Obszar Warowny Śląsk
W 1933r. rozpoczęto na Górnym Śląsku budowę umocnień. Projekty pierwszych schronów zostały zatwierdzone przez Szefa Sztabu Głównego Wojska Polskiego. Linia umocnień ciągnęła się ok. 60 km, od Przeczyc do Wyr. W sumie było to 180 budowli - schrony bojowe, ciężkie schrony bojowe, tradytory artyleryjskie do prowadzenia ognia bocznego, fortyfikacje polowe, schrony polowe, schrony pozorno–bojowe i pozorne, a także koszary i magazyny. Budowano tradytory dla dział artyleryjskich 75 mm. Dla uzbrojenia schronów przewidziano działka ppanc. 37 mm.
W 1938 roku było gotowe już 21 km fortyfikacji, które nazwano Obszarem Warownym Śląsk. Na linii obrony było już 9 samodzielnych Punktów Oporu. Do najważniejszych fortyfikacji należały: pozycja polowa „Nowa Wieś”, pozycja „czat nad Brynicą”, pozycja polowa nad zalewem Kozłowa Góra, fortyfikacje przy tamach zalewów, punkt oporu wzgórze 310 „Bobrowniki”, punkt oporu wzgórze 298 „Kamień”, punkt oporu wzgórze 304,7 „Dąbrówka Wielka” , punkt oporu „Łagiewniki”, punkt oporu „Godula”, punkt oporu wzgórze 319, punkt oporu „Szyb Artura”, punkt oporu „Radoszowy”, pozycja polowa „Panewniki”. Część z nich jeszcze nie ukończono: punkt oporu wzgórze 307 „Niezdara” – był w trakcie prac wyposażeniowych, a w trakcie budowy - pododcinek „Mokre”, pododcinek „Śmiłowice”, pododcinek „Wyry”, pozycja „Las Wyry” oraz punkt oporu „Przeczyce” – prace we wstępnej fazie. (oprac.http://pl.wikipedia.org/wiki/Obszar_Warowny_%C5%9Al%C4%85sk)
Pierwszym wzniesionym odcinkiem umocnień był punkt oporu Dąbrówka Wielka, wieś położona pomiędzy Siemianowicami a Piekarami. Umocnienia te miały bronić przed niemieckim atakiem od strony Bytomia. Zbudowano tu między innymi 9 schronów bojowych (w tym 2 dwukondygnacyjne).
Schron bojowy nr 75 w Kochłowicach – betonowy schron bojowy, wzniesiony został w 1937 roku. Należał do „Grupy Bojowej Kłodnica”. Posiadał on klasę wytrzymałości – D (ciężki), co dawało odporność na strzały kalibru do 220 mm. Grubość ścian 1- 1,75m, a stropu 1,40 m. Załoga - to 15 osób wyposażonych w 3 ckm-y i 2-3 rkm-y.
Punkt oporu wzgórze 319 - jeden z odcinków Obszaru Warownego Śląsk, znajdował się na terenie Rudy Śląskiej - obiekty fortyfikacyjne zamykały drogi wychodzące z Zabrza. Schrony bojowe punktu oporu wyposażone były w kopuły i półkopuły pancerne, działa i cekaemy. Za bunkrami znajdowały się umocnione koszary i magazyn amunicji.
Opisy, fotografie i plany można znaleźć w Internecie. Fortyfikacje są w ostatnich latach odnawiane i utrzymywane przez lokalne grupy miłośników historii i militariów.
Wysiłek finansowy Polski na scalenie kraju z trzech zaborów, odbudowę zniszczeń po I wojnie światowej, w której na naszym terytorium walczyły armie trzech zaborców, był ogromny. W latach 1921-1936 (15 lat) - wydano ogółem: na potrzeby państwa 31 760,4 mln. zł - a na siły zbrojne 10 748.9 mln. zł.
Trzeba też pamiętać o sytuacji międzynarodowej. Już 16 kwietnia 1922 Niemcy podpisały z Rosją antypolski układ (w tym wojskowy) w Rapallo. Na podstawie międzynarodowego układu w Locarno ( 16.10.1925r.) Niemcy miały nawet wolna rękę do rewizji granic z Polską i Czechosłowacją. To właśnie w tym roku rozpoczęła się wojna gospodarcza Niemiec z Polską, z której dzięki pracowitości Ślązaków i sprytowi wojewody Grażyńskiego Polska wyszła zwycięsko, przejmując nawet z rąk niemieckich śląski przemysł. W kwietniu 1926 r. podpisano w Berlinie sowiecko-niemiecki układ o „Przyjaźni i współpracy”, oczywiście wymierzony w Polskę.
Warto porównać, ile procent swoich budżetów poszczególne kraje wydawały na obronę. Według "The Armement Book of League of Nations 1934/1935, Geneve 1936":
Polska przeznaczała na zbrojenia i utrzymanie armii 33%, Litwa 27%, Włochy 22%, Szwajcaria 18%, Wlk. Brytania 16%, Francja 14%, Niemcy 11%. Pozwoliło to Polsce na modernizację armii, budowę lotnictwa i broni pancernej, okrętów. Powstawały zakłady zbrojeniowe w Centralnym Okręgu Przemysłowym. Francja trwoniła pieniądze na „Linię Maginota”. W kolejnych latach wydatki na obronność Polski przekroczyły znacznie 40% wszystkich wydatków państwa. Pomimo tak straszliwego wysiłku, by ratować ledwo odzyskana niepodległość „ …dysproporcja w uzbrojeniu i wyposażeniu sił zbrojnych polskich a niemieckich okazała się tak wielka, że nie było praktycznie żadnych możliwości aby ją zniwelować. „Bowiem w tym samym czasie, kiedy Polska wydała na cele wojskowe około 6,7 miliarda złotych (tj. od roku 1933/34 do chwili wybuchu wojny), Niemcy według oświadczeń Hitlera wydały na cele wojskowe 90 miliardów marek, to znaczy blisko 200 miliardów złotych, a więc prawie 30 razy tyle, co Polska (PSZ, t.I).” – pisze dr Andrzej Leszek Szczęśniak w swej pracy „Historia Funduszu Obrony Narodowej” (http://www.fon.com.pl/fon/historia.html).
Polska wiedziała, że obydwaj jej wrogowie szykują się do wojny. Niemcy, które nie mogły odbywać ćwiczeń wojskowych na swym terytorium, korzystały z sowieckich poligonów. Po dojściu Hitlera do władzy wiadomo było, że wojna jest już tylko kwestią czasu, - krótkiego czasu. W lutym 1933 roku Hitler udzielił wywiadu dla „Sudany Express”. Stwierdził w nim wprost, „że „korytarz polski” musi być zwrócony Niemcom. Odpowiedzią Marszałka Józefa Piłsudskiego była propozycja złożona Francji - rozpoczęcia pilnych przygotowań do wojny prewencyjnej przeciwko Niemcom. Planowano jej rozpoczęcie na początek 1934r.
Piłsudski już wcześniej, przez Jerzego Potockiego, sondował możliwość realizacji wspólnej akcji przeciwko militaryzmowi Hitlera. Marszałek RP testował też w ten sposób realność i skuteczność sojuszu. We Francji panowały nastroje pacyfistyczne i rząd nie zamierzał rozpoczynać wojny. Na usprawiedliwienie Francuzów można podać, że w latach I wojny światowej (1914 -1918) zginęło 4% ludności kraju). Francuzi uwierzyli w skuteczność defensywnej polityki obronnej, której przejawem była - Linia Maginota. Hitler atakując Francję w roku 1940, ominął ją od północy. Nie padł na niej oni jeden wstrzał. Kunktatorstwo, lenistwo i złudzenia zawsze prowadzą do klęski.
Polska wiedziała, że jak zwykle, może liczyć głównie na siebie.
Na mocy uchwały Rady Ministrów z 20.I.1933 utworzony został FUNDUSZ OBRONY MORSKIEJ (FOM). „Do dnia 1.VII.1936 zebrano łącznie 4.112.003 zł.” – podaje dr Szczęśniak w swoim cytowanym już artykule.
Sukces FOM sprawił, że postanowiono powołać Fundusz Obrony Narodowej (FON). Zrobił to dekretem Prezydent Rzeczpospolitej Ignacy Mościcki na podstawie art. 55 ust.1 ustawy konstytucyjnej i ustawy z dnia 30 marca 1936 r. o upoważnieniu prezydenta Rzeczpospolitej do wydawania dekretów (Dz.U.RP, nr 23, poz. 186). W art. 2 ust. 3) przewidywał dary i zapisy na rzecz Funduszu Obrony Narodowej. Dekret podpisali też - Prezes Rady Ministrów: Marian Zyndram - Kościałkowski oraz Minister spraw wojskowych: Tadeusz Zbigniew Kasprzycki.
„Minister skarbu upoważniony został do zaciągania kredytów gotówkowych i towarowych w kraju i za granicą oraz przeznaczania ich w formie dotacji na FON. Tworzyło to jakby dwa odrębne piony całego przedsięwzięcia. Jednym z nich były dotacje i pożyczki, a drugim dary społeczeństwa. Pierwsza dotacja w wysokości 20 milionów zł. została przyznana w marcu 1937, a roczne dotacje przekraczały 200 milionów zł. W skład tego pierwszego pionu wliczano także pomoc materiałową i finansową udzielaną Polsce przez sojuszników. Przedstawiała się ona następująco:
- od Francji otrzymała Polska w roku 1936 pożyczkę (w Rambouillet) 2.250 milionów franków., z której zrealizowano tylko 250 milionów na rozbudowę przemysłu i 130 milionów na zakup sprzętu i surowców, oraz drugą (w 1939) - w wysokości 430 milionów franków - na poczet, której otrzymano tylko sprzęt na jeden baon czołgów lekkich R.35;
- Wielka Brytania przyznała Polsce pożyczkę materiałową w wysokości 8 milionów funtów szterlingów, z której do chwili wybuchu wojny nic nie dostarczyła. Pożyczki gotówkowej, mimo usilnych starań polskich, Wielka Brytania nie przyznała.” - podaje w swoim tekście dr Szczęśniak
Społeczeństwo bardzo ofiarnie odpowiedziało na apel władz II RP. W Radiu Katowice Stanisław Ligoń apelował na antenie o zbiórkę środków na karabin maszynowy. Sam był zaskoczony ofiarnością Ślązaków, że nie tylko na karabin wystarczyło, ale i na armaty – jak sam mówił dziękując słuchaczom i apelując o dalszą ofiarność. Zbiórka na FON na Śląsku wyglądała imponująco!
W całym kraju ofiarność społeczeństwa była ogromna.
Dr Andrzej. L. Szczęśniak podaje takie liczby:
„FOM - 8.200.000 zł na zakup "Orła" + 2.500.000 zł na budowę ścigaczy - razem 10.700.00 zł. (wyłącznie pion społeczny);
FON - ok. 50.000.000 zł darów społecznych i ok. 800.000.000 zł dotacji, pożyczek, itp. - razem ok. 850.000.000 zł;
LOPP-PL - ok. 404. 000.000 zł. (bez wyodrębniania obu pionów);”
Warto podać dla przykładu - 10 tonowy czołg polski kosztował - 200.000 zł a francuski 160.000zł ale był gorszy; nowoczesny okręt podwodny "Orzeł" - 8.200.000 zł; średni bombowiec "Łoś" 500.000 zł; koszt stworzenia i wyposażenia jednej dywizji pancernej - 150.000.000 zł
Niemcy organizowali w Polsce V kolumnę. Opierali się na mniejszości niemieckiej.
W 1937 roku z ok. 800 tys. Niemców zamieszkałych w Polsce, ok. 200 tys. było członkami organizacji hitlerowskich. (Słownik Wiedzy Obywatelskiej PWN, Warszawa 1970.
W 1936r. powstał przy SS, „Hauptamt Volksdeutsche Mittelstelle” (VoMi) czyli Główny Urząd Kolonizacyjny dla Niemców etnicznych w ramach SS. Powołał go Rudolf Hess, a szefem został Obergruppenführer SS Werner Lorenz. Tej tajnej organizacji podlegały
wszystkie organizacje narodowo-socjalistyczne w II RP, tak aktywne na Śląsku DV – czyli Zjednoczenie Niemieckie (niem. Deutsche Vereinigung - DtV) oraz Jungdeutsche Partei in Polen (JDP) czyli Partia Młodo-niemiecka w Polsce.
Wojewoda Grażyński tak nienawidzony przez współczesnych RAŚowców miał rację, że nie chciał z żadnym Ottonem Ulitzem iść na jakiekolwiek układy. Ulitz został odznaczony przez Hitlera za zasługi dla Niemiec, już we wrześniu 1939r.. Kontrwywiad II RP wykrył na Śląsku kilka nielegalnych niemieckich organizacji, takich jak Volksbundjugendgruppe, która powstała już w 1933r., oraz Narodowosocjalistyczny Niemiecki Ruch Robotniczy (NSDAB), który na Górnym Śląsku próbował się rozwijać od 1934 r.
Celem NSDAB było wprost oderwanie Górnego Śląska od Polski i przyłączenie go do Niemiec. W Chorzowie działały „Schwarze Hand” czyli „Czarna Ręka” i „Die Schwarze Schaar”- „Czarna Drużyna”. W latach 1936-37 szereg tych organizacji zostało zdelegalizowanych, a ich członkowie stanęli przed sądem. Tworzona na bazie byłych „Wawelbergowców”, śląska „Dwójka” namierzyła też działania antyrządowe i szpiegowskie Ulitza, lecz sąd drugiej instancji go uniewinnił. Do aresztu trafił Rudolf Wiesner z FDP oraz Erik von Witzleben z Pomorza - pierwszy przywódca DV.
Przykład Wiesnera powinien być nauczką dla tych, którzy wrogów chcą kokietować, a nie zwalczać. Rudolf Ernest Wiesner urodził się w 1890r w Aleksandrowicach na Śląsku Cieszyńskim. Był działaczem mniejszości niemieckiej na ziemi cieszyńskiej. Już w 1922 r. został wybrany radnym Bielska, a w 1935r. wiceburmistrzem miasta. W latach 1931-39 był szefem Jungdeutsche Partei - partii nacjonalistycznej, a później nazistowskiej. W 1935r. Wiesner wypowiadał się publicznie przeciwko bojkotowi wyborów i w nagrodę Prezydent Mościcki mianował go senatorem. Chwile później za kierowanie grupami dywersyjnymi został aresztowany. Immunitet chronił go, więc zdołał uciec do Wolnego Miasta Gdańsk.
Hans Frank powołał go do administracji Generalnej Guberni. Od 1940 –do 45 zasiadał w Reichstagu, podczas okupacji pełnił też funkcje burmistrza połączonego już miasta Bielsko – Biała. ( oprac. http://pl.wikipedia.org/wiki/Rudolf_Wiesner oraz (red. J. Majchrowski „Kto był kim w Drugiej Rzeczypospolitej, Warszawa 1994)
Z tych wymienionych organizacji mniejszości niemieckiej rekrutowały się bojówki Selbstschutzu, prowadzące akcje sabotażowe na ziemiach polskich. Działania te prowadziły jeszcze przed 1 września 1939r.
Cały czas za pośrednictwem szefa organizacji Volksdeutsche Mittelstelle Wernera Lorenza, do Hansa Lammersa - szefa kancelarii Rzeszy – trafiały donosy. Słane były one przez mniejszość niemiecką z Górnego Śląska, wręcz na wyścigi. Podawano wyczerpujące informacje o „Polakach wrogo ustosunkowanych do niemczyzny”. Ich nazwiska znalazły się później na listach proskrypcyjnych budzącej odrazę i strach Sonderfahnungsbuch. Według tych spisów odbywały się po wybuchu wojny aresztowania oraz likwidacja polskiej inteligencji w ramach „Intelligenzaktion” i operacji „Tannenberg”.
Wraz z agresją Niemiec na Polskę, jednostki „Selbstschutzu” rozpoczęły działania zbrojne przeciwko ludności polskiej i polskim siłom zbrojnym. Podejmowały działania sabotażowe w celu wsparcia niemieckiej inwazji.
W styczniu 1939r. na Zamku Królewskim w Warszawie odbyła się narada z udziałem prezydenta Ignacego Mościckiego i Edwarda Rydza-Śmigłego. Wszyscy zebrani uznali niemieckie żądania za niemożliwe do przyjęcia, uważali, że stanowią one tylko wstęp do dalszych antypolskich kroków Hitlera (Stanisław Mackiewicz: Historia Polski od 17 września 1939 r. do 5 lipca 1945 r. London: Puls Publications, 1993, s. 60) Uczestnicy narady stwierdzili wówczas zgodnie, iż przyjęcie niemieckich żądań sprowadziłoby Polskę: "w sposób nieunikniony na równię pochyłą, kończącą się utratą niezależności i rolą wasala Niemiec" ( Henryk Samsonowicz, Janusz Tazbir, Tadeusz Łepkowski, Tomasz Nałęcz; Polska, Losy państwa i narodu do 1939r., Warszawa, wyd. Iskry, 2003, s. 551-552.
„Obawy te potwierdziły się po kolejnej wizycie Ribbentropa w Warszawie w dniach 25-27 stycznia 1939. Uznano wtedy w ośrodkach decyzyjnych II Rzeczypospolitej, iż nowym celem niemieckiej ofensywy została Polska” ( Wojciech Roszkowski Najnowsza historia Polski 1914 – 1945. Warszawa, Świat Książki, 2003, t. I, s. 344-354 i 397-410).
W styczniu 1939r. po wydaniu przez Edwarda Rydza-Śmigłego dyspozycji, przyśpieszono prace nad planem obrony na wypadek konfliktu zbrojnego. Prace sztabowe odbywały się w błyskawicznym tempie.
Przygotowując się do wojny tworzono na Śląsku, obok istniejących już formacji mundurowych, jak Policja i Straż Graniczna, samoobronę cywilną. Najbardziej liczne były Ochotnicze Oddziały Powstańcze (OOP).
„Ich członkowie, wspierając formacje regularne wykonywali najczęściej na równi z nimi zadania bojowe. Podlegali również wojskowej dyscyplinie, stąd też znacząca ich cześć wycofała się z województwa śląskiego wraz z oddziałami Armii „Kraków”. Prócz nich powołana została Straż Obywatelska, mająca w pierwotnym zamyśle współdziałać z policją w utrzymywaniu porządku publicznego, czy zgoła ją w tym wyręczać; wreszcie trzecim elementem owej samoobrony były formacje powołane już do zadań ściśle pomocniczych – służby łącznościowej, kurierskiej, obserwacyjno-alarmowej czy medycznej.
Te zwłaszcza dziedziny stanowiły domenę działalności śląskich harcerek i harcerzy, działających w ramach powołanego do życia już 10 maja 1939 r. Pogotowia Harcerzy. Wspomnieć trzeba, też członków innych organizacji młodzieżowych, by wymienić tylko Przysposobienie Wojskowe czy Oddziały Młodzieży Powstańczej (tzw. ompiacy). Rzecz oczywista, nie dopuszczano nawet do siebie myśli, by te złożone z najmłodszych i pozbawionych zwykle elementarnego przeszkolenia wojskowego formacje brały udział w walkach na równi z żołnierzami czy powstańcami. Sytuacje takie wymusił jednak niespodziewany raczej rozwój wojennych wypadków.” – napisał Grzegorz Bębnik w swym artykule Obrona Śląska na stronie IPN (http://www.1wrzesnia39.pl/portal/39p/1297/8797/Obrona_Slaska.html)
Samoobronie Cywilnej na Śląsku, przyszło walczyć ze zorganizowanymi grupami dywersantów niemieckich Freikorps Ebbinghaus i Selbstsschutz ,operującymi w strefie nadgranicznej (od sierpnia do września 1939). Samoobrona Cywilna wspierała Policję i Straż Graniczną.
Wojewoda Michał Grażyński nie mobilizował jednak Ślązaków do walki. Zalecał wręcz do powstrzymywania się od konkretnych posunięć. Chciał w ten sposób chronić Ślązaków przed niemieckim odwetem. Wiedział przecież o listach proskrypcyjnych.
Niektóre osoby, na nich figurujące zostały ze Śląska ewakuowane. W ten sposób do Tarnopola trafiło kilka tysięcy policjantów – byłych powstańców. Po 17 września 1939r. trafili w ręce sowieckie –zostali uwiezieni w Ostaszkowie, rozstrzelani w Twerze i pochowani w Miednoje. Śląscy urzędnicy i sędziowie podzielili los policjantów - trafili do Starobielska. NKWD zlikwidowało ich strzałem w głowę w Charkowie i zakopało w zbiorowych dołach w Piatichatkach. W PRL-u ich dzieci nie miały prawa zdawać matury! Wszak już wtedy myślano o tworzeniu łże-elit.
„Po rozmowie, jaką jeszcze w 1938 r. (Grażyński – przyp. red) przeprowadził z E. Rydzem Śmigłym, wiedział, że do czasu nadejścia pomocy wojsk sojuszniczych obronę przewidywano prowadzić na linii Bug – Lwów. Licząc się z możliwością przejściowej okupacji niemieckiej województwa śląskiego. M. Grażyński nie chciał prowokować społeczeństwa do heroicznej walki, która zakończyłaby się niechybnie porażką. I spowodowałaby niewątpliwie represje najeźdźcy.” – napisała Wanda Musialik w swojej książce Michał Tadeusz Grażyński 1890- 1965” s. 298.
Sojusze zobowiązywały Wielką Brytanię i Francję do wypowiedzenia w ciągu trzech dni wojny Niemcom, a do rozpoczęcia działań obronnych po kolejnych 15 dniach. Czyli 18 września 1939 r. Francuzi powinni zaatakować Niemcy z zachodu, a Anglicy przynajmniej bombardować miasta niemieckie. Dlatego Hitler tak naciskał na Stalina, by uderzył na Polskę z drugiej strony.
Wkroczenie Rosjan w ostatnim dniu - 17 września, dało wymówkę Francji do niedotrzymania terminu zobowiązania i rozpoczęcia działań wojennych. Sojusznicy zdradzili Polskę. „Tymczasem w wypadku nieudzielenia pomocy przez zachodnich sojuszników, w konfrontacji z potęgą nazistowskich Niemiec, armia polska była skazana na przegraną. Niemcy miały ponad dwukrotną przewagę wielkich jednostek wojskowych. Znaczną ich część stanowiły dywizje pancerne i zmotoryzowane, którym Polska mogła przeciwstawić tylko jedną w pełni samodzielną jednostkę tego typu.
Armia niemiecka miała pięciokrotną przewagę w czołgach i lotnictwie, ponad trzykrotną w artylerii, zdecydowanie przeważała nad nieliczną Polską Marynarką Wojenną. Ponadto błędem było przesunięcie pierwotnego terminu mobilizacji powszechnej Wojska Polskiego, co nastąpiło pod naciskiem zachodnich ambasadorów, starających się za wszelką cenę zapobiec wybuchowi wojny. W efekcie zakończenie mobilizacji odbywało się już pod bombami niemieckich samolotów.”- napisał Marek Gałęziowski w artykule „Polski Wrzesień, Przed burzą” – publikacji IPN http://www.1wrzesnia39.pl/portal/39p/1296/8788/Wstep.html
Warto tutaj wspomnieć Ministra Spraw Zagranicznych II RP Becka i jego pytanie skierowane do Prezydenta Czech w 1938r. czy Czechosłowacja będzie walczyć z Niemcami.
Polska zgłosiła też gotowość przyjścia z pomocą południowym sąsiadom w razie konfliktu. Wtedy Francja byłaby wciągnięta przez Czechów do wojny. Hitler nie mógłby rozprawiać się z wrogami po kolei. Miałby wojnę na 3 frontach ale Czesi nie chcieli walczyć.
Michał Grażyński dostał 30.08 1939r. polecenie ewakuacji śląskich urzędów do Lublina.
Ci co pozostali, a byli znani z antyniemieckiego nastawienia, postanowili się bronić na Śląsku i opóźniać maksymalnie posuwanie się armii niemieckiej w głąb terytorium Polski. Tym samym dawali czas na wycofywanie się polskich oddziałów na linię obrony na Bugu.
Pospiesznie demontowano pomniki powstańców, czyli tych, którzy oddali życie za polskość śląska. Chowano pamiątki i dokumenty. Wiedziano, że Niemcy będą niszczyć wszelkie przejawy polskości.
PS.
Polska polityka III RP AD 2012: Ambasador RP Niemczech - Marek Prawda w wywiadzie dla Tagesspiegel oznajmił: „Polska w Niemczech przestała być postrzegana jako kłopot (...) - Polen wird in Deutschland zunehmend nicht mehr als Problem betrachtet (...).”
(http://www.tagesspiegel.de/politik/polens-botschafter-im-interview-wir-sind-nicht-mehr-gefangene-der-vergangenheit/7041754.html )
Jadwiga Chmielowska
Tekst opublikowany w Gazecie Śląskiej z 31.08.2012r.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1677 odsłon
Komentarze
Witam. Tym razem trochę obok, OT, jak się mawia:
5 Września, 2012 - 18:38
czy trafiła Pani na mój wpis: "Anegdota Jadwidze Chmielowskiej przyobiecana"?
Dałam słowo, to notkę popełniłam...
Pozdrawiam
Link poniżej, tylko ja nie umiem tak wklejać, żeby
5 Września, 2012 - 18:40
był aktywny...http://niepoprawni.pl/blog/1790/anegdota-jadwidze-chmielowskiej-przyobiecana
Madame Ossalo...
5 Września, 2012 - 19:32
to proste jak spojrzenie premiera...Otwierasz Kobieto ten link, w drugim oknie, obok pierwszego okna Niepoprawnych. Zaznaczasz go mychą i kopiujesz do tekstu z Niepoprawnych. Zamykasz okno z linkiem i po ptakach!. Pozdrawiam.
Re: Madame Ossalo...
5 Września, 2012 - 21:45
Dziękuję opowieść fajna. Dopisałam o żymłach i bułkach
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Pośpiech uczynił mnie kretynem...
6 Września, 2012 - 06:28
Chodzi o nową kartę, a nie nowe okno. Ale to drobiazg...