kulig
Jeden z moich nieszczęsnych Czytelników zachęcił mnie do zajęcia się jakąś ważną sprawą, spieszę więc, korzystając z przywileju podeszłego wieku użalić się nad zupełnym zanikiem prastarego obyczaju, którym były poprzedzające Mięsopust kuligi, najważniejszy, finałowy element polskiego karnawału.
Tegoroczny karnawał własnie dobiega końca, śniegu jest pod dostatkiem, wśród obywateli lubiących szybką jazdę nie brakuje i takich, co dali się zrobić w konia, ale mogą jeszcze jakiś czas pociągnąć, nie ma natomiast, cholera, sań, z których zostały w najlepszym razie pamiątkowe dzwonki, dziś służące jako "durnostojki" w dworkach z pustaków i betonu.
Żal.
Coś nam przecie pozostało z tradycji, bo w najważniejszych
salonach dostrzec można podobne poruszenie, jak w czasie przygotowań do kuligów; ten i ów przebąkują o odjeździe, tamtego podsłuchano, jak rozważał w rozmowie z innym, kto z kim powinien siedzieć, iks wypytuje, jaką trzeba zająć pozycję żeby nie wypaść, igrek milczy i uśmiecha się znacząco, zet, ocierając czoło z potu rozgląda się nerwowo - dźwięczą jakieś dzwonki, rozlegają się szelesty, czasem słychać kwik, a czasem rżenie..
Politycy, posługując się egzotyczną paralelą, wspominają o wyrzucaniu Murzynków z pirogi, ale my, starzy, doskonale wiemy, po co między Gromniczną a Popielcem zabierano do sań prosiaki, gdy droga wiodła przez las; młodsi, też nie w ciemię bici, wiedzą, że wilków jest w Polsce więcej niż krokodyli.
Nie wiadomo kto, pomimo braku sań, zdoła poprowadzić kulig w kierunku odpowiednio wybranego lasu, ale wygląda na to, że tak czy owak, niebawem - ruszy.
Spójrzcie tylko na wilki, krążące coraz niecierpliwiej, ze spienioną śliną na mordach i czerwonymi błyskami w oczach.
Wiedzą, na co czekają.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1353 odsłony
Komentarze
A jak wieprze w saniach...
20 Lutego, 2012 - 17:11
się skończą trzeba będzie konie spuścić. I przesiąść się do innych sań. No chyba, że odjadą...
Pozdrawiam serdecznie
:)
20 Lutego, 2012 - 17:46
Koni, jednakowoż, żal..
:) AT.
Andrzej Tatkowski
@Autor
20 Lutego, 2012 - 17:16
Czas jest swoistym handicapem dla recenzentów (próba interpretacji, zawsze niemal zakończona porażką), niemniej jednak jestem pewny, iż recenzje się pojawią; wilcze.
Pozdrawiam!
rusznikarz
:)
20 Lutego, 2012 - 17:44
Poczekam, przeczytam, może wytrzymam.. :)
Pozdrowienia odwzajemniam - AT
Andrzej Tatkowski
@ do A ndrzej Tatkowski ( rozwścieczony Vincent )
20 Lutego, 2012 - 18:57
Witam! Piękny tekst.Kiedy go czytałam,przed oczami stanął mi zaciekle wykrzykujący minister vincent.Oni już nawet nie wiedzą ,co mówić,aby to jakoś trzymało się kupy.Damy radę panie Andrzeju,damy radę!!!
10 punktów daję i czekam na następne artykuły.
Pozdrawiam!
Off-topic
20 Lutego, 2012 - 19:05
Co Pan tu jeszcze robi, że spytam? Chyba przegapiłem jakąś woltę, bo z tego co pamiętam kilkakrotnie trzaskał Pan drzwiami. Słowo wyjaśnienia będzie mile widziane...
Pozdrawiam
-------------------------------
Samotny wilk w biegu
:)
20 Lutego, 2012 - 20:45
Cierpię, Drogi Panie, cierpię..
A co do trzaskania drzwi, pamięć Pana zawodzi - zarzucano mi nawet (niesłusznie) że tego nie potrafię; w istocie nie mam takiego zwyczaju - szczególnie, kiedy drzwi nie ma. :)
Andrzej Tatkowski
:(
20 Lutego, 2012 - 21:14
Znaczy się nie będzie trzaskania niewidzialnymi drzwiami i nie opuszcza Pan naszego chamskiego ścieku? To jednak, mimo braku luk w pamięci, naprzeciw publicznie składanym deklaracjom. Żadne michnikowskie relatywizowania tego nie zmienią :)
Ukłony
-------------------------------
Samotny wilk w biegu
:)
20 Lutego, 2012 - 23:08
Jest mi przykro, że Pana rozczarowałem.
Zwracam uwagę że raczy Pan aktualnie zaszczycać swoją cenną obecnością mój parapecik, dostępny dla każdego, kto sobie chce podziobać wysypywane przeze mnie okruszki, ja natomiast nie zaglądam tam, gdzie Pan rezyduje (jak się z przykrością dziś dowiaduję, w kiepskich warunkach sanitarnych i niemiłym Panu towarzystwie), nie chcąc pogarszać Pana i tak trudnej sytuacji.
Ilekroć przyjdzie Panu ochota trochę podziobać, pięknie zapraszam.
P.S.
Nie bardzo wiem co miał Pan na myśli, pisząc o michnikowskim relatywizowaniu, ale któż zna myśli samotnego wilka ?
Gdy próbowałem pojąć, o co chodzi, przypomniała mi się stara
historyjka o tym, jak tłumaczył ktoś, kto wiedział, co to jest relatywizm, komuś, kto tego jakoś nie mógł pojąć :
"Jak ty mi wsadzis, powidzmy, nos do dupy, to jo bede mioł nos w dupie i ty tys bedzies mioł nos w dupie, ale to nie bedzie cakiem to samo, nie ?! No, i to sie, rozumis, nazywo re-la-ty-wizm !"
Może nią Pan kogoś rozbawi jutro, w Tłusty Wtorek, jeśli na
żaden kulig nie uda się załapać.
AT.
Andrzej Tatkowski
Re: :)
21 Lutego, 2012 - 02:01
Abstrahując on kontekstu, w jakim był Pan łaskaw, zdefiniować słowo "relatywizm" adwersarzowi, która to definicja rozbawiła mnie do łez, pozwolę sobie na zaprezentowanie swojej, a nuż się ktoś uśmiechnie, a drugi ktoś zrozumie znaczenie słowa, którego użył.
Podczas II WŚ w lazaretowym wychodku spotykają się Rosjanin z Amerykaninem.
Obaj z żołnierzy ulegli identycznej kontuzji-szrapnel urwał im przyrodzenia i to na tej samej długości.
Obaj z nich zachowali szczątkowy fragment z końcówką wytatuowanego napisu.
Sikając spostrzegli, że końcówka napisu brzmi tak samo u obydwóch żołnierzy, a mianowicie: "...oria".
Zaciekawiony Rosjanin pyta Amerykanina, co ten miał wytatuowane na swoim przyrodzeniu, zanim dotknęło go nieszczęście, na co tamten odpowiada:
-Jak to co, victoria, no a ty?
Ruski na to:
-Mariaki Cziornawo Moria pazdrawliajut Mariaków Karskowo moria.
Może i moja definicja komuś pomoże w pojęciu tego trudnego, jak się okazuje wyrazu.
Pozdrawiam serdecznie.
rusznikarz
.
21 Lutego, 2012 - 02:02
:)
rusznikarz
AT
21 Lutego, 2012 - 14:54
Rozczarowal mnie Pan jedynie brakiem udzielenia odpowiedzi na bardzo proste, dziecinnie proste wrecz, pytanie: co Pana sklonilo do zmiany decyzji? No bo to, ze decyzje Pan zmienil (odchodze, odchodze i... pisze dalej) jest "proste jak slonce" - jak przezabawnie wyrazala sie moja nauczycielka... Ale widac nie chce Pan truc swoich ptaszkow nadmiarem niewygodnej prawdy :)
Pozdrawiam
P.S. A propos relatywizmu: Albert Einstein podal podobna, ale jednak zabawniejsza definicje. W koncu geniusz :)
-------------------------------
Samotny wilk w biegu
Panie Andrzeju: znów zawód.
20 Lutego, 2012 - 19:27
Wiem: przednówek, czas ciężki. Ciało i umysł wolniej pracują. Ale nazwać Czytelnika nieszczęsnym? Bo przeczytał? Cóż za faux pas! A i alegoria o strasznych wilkach czyhających na "nieszczęsnych" posiadacza i koni i sań i prosiaka, taka jakaś... zapalająca czerwone błyski nawet w oczach tych spokojnych wilków. I kundli też.
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.
----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*
:)
20 Lutego, 2012 - 20:40
Miałem na myśli, Drogi Smoku, towarzystwo; oczywiście nie całe.
A poza tym nie sądzę, by to, co ostatnio pojawia się na moim parapeciku, mogło uszczęśliwić kogokolwiek, poza wyjątkowo wyrafinowanymi konsumentami - i mną, oczywiście. :) AT
Andrzej Tatkowski
ooone: Skaldowie Z kopyta
20 Lutego, 2012 - 20:35
ooone:
Skaldowie
Z kopyta kulig rwie
Ciągną, ciągną sanie, góralskie koniki
Hej, jadą w saniach panny, przy nich janosiki
Coraz który krzyknie nie wiadomo na co
Hej, echo odpowiada, bo mu za to płacą
Spod kopyt lecą skry, hej lecą skry
Zmarznięta ziemia drży, hej ziemia drży
Dziewczyna tuli się, hej tuli się
Z kopyta kulig rwie, hej kulig rwie
Patrz gwiazdy świecą w domach, nisko na dnie
Z kopyta kulig rwie...
Pędzi, pędzi kulig niczym błyskawica
Hej, porwali te panny prosto od Kmicica
Zbójnik od Kmicica, zbójnik szarooki
Hej, z wierzchu baranica, a pod spodem smoking
======================
Ja naprawde o kuligu, bez przenosni. Slowami Skaldow, najlepszej grupy rockowej moich czasow. Kiedy odwiedzilem Polske trzy lata temu, przejechawszy od gor do morza, koni nie bylo, tylko w paru miejscach (krow zreszta tez nie).
Szary czlowiek nic nie moze, ale jako spoleczenstwo - ratujmy kulture konia! Bo, ze zacytuje teraz "Cwał" Zanussiego: ...jak to tak, bez koni?...
ooone
:)
20 Lutego, 2012 - 20:55
Wzruszył mnie Pan, więc się przyznam, że ostatni raz w życiu
jechałem saniami przez Dolinę Strążyską (nie był to kulig, ale dwie pary kumoterek) w towarzystwie Andrzeja Zielińskiego i jego dziewczyny, no i mogę sobie teraz wyobrażać, że właśnie wtedy poczęty został w Andrzejowej głowie ów "Kulig", który wkrótce podbił nasze serca i nadal brzmi w naszych uszach..
Serdecznie pozdrawiam - AT
Andrzej Tatkowski
Jest taki obraz Jana Chełmińskiego...
20 Lutego, 2012 - 21:05
"Odwrót Napoleona spod Moskwy"...Też konie...sanie...
i zima...
pzdr
Re: kulig
21 Lutego, 2012 - 00:06
No i teraz jestem w kropce: 10 dać (bo ładne), czy 1 (bo bardziej upragnione, chyba że to tylko kokieteria była ;).