Nasi Wielcy Energetyczni Przyjaciele
Rosja wybuduje nam elektrownię atomową. I most energetyczny z Kaliningradu na dokładkę.
I. Przyjaciel
Rosja nas lubi. Rosja potrafi być konkurencyjna cenowo. Rosja to ostoja najnowocześniejszych i bezpiecznych technologii. Rosja kieruje się wyłącznie czysto biznesowymi względami. Zatem Rosja wybuduje nam elektrownię atomową. I most energetyczny z Kaliningradu na dokładkę. Po co nam jakieś żabojady, amerykańce, czy koreańskie żółtki, skoro życzliwy sąsiad, gotów nam zawsze nieba przychylić, jest pod bokiem. Wszak przychyla nam nieba w kwestiach gazowych i to za rozsądną cenę od lat. Granice cenowego rozsądku, oczywiście, wyznacza sam Przyjaciel, taki już z natury jest uczynny, a naszym Przywódcom zostaje tylko przełożyć ów rozsądek na odpowiednio gładką frazę, jak ta wicepremiera Pawlaka o „korzystnej formule cenowej”. Ropę też nam sprzedają, podobno bardzo tanio i niezawodnie, no chyba, że zepsuje się akurat rurociąg do Możejek, ale przecież to na Litwie. Poza tym, jak sprzedamy im Lotos, to ho-hoo – energetyczna przyjaźń nam rozkwitnie niczym w drugim, bardziej dochodowym RWPG.
No to niech nam postawią tę atomówkę, skoro chcą, co nie?
II. Pstryczek – elektryczek, cd.
Powyższe streszczenie dobrosąsiedzkich stosunków z naszym Wielkim Energetycznym Przyjacielem ma szansę znaleźć swe potwierdzenie w postaci wybudowania przez wielce przyjazny koncern Rosatom elektrowni atomowej w Polsce. Cóż, skoro pragnie tego nasz Wielki Energetyczny Przyjaciel, to nie wypada odmówić, bo przyjaźń – rzecz bezcenna, zatem na szwank nie będziemy jej wystawiać, tym bardziej, że ci, którzy do brużdżenia byliby skłonni, albo szczęśliwym trafem zeszli poniżej 100 metrów, dzięki czemu polskie państwo zdało egzamin, albo nie mają dziś nic do gadania poza jałowym pomstowaniem z sejmowej trybuny, czy wyjęzyczaniem się na blogach.
Żeby nam było w tym przyjacielskim uścisku jeszcze bardziej cieplutko i przytulnie warto nadmienić (o czym pisałem już wcześniej TUTAJ i TUTAJ w notkach z serii „Pstryczek- elektryczek”), o planowanym moście energetycznym z Bałtycką Elektrownią Jądrową powstającą w Kaliningradzie, który to most jest obecnie na etapie prac studyjnych, powstać zaś może do 2015 roku o czym proudly zawiadomił nas w listopadzie przedstawiciel „Rosatomu" i szef projektu budowy Bałtyckiej Siłowni Atomowej Siergiej Bajarkin. Wprawdzie PGE zaznacza, że „nie kontynuuje rozmów biznesowych z rosyjską firmą Inter RAO na temat możliwości zakupu energii elektrycznej z Kaliningradu” (cyt. za rp.pl), ale zapytajmy retorycznie kto tu rządzi: Leon czy jego dzieci? Tym bardziej, że prezes Tauronu, imć Dariusz Lubera a propos importu energii od naszego Północnego Sąsiada podkreślił, że „Nie należy tu mieć żadnych uprzedzeń”.
Uprzedzenia, jak wiadomo, to w biznesie grzech niewybaczalny, a w kontaktach z przyjaciółmi w szczególności, zatem PGE już jęła się tej brzydkiej przywary pozbywać. Na początek więc Polska Grupa Energetyczna wyciągnęła Rosjanom z tyłka uwierającą zadrę w postaci naszego partnerstwa z Litwinami i „podjęła decyzję o zawieszeniu swojego zaangażowania w budowę elektrowni jądrowej w Visaginas na Litwie”. To ta sama elektrownia, w oparciu o którą nafaszerowany uprzedzeniami rząd Jarosława Kaczyńskiego chciał tworzyć inny most energetyczny, Alytus-Ełk. Most, dodajmy, z gruntu niesłuszny i zatruwający dobrosąsiedzkie stosunki ze słowiańskimi braćmi z Kaliningradu. Nic więc dziwnego, że wreszcie rozstano się bez żalu z tym kaczystowskim pomysłem, tym bardziej, że o ekologiczne konsekwencje wybranej przez Litwinów technologii niezwykle troska się przyjazny Rosatom, stwierdzając ustami Siergieja Bojarkina: „(…) mamy prawo zadawać pytania o skutki jej zastosowania. I na pewno je zadamy”. Rosatom przemówił, sprawa zamknięta, a kto by siał wątpliwości, ten nie zna się na przyjaźni i stosunkach.
III. „Zielona wyspa” pod młotek
Nie możemy również zapomnieć o naszych innych Energetycznych Przyjaciołach, którzy chętnie wykupią od nas elektrownie, byśmy nie musieli się zamartwiać ich obsługą, modernizacją i widmem blackoutów. Warszawiacy – klienci RWE Stoen - na ten przykład już się nie zamartwiają, tylko płacą wesolutko zawyżone rachunki – wrrróć! - co też ja gadam, oszołom nieszczęsny. Warszawiacy płacą rachunki obliczone w ramach „rozsądnej formuły cenowej” i zanoszą się płaczem ze szczęścia, zaś koncern RWE naszego Zachodniego Energetycznego Przyjaciela zanosi się dobrodusznym, teutońskim śmiechem. Może tylko Gromek Czempion się nie uśmiecha, bo o coś tam go ostatnio szarpią, ale nie ma strachu, zaskórniaków odłożonych na szwajcarskim koncie jako dodatek do generalskiej emeryturki mu nie ruszą. A i koncernu RWE, należącego do naszego Zachodniego Energetycznego Przyjaciela nie tkną małym palcem, bo to przecież głupio tak się czepiać o jakieś nieistotne prywatyzacyjne zaszłości.
Osobiście jestem ciekaw, jak bez Gromka Czempiona poradzi sobie nasze państwo z planowaną na pierwsze półrocze 2012 roku prywatyzacją poznańskiej Enei oraz Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin. Łączna wartość transakcji ma wynieść 7,2 mld złotych. Do tego należy dodać jeszcze elektrownię wodną w Nidzicy, którą nasz nie-rząd uparł się opchnąć Czechom za 200 mln złotych. Zwłaszcza po ostatniej, groszowej w skali budżetu państwa kwocie, widać wyraźnie na jakim rozpaczliwym musiku się znaleźliśmy, jak musimy ciułać grosik do grosika by spłacić rachunki za ostatnie cztery lata „zielonej wyspy”. Zapewne niebawem dowiemy się o sprzedaży zapory w Solinie. Razem z zielonymi wzgórzami opiewanymi w znanym szlagierze.
„Zielona wyspa” idzie ze szczętem pod młotek i potrzeba tu całej gromady niekoniecznie krajowych Gromków do obsługi licytacji, ale nic to, Gromków ci u nas dostatek. O tym, że dajemy radę świadczy fakt, że stać nas na dofinansowanie MFW, a gdyby zabrakło cyferek w zapisach z rezerwy rewaluacyjnej NBP na „poręczenie”, to odda się coś jeszcze w pomocne ręce przyjaznych kontrahentów i tym sposobem ugruntuje się nasza „mieżdunarodna” wiarygodność. Wiarygodność budowana na sprzedaży z pocałowaniem ręki ostatniej koszuli, którą to koszulę wraz z gaciami nasi wypróbowani partnerzy odkupią, a następnie miłosiernie będą nam wypożyczać ten sam przyodziewek z rozsądnie obliczoną marżą, byśmy nie świecili gołą rzycią w eleganckiej Europie.
Widać zatem jak na dłoni, że otoczeni jesteśmy energetycznym przyjaciółmi i nie powinniśmy się martwic o przyszłość – ba, wszelkie głosy obawy z definicji lokują krytykantów w gronie destrukcyjnych oszołomów godzących w stosunki i sojusze. A godzenie w stosunki w naszych postępowych czasach jest, jak wiemy, faszyzmem. Wracając na chwilę do atomu zapytałbym może nieśmiało, gdzie są rozmaici „zieloni”, którzy w innych razach potrafią być tak głośni i elokwentni, ale najwyraźniej zaprzątnięci są obecnie zwalczaniem imperialistycznego wymysłu w postaci gazu łupkowego. Odeślę więc tylko do bajek Krasickiego, który pisywał różne ucieszne historyjki o zajączkach i jagniątkach – ze szczególnym uwzględnieniem zakończeń, tym bardziej, że i okres historyczny w którym owe rymowanki powstawały zaczyna wyglądać coraz bardziej znajomo.
Gadający Grzyb
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3761 odsłon
Komentarze
Re: Nasi Wielcy Energetyczni Przyjaciele
18 Grudnia, 2011 - 16:11
Dziękuję za tekst. 10.
alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Re: Re: Nasi Wielcy Energetyczni Przyjaciele
18 Grudnia, 2011 - 18:18
Cała przyjemność po mojej ;)
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
I. Ogólnie, im więcej połaczeń transgranicznych, tym lepiej
18 Grudnia, 2011 - 19:04
Nie piszę w obronie Rosji czy PO, tylko gwoli utrzymywania jakiejś logiki w krytyce.
Nikt nie zaniechał mostu z Litwą. Połączenie z Królewcem nie jest priorytetem, zresztą zwiększenie połączeń rozszerza możliwość konkurencji (jakkolwiek głupio by to nie brzmiało w unii ). W każdym razie utrudnia włascicielom elektrowni w Polsce, narzucanie swoich cen.
"W połowie października ruszył przesył energii elektrycznej między Polską a Ukrainą, która ma dużo niższe ceny prądu. Zdolności przesyłowe tego połączenia też są jednak niewielkie i sięgają 200 MW. Przełom jest dopiero przed nami. Firma PSE Operator, zawiadująca głównymi liniami przesyłowymi w naszym kraju, buduje właśnie dużą linię transgraniczną między Polską a Litwą (tzw.most energetyczny) o zdolności przesyłowej wynoszącej 500 MW.Ma być ona gotowa do 2015 roku (będzie kosztować aż 2 mld zł). Do tego czasu PSE Operator chce uruchomić także linie transgraniczne między Polską a Niemcami i Czechami, także o mocy 500 MW.
To jednak nie wszystko,bo PSE Operator planuje kolejne inwestycje w tym zakresie.
Chce zbudować następne połączenie z Niemcami. Przymierza się do budowy
linii transgranicznej na Białoruś. Bierze też pod uwagę inwestycję, która umożliwiłaby import energii elektrycznej z obwodu kaliningradzkiego. Na te wszystkie przedsięwzięcia PSE Operator tylko w najbliższych sześciu latach chce wydać 8-9 mld zł"
"W 2010 roku według wstępnych danych import energii elektrycznej do Polski wyniósł 6310 GWh – głównie z Niemiec i ze Szwecji. Mniejsze ilości importowane były także z Czech, Słowacji oraz z Ukrainy. Należy zaznaczyć, że dane te dotyczą przepływów fizycznych, a nie handlowych. Import handlowy odbywał się przede wszystkim ze Szwecji i Białorusi. Z kolei w 2010 roku według danych wstępnych eksport energii elektrycznej wyniósł 7644 GWh. Główne kierunki eksportu to Czechy i Słowacja."
II. Bardziej mnie interesuje, kto nakazał elektrowniom i ówczesnym Polskim Sieciom Elektroenergetycznym podpisanie tzw. kontraktów długoterminowych w połowie lat 90-ch (jako zabezpieczenie kredytów na inwestycje proekologiczne elektrowni). Bardzo szybko "okazało się", że kontrakty są be, trzeba je rozwiązać, bo hamują konkurencję. Rozwiązano je już za unii (a więc pod jej czujnym okiem), ale powstały tzw. koszty osierocone - elektrownie wydały szmal na inwestycje z których nie ma dochodu. No i trzeba zwracać kredyty bankowe. Do 2025 r. będziemy spłacać te pomysły - każdy może sobie sprawdzić w rachunku za energię, że ma tam tzw. opłatę przejściowa. Beneficjentami bezpośrednimi, prócz firmy Zarządca Rozliczeń SA, która jakoś też się utrzymuje, są teoretycznie elektrownie, ale de facto to wytwórcy tych urządzeń proekologicznych (raczej ze starej Unii niż Rosji) i banki (a tam nie rządzi raczej etniczność rosyjska, tak przy okazji). Nota bene, nie to bym bronił monopolistów, ale ciekawa forma prawna - rozwiązanie umów cywilnoprawnych na polecenie państwa.
III. Jaka będzie elektrownia, będzie zdecydowane raczej nie nad Wisłą i nie nad Wołgą czy Moskwą - takie jest moje skromne zdanie. Raczej będzie to nad Szprewą i o ile Berlin będzie ugłaskiwał Francję, będzie to francuska atomówka (to nie jest tak, ze Niemcy zawsze trzymają stronę Rosji, jako przykład może służyć Jugosławia). No, nie wykluczałbym, ze jak decydowałby PiS mogłaby być ona amerykańska lub izraelska. Ale raczej nie będzie ruska.
IV. RWE mocno przegina to fakt, ale narzucają się 2 uwagi. Od lipca 2007 teoretycznie, a od dwóch -trzech lat praktycznie każdy może zmienić sprzedawcę energii. Nie trzeba kupować od RWE Polska SA, mozna od kogoś innego (linie i transformatory będą te same więc w Wwie nie ucieknie się od RWE Operator Sp. z o. o., ale energię można - takiemu sprzedawcy wystarczy system komputerowy i odczyt liczników, nie ma on nawet kawałka transformatora). Druga uwaga, że od sierpnia, września 2011 obowiązuje przepis o którym warto pamiętać w reklamacji, że prognoza powinna być w zasadzie oparta o zeszłoroczne zużycie:
"Jeżeli okres rozliczeniowy jest dłuższy niż miesiąc, w okresie tym mogą być pobierane opłaty za energię elektryczną oraz za usługi przesyłania lub dystrybucji energii elektrycznej w wysokości określonej na podstawie prognozowanego zużycia tej energii w tym okresie, ustalonego na podstawie zużycia wyznaczonego w oparciu o rzeczywiste odczyty urządzeń pomiarowo-rozliczeniowych, dokonane w analogicznym okresie poprzedniego roku kalendarzowego, z zastrzeżeniem ust. 5.
5. W prognozach, o których mowa w ust. 4, należy uwzględniać zgłoszone przez odbiorcę istotne zmiany w poborze energii elektrycznej."
Re: I. Ogólnie, im więcej połaczeń transgranicznych, tym lepiej
18 Grudnia, 2011 - 19:25
Ciekawa, merytoryczna polemika.
Co do połączeń transgranicznych - generalnie zgoda, tyle że obawiam się iż to z Kaliningradem będzie dominujące. Np.połączenie z ukraińską elektrownią "Chmielnicki" z tego co wiem, leży odłogiem.
Rosja chce mocno wkroczyć w polską energetykę i trzeba tu dmuchać na zimne, bo dla Rosji tego typu sprawy są jednym z kluczowych narzędzi uprawiania polityki i podporządkowywania sobie słabszych "partnerów".
Co do RWE - fakt, że obowiązuje przepis zupełnie ignorowany przez ten koncern pokazuje, że państwo polskie wycofuje się w obliczu inwestora z politycznym poparciem naszego Zachodniego Przyjaciela. Można walczyć w sądach, ale to batalia obliczona na lata - czas, nerwy i pieniądze.
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
Moim skromnym zdaniem
18 Grudnia, 2011 - 21:52
nie obawiałbym się takiego uzależnienia. Energia elektryczna, jej przesył i wytwarzanie, to jednak coś innego niż gaz. Polska nie jest uzależniona od importu, coraz więcej energii sprzedaje się za pośrednictwem giełdy (prawo wymaga by co najmniej 15% wytworzonej energii tak sprzedać), coraz mniej za pomocą kontraktów dwustronnych. Nasza kochana unia, o ile dotrwa do 2015, planuje do 2015 stworzenie "wspólnego europejskiego rynku energii".
Jeśli coś nas - odbiorców wykończy, jeśli coś przywali wytwórcom energii w Polsce, to raczej limity na emisję gazów cieplarnianych (przydzielone przez naszą kochaną unię), niż połączenie mostem energetycznym z kagiebistami (no oczywiście, moze byc tak, ze kupowanie przez lata taniej energii z ruskiej atomówki, powoduje upadek polskich elektrowni, ale to raczej teoretyczna obawa. Poza tym my odbiorcy, powinniśmy mysleć, by mieć tanią energię, bo to jest dobre także dla gospodarki, a nie by elektrownie w Polsce miały komfortowe warunki zbytu. I tak mają, bo istnieją pionowo zintegrowane grupy energetyczne, czyli szereg elektrowni jest w jednej grupie kapitałowej z dystrybutorami i sprzedawcami)
Natomiast nie mam wątpliwości, ze na rynku detalicznym, czy to z limitami CO2 czy bez, te q...y (że się tak kolokwialnie wyrażę) zrobią wszystko by nas pognębić. Za rok dwa zostanie uwolnione całkowicie sprzedaż energii dla odbiorców domowych. Wtedy poznamy dobrodziejstwo "wolnego rynku", w warunkach oligopolu. No może nie będzie tak źle, w Anglii zadziałało. No, ale tu będzie, jak będzie -są takie głosy: "Utrzymywanie taryf dla odbiorców indywidualnych kreuje nieprawidłową strukturę cen energii dla poszczególnych grup odbiorców, co przejawia się w wyższych cenach energii dla odbiorców przemysłowych w stosunku do odbiorców indywidualnych. W Polsce ta różnica wynosi kilkanaście procent." To już wiemy, co może być po tzw. uwolnieniu cen (większość pewnie nie zauwazy tego uwolnienia. Po prostu dostaną nowe wyższe rachunki. Na razie na ponad 14 mln odbiorców domowych, zmieniło sprzedawcę ok 7 tys. Pół promila)
RWE jak RWE, ale przepis jest stosunkowo świeży, ci co dostali rachunki w lipcu-wrześniu na pół roku, jeszcze nie dostali nowych.
Reasumując - niezależnie od dociekań jaki był kierunek przepływów finansowych w Unii (do czy z Polski), trzeba będzie zapłacić za pomoc unijną.:))) Polskie elektrownie (cementownie) będą zmuszone do zakupu dodatkowych limitów na emisję CO2. Kupią je od przedsiębiorstw ze starej unii. Radujmy się:) No chyba, że wystąpimy z protokołu w Kioto jak Kanada. Prędzej jednak nasi piłkarze wystąpią z czerwonym liściem klonowym na głowach (jako jakies nowe logo PZPN), niż upodobnimy się do Kanady odwracając się od postanowień unii.:)
Pozdrowienia
WITAM
18 Grudnia, 2011 - 20:15
Znakomite jak zwykle (10)
I tak zapewne będzie.Ku naszej zgubie.
Zamiast murem odgrodzić sie od tych sabaków to im furtke otwierają.
w JAKIM JA KRAJU ŻYJE??????????
Ja wódki nie pije to dla mnie żadni kompani do towarzystwa.Jak słysze ruski język na bazarze to zadarmo nic od nich nie chce.
I mają racje że Iskandery tu wycelowali bo jak im nie sprzedamy(oddamy) energi,gazu łupkowego,potem węgla i chleba nie oddamy to nas i tak wykończą.
Tymbardziej że mają swoją delegature(gdzie to rząd mieszka???:).)Tam własnie.
Teraz okazuje się że conajmniej 30 milionów polaków(?) to idioci o skłonnościach samobójczych.
Kilkadziesiąt tysięcy potrafi wyjść na ulice(11.11-13.12)
A reszcie to pasiiiiiiii
Więc mając na względzie demokratyczną większość.To ja jestem idiota że z tym się nie zgadzam
A taki J23 pisze mi że wpuszczenie ruskich bez kontroli do nas to samo dobro i korzyści???????
A tak pod warunkiem że będziesz im usługiwał.Bo ja im kwatery nie wynajme.
Mam za wiele zegarków w domu.
Gadający Grzybie zrób coś bo mnie szlak trafi i nie doczekam normalnej Polski.
pozdrawiam serdecznie( jescze chyba przy zdrowych zmysłach)
niusia - czytaj proszę ze zrozumieniem co napisał J23
19 Grudnia, 2011 - 04:55
zamiast pisać jakieś - proszę o wybaczenie - głupoty. J23 (czyli moja skromna osoba) napisał, że jego zdaniem budowa transgranicznego połączenia do obwodu kaliningradzkiego, obok połączeń do Niemiec, Czech, Słowacji, Szwecji, Ukrainy, Białorusi i Litwy oraz przy wystarczającej ilości mocy bloków wytwórczych (produkcji energii) w Polsce, nie jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa energetycznego Polski.
Skandalem jest to, ze służba specjalna państwa NATO serwisuje samochody na eksterytorialnym terytorium rosyjskim oraz to że takie terytorium istnieje*, a nie budowa jeszcze jednego energetycznego połączenia transgranicznego.
Ad* Firma Avtoexport do dziś dysponuje działką o powierzchni 1,70 ha przy ul. Połczyńskiej 10 w Warszawie. Jest to teren eksterytorialny.
Po rozpadzie Związku Radzieckiego Avtoeksport wraz z Edwardem Mazurem oraz firmą Bakoma-Bis, reprezentowaną przez Zbigniewa Komorowskiego został współzałożycielem i głównym udziałowcem firmy Abexim, zajmującej się obecnie dystrybucją samochodów Opel i Chevrolet w Polsce.
Antoni Macierewicz wymienia w swoim raporcie Avtoeksport i jego polskiego przedstawiciela – firmę Abexim, która do jesieni 2006 serwisowała samochody należące do WSI]
Re: Nasi Wielcy Energetyczni Przyjaciele
19 Grudnia, 2011 - 14:51
Dziwi mnie fraza "my odbiorcy, powinniśmy mysleć, by mieć tanią energię, bo to jest dobre także dla gospodarki, a nie by elektrownie w Polsce miały komfortowe warunki zbytu". Czy jednego z drugim nie da się pogodzić? I, po drugie, czy energia od Sowieciarzy ma być użyta jako element gry rynkowej? To chyba trochę ryzykowne założenie. To trochę tak, jak by nasyłać mafię na drogie sklepy, żeby obniżyły ceny...
alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów