ludzie listy piszą

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

Oprócz marszów i pochodów, dzięki którym rozwija się sektor drobnotowarowy oraz rozmaite usługi (nie tylko dla ludności), popularną formą obywatelskiej aktywności jest pisanie listów albo podpisywanie takich, które ktoś napisał wcześniej.

Nie wydaje się iżby ocalić to mogło to sztukę epistolarną (i Pocztę Polską) przed planową, piękną katastrofą, ale trudno zakazać pisania do społeczeństwa, albo w imieniu społeczeństwa, ludziom wykształconym, żyjącym w kraju demokratycznym, gdzie materiały piśmienne są łatwo dostępne a placówki pocztowe nie wszędzie jeszcze zlikwidowano.

Kiedy obywatel odczuwa potrzebę podzielenia się swoją opinią na jakiś temat, a nie wystarcza mu kafeteria przygotowana przez profesjonalnych badaczy opinii tak, jak na tzw. "prawybory : "- Czy lepszym prezydentem RP będzie pan Bronisław Komorowski, czy pan Radosław Sikorski ?", może pomaszerować w jakimś pochodzie, dzierżąc tabliczkę informacyjną lub pomagając nieść transparent, gdzie jego opinia jest uwidoczniona.

Dotychczasowe wyniki maszerowania z transparentami nie są jednak na tyle satysfakcjonujące, by zniechęcić obywateli do korzystania z korespondencyjnych form komunikowania opinii, więc piszą listy, podpisują, wysyłają, doręczają - a czasem gdzieś eksponują.

Jesli nie jest jasne, do kogo taka opinia jest kierowana, sławny opiniodawca może jej tekst przybić do bramy franciszkańskiej bazyliki w  terenowo odległej diecezji, lecz blisko zaprzyjaźnionej stacji telewizyjnej.

Jeżeli opiniodawca jest nie tylko sławny, ale odpowiednio wyposażony, może użyć własnej gazety (lub czasopisma).

Możliwości jest wiele, ale w związku z nadciągającą katastrofą Poczty Polskiej i sztuki epistolarnej coraz częściej zdarza się,  ze taka korespondencyjna opinia nie dociera  do właściwego adresata, a doręczana jest niewłaściwym osobom.

Oto właśnie dotarł do mnie w formie szczątkowej list, którego nie powinienem czytać, bo nie jestem jego adresatem - ale skoro mimowiednie go odczytałem, wypadałoby mi nań odpisać, bo Nadawca - pan Jarosław Gowin, nie proponuje mi korzystnej, niskooprocentowanej pożyczki, ale naprawę Rzeczypospolitej, a - na razie - przynajmniej rządzącej Nią partii.

Nie jestem jej członkiem, więc mam ograniczoną wiedzę o uszkodzeniach które nalezałoby naprawić, aby Platforma mogła pojechać dalej.

Z tego co widzę, wnoszę, iz na remont szkoda każdego grosza; pora ten rzęch  zezłomować, a cenne elementy ulokować w miejscu dobrze strzeżonym, by nie padły łupem złoczyńców, których pod liberalnymi rządami Partii Miłości szybko przybywało i  są juz teraz wszędzie tam, gdzie bywa władza i pieniądze.

Delegalizacja Platformy Obywatelskiej - dla dobra tych jej członków, którzy nadużywali władzy umiarkowanie i wyrządzali szkody, które potrafią powetować - ograniczy do racjonalnych rozmiarów zakres pilnych i nieodzownych prac nad przywracaniem w Rzeczypospolitej prawa  - i wymierzaniem sprawiedliwości.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Brak głosów