Czynnik Zewnętrzny

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

Dawno, dawno temu, kiedy nie było jeszcze na świecie ani Donalda Tuska, ani Bronisława Komorowskiego, a Janinka Paradowska była śliczną małą dziewczynką, krążące już od dawna po Europie widmo komunizmu zaczęło się efektownie materializować na świeżo wyzwolonym spod niemieckiej okupacji skrawku ziemi polskiej oraz na terytoriach przyległych, na które zsyłani byli Polacy nie nadający się do resocjalizacji w Kraju Rad, dowcipnie nazwani repatriantami.

Nie trzeba być spirytystą żeby wiedzieć, że materializacja
nie jest możliwa bez udziału medium z którego wydobywa się substancja zwana ektoplazmą; ówczesne media były jednak tak wycieńczone przez okupantów i anemiczne, że emitowały głównie dźwięki.

System radiofonii przewodowej wyprzedzał elektryfikację; tzw. "kołchoźniki" pojawiały się pod strzechami wcześniej niż żarówki; instalowano je i w miejskich mieszkaniach, ogołoconych z radioodbiorników przez władze niemieckie.

Dzięki temu jedno medium obsłużyć mogło pokaźną liczbę obywateli i od Wolina po Lesko słychać było w południe czterokrotnie powtarzany hejnał z Wieży Mariackiej, po czym obywatele mogli się dowiedzieć, co słychać w kraju i na postępowym świecie, nawet jeśli byli niepiśmienni - co nie miało znaczenia, ponieważ informacje prasowe były identyczne z komunikatami radiowymi.

Ład informacyjny był idealny; zanim uda się przywrócić
podobny, prezes Dworak będzie się musiał wraz ze swoim Czerepachem bardzo napracować a pan Grzegorz Hajdarowicz też wiele musi włożyć wysiłku w papierową cząstkę, którą sobie obrał do zabawy w origami.

Kiedy widmo komunizmu zaczynało się u nas materializować było o ład łatwiej, ale było to dawno, dawno temu.

Wówczas to mieszkańcy ziem leżących między linią Curzona (czyli lepiej widocznym na mapach Bugiem) a Odrą (i Nysą Łużycką) objęci zostali pieczą organów bezpieczeństwa wewnętrznego, które zajmowały się również przybyszami z zewnątrz - nie tylko zza Buga czy zza Odry, ale i zza morza - podczas ich pobytu wewnątrz chronionego obszaru.

Nie było mowy o swobodnym, niekontrolowanym przepływie idei, towarów i osób, więc zagrożeń było znacznie mniej, a bezpieczeństwa coraz więcej i więcej.

Bezpieczeństwo jest jak wiadomo najważniejsze, przeto nie należy z niego żartować, a już zwłaszcza wtedy, gdy idzie o Bezpieczeństwo Narodowe.

Z pewnością więc pan prezydent, skądinąd znany z poczucia humoru, wykazywanego przy różnych okazjach, nie żartował, zapowiadając w zeszły piątek zwołanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego.

Uczynił to z miną przejętą, jak przystało najwyższemu zwierzchnikowi takich sił zbrojnych jakie mamy, w takich czasach gdy samobójstwa popełniają nie tylko generałowie ale i sierżanci (nie mówiąc o nieudanych - pułkowników), a przewodniczącym sejmowej komisji obrony narodowej jest strateg i mąż stanu tej miary, co profesor Niesiołowski, zatem i ja się przejąłem - tym głębiej, że nie bardzo rozumiałem, co pan prezydent do mnie mówi.

Pojąłem jeno tyle, że pojawiło się coś, co zaniepokoiło pana prezydenta i pana generała Kozieja - i że jest to Czynnik Zewnętrzny, wywierający tak szkodliwy wpływ na sytuację wewnętrzną, iż zagraża to naszemu Bezpieczeństwu Narodowemu, nad którym Rada musi się wobec tego naradzić 19 XII b.r. jeśli nie nastąpi zapowiadany w tym terminie koniec świata.

Przez tyle lat żyłem w lęku przez zagrożeniem z zewnątrz, że odruchowo zacząłem się zastanawiać czy ten Czynnik Zewnętrzny to rzeczywiście coś nowego, czy może wręcz przeciwnie - i dokonałem szybkiego przeglądu wspomnień, od tego Września kiedy dwa Czynniki Zewnętrzne zrujnowały moje dzieciństwo, po dzień w którym redaktor Cezary Gmyz poinformował czytelników "Rzeczpospolitej" o śladach działania Czynników Zewnętrznych, wykrytych na szczątkach polskiego tupolewa pod Smoleńskiem.

Było tego trochę za dużo jak na jedną noc, więc kiedy Wehrwolf zaczął mi się mylić z Fundacją Batorego, loża B'nai Birth z "bandą Łupaszki", Informacja Wojskowa z "Antifą" a stonka ziemniaczana z "Extasy" zrezygnowałem z porządkowania materiału który mi się nagromadził w głowie
zupełnie sam, bez mojej wiedzy i zgody.

Głowa wprawdzie moja, ale nie na nią to zadanie.

Gdybym umiał odgadnąć choć kierunek zagrożenia, czułbym się nieco pewniej ale - dalipan - nie wiem nawet o którą stronę świata chodziło panu prezydentowi !

Pamiętam że gdy pan poseł Antoni Macierewicz wraz z panią posłanką Anną Fotygą udali się na Zachód trochę dalej niż do Brukseli, pan poseł Graś oświadczył, że ocierali się tam o zdradę stanu, ale gdy z tego Zachodu przybył do nas pan Jan Tomasz Gross, witany był z ogromną atencją przez równie lub jeszcze bardziej opiniotwórcze autorytety i nikt o żadnym ocieraniu się nie wspominał, więc nie wiem, czy hipotetycznym "Czynnikiem Zewnętrznym z Zachodu" dla pana generała Kozieja i pana profesora Nałęcza jest pan profesor Binienda, czy może pan profesor Brzeziński - a nazwisk na dalsze litery alfabetu mógłbym wymienić dużo więcej.

Południe wydaje się od Zachodu groźniejsze, bo bliżej nam do Budapesztu i Rzymu, które silniejsze wywołują uczucia, również w wybitnych politykach zaprzyjaźnionych z panem prezydentem prywatnie albo służbowo; znamienne jest, że wśród uczestników "Marszu Niepodległości" nie było widać
Jankesów, widoczni byli natomiast agenci Watykanu oraz Węgrzy od Orbana, którzy do roli Czynnika Zewnętrznego świetnie się nadają - wystarczy posłuchać, co się o nich mówi na posiedzeniach naszego parlamentu.

Jeszcze bliżej są górale, co się wybierają z ciupagami piyknie pytać co będzie z kolejką na Kasprowy Wierch, ale jak nie będzie z nimi tych z Jackowa, to co z nich za Czynnik Zewnętrzny ?

Prędzej ten Duda mógłby być za gorola, jakby dołączył ze swoimi chopami do Rasiu.

Z Północy, wiadomo - wieje, na razie do Warszawy (potem się zobaczy, trzeba poczekać na zydwest), niestety, po drodze jest ten Toruń, niby wewnątrz, ale z zewnętrznymi powiązaniami w sam raz dla ministra Sikorskiego, więc ..

No i dalej tyle wiem, ile ten cały Sokrates - może ten Czynnik Zewnętrzny czaić się na Zachodzie, może na Południu, ale może też na Północy; nie wiadomo.

Co proszę ?

O nie, to nie żadna pomyłka; rozpatrywałem warianty toku myślenia pana prezydenta i nic ponad to.

O kierunku wschodnim pan prezydent z całą pewnością nie myślał; wykluczone.

Brak głosów

Komentarze

O ile mnie pamięć nie myli krótko przed Euro2012, RON czy jakiś inny podobnie zwiędły organ z tzw. względów bezpieczeństwa wprowadził na terenie całego kraju I stopień zagrożenia ALFA. Niestety nie słyszałem, żeby po Euro ktoś publicznie ten stan odwołał.
Może więc znów Bugiem spłynęła tratwa z podejrzanymi toksycznymi substancjami, czyli prezerwatywą z podejrzaną półpłynną zawartością, stringami z dziwnymi plamami żółto-brązowymi, niedopałkiem ruskiej machorki i "zapalnikiem" w kształcie zapalniczki.
Byłby to znakomity powód do wprowadzenia II stopnia zagrożenia terrorystycznego BETA, a to już nie przelewki.
Drugi stopień zagrożenia daje władzy daleko szersze możliwości "troszczenia się" o społeczeństwo. A od drugiego do trzeciego droga już bardzo bliska i do wprowadzenia zakazu zgromadzeń powyżej 3 osób (nici z imienin u cioci bez pozwolenia), godziny policyjnej, zakazu przemieszczania się, prohibicji, kartek na żywność, itd.
No chyba, że pan Prezydent Czynnikiem Zewnętrznym nazywa jakąś plagę egipską, skradającą się, czołgając u granic Rzeczypospolitej w postaci stonki, szarańczy, czarnej ospy, intensywnych opadów deszczu.
Jest jeszcze co prawda ten lodowiec syberyjski, który od wschodu z wolna pokrywa całą Europę ale tym faktem pan Prezydent się nie przejmuje. W końcu jest jak Królowa Śniegu, namiestnikiem w lodowym pałacu z soplem lodu zamiast serca.
Jemu lód i mróz nie szkodzą.

Pozdrawiam

NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
0
Vote down!
0

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#307027

:)
Dziękuję; to istotnie może być jakieś żyjątko, albo jakaś, z przeproszeniem, substancja; na razie to byt niesubstancjalny
jak "nietolerancja" - a te cholery są najgorsze..
Pozdrawiam wzajemnie - AT.

Vote up!
0
Vote down!
0

Andrzej Tatkowski

#307081