Titanic's Orchestra
Jest coś doprawdy upiornego w corocznym graniu Orkiestry na polskim Titaniku. Jest coś, co powoduje, że im głośniej gra ta Orkiestra, bez względu na koniunkturę polityczną i im więcej rządów pląsa do jej przygrywek, tym gorzej się czuję.
W serwisach informacyjnych przez cały dzień podawane są informacje o ilości zebranych pieniędzy i o szczytnych celach, na które te pieniądze mają być przeznaczane, zaś następnym newsem jest relacja o strajkach lekarzy i/lub pielęgniarek oraz o finansowych problemach takich czy innych szpitali. Czy potrzebny jest lepszy komentarz?
Mam lepszy. W sobotę, gdy "rozgrzewano już masy" do powszechnej, wprost histerycznej zbiórki, bez echa przeszedł wczesnopopołudniowy wywiad w radiowej Jedynce z prof. D. Perek z Centrum Zdrowia Dziecka, szefowej tamtejszej Kliniki Onkologii, która, opowiadając o konieczności wczesnego diagnozowania chorób nowotworowych u dzieci, przyznała jednocześnie, że obecny rząd zmniejszył o 50% nakłady finansowe na leczenie nowotworów u dzieci. Zresztą w niedzielę, gdy także powtarzano ten wywiad już tej ostatniej informacji nie było. No bo po co miałby się ktoś irytować, kiedy czas na święto właśnie? Wielkie, jeśli nie największe święto hipokryzji w republice bananowej zwanej III RP.
Powiem, żeby było jasne. Ja nawet nie mam pretensji do Owsiaka, że w taki a nie inny sposób zapewnia sobie gwiazdorską sławę i zarabia pieniądze na swoją fundację. Nie mam pretensji o to, że ze zbiórki finansowany jest festiwal rockowy dla młodzieży. Chyba zresztą ludzie składający datki mają tego świadomość (?). Nie mam pretensji nawet do wolontariuszy, którzy jakoś obierają sobie miejsca akurat pod kościołami na zbieranie pieniędzy – mimo że akcja nie ma nic wspólnego z działalnością duszpasterską, nie jest organizowana przez organizację kościelną i mimo że sam Owsiak ma jednoznaczny stosunek do nauki Chrystusa i kapłanów katolickich.
Mógłbym mieć pretensje do tych macherów od mediów (zwł. publicznych), co wciskają nam kit o bezinteresowności, jednocześnie pieniądze publiczne, dzięki którym te media istnieją, przeznaczając na całodobową promocję czyjejś prywatnej akcji, ale przecież w Polsce i tak wydawanie pieniędzy publicznych lekką ręką to norma, a nie wyjątek. Mógłbym się też zżymać na to, że gigantyczne koszty tej imprezy są niewspółmierne do uzyskanych zysków. Nie obchodzi mnie już nawet cała ta bałamutna propaganda wokół Owsiakowej akcji, stawiająca pod murem każdego, kto ośmieli się wyrazić jakikolwiek protest przeciwko całej tej monstrualnej hipokryzji z politycznym podtekstem w tle. Pamiętam zresztą, jak po którymś zwycięstwie komunistów po 1989 r. Olejnikowa spytała Owsiaka w radiu w jakimś nocnym programie na żywo - co on na to, a on odrzekł, że dla niego Polską mogą rządzić nawet Marsjanie, byleby on mógł robić swoją coroczną akcję (Borowski etc. łazili potem z serduszkami w klapach ministerialnych garniturów). I faktycznie, czy komukolwiek udało się „przeciwstawić” Owsiakowi? Nawiasem mówiąc, gdy obecnie padło hasło ze strony MSWiA, że zbiórka zostanie skontrolowana, to Owsiak odpowiedział, że on nie kontroluje finansów rządu. To dopiero tupet wykazało MSWiA.
Jedyną pretensję mam do tych cepów, którzy bez ustanku tłuką ludziom do głów, jacy to Polacy są fajni i jak wielkodusznie potrafią wspierać wielką ogólnonarodową sprawę. Jeśli bowiem Polaków „na tyle stać” (Owsiak skomentował nawet, że nasi rodacy udowodnili tym razem, jak potrafią się zachować „w kryzysie”), to po jaką cholerę ma istnieć całe ministerstwo zdrowia, NFZ-y, ZUS i przymus ubezpieczenia? Po jaką cholerę – jeśli sami, zwykli, zabiegani i ciężko tyrający obywatele są w stanie w ciągu jednego dnia sypnąć tak wielkim groszem na zbożny cel? Jeśliby administracja państwowa, biurokracja taka i owaka, eurokracja i WSI-okracja odpieprzyła się raz na zawsze od naszych pieniędzy, to jestem w stu procentach pewien, że stać nas byłoby na dużo, dużo więcej. Nie takie kupilibyśmy maszyny, nie takie zbudowali kliniki i nie takie byłyby warunki w szpitalach, jakie są obecnie. Tak, tylko, kto wtedy tym całym polskim bałaganem by dyrygował? Kto by przemawiał do tłumów? Kto by morze głów uciszał?
Dlatego niech Titanic tonie, a Orkiestra niech gra dalej, by wszystkim hipokrytom żyło się lepiej.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1399 odsłon
Komentarze
2 sprawy
13 Stycznia, 2009 - 01:28
1. Chyba nie sądzisz, że normalny człowiek, który chce zebrać grosz w niedzielę odpuścił by kościoły bez względu na własne poglądy. To zwykła marketingowa technika, którą akurat rozumiem
2. "Jedyną pretensję mam do tych cepów, którzy bez ustanku tłuką ludziom do głów, jacy to Polacy są fajni i jak wielkodusznie potrafią wspierać wielką ogólnonarodową sprawę." Ano gdyby ktoś się pokusił o zestawienie ile rocznie na różne akcje i pomoce społeczne przeznacza przeciętny Amerykanin, Anglik, Francuz czy Niemiec bez tego wielkiego "halo", to mogłoby się namacalnie okazać, że WOŚP jest jedynie okresowym usprawiedliwieniem codziennej polskiej znieczulicy obywatelskiej. Mówią o tym z resztą organizacje pozarządowe, ale tylko w radiu publicznym, które akurat łaskawie nam rządzący chcą zlikwidować (nie byłabym maniaczką gdybym o tym nie wspomniała).
Pozdrawiam