Artyści liczą srebrniki
Dziękuję ze pewne uwagi i nawet słowa krytyki, po części trochę uzasadnione a po części od czapy. Znalazł się nawet jakiś wyraz uznania. Wyjaśniam zatem, czemu poprzedni wpis zacząłem od artystów. Są oni za, chciwość przesłania im obraz problemu, niczym w raju najpierw dostają jabłuszko a potem będzie płacz i zgrzytanie zębów. Najbardziej świadomy element jak Ziemkiewicz jest w stanie zaakceptować kopiowanie, ale i tak ślozy roni. Roni, mimo że ma poczucie misji. Że jak ktoś niby przeczyta „Zgreda”, „Polactwo” itp. to się myślenie odmieni. Reszta na widok srebrników wytrzeszcza ślepia i przebiera nóżkami. W tym i dziennikarze, dlatego sprawa nienagłośniona. Możliwość zastrzegania wątków fabularnych, postaci literackich, wyrażeń wykończy ich w sposób, który opiszę w następnym wpisie, teraz się zajmę koncernami.
Dobra, moja wina jest też że kwerendy dostatecznej nie przeprowadziłem, bo materiały trudno dostępne. Jakiś jeden z drugim wstydliwy. Jak raz na parę lat pojawi się tekst o problematyce, to już mało kot zacytuje, skromnie odeśle co najwyżej, myśli nie rozwinie. Porażka. Dlatego społeczeństwo wyczuwa, że coś jest nie tak ale podpory intelektualnej nie ma. Dlatego ja nieuczenie piszę, dla mas. Pamiętam bowiem ciężkie debaty na pl.comp.os.advocacy, pamiętam rozpaczliwą walką linuxiarzy o przetrwanie, pamiętam też tzw FUD.
Przekaz medialny koncentruje się na owych „piratach” a zamiary koncernów pomija, które to zamiary są zbrodnicze i zmierzają do wprowadzenia totalitaryzmu. A przecież nikt się nie przyzna, że zamordyzmu chce, tylko o jakiś prawach będzie nawijał, o własności, o stratach itp. Podając d w poprzednim wpisie przykład licencji na samochód pominąłem jedną kwestię: żeby można było taką licencję egzekwować konieczne jest wprowadzenie permanentnej inwigilacji, obłożenie auta czujnikami od opony po sufit. I o to chodzi. O ile licencje dotychczas były stosowane w przemyśle, czyli w sposób ograniczony, styczność z nimi miała ograniczona grupa specjalistów, o tyle przeniesienie tych rozwiązań na grubt konsumencki przynieść musi problemy. Dyskutowana ostatnio dyrektywa Unii, że za wypożyczanie książki z biblioteki należy się wynagrodzenie jest przesłanką, że sposób myślenia się tu zmienia.
Zwróćmy uwagę na znaczenie domniemania niewinności. Bardzo trudno udowodnić, że się jest niewinnym. Np. kto ma alibi na zeszła noc? Praktycznie nikt. Każdy spał w domu i widziała go co najwyżej najbliższa rodzina, czyli się nie liczy. Ale za to meliniarz alibi będzie miał. A kto udowodni, że nie ukradł długopisu, który ma a że niby kupił? W wypadku programów komputerowych zachowanie domniemania niewinności sprawia, że praktycznie naruszenia praw ipokrewnych nie da się dowieść, więc to domniemanie znieśli. Teraz ludzie mają udowadniać, prezentując jakieś naklejki, faktury, płytki instalacyjne. O ile w wypadku systemów operacyjnych (Windows) mamy jeden system na komputer i jest to do ogarnięcia (teoretycznie) o tyle tą drogą idę producenci innych programów i się robi nieprzyjemnie.
Zasada, że żeby być pełnomocnikiem trzeba mieć pełnomocnictwo też już dawno padła. Wchodzi nalot i stwierdza, że masz jakiś program zainstalowany na kompie. Wysyłają @mail w cholera niby do autora i jak nie dostają odpowiedzi (bo ni umi po naszemu, nie czyta, wleciało do spamu, nie żyje, nie chce mu się) to dorozumiewają, że go reprezentują. Są przedstawicielami. Pełnomocnikami. Oczywiście nie każdy może być takim pełnomocnikiem tylko firma prywatna zatwierdzona przez ministerstwo. Ma to być gwarancja jakichkolwiek standardów ale wiecie, jak jest.
Czy kupowanie programów, filmów i muzyki w tzw. pierwszym obiegu cokolwiek daje?
No bez żartów coś tam daje. Ale zastanówcie się, czemu jak Windows nie przechodzi testów legalności to nie pojawia się napis: złodzieju, ukradłeś naszego Windowsa, zgnijesz w kryminale! Tylko coś w stylu: Padłeś ofiarą podrabiania legalnego oprogramowania itp. Nie wiem jak to dokładnie brzmi bo w ogóle nie używam Windows,. Bo to bez sensu. Powodów jest kilka o różnym znaczeniu: Może być jakiś błąd w systemie weryfikacji i użytkownik złoży pozew w jakimś sądzie i wygra odszkodowanie za straty moralne. Ale co ważniejsze znaczna część pierwszego obiegu jest fałszowana. Klient idzie do sklepu w dobrej wierze, chcąc kupić legalny produkt, a kupuje podróbę, często zresztą lepszej jakości niż oryginał. Albo np. dostawca komputerów kupuje w Microsofcie 10000 licencji na Windows i upycha je do 12000 tysięcy komputerów. Dwa tysiące jest nielegalne, pytanie teraz które?
Odpowiedzialność jest tu przerzucona na użytkownika końcowego, bo można mu udowodnić użytkowanie nielegalnego towaru. A sklepu to już może dawno nie być. A użytkownik jak już pisałem, jest bez szans bo może sobie cywilnie dochodzić odszkodowań od sklepu, a udowodni, gdzie kupił? Kwitki będzie latami trzymał? No żarty. Zresztą nawet jak przypadkiem kupi oryginalne oprogramowanie to nie znaczy, że nie narusza praw autorskich, bo w licencji są różne cuda, licencji nikt nie czyta i się można przewieźć. Np. jak jest rodzina mama+ tata + dwójka dzieci i przyjdzie w odwiedziny sąsiadka z dzieckiem, ciocia z wujkiem i jeszcze listonosz to już babcia płyty legalnie kupionej nie posłucha i won? No nie do końca ale na disko w podstawówce dzieci piosenek nie puszczą. Jak ktoś kupi 2 laptopy naraz i przy wpisywaniu kluczy zamieni je i z pierwszego wpisze do drugiego a z drugiego do pierwszego to też ma problem.
A kto myśli, że koncernom zależy na walce z „piractwem” i jak wszyscy użytkownicy pirackiego Windows przesiądą się na Ubuntu a MS Office – na Open Office to w Microsofcie zaczną strzelać korki od szampana że 0% strat i zero piractwa - to jest po prostu głupi i nierozgarnięty. Obecne rozwiązania powodują, że niekoniecznie opłaca się produkować, handlować, a opłaca się jojczyć i generować fikcyjne straty. Dlatego też produkt piracki jest często wyższej jakości niż legalny. O tym w następnym wpisie.
PS: Dodam, że bym wolał, żeby społeczeństwo walczyło o swoje w sposób legalny, np. powstrzymując się od kupowania płyt, chodzenia do kina, kupowania gier, nawet przez 2-3 miesiące, co już by rzuciło tamtych na kolana i to co nieładne by nagle stało się piękne. Ale społeczeństwo jak to społeczeństwo działa we właściwy dla siebie sposób.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1453 odsłony