Kto jest Prawdziwym Polakiem? (c.d.)
Deklaracja łódzka, pod którą pan prezydent nie złożył swego podpisu - wolał nazajutrz złożyć samotrzeć, w obecności kamer wiązankę kwiecia na łódzkiej ulicy - nie jest chyba dobrą podstawą porozumienia Prawdziwych Polaków z Polakami nieprawdziwymi, zwłaszcza dopóki nie wiadomo who, w istocie, is who.
Ja sam, choć nie jestem uczestnikiem życia publicznego, redaktorem prasowym, działaczem społecznym czy związkowym, ani osobą zaufania publicznego, jedynie obywatelem -a i to w pewnej tylko mierze, głównie jako podatnik - więc ja sam, Prawdziwy Polak, niezrzeszony, wolałbym na razie swojego podpisu nie składać, choć - jak domniemywam - z odmiennych niż pan prezydent powodów.
Nie chciałbym, mianowicie, sam zamykać sobie własnoręcznie gęby, dopóki nie zostanie głośno i wyraźnie powiedziane to, co powiedziane być musi, choć niekoniecznie przeze mnie.
Co więcej, drogie farbowane lisy, nie tylko nie chciałbym zamykać gęb cudzych, choćby najbardziej cuchnących, ale przeciwnie, chciałbym, by wyrzygały do końca ohydną treść pokarmową trzewi użytkowników i wtedy dopiero - zamilkły.
Tłumienie emocji jest niezdrowe i niebezpieczne.
Kto wie, czy Ryszard C., lat 62, nie zrezygnowałby ze swego zbrodniczego pomysłu, gdyby pani Olejnik, pan Lis, czy pan Miecugow zaprosili go w porę do swych programów i pozwolili na to, na co pozwalają wybranym przez siebie gościom z wyższych półek tej samej szafy ?
Prawda, że to być może dzięki temu żaden z owych gości, broń zapewne posiadających najzupełniej legalnie ( a możliwości działania o wiele większe, niż Ryszard C., lat 62 ), dotąd nikogo jeszcze, o ile mi wiadomo, nie położył trupem.
Aliści skoro mamy nie tylko demokrację, ale i wolność, to możliwości ekspresji medialnej powinny być równie dostępne dla pana marszałka Niesiołowskiego i dla pana ministra Sikorskiego czy innego Nowaka, jak dla Ryszarda C., lat 62, oraz każdego obywatela, który podobnie myśli i czuje.
Zważywszy bezmiar gniewu i oburzenia jakie wywołują u milionów zwykłych obywateli nieustanne prowokacje ks. dra Tadeusza Rydzyka CSSR, dra Jarosława Kaczyńskiego (PiS), rozmaitych brzuchatych biskupów i t.p. Macierewiczów, może takich "Ryszardów C." w różnym wieku być znacznie więcej, a nie są dostatecznie reprezentowani - ani w parlamencie, ani na niedzielnych śniadankach pani Moniki, ani nawet w "Szkle kontaktowym", gdzie nadal trwa selekcja i cenzura.
Najwyższy czas oddać im jakiś publiczny kanał - może być TVP 2 - by w studio otwartym tak szeroko, jak za młodszych lat ówczesnego redaktora Marka Siwca, obywatele mogli sobie pofolgować czyli ulżyć, niczym rzymscy patrycjusze, w całodobowym Tele Vomitorium, tym, co wolą udawać Greków, pozostawiając - Agorę.
Jest jeszcze drugi, poważniejszy powód.
W każdej z czterech kategorii zakazów, proponowanych przez Łódzką Deklarację, dostrzegam zagrożenia dla wolności słowa Prawdziwego Polaka - i obawiam się, że nie zdążę z owej wolności skorzystać w pełni nim rzeczona Deklaracja zostanie przyjęta i stanie się to już w ogóle niemożliwe.
Chciałbym móc informować na bieżąco moich współobywateli, któremu należy się moim zdaniem policzek, któremu kopniak a któremu szubienica, ponieważ nie zamierzam nikogo bić, kopać ani wieszać, a chciałbym rozładowywać patriotyczne emocje - na bieżąco, jak rzekłem.
Chciałbym móc mimo braku uprawnień formalnych diagnozować na podstawie wypowiedzi, mimiki, gestykulacji i zachowań w sytuacjach trudnych (lub łatwych) te przypadki nerwic czy psychoz, które zaobserwuję - a leczyć ich nie zamierzam i nie mam ochoty; dotyczy to również zboczeń seksualnych i niektórych, groźnych, socjopatii.
Chciałbym móc dokonywać od czasu do czasu, nie za często, analizy porównawczej działań innych partii i innych rządów oraz tej partii i tego rządu, które mają mnie w garści.
Prawdziwy Polak powinien informować władze polityczne i administracyjne swojego kraju co o nich myśli, z czym mu się, ewentualnie, kojarzą, i czy ma je w sercu, czy.. nie.
Chciałbym także móc nadal - bo za stary jestem na zmiany - posługiwać się w swoich wypowiedziach takimi składnikami mojego zasobu leksykalnego, które wydadzą mi się akurat odpowiednie, nie wyłączając epitetów a nawet obelg, gdy uznam je, jako Prawdziwy Polak, za potrzebne.
Byłbym niepocieszony gdyby mi nie było wolno, na przykład,
nazwać niejakiego pana Tarasa skurwysynem, skoro tak o nim
właśnie myślę - w przeciwieństwie do pana premiera, który
podobno uważa owego skurwysyna za "happenera".
Ja - nie. Mimo iż nie miałem okazji weryfikowania statusu zawodowego czy obyczajów szanownej mamusi tego pana i nie posiadam żadnej o nich wiedzy, uważam go za skurwysyna
(nie wykluczam, że może być sierotką albo podrzutkiem, co wiele by tłumaczyło, lecz mojej opinii o nim nie zmieni).
Dodam jeszcze na koniec, że bez używania epitetów i obelg trudno będzie rozmawiać w Polsce o polityce i politykach, skoro wzorem językowej precyzji politologicznej pozostaje słynny dialog złotoustego ex-marszałka i ex-premiera Józefa Oleksego z Aleksandrem Gudzowatym, zawierający kompetentną diagnozę ówczesnego stanu tzw. lewicy.
Mnie, Prawdziwemu Polakowi, brakuje takiej diagnozy np. środowiska Platformy Obywatelskiej, rozmawiam zatem sam ze sobą - i bywa, że brak mi eleganckich określeń.
Niekiedy nawet słów.
Cóż, będę nad tym pracował.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1229 odsłon
Komentarze
Re: Kto jest Prawdziwym Polakiem? (c.d.)
23 Października, 2010 - 18:44
Zgadzam się z szanownym panem, że owe deklaracje zakazujące używania czy nakazujące, pewną, w ich mniemaniu kulturę medialną, jest niepotrzenym wyskokiem i poddawaniem się poprawnej politycznie presji. Takie odruchy wywołuja u mnie reakcje wymiotne i mam nadzieję, że conajmniej PIS i JK wycofają się z ustalania reguł ponad społeczeństwem, w tym temacie. Nie chodzi bowiem o język, bo my tzw. prawdziwi Polscy tzn. polscy patrioci, możemy się spierać nawet wulgarnymi obelgami, bo wtedy najlepiej rozumiemy o co chodzi adwersarzowi i nikt,by nawet nie zwrócił na to uwagi. Niestety, teraz nie jest czas, kiedy spierają się prawdziwi Polacy i fałszywe hasło rzucone dla zmyłki, o wojnie polsko-polskiej jest manipulacją. Bo to nie jest taka wojna, to jest wojna polsko-ruska, polsko-niemiecka, polsko-korporacyjna, polsko-globalistyczna, polsko-zaprzańska, polsko-kolaborancka, to jest wojna o być albo nie być naszej ojczyzny i narodu. Dlatego znaczenie obelg jest tak różne od narmalnego stanu językowego posiadania. Pzdr.