Spin doctor

Obrazek użytkownika Free Your Mind
Blog


Zacznijmy od pewnego dialogu, który można obejrzeć na filmie „10.04.10”:

Safonienko: ...i potem samoloty latały, fotografowali, jakieś laboratoria latające, wszystko tam...

Gość (w knajpie): A skąd ty wiesz, że tam laboratoria latające były? To mnie interesuje. Ja też byłem na miejscu zdarzenia i mnie interesuje: jak to jest, że ty wszystko wiesz? Śledczy komitet, jak ty to mówisz. Mnie to interesuje.

(Safonienko głupio się uśmiecha i ucieka wzrokiem)

Gość: Taka krótka rzecz: samolot z podwoziem do góry nie może lecieć dłużej niż 3 sekundy Jak ty go zobaczyłeś? To mnie interesuje. Ot, takie pytanie. Odpowiedz, proszę.

(Safonienko cały czas się uśmiecha i sam zaczyna zadawać pytania gościowi)

Safonienko: A pan tam był, tak?

Gość: Tak, oczywiście.

Safonienko: I co pan widział? Jak samolot spadał?

Gość: Jak mogłem widzieć samolot, który leci 3 sekundy? Kiedy on się przekręci, on od razu spada. Jak ty mogłeś go zobaczyć? Byłeś tam i specjalnie patrzyłeś czy co?

Safonienko: Akurat w tym momencie specjalnie patrzyłem.

Gość: Aha, specjalnie patrzyłeś.

(Safonienko kiwa niedbale głową)

Gość: To nie mam pytań.

Safonienko: A dlaczego pan się w ogóle wtrąca?

Gość: Ja zadaję pytanie.

Safonienko (z grymasem gniewu na twarzy): A ja nie zamierzam odpowiadać na pańskie pytania. A dlaczego ja powinienem z panem dyskutować? Z jakiego powodu? Niech pan siedzi za swoim stołem, a ja za swoim. I wszystko.

Jakaś kobieta: Trzeba żyć w swoim kraju i swój kraj kochać.

Gość (wychodząc z knajpy): Nie wolno. Po ludzku nie wolno.

(Safonienko się uśmiecha)

Gość: Nie wolno, rozumiecie? Zginął wasz prezydent. Nie należy deptać kości waszego prezydenta. Nie wolno deptać.

Safonienko (w aucie; monolog dramatyczny): Ludzie zginęli, to co to znaczy? I ktoś mi rzuca w plecy, że trzeba ojczyznę kochać. Wszyscy powinni kochać swoją ojczyznę. Wy też swoją ojczyznę kochacie, prawda? To rzeczywiście ciekawe. Zginęło prawie sto osób. Czy to znaczy, że z tego powodu nie mogę niczego mówić? (z uśmiechem) Nasze organy śledcze sprawozdają wszystko: kochasz ojczyznę czy nie kochasz, a tu ja nie powinienem zadawać się z nikim. Mnie się to wydaje niewłaściwe. Całe to mówienie, że wy dziennikarze jesteście winni niedobrych stosunków. A dlaczego wszyscy myślą, że ja mam być odpowiedzialny za niedobre stosunki? Dlaczego nikt nie myśli, że ja mam takie same prawa jak inni? Jak wypowiedź z mojej strony o tym, co widziałem, może spowodować konflikt? Same organa uprzedzają: my nie zalecamy ci kontaktować się z dziennikarzami zagranicznymi; oni przeinaczają sytuację i będziesz potem odpowiadać. Jeśli przekręcą, to przekręcą. Ja potem przyjdę i powiem, że było tak i tak. Dlatego ja od razu spotykałem się z dziennikarzami różnych krajów.

(I teraz ciekawy fragment – przyp. F.Y.M.) Ileż tam opowieści, że może tam chłopak z KGB w tej samej kawiarni, ale ja pierwszy raz widzę tego faceta. A w plecy już mi rzucają, że ja ojczyzny nie kocham. Ten mężczyzna z KGB (! - przyp. F.Y.M. - najpierw „może”, a potem już na pewno). I wpadłem. Wpadłem. Oczywiście. Co mi tam. I tak jestem świadkiem. Co wiem, to mówię. Niczego złego na nasz kraj nie powiedziałem. (…)

A milicja powinna mnie chronić. Ja się bać w zasadzie nie powinienem. U nas w Rosji tak się przyjęło, że wszyscy boją się milicji. Wszyscy siedzą i się boją (…) Kamery były u nas niesprawne w tym momencie, kiedy samolot spadał.

* * *

Tyle Safonienko indagowany przez różnych ludzi (kiedyś, jak pamiętamy z „Faktu”, nazywający się Władimir Iwanow (http://www.fakt.pl/Tupolew-plonal-na-moich-oczach,artykuly,72526,1.html, gdzie twierdził: „Zdziwiło mnie, że w palącym się wraku, wśród porozrzucanych rzeczy, połamanych drzew nie widać w ogóle ludzi. Pomyślałem nawet, że to rozbiła się maszyna transportowa lub wojskowa, a nie pasażerska. Żadnych ciał, żadnych rannych i nie słychać, by ktokolwiek wzywał pomocy. Byłem wystarczająco blisko i proszę mi wierzyć, że gdybym usłyszał wołanie o pomoc, nie wahałbym się ani sekundy” - w filmie „10.04.10” już opowiada, że biegł ratować ludzi). Jak na moje oko stanowi on, powiedzmy „spin doctora specnazu”, być może należąc do agentury specnazu, o której pisze W. Suworow w swej książce o ruskich spesłużbach, a już na pewno człowieka ruskich służb. Zresztą już prof. A. Iłłarionow w programie B. Wildsteina powiedział krótko i celnie: „Tacy mechanicy nie biorą się z lasu” (wątpił zresztą, by Safonienko był autorem filmiku Koli).

Jeśli zakładamy, że Ruscy na Siewiernym dokonali maskirowki, czyli makabrycznej inscenizacji z wykorzystaniem i części samolotu, i ludzkich zwłok („strefa zero”), to nie tylko miejsce musieli mieć dobrze wybrane, ale przede wszystkim „otoczenie” musieli mieć doskonale sprawdzone. Najbliższym budynkiem, z którego kamery wychodziły na „miejsce katastrofy” był warsztat samochodowy, którego mechanicy (Wołodia, Igor, Siergiej) w ciągu paru chwil nie tylko zamienili się w „pierwszych” i „naocznych”, pokazywanych w telewizjach (http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/03/ruskie-kino.html, http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/03/montaz-i-zoom-u-safonienki.html, http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/03/kola.html, http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/03/igor.html, http://freeyourmind.salon24.pl/234632,film-swiadkowie (tu się pojawia wspomniany Siergiej), „świadków katastrofy”, lecz i w pierwszych... „dokumentalistów zdarzenia” (http://freeyourmind.salon24.pl/233482,o-pozytkach-z-mechaniki-samochodowej). Jedynie Oleg Starostienko nie tylko się „katastrofą” szczególnie nie zainteresował, lecz wyznał w pewnej chwili (przepytującym go parę miesięcy później reporterkom „Misji specjalnejhttp://www.tvp.pl/publicystyka/magazyny-reporterskie/misja-specjalna/wideo/21092010/2632524), że „nie katastrofę widział, ale inne rzeczy, no ale nie będziemy mówić o smutnych sprawach. ” (szkoda że w filmie „10.04.10” nie pojawił się ponownie zamiast choćby Safonienki).

Starostienko mówi też coś jeszcze ważniejszego, że służył w armii. Czy przypadkiem nie w oddziałach specnazu? Może nie, tak czy tak do byłego żołnierza specnazu należy np. leżący opodal lotniska garaż. Czy podobnie nie jest ze świetnie nam znanym warsztatem samochodowym i jego właścicielem? Tę kwestię nie tylko A. Gargas, lecz wszyscy analizujący wypowiedzi mechaników-fotoamatorów-dokumentalistów powinni wziąć pod uwagę. Ludzi specnazu widział też P. Kraśko na Siewiernym, przypomnę. A czym jest specnaz? Proszę poczytać Suworowa.

http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/03/fotosynteza.html

http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/03/proste-pytania.html

http://www.tvp.info/informacje/polska/rosjanie-proponowali-briansk-dla-tu154m/1808108

Brak głosów

Komentarze

specnaz jest jednostką GRU. najbardziej tajnej organizacji
na świecie.w zsrr służyła min.likwidacji wrogów politycznych z zewnątrz ZSRR
jeśli na siewiernym doszło do maskirowki .
to tylko gru mógł przeprowadzić to na taką skale.
ps.ktoś na salon.24 napisał że zbrodni tej mógł dokonać
07dep. FSB " do walki z przestępczością zorganizowaną"
uważam że nie ma racji. z dwóch powodów
FSB nie zajmuje się likwidacją wrogów zewnętrznych
tylko wywiad wojskowy GRU tym się zajmuje.
niezależnie na jakim terytorium działa.
ps. w 2010 doszło do dwóch przypadków "zejść" generałów
gru.jeden utonął w Syrii. drugi(emerytowany gen.) strzelił sobie w łep
na klatce schodowej.

Vote up!
0
Vote down!
0

" bo tylko prawda jest ciekawa"

#150341

Jeśli autor nie rozpoznał KGBisty w tym mężczyxnie z sąsiedniego stolika, to mozna tylko współczuć autorowi słabego rozeznania.

Vote up!
0
Vote down!
0
#150395

Też byłam tym rozczarowana. Chociaż z drugiej strony ten ewidentny deficyt dowodzi, że trop jest dobry...

Idźmy więc tą drogą.

Vote up!
0
Vote down!
0
#150610