Państwo polskie zdało egzamin
„Chaos”, to słowo, które w najlepszy i najdobitniejszy sposób oddaje stan polskiego państwa. Doszliśmy do ściany, za którą nie ma już nic. Można najwyżej dokonać rozbiórki budynku, który i tak się nadaje do wyburzenia.
„Trzeba”, to słowo, które nie schodzi z ust znawców od siedmiu boleści, przekonujących nas od 1989 r. o przeróżnych pilnych sprawach. „Trzeba” pobudować autostrady, „trzeba” podnieść płace, „trzeba” poprawić stopę życiową obywateli, „trzeba” obniżyć poziom bezrobocia itd. wreszcie – jakżeby inaczej - „trzeba” dokonać inwestycji „hydrotechnicznych” (jak to się wypowiedział dziś namiestnik Wiki Komorowski vel Sun of Jamaica). A do tego najlepsza jest „specustawa”. (Jak wiadomo, specustawa, to nie to samo, co jedna ze zwykłych ustaw, których setki zaklepuje polski parlament po to, by je wnet nowelizować, a następnie dokonywać nowelizacji nowelizacji albo i pisać nowe ustawy od nowa – tak w kółko Macieju, bo przecież na tym polega neopeerelowski parlamentaryzm. I praworządność.)
Wprawdzie o tym, że coś TRZEBA było zrobić, to słyszeliśmy już w 1997 r., a nawet w ubiegłym roku, gdy różne części kraju zalewała woda. Czy jednak zainwestowanie w poprawę infrastruktury przeciwpowodziowej było jakimś priorytetem gabinetu ciemniaków? Wolne żarty. „Orliki”, to było coś. Zwłaszcza te, które dziś toną wraz ze wsiami i miastami.
Poza tym, czy nie chodziło wyłącznie o TYLKO ADMINISTROWANIE? Czy nie na tym zasadzał się dla wielu salonowych publicystów (nie tylko z komunistycznej „Polityki”) ideał rządzenia Tuska i jego kolegów z boiska? Było to zresztą zrozumiałe – skoro Polska nie ma żadnych większych już problemów (kaczyści zostali odsunięci od władzy, a to oni rujnowali kraj i narażali go na pośmiewisko – szczególnie „międzynarodowe”), to przecież wystarczy administrować. No i administrowali, administrowali, aż się doadministrowali najpierw kryzysu ekonomicznego (z którego Polska wyszła zwycięsko jako zielona wyspa, której skoku gospodarczego zazdrościł nam cały świat, jak nas przekonywali pożyteczni idioci), wielkich interesów z „katarskim inwestorem”, gigantycznego zadłużenia publicznego, aż zakończyło się to wszystko katastrofą smoleńską i powodzią, o skali zniszczeć której na razie nawet nie warto myśleć, by nie osiwieć z dnia na dzień. Czy to, w jaki sposób zachowały się władze Polski w obliczu smoleńskiej tragedii i wydarzenia ostatnich dni, kiedy to zapanował niemal całkowity chaos, jeśli chodzi o pomoc udzielaną powodzianom, nie są prawdziwym świadectwem ruiny polskiego państwa i czy nie narażają nas na rzeczywiste pośmiewisko?
Zwykle ludzie, którzy sobie z czymś nie radzą, zwracają się o pomoc do osób bardziej gramotnych, sprawnych, silniejszych, bogatszych, lepiej wyposażonych itd. Gabinet ciemniaków jednak, jak na ciemniaków przystało, oczywiście, jest do tego stopnia przekonany nie tylko o swojej nieomylności, lecz i o tym, że „wszystko siam” da radę, że w obliczu wydarzeń katastrofalnych (jak Smoleńsk czy powódź) zwyczajnie nie ogarnia ogromu grozy sytuacji. W przypadku 10 kwietnia rząd zachował się, jak już pisałem, ale warto to powtórzyć, tak, jakby Polska nie należała ani do NATO, ani do wspólnoty europejskiej i po prostu zdał się na „braci Moskali”, którzy skwapliwie skorzystali z okazji, by przypomnieć Polaczkom, gdzie jest ich miejsce i uczynić sobie wielkie szyderstwo z polskiego lotnictwa wojskowego ku uciesze ulokowanej w Polsce w wielu sferach promoskiewskiej agentury. W przypadku powodzi gabinet ciemniaków zdał się zwyczajnie na „ślepy los” i postanowił wziąć żywioł zaklęciami („to nie jest jeszcze katastrofa”, „nie mówmy o powodzi, lecz podtopieniach”) oraz klasycznym dla ciemniactwa wszelkiej maści – przeczekiwaniem. Dopiero dantejskie sceny zatapianych miasteczek i miast, tonące osoby i zwierzęta (o domostwach, zakładach, polach uprawnych itd. nie warto nawet wspominać) oraz alarmujące sygnały o bałaganie, sprawiły, że ciemniacy na wyścigi rzucili się do objeżdżania zalanych terenów wzorem Putina, co wpada do supersamu i ruga obsługę za zawyżone ceny.
Skalę ciemniactwa polskiego niby-rządu potęguje fakt, że uporczywie nie ogłaszano (nawet na apokaliptycznie zalanych terenach) żadnego stanu wyjątkowego, co w rezultacie spowodowało to, iż ludzie musieli z żywiołem radzić sobie... sami, albo nie radzić w ogóle, gdy pomoc nie docierała na czas. Na domiar złego mogliśmy zobaczyć scenki rodzajowe w postaci pogaduszek premiera z jakimiś lokalnymi bonzami, co zapewniali, że pieniądze (na zabezpieczenia czy na pomoc – w tej chwili to już nieistotne) nie docierały, co Tusk na miejsc czy inny Pawlak w stolicy kwitował inteligentnym spostrzeżeniem na temat „przeszkód biurokratycznych” i decyzyjnego młyna. Młyn ten przecież należy do rutynowych działań tzw. polskiej administracji, namnożonej (do niemożliwości) od wiekopomnej reformy z czasów AWS-u, dzięki której zdublowane są kompetencje, gabinety, papióry, pieczątki, służbowe auta, delegacje, sekretarki, asystenci i Bóg wie jeszcze co w tej całej próżniaczej menażerii, w tym piekielnym parku maszynowym, w którym liczy się wszystko tylko nie dobro wspólne obywateli. Na tym jednak nie koniec, bo przecież Tusk odegrał największą komedię swego życia, tj. zaczął podpowiadać zrozpaczonym powodzianom, by zapamiętywali tych, co coś spieprzyli w zabezpieczeniach, tak jakby najwięcej nie spieprzył sam rząd do cholery!, dzięki swemu TYLKO ADMINISTROWANIU.
Nie ogłaszając stanu klęski żywiołowej, nie posłano więc natychmiast do wszystkich zagrożonych regionów wojska, gdzie się da – z helikopterami, z ciężkim sprzętem, z pontonami itd., tylko udawano, iż tak naprawdę „za niedługo” sytuacja się „ustabilizuje”. Potem zaś już było za późno. Jak zwykle.
Nie ma więc państwa. Przyjmijmy to do wiadomości. I zacznijmy budować je od początku – uprzednio postawiwszy przed wymiarem sprawiedliwości tych, co do takiego stanu to państwo doprowadzili. I to za nasze pieniądze tego dokonali.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1485 odsłon
Komentarze
FYM! tak! rząd Tuska zdał egzamin u Tatiany Anodiny!
20 Maja, 2010 - 23:52
pzdr
antysalon
Re: Państwo polskie zdało egzamin
21 Maja, 2010 - 01:12
smutne, ale prawdziwe
Politik jako showbiz.
21 Maja, 2010 - 03:00
T - REX Chcialbym jeszcze raz powrocic do problemu freeloaders na szczytach wladzy . To powszechny problem , bynajmniej nie wylacznie polski , ale akurat teraz , akurat u nas tak przerazajaco wyrazny.
Tak naprawde to temu zjawisku nadali rozped amerykanie osadzajac na tronie aktora Regana , ktory byc moze mogl grac prezydenta , ale on nim faktycznie zostal .
Oczywiscie od zawsze do polityki garneli sie ludzie o wysokich aspiracjach i ambicjach , niechetnie nastawieni do nadmiaru wysilku i przesadnych kompetencji .
Od kiedy polityka stala sie medialnym showbiz proces ten osiagnal swe apogeum , negatywna selekcja nasilila sie .
U nas w ostatnim 20 -leciu , z powodu w okresie powojennym fatalnej jakosci kandytatow wyselekcjonowanych mechanizmami opurtunizmu rewolucyjno - komunistycznego proces ten przybral katastrofalne rozmiary . Krotko mowiac nie bylo z czego wybierac , co nie jest takie specjalnie dziwne skoro wpierw sukcesywnie wymordowano elity przedwojenne , a mechanizmy selekcyjne doboru nowej elity byly czysto oportunistyczne .
Typowym przykladem takiego klasycznego oportunisty sa wlasnie Donek i Bronek - poziom kompetencji bardzo generalnie rzecz biorac niski , ambicje bardzo wysokie , integralnosc moralna i poczucie odpowiedzialnosci nieobecne .
Przy czym nie mozna powiedziec by przynajmniej Donek sam i bez bicia sie nie przyznal jakie jest jego credo zyciowe . W zbiorze cytatow tego pana mozna znalezc wypowiedz gdzie mowi , ze dla niego w zyciu jest najwazniejsze brak problemow i komplikacji . I chwali sie , ze doprowadzil to do perfekcji (o ile z grubsza pamietam , a nie bede mu robil zaszczytu by szukac dokladnie ) .
I tak mozna myslec i czuc , i zyc . No mozna , ale nie- koniecznie powinno sie probowac zostac premierem jakiegos kraju . Taka filozofia zyciowa pasuje obibokowi , komus kto chce miec wygodnie i latwo . Ale podejmowac sie odpowiedzialnosci za miliony ludzi ? Domagac sie by dostac w swe rece wladze , ale bez jej konsekwencji w formie odpowiedzialnosci , sluzby Narodowi ? Ogromna wladza jako ciepla posadke ?
Taki infantylizm przyniesie predzej czy pozniej "owoce" .
Jesli dotyczyloby to zycia prywatnego , to inna rzecz .
Objawy tej narcyzykowej dziecinnosci byly i sa widoczne od dawna , i to u Donka jak i u Bronka , i calej ferajny kumpli naokolo .
Do czego to doprowadzilo bylo wyraznie widac juz po katastrofie pod Smolenskiem , to co widac teraz uzupelnia tylko ten obraz infantylnej bezradnosci , tych groteskowych prob by slowotokiem bez zawartosci zamaskowac swa inkompetencje .
Bieganie po deszczu w putinowce ( to ten modny obecnie wsrod premierow rodzaj kusej kurteczki ) i obrzucanie zarzutami niczemu winnych lokalnych przedstawicieli wladz niczego teraz nie zmieni .
Dziwnym trafem zapomina Donek o swej roli w wycofaniu srodkow na juz zaplanowane projekty hydrotechniczne , o destrukcji przez innych ( madrzejszych od niego ) zorganizowanych struktur antykryzysowych .
Zapomina nawet o tym , ze mimo ostrzezen sasiadow o nadchodzacej powodzi wolal sobie pograc w pilke .
Tak tez mozna , ale po co komu taki premier .
Jak na razie to nadal biega jak opetany w swej putinowce ( zdaje sie miec kilka na zmiane , by sie nie przeziebic ) i nabija sobie punkty ekranowe .
Ale co tu sie dziwic , wedlug jego filozofi to o to idzie . Mamy takiego premiera na jakiego sobie zasluzylismy ?
Pewnie niedlugo wystapi na estradzie i znowu bardzo duzo i dlugo bedzie mowic . Ale streszczenie bedzie ponownie krotkie : nic nie wiem , nic nie rozumiem .
A moze by go zaprosic do towarzyszki Botuliny / Blondyny to ta go zwawo wypyta ( choc ostatnio zdaje sie tracic energie w oczach - oby nie jakas choroba , uwiad starczy , niedobory witaminowe czy ogolne oslabienie parcia ? ) i zaraz narod zrozumie ze z takim naczelnikiem przy sterach to czeka nas swietlana przyszlosc !
Na pewno woda sie wystraszy i od razu cofnie , ci co zgineli odzyja , straty ekonomiczne same sie splaca .
I wszystko bedzie pieknie i dobrze , jak to w dobrym showbiznesie bywa - do przyszlego roku , bo wtedy ta zlosliwa rzeczywistosc znowu przetestuje puste slowa .
Pozdrowienia .
T - REX
FYM
21 Maja, 2010 - 07:29
Wprowadzenie stanu wyjątkowego nic nie da bo niema ani środków materialnych (nap. władze mają do dyspozycji góra kilkanaście sprawnych helikopterów we wszystkich służbach i większość tych, które mają paliwo już tam lata), ani środków finansowych (nap. z czego zapłacić nadgodziny zawodowym wojakom którzy „pracują” do 15-tej; ich umowa o prace w ogóle zawiera możliwość użycia w takiej sytuacji?).
"prawda przeciw wszystkim"
"prawda przeciw wszystkim"
I tu się kłania Gwardia Narodowa!
21 Maja, 2010 - 11:55
W USA w takich sytuacjach używa się GN do pomocy, ratowania i chronienia mienia!
pzdr
???
21 Maja, 2010 - 12:40
Gwardia Narodowa? Może jeszcze „hołocie” dać broń do ręki? Żadna oligarchia czy tyrania nie pozwoli na powstanie struktur organizujących obywateli i na dokładkę wyposażonych w realną siłę. To grozi demokracją, społeczeństwem obywatelskim! Nie po to wprowadzili wojsko oparte na najemnikach (no niech będzie że zawodowe) zamiast obywatelskiego by teraz się cofać na jedynie słusznej drodze do ich świetlanej przyszłości.
PS. Po opanowaniu władzy arystokracja/oligarchia rzymska rozmontowała armie obywatelską (rozwarstwienie majątkowe spowodowało brak poborowych o odpowiednim cenzusie ;) i w momencie „nasilenia” się zagrożenia germańskiego musiała pozwolić na powstanie armii zawodowej/najemnej. Pół wieku później Cezar przekroczył małą rzeczkę.
"prawda przeciw wszystkim"
"prawda przeciw wszystkim"
Sąd to mało
21 Maja, 2010 - 21:56
kilkadziesiąt latarń by się przydało.