Sądy bezprawia.

Obrazek użytkownika Jadwiga Chmielowska
Kraj

Nie wiem co gorsze - bezprawie w imię posłuszeństwa, czy głupoty.

Ostatnio upowszechniło się określenie - „rozgrzany sędzia”. Nazywani są tak sędziowie, którzy podlizują się władzy, zrobią dosłownie wszystko. Ośmieszą się, a nawet złamią prawo. Są bezkarni. Najwyżej przejdą w stan spoczynku, a wtedy dożywotnio i tak otrzymują 75% pensji. Nie emeryturę - im ZUS nie płaci. To sobie zagwarantowali chyłkiem, bo prawie nikt w społeczeństwie o tym nie wie.
Jeszcze niedawno byłam przekonana, że radosna twórczość w wydawanych wyrokach, jest spowodowana brakiem czasu na przeczytanie akt sprawy. Wszak wszyscy wiemy, że procesy trwają latami. Tłumaczono wszystko przeciążeniem sądów.

Kilka lat temu byłam obserwatorem procesu, w którym skazano człowieka - ale nie za to, co rzeczywiście zrobił. Fakt – nachuliganił, ale w inny sposób – inna kwalifikacja czynu. Młoda sędzia wbrew zeznaniom, nawet świadków oskarżenia, wiedziała swoje. Młody człowiek dostał nauczkę na całe życie. Od razu trzeba poddawać się dobrowolnie karze i nie dyskutować. Nie ma co szukać w sądzie sprawiedliwości, czy w ogóle jakiejkolwiek logiki. Z państwem i jego organami nie wygrasz. Wspaniałe przesłanie! Nawet w hitlerowskich Niemczech, w stosunku do swoich obywateli próbowano zachować pozory praworządności! Wiatr wyraźnie powiał ze wschodu. Dajcie obywatela - a paragraf się znajdzie.

Później podejrzewałam głupotę i brak wiedzy. Matematyki się nie uczyli, bo i po co - 20 lat temu zlikwidowano egzamin maturalny z tego przedmiotu. Młody umysł nie ćwiczył się w logicznym myśleniu. Na studiach prawniczych, może i wykładano nawet logikę, ale znając niektórych studentów - pytania i odpowiedzi dało się wkuć na pamięć – nie wiem.

W Częstochowie sąd nawet nie przesłuchał świadków - w ten sposób usankcjonował najprawdopodobniej złamanie prawa przez straż miejską. Może sędzia nie czytał akt przed sprawą i dopiero na sali rozpraw zorientował się, że zaniedbał wezwania świadków. Tego nie wiadomo. Gdzie się podziało domniemanie niewinności?

Ostatnio w sądzie w Katowicach, w sprawie o odszkodowanie za zbrodnie stanu wojennego, sędzia podważył ustalenia prokuratorów IPN, którzy przesłuchali świadków, nawet za granicą. Wysoki sąd skupił się na próbach udowodnienia osobie bestialsko skatowanej w 1982r. - kłamstwa.

Nawet były oficer SB potwierdzał prawdopodobieństwo prawdziwości wersji poszkodowanej. Sędzia zachowywał się tak, jakby jego edukacja historyczna zakończyła się na wojnach punickich. Może właśnie pomysł ograniczenia lekcji historii, a nawet przedmiotów przyrodniczych, ma na celu „produkcję” takiej nowej, polskiej inteligencji. Likwidacja bibliotek też idzie w tym samym kierunku. Wysokie sądy mają problem z czytaniem ze zrozumieniem. Kiedyś, już w drugiej klasie podstawówki, trzeba było umieć własnymi słowami opowiadać czytankę.

Wydział Gospodarczy Sądu Rejonowego nie potrafi ze zrozumieniem czytać statutu stowarzyszenia. Otóż pomylił wyznaczanie kworum z trybem przeprowadzania wyborów. Owszem, w II terminie inaczej liczy się kworum, ale tryb wyborów musi być zgodny ze statutem. Nie dla sądu.

Kilka dni temu, na wniosek Hajdarowicza, sąd wstrzymał wydawanie tygodnika „ W sieci”. Wyrosła konkurencja, którą wydawca „Uważam Rze”, próbuje zniszczyć. Nawet Minister Sprawiedliwości na antenie „TV Polsat” stwierdził –„Analizowałem ten przypadek. Jako obywatel jestem tym zaskoczony. Jako minister sprawiedliwości - nic tutaj nie mogę zrobić dlatego, że decyzje sądu są suwerenne. (…)Jestem zdziwiony bo, to jest decyzja, która mogłaby wręcz uniemożliwić wydawanie pisma przed wydaniem ostatecznego wyroku, kto ma w tym sporze rację.”

Więc jak to? Sąd nie ponosi żadnej odpowiedzialności? Może byłoby inaczej, gdyby „wysoki sąd”, był zobowiązany z własnej kieszeni pokryć wszystkie straty, wynikłe z jego decyzji? Wtedy sędzia byłby zmuszony nie tylko do myślenia, ale przede wszystkim do zachowania należytej staranności.

Wyliczać by można dziwne wyroki sądów rodzinnych. Niech przykładem będzie głośna sprawa rodziny Bajkowskich, których dzieci trafiły wbrew opinii szkoły, do domu dziecka. Iluż przedsiębiorców straciło firmy przez tzw. mafie urzędniczo – prawne?

Radosną twórczością w stanowieniu prawa mogą też poszczycić się posłowie. Nie tak dawno uchwalili nowelizacje ustaw o służbach specjalnych, granicznych, MSW, itp. Całe szczęście, że Prokurator Generalny i Rzecznik Praw Obywatelskich skierowali ustawę do Trybunału Konstytucyjnego.

Zakwestionowali oni zapis pozbawiający takie zawody jak adwokaci, lekarze, dziennikarze, notariusze, radcy prawni i doradcy podatkowi ochrony przed kontrolą operacyjną. Zgodnie z nowelizacją tych ustaw, w każdej chwili służby specjalne będą mogły nie tylko podsłuchiwać rozmowy, ale i zrobić rewizję w mieszkaniu dziennikarza, czy adwokata.
Posłowie, głosując za takimi zmianami, dokonali przede wszystkim zamachu na wolność mediów i dziennikarstwo. Jeśli nie będzie możliwości dochowania tajemnicy, to nikt nie udzieli informacji dziennikarzowi, w obawie poniesienia konsekwencji służbowych i karnych. Nie będzie można ujawniać afer oraz wszystkich patologii życia społecznego.

Instytucja tajemnicy dziennikarskiej stanowi jedną z zasadniczych form praktycznej realizacji wolności słowa i prasy. Gwarantuje to art. 15 ust. 2, ustawy - Prawo prasowe, z dn. 26 stycznia 1984 r.

Mówi on, że - dziennikarz ma obowiązek zachowania w tajemnicy:

1) danych umożliwiających identyfikację autora materiału prasowego, listu do redakcji lub innego materiału o tym charakterze, jak również innych osób udzielających informacji opublikowanych albo przekazanych do opublikowania, jeżeli osoby te zastrzegły nieujawnianie powyższych danych,
2) wszelkich informacji, których ujawnienie mogłoby naruszać chronione prawem interesy osób trzecich.

Tak więc nawet PRL-owskie ustawy z okresu stanu wojennego, były lepsze od tych, które serwują nam demokratycznie wybrani posłowie III RP. Pozostaje pytanie - co robiła opozycja w trakcie procedowania tych ustaw ? Dlaczego nie alarmowała? A może wpuszczono jej jakiegoś szczura – temat zastępczy?
Czasem mam wrażenie, że na Wiejskiej odgrywana jest jakaś kiepska opera mydlana.

O innej ustawie, umożliwiającej wprowadzenie do tłumienia demonstracji obcych służb, nawet spoza Unii Europejskiej, też nie dowiedzieliśmy się od posłów! Dzięki Facebookowi udało się tę sprawę nagłośnić. Tak samo było ze słynnymi protestami przeciwko ACTA!

No cóż, mamy takich posłów, jakich sobie wybraliśmy. Politycy traktują naród jak idiotów. Na listach znajdują się celebryci, nauczyciele, lekarze, a nie osoby szanowane, znane z pracy społecznej i fachowości w różnych dziedzinach. Na emigrację wewnętrzną udało się już prawie 60% obywateli – tylu nie bierze udziału w wyborach. Nie wierzą, że ich głos cokolwiek zmieni, nie mają na kogo głosować!

Wszelkie protesty i petycje podpisane nie tylko przez dziesiątki, setki tysięcy, ale nawet miliony obywateli, nic dla władzy nie znaczą. Rządzący Polską, zachowują się jak okupanci. We wszystkich możliwych dziedzinach, niszczone jest państwo – zaczynając od gospodarki i finansów, na służbie zdrowia i edukacji kończąc. Propaguje się dewiacje i nihilizm! Niszczy rodziny. W państwie prawa, panuje sądowe bezprawie. Jak długo jeszcze starczy Polakom cierpliwości?

Jadwiga Chmielowska

http://www.sdp.pl/node/8675

Brak głosów