Parę soczystych przekleństw - na rok szkolny 2010/11

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

JASNA CHOLERA
czyli
WUNDERWAFFE DONALDA TUSKA.
Na obradach jubileuszowego zjazdu "Solidarności"
obok prezydenta państwa, prezesa rady ministrów i prezesa największej partii opozycyjnej pojawił się i zabrał głos jakiś dobrze odżywiony i arogancki babsztyl.
Okazało się, że to La Passionaria gdańskiej "Solidarności", pani Henia, dotychczas nie prezentowana szerokiej publice - a nawet przed nią ukrywana.
Przyszedł czas, by jej użyć, niczym Grubej Berty, która też wystrzeliwała 10 pocisków na minutę (kaliber jednak miała mniejszy : 410 mm).
Diabeł tym razem nie mógł, więc..
Jako vox populi Pani Henia jest w porzo.
Zarówno vox, jak i populus - imponujące.
Nie będzie debaty o Sierpniu, będzie ( co ja piszę, już jest i potrwa czas jakiś ) karczemna awantura.
Wszak to, kto kogo gdzie ma i kto co komu może jest znacznie ciekawsze od wspomnień.
O "tamtych wypadkach" nikt nie musi dzieciom opowiadać - dzieci widzą i słyszą, pewnie też i myślą, jak to dzieci.
A ambasadorom paru krajów użycie Pani Heni - nie mówiąc już o efektach - z pewnością bardzo się spodobało.

PSIAKREW
czyli
MISJA NIEZALEŻNYCH MEDIÓW
Trzeci Postulat został dawno zrealizowany do tego stopnia,
że w takim Toruniu, na przykład, do tej pory istnieje i bezkarnie działa koncern medialny niejakiego Rydzyka.
Zatem mszy świętej, sprawowanej przez Prymasa Polski na Placu "Solidarności" w trzydziestą rocznicę podpisania Porozumień Gdańskich, nie transmitowała ani telewizja publiczna zwana polską, ani żadna ze stacji komercyjnych
posługujących się językiem polskim.
Ta część obchodów nie pomieściła się widać w ulubionej fomule pana prezydenta "bądźmy RAZEM !" a limit misyjności wyczerpały w TVP 1, TVP 2, TVP INFO, TVN i TVN 24 oraz w POLSACIE - i zapewne go znacznie przekroczyły - kwietniowe transmisje rozmaitych aktualnych funeraliów.
Dziewięć milionów byłych członków "Solidarności", o które pytał dnia poprzedniego premier Tusk, mogło skorzystać z transmisji w telewizji TRWAM - albo poczekać na omówienie
treści homilii bpa Sławoja Głódzia przez specjalistów z "Gazety Wyborczej" czy Onetu, to wszak perfekcjoniści.
Obrady Sejmu już od dawna nie są transmitowane i żadnych demonstracji protestacyjnych z tego powodu nie było, więc
o jednej mszy, i to we wtorek, nie warto nawet rozmawiać.
Wiadomo było przecież Z GÓRY, że Wałęsa nie przyjdzie.
A widok modlącego się Tadeusza Fiszbacha mógłby zakłócić
cenny spokój wewnętrzny niejednego i niejednej, i po co ?

SZLAG COŁ TREFFEN
czyli
NASYPALI PIASKU..
Nieszczęsny O. Maciej Zięba przystąpił do konstruowania scenariusza imprezy, mającej rzucić świat na kolana przed Trzema Krzyżami z placu "Solidarności", zanim okazało się że ta cała rocznica, prawda, po wygranych wyborach już nie jest p. prezydentowi Komorowskiemu potrzebna do szczęścia, świata zaś lepiej może nie wciągajmy, prawda, w te nasze polskie sprawy. Sąsiedzi mają prawo do odrobiny ciszy.
Kiedy się okazało jeszcze i to, że nasza jakże misyjna TV nie jest zainteresowana transmisją koncertu z udziałem światowych gwiazd, że nie przyjdzie Wałęsa, za to przyjdą inni, "mogący być wygwizdanymi" (gerundivum), zrobiło się nieciekawie. Skumbrie w tomacie, można rzec.
Ale Opatrzność mimo jezuickich intryg czuwa widocznie nad dominikanami, nawet bez habitu i koloratki, bo koncert się udał i pewnie będzie miał dobrą prasę.
Dlatego mogę z czystym sumieniem walnąć z grubej rury i stwierdzić, że trzydziestolecie czynu polskich robotników
powinien świat zobaczyć w innych barwach i innym zgoła klimacie - i że weteranom i profitentom Sierpnia zamiast Ginsbourgha i (cudownego) zespołu "Kroke" należał się jak psu micha Herbert, Kaczmarski i Pietrzak. Światu też.
Wśród amerykańskiej angielszczyzny, która nie była mową potoczną stoczniowców, dziwnie jakoś obco brzmiał Szopen, zagrany z cyrkową wirtuozerią tak, że szybciej z pewnością nikt nie potrafi (ale bo i po co ?) - swojsko natomiast zaszeleścił piasek, z którego wyczarowywała nostalgiczne, chagallowskie obrazki młoda i piękna Rosjanka.
Za tę traumatyczną aluzję, bezlitośnie trafiającą w sedno i wiernie oddającą prawdę o trzydziestoleciu Solidarności
wypadało by naprawdę gorąco podziękować, ale nie bardzo wiadomo komu, a przy tym - strasznie trudno..
- Muszę sprawdzić, czy Savonarola był dominikaninem.
Dziś to już może bez znaczenia, ale będę spokojniejszy.

Spokój jest zaś, jak wiadomo, najważniejszy.

Brak głosów

Komentarze

to pewne.
pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#83139