Ani wojny, ani szubienicy….

Obrazek użytkownika 1Maud
Kraj

 

Więcej, ani włos z głowy ministra Grasia nie spadnie.

Rosjanie zapowiadali, że będzie skandal dyplomatyczny z powodu oskarżenia funkcjonariuszy OMON o kradzież z kart kredytowych śp. Andrzeja Przewoźnika. Minister Graś zaś spokojnie i rzeczowo wszystko wytłumaczył:

-„ Nie chodziło o funkcjonariuszy OMON-u, lecz o funkcjonariuszy jednej z innych formacji, które znajdowały się na miejscu katastrofy w Smoleńsku - powiedział rzecznik rządu Paweł Graś, prostując wcześniejsze informacje dotyczące kradzieży pieniędzy z konta Andrzeja Przewoźnika.Graś wyjaśnił, że źródłem nieporozumienia był fakt, że wydawało mu się, iż jedyną formacją operującą na miejscu katastrofy był właśnie OMON.Dodał on jednocześnie, że sprawę prowadzi polska prokuratura i będzie na bieżąco informować o dalszym toku postępowania. - Pozwólmy polskiej prokuraturze działać - mówił na krótkim briefingu.”
Zważywszy, że rzecznik Graś jest rzecznikiem Premiera i jego rządu, czyli osobą najlepiej poinformowaną o tym, jakie działania prowadzi się w najważniejszych sprawach dot. Państwa i jego obywateli, możemy wyobrazić się, jaki poziom wiedzy reprezentują pozostali włodarze..
Rzeczniczka ABW prostowała to oświadczenie na dwa etapy: w pierwszej informacji dla TVP mogliśmy usłyszeć, że było 14 prób podjęcia pieniędzy, a później, że 11…Strona rosyjska, pospieszyła w sukurs ministrowi Grasowi: poinformowali rzecznika, a przy okazji pozostałych zainteresowanych, że: „Rosyjskieministerstwo podało, że na miejscu katastrofy w pierwszych dniach pracowało około tysiąca milicjantów, w tym 400 funkcjonariuszy smoleńskiego Urzędu Spraw Wewnętrznych, służby patrolowo-prewencyjnej, OMON-u i OMSN-u (innego oddziału specjalnego milicji), a także GIBDD (milicji drogowej). W zabezpieczaniu miejsc katastrof zwykle uczestniczą też żołnierze wojsk wewnętrznych MSW Rosji.”.Gdyby Pan rzecznik zerknął w raport MAK, to tam jak wół stoi”Po około 13 minutach po zdarzeniu służby zarządu spraw wewnętrznych obwodu Smoleńskiego i Federalnej służby ochrony otoczyły miejsce upadku samolotu w promieniu 500 metrów łańcuchem 180 osób i 16 jednostek sprzętu.”
Pani rzecznik ABW oznajmiła, że sprawcami byli żołnierze.Zaraz pojawiło sięoświadczenie:„Dowództwo rosyjskich wojsk wewnętrznych MSW zaprzeczyło, by żołnierze tej formacji wykorzystali karty kredytowe Andrzeja Przewoźnika, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem.Poinformowały o tym moskiewskie media, powołując się na anonimowego przedstawiciela dowództwa Wojsk Wewnętrznych.”.
Wspaniała współpraca ABW i służb specjalnych Rosji doprowadziła do ujęcia 4 sprawców kradzieży, tylko nie wiadomo jeszcze czy oni siedzą i z jakiej formacji pochodzą. To znaczy nie ma pojęcia ABW. Czyli nihil novi. Współpraca jest wspaniała, ale każdy wie swoje…. Zupełnie jak w starych dowcipach radia Erewań. Rzecznik rządu, w dwa miesiące po katastrofie, dowiaduje się, kto fizycznie zabezpieczał miejsce katastrofy. Po co mu zresztą wiedza szczegółowa: najważniejsze, ze wiedzą Rosjanie. Ich wysokie morale i poziom ekspercki, są powszechnie znane. Stąd bezgraniczne zaufanie władz polskich do rosyjskich kolegów.
Czytając kolejny raz raport MAK, ( z powodu cytatu, który tu zamieściłam) zwróciłam uwagę na dwa akapity:
1.   „Zakończono rozszyfrowywanie pokładowych rejestratorów lotu, z których jeden, będący dokładnym analogiem awaryjnego, rozszyfrowano w Polsce. Rozszyfrowano naziemne środki kontroli obiektowej, w tym rozmowy kontrolera lotów. Oryginały zapisów rejestratorów lotu znajdują się w MAK w sejfie, opieczętowanym przez obydwie strony. Wszystkie materiały są dokumentowane wspólnie.” Zastanawiające jest w tym akapicie sformułowanie, ze oryginały z rejestratorów lotów zostały opieczętowane przez obie strony i znajdują się w sejfie, a nie ma ani słowa o zabezpieczenia z podwójnym opieczętowanie obu stron, „rozszyfrowanych naziemnych środków kontroli obiektowej”(cokolwiek to znaczy).
2.   Ustalono, ze w kabinie znajdowały się osoby, nie będące członkami załogi. Głos jednej z nich dokładnie zidentyfikowano, głos innej (lub innych) poddawany jest dodatkowej identyfikacji przez stronę polską. Jest to ważne dla śledztwa
      Ciekawe, kogo jeszcze wsadzą nam do kokpitu….Tam się łatwiej zmieszczą przeznaczeni do odstrzału, niż ci, którzy mieli trafić do aresztu za kradzież. Samo życie.„.Eugenia Albac, redaktor naczelny tygodnika "New Times - Nowoje Wremia", w którym ostatnio ukazało się kilka wstrząsających publikacji o przestępstwach popełnianych przez OMON-owców, powiedziała "Gazecie", że jeśli funkcjonariusze "zachowali się jak hieny", to przełożeni będą próbować to ukryć. - To specyficzna formacja. Między OMON-em i władzą jest takie ciche porozumienie. On chroni ją przed opozycją, brutalnie rozpędzając demonstracje, a ona zapewnia funkcjonariuszom bezkarność. Zajmują się grabieżami, wymuszeniami, po pracy za pieniądze ochraniają bandytów. Jakie może być morale ludzi pełniących służbę w czymś takim? - mówi publicystka.”
O śledztwie w sprawie zaginionych rzeczy innych Ofiar, ani mru,mru. O telefonie satelitarnym z kodami i danymi, nie wspominając. Ciekawie brzmi wypowiedź naczelnego elektryka lotniska Smoleńsk” Zdaniem Aleksandra Koronczina, głównego energetyka lotniska Siewiernyj w Smoleńsku, "tak haniebnego czynu" dopuścić się mogli tylko funkcjonariusze, których zaraz po katastrofie przywieziono, by pilnowali szczątków samolotu. - Obawiam się, że jeśli doszło do czegoś takiego, to będą u nas jeszcze pojawiać się kolejne cenne przedmioty, które maruderzy zrabowali na miejscu tragedii - uważa Koronczin.” Wg polskich władz, nie ma najmniejszego powodu do podważania zaufania do działań rosyjskich od momentu wypadku. Ministrowi Grasiowi nic się nie stanie. Droga dyplomatyczną wyjaśnić zwykłe nieporozumienie. A w dodatku zdobył sobie opinie tego, który „nie oszczędza Rosjan”. Takie dwa w jednym. Gra operacyjna w rozkwicie.
Brak głosów

Komentarze

Wydawało mi się, że niejaki Graś Paweł chce zaatakować mnie, gdy wynosiłem śmieci i postanowiłem w ramach obrony koniecznej "sklepać" gościowi lico, Wysoki Sądzie.
Tak żenującej wypowiedzi na szczeblu ministerialnym nie słyszałem od czasów niejakiego Urbana Jerzego. Ów Graś Paweł nieświadomie (ha, ha) stworzył precedens, pozwalający zatrudnianie na stanowisku rzecznika rządu osób całkowicie nieodpowiedzialnych (do tej pory próbowano od tego odwrócić uwagę, ale niejaki Graś wszystko spaprał)

Są rzeczy, których nie ma...

Vote up!
0
Vote down!
0

Są rzeczy, których nie ma...

#63886