Lech Kaczyński – historia alternatywna
Nie, w tej historii Lech Kaczyński nie uniknie tego, co stało się 10 kwietnia 2010 roku. Od tego momentu zresztą ta historia się zacznie. Tak naprawdę to nie Lech Kaczyński będzie jej bohaterem.
Ja wiem, że od tego dnia i jego wydarzeń namnożyło się zagadek, z których pewnie większość nigdy nie zostanie rozwikłana. Część z nich chyba nawet przy najszczerszych chęciach (gdyby takie były) jest nie do wyjaśnienia. W moim odczuciu żadna jednak nie może się równać z tym, co po tej dacie utkwiło i tkwi w głowie Donalda Tuska sprawiając, że postępował i postępuje tak, jak to widzimy. Że spieprzył wszystko, bez względu na to jak trudne byłoby do spieprzenia. Spieprzył to, co zdawało się nawet niemożliwym do popsucia.
Oczywiście zapyta mnie ktoś po jaką cholerę się tym zajmuję. Ta „jaka cholera” jest dla mnie oczywista. Jesteśmy wszak w przededniu kolejnych okazji, które nie wiedzieć czemu Donald Tusk też najpewniej spartoli. Mam na myśli kwietniowe obchody rocznicy tragedii smoleńskiej i uroczystości kanonizacji Jana Pawła II.
Że będzie jak przewiduję świadczy choćby to, jak sprytnie obecna ekipa rozprowadza konkurentów przy okazji planowanych/ nieplanowanych uroczystości kwietniowych. Wiem, że określenie „zapałem” tego, że ktoś nie robi nic jest absurdem ale żyje w kraju znacznie grubszych absurdów więc czemu nie. Widzę zapał z jakim nic nie robią ludzie, po których spodziewać się należy, że coś już robić powinni. Trochę mam kłopot z uznaniem, że to działanie celowe pomny na specyficzną aktywność tej ekipy przy okazji rocznicy „Solidarności”.
Niemniej dziwię się. Dziwię się bo bez dwóch zdań miał Donald Tusk szansę na to, by spełniło się (jak sądzę) jego największe marzenie. Miał szanse na to by przejść do historii w nimbie kochanego przez większość narodu przywódcy i męża stanu. I wcale nie trzeba było wielkiej gimnastyki. Nawet powiem, że z perspektywy dzisiaj, tego „tu i teraz” mogę zaryzykować twierdzenie, iż starczyło NIE ROBIĆ większości rzeczy, które zostały zrobione po 10 kwietnia ubiegłego roku. A ROBIONO rzeczy tak wstydliwe, że do dziś jakoś nie ma się odwagi wskazać kto robił konkretnie. Choćby ten telefon, „z kręgów rządowych” do krakowskiej kurii wykonany między tragedią a pogrzebem najważniejszych jej ofiar. Telefon z awanturą o Wawel. Takich ruchów było mnóstwo.
A czasami, jak napisałem, wystarczyło nic nie robić. Poza tym potrzebne było nieco wysiłku by się wznieść ponad taką naturalną, przypisaną organicznie większości ludzi, małość przyprawioną nutka zawiści. Są przecież okazje, przy których wie się niejako instynktownie, że wchodzić w nie należy bez tej części natury.
Tusk uchodził, a dla wielu ciągle uchodzi za polityczny talent. Za gracza, który potrafi wyłączyć uczucia a w to miejsce wypełnić się w całości polityczną kalkulacją. Czemu tej umiejętności mu zabrakło 10 kwietnia i w następnych miesiącach? To pytanie nie jest ani głupie ani retoryczne. Przecież dziś widać, że jednak musi zbierać „zgniłe” owoce minionego roku rządów. W tym tego właśnie „błędu zaniechania”
Jako emocjonalny wróg tego człowieka nie cierpię z tego powodu. Nawet może w duchu cieszę się, że ta postać, posądzana nawet o „polityczny geniusz”, okazała się „polityczną wydmuszką”, w której mały człowieczek zatryumfował nad potencjalnym „politycznym gigantem”. Takim mógł się stać gdyby w obliczu tamtych wydarzeń potrafił rozstać się z „mściwym Donaldem”.
Gdyby wtedy Donald Tusk wmieszał się w tłum pod Pałacem, gdyby przeżył pierwsze kilka godzin upokarzających ataków jego zatwardziałych przeciwników nastawiając, jak Bóg przykazał, drugi policzek, dziś pewnie mało kto nie jadł by mu z ręki. I nie tylko dzisiaj. Nie wiem na jak długo starczyłoby TEGO paliwa ale śmiem sadzić, że na znacznie więcej niż kończącego się ostatnio „paliwa”, na które wtedy się zdecydował.
Myślę nawet, że tego „paliwa” mogłoby mu starczyć, by nas prowadzić przez takie zakręty naszych zło i dobrobytów, na których teraz gremialnie pokazujemy mu środkowy palec. Na takich zakrętach trzeba przecież czuć, że prowadzi ktoś, kto jest nasz, ktoś, komu ufamy nawet wtedy, gdy coś nam zaczyna wyglądać na jakiś przewał.
Myślę, że w takich kryzysowych sytuacjach, które potencjalnie przyszło by nam przezywać z ‘naszym” Donaldem u steru, zawsze pierwsze, co by się nam włączało, to byłby ten obraz Tuska klęczącego wraz z tłumem przez pałacem na Krakowskim Przedmieściu. I inicjującego budowę pomnika w tamtym miejscu. Przecież w wielkim stopniu byłby to i jego pomnik. Z wypisaną w sercach Polaków (choć pominiętą być może na samym monumencie) sentencją „wzniesiony staraniem Narodu z jego przywódca, Donaldem Tuskiem”. I w tym by się spełniło wszystko, o czym zapewne marzy. Więc czemu?!
Wracam do pytania czemu tak nie było? I sam sobie na nie odpowiadam- widać marny z niego polityk i, co smutniejsze, człowiek. A kiedy tak właśnie sobie odpowiadam to zaczynam się cieszyć, że wtedy się nie wzniósł ponad tę swoja marność. Bo przecież jednak byłoby to oszustwo. A ja przecież mógłbym być jednym z tak oszukanych. W takiej sprawie chyba wolałbym nie…
Czemu więc o tym pisze i o to pytam?
Piszę i pytam bo żal mi i tego, co tak się zmarnowało po tym tygodniu zaczętym tragicznie rankiem 10 kwietnia i co się nie ziści tego 10 kwietnia i tego 1 maja co właśnie nadchodzą. A było to warte i tysięcy Donaldów Tusków przełamujących swą marną naturę i tysięcy rosemannów dających się omamić.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2566 odsłon
Komentarze
Tak mogło być.
18 Lutego, 2011 - 14:34
Ale to nie wróci i dobrze że tak nie było. Bo przecież Polska byłaby tak samo zniszczona, może nawet bardziej z naszym przyzwoleniem, trwałoby wszystko dłużej. Bo nie wierzę, że tu sk, nawet gdyby wtedy wmieszał się w tłum i oddał hołd pamięci LK i poległym tragicznie innym, w sprawach interesów Polski postępowałby inaczej. Smak zemsty, nienawiść, pragnienie wielkości i uznania w obcych oczach zaślepiły go, nawet instynkt samozachowawczy mu odebrały. Przepadłby i tak, Polska z nim, więc lepiej, że nie zachował pozorów , bo to tylko pozory żalu by były. Tu sk za bardzo chciał być prezydentem, żeby oddać hołd Temu, który zajął należne mu, jego zdaniem , miejsce. Pozdrawiam. :)))
Niueste
Chlopiec od kopania podworkowej pilki
18 Lutego, 2011 - 15:52
choc nazwany przez salon geniuszem politycznym,wielkim strategiem,,Sloncem Peru,a nawet w wielkim uniesieniu Mojzeszem i wybawca od wszelkich plag i nieszczesc,ktore spadly na nas wszystkich pod rzadami Kaczynskich,okazal sie maluczkim cwaniaczkiem z gdanskiego osiedla.To taki nasladowca Dyzmy,ktory umiejetnie lawiruje w krajowym bajzlu.On nie ma,bo i nie moze,wlasnego pomyslu na naprawe Rzeczypospolitej.On jest marionetka w rekach dawnego postkomunistycznego ukladu.Czlowiek ubezwlasnowolniony rzadza wladzy nie widzi,ze decyzje zapadaja gdzie indziej,a on jest tylko poslusznym wykonawca.Nie mozna wiec od niego wymagac rzeczy niemozliwych.
macieja
Mały człowiek, a tak dużo zepsuł.
18 Lutego, 2011 - 16:10
Zgadzam sie mały człowieczek a tak dużo zepsuł, że teraz przez wiele lat będziemy to odkręcać, Chyba że do władzy dojdą Ci co kręcą małym człowieczkiem. Wtedy bardzo się boję o przyszłośc mojego kraju. Ale tak to jest gdy rodacy nie utoższamiają się ze swoim krajem jego wartościami,tradycją. Rozumiem że niektórzy chcą być Europejczykami ale nie rozumiem że zapomnieli o tym że są nimi czy tego chcą czy nie bo Polska leży w środku Europy!
No cóż następne wybory następna porażka patriotów! Tak już musi być gdy wykształciuchy po podstawówce z dużych bo do 2 tys. mieszkańców metropolii pójdą głosować na tych których wskazała im jedyna słuszna TV N i jedynie słuszna Gazeta W.
Tusk.
18 Lutego, 2011 - 16:40
Myślę, że to nie on. To ktoś kto, według samego tuska, przestawia wajchy.Jego nie ma - jest ken od barbie albo zwykła znana od stuleci marionetka.Jeśli ma uczucia to raczej politycznego cyborga. Cyborga, powtarzam, bo ludzie byli pod Krzyżem Smoleńskim a on i gajowy i jeszcze paru, byli "tam gdzie stało ZOMO".
W TAKICH CHWILACH.
NO NIECH KTOŚ ZAPRZECZY,ZE TO NIE POLITYCZNE CYBORGI A LUDZIE!
NO NIECH ZAPRZECZY!
roseman, dobrze napisane,dużo spieprzył i jeszcze zpiepszy,
18 Lutego, 2011 - 21:54
ja słońcu peru nie wierzę,jak każdemu rudemu, a najgorsze w tym, że partia zgody podzieliła naród, ale tym działaniu jest metoda tak jak i z krzyżem na Krakowskim Przedmieściu, aby walterownia i inne media miała używanie, a nie-rząd nic nie robi....10
Marika
"Czemu...."? odpowiem cytatem J.E.KARDYNAŁA WYSZYŃSKIEGO
19 Lutego, 2011 - 00:18
"Człowiek, specjalizuje się i doskonali przez konkretną
pracę. Ludzie, którzy nie spełniają konkretniego zadania
- zniekształcają sie i karleją."
Pozdrawiam.