bardzo przydatna. Przydatne też okażą się także wyrazy uznania od prawdziwych monopolistów tej branży.

Czeski błąd czyli tak samo tylko odwrotnie.

Sytuacja którą wygenerowały służby, potrząsające coraz energiczniej gadającym dodatkiem do wibratora, jest niemal dosłownym odwróceniem sytuacji jaka zapanowała w Czechach. Tam obywatel może posiadać narkotyki w określonej i wcale niemałej ilości . W odniesieniu do interesującego nas problemu konopi , zarówno w formie , suszu , haszu , oleju , czy żywej rośliny. Policja , dopóki dany posiadacz nie popełni żadnego przestępstwa , pracuje , nie handluje oraz nie produkuje dla handlarzy – specjalnie nie wnika w sprawę i co istotne nie ma większego prawnego przełożenia aby skutecznie szantażować danego delikwenta. Przy minimalnej choćby świadomości prawnej takiego człowieka jest on w stanie skutecznie dochodzić swoich praw przed sądem.
Dodatkową kwestią jest kolektywna uprawa , przetwarzanie oraz późniejsza produkcja.
Takie bowiem hodujące razem wspólnoty towarzyskie to nie tylko „ narkomańska komuna” ale także źródło dla ludzi , którzy z odpadów „ ponarkotycznych” zechcieli wyprodukować poza systemem włókno , papier , folię , jastrych czy ogrodniczą szczepionkę.
Dodać należy iż wyroby z cannabis indica choć na razie nie są jeszcze lokomotywą przemysłu to jednak ułatwiają drogę ku przemysłowemu wykorzystaniu jej robotniczej siostrze cannabis sativa. Jeśli ktoś znajduje te tezy w odniesieniu do narkotycznej trawki jako przesadzone , niech z łaski swojej odwiedzi via Internet jakąkolwiek poważną czeską aptekę. Ale tam sytuacja powyższa nie prowadzi to do wywołania otwartej wojny między konopiarzami a przemysłem chemicznym ,farmaceutycznym , opinią społeczną i aparatem ścigania. Zarówno bowiem posiadacze, „konopiarze” jak i chemikalianci są cząstką jednego organizmu. Czeskiego Państwa.
Narkobiznaes zaś został od tego organizmu odcięty.
U nas jest tak samo - tylko odwrotnie.

The Day After

Twierdzenie , iż wprowadzenie do polskiego parlamentu trojańskiego Palikota było li tylko podyktowane chęcią zdobycia 10 procentowej siły sprawczej jest tezą szalenie krótkowzroczną. Nawet jeśli przyjąć , że te 10 procent będzie karnie cisnąć na języczek u wagi podczas głosowania. Pomijając optykę palikotową , to znaczy co uzyskać w zamian za ten 10 cio procentowy nacisk w chwilach dla koalicjanta krytycznych , to należy zapytać – co przygotowuje nam ten człowiek , który każde swoje działanie rozbija na szereg pozornie nie związanych ze sobą choć dokuczliwych i żenujących ruchów , które ostatecznie zapewniają mu po czasie, dogodne ułożenie pozornie przypadkowo rozsypanych puzzli.
Scenariusze oczywiście mogą być różne. Stosując jednak starorzymską maksymę „qui bono” możemy przynajmniej z dosyć dużą doza prawdopodobieństwa przyjrzeć się grupie docelowych beneficjentów tak poprowadzonego procesu legislacyjnego.
O producentach , dilerach , kurierach , czy miśkach już była tu mowa. Takie ustawienie ustawy w stylu Mira Rycha i Zbycha nie jest już w obecnym systemie sprawowania władzy ani niczym nowym ani wstydliwym.. Dodać także należy ,że nachalność z jaką każdego wieczora miśki jak Polska długa i szeroka nabijają na kasy utarg w wyrastających jak grzyby po deszczu solariach jest porażająca. Tak jak i pomroczność jasna odpowiedzialnych za walkę z tym procederem służb. Bo , to wszak o wiele taniej niż nabijać w bukmacherce ,nawet po zamieceniu afery hazardowej pod dywan. Gdzieś ten rwący co weekend strumień pieniędzy należy przecież zalegalizować.
Ale to nie tylko oni czy też zarządzający nimi będą mieli w przyszłości niebagatelną korzyść z takich rozwiązań.
Ten kto dostarcza towar bądź jest odpowiedzialny za jego dystrybucję już dziś posiada a będzie posiadał w jeszcze większym stopniu możliwość podania w jednym niemalże dniu setkom tysięcy głównie młodych ludzi czegoś o czym on sam tylko będzie decydował. Albo jego mocodawcy. Władza polegająca na tym, iż można podać takiej ilości ludzi dowolny niemal środek , którego efekty działania mogą być daleko bardziej groźne w skutkach od ataku broni chemicznej czy bojowych środków trujących ; jest w swej istocie iście demoniczna.
Co się bowiem stanie gdy pewnego pięknego świątecznego dnia podczas jakiś Wielkich Bachanalii poda się wszystkim chętnym po przystępnej okazjonalnej cenie środek powodujący szał agresji , lęki , bądź też zamieni w przeciągu paru godzin setki tysięcy młodych ludzi w konające latami warzywa?
Jak myślicie – kto pierwszy wtedy okaże się trybunem skrzywdzonych i orędownikiem eutanazji?
Istotą bowiem każdej rewolucji jest zmiana świadomości. Na zawsze. Bez względu na środki.

i

Brak głosów