Mocarstwa przyszłości
Cztery dni temu [19.01.2022] w "Gazecie Polskiej Codziennie" oraz w portalu Niezalezna.pl ukazał się artykuł Bartosza Bartczaka "Koniec pax americana, czyli świat pięciu mocarstw" {TUTAJ (link is external)}. Dzień później w tym samym portalu pojawił się tekst Bartosza Bartczaka "To nie jest czas dla starych mocarstw" {TUTAJ (link is external)}. W pierwszej z tych dwóch publikacji autor stwierdza m.in.:
"Obecna sytuacja na świecie jest podobna do sytuacji z przełomu XVII i XVIII w. w Europie jeszcze z jednego powodu. Wtedy nie mieliśmy do czynienia z jedną wielką wojną, ale z szeregiem mniej lub bardziej lokalnych wojen, pozornie niepowiązanych ze sobą. We wszystkich jednak wojnach przełomu XVII i XVIII w. chodziło o jedno – zmianę pozycji geopolitycznej w momencie kruszenia się starego ładu. Tamte czasy pozbawiły statusu mocarstwowego kilka państw, innym zaś pozwoliły go uzyskać. (...) Pozycję wielkich mocarstw straciły Szwecja, Hiszpania, Turcja czy Holandia. Wiele z tych państw potrafiło jeszcze przez wiele dziesięcioleci brać czynny udział w polityce europejskiej, ale już nigdy nie były potęgami ofensywnymi, decydującymi o porządku świata. Tak może być dzisiaj z Rosją i Niemcami. Rosja niczym Szwecja Karola XII prowadzi agresywną politykę zagraniczną, ale może to być jej ostatnia ofensywa. Kiedy Moskwa dostanie w końcu silny cios, nie pozbiera się już nigdy. Może pozostanie jeszcze w miarę silnym krajem, ale z grona mocarstw światowych wypadnie. Podobnie Niemcy. Dziś panują nad Europą za pomocą Unii Europejskiej, ale nie są w stanie utrzymać swojego imperium.
Współczesny świat zmierza do podobnego układu sił, z pięcioma największymi mocarstwami. Jednym z nich będą z pewnością Stany Zjednoczone. Chociaż stracą one pozycję hegemona światowego, wciąż pozostaną dzięki sile gospodarki i kultury najsilniejszym graczem na świecie. Drugim będą z pewnością Chiny, dzisiejszy pretendent do rywalizacji o pierwsze miejsce z Ameryką. Pekin nie będzie w stanie zniszczyć USA ani przejąć hegemonii nad światem, ale z pewnością stanie się jednym z decydujących mocarstw. Trzecim kandydatem do światowej piątki są Indie – trzecia gospodarka świata, nuklearne mocarstwo o największej liczbie ludności na świecie, przeciwwaga dla Chin w Azji. Czwarte mocarstwo będzie się pewnie wywodzić ze świata islamu. (...) Do USA, Chin, Indii oraz mocarstwa islamskiego może dołączyć jeszcze jedna – piąta siła. (...) Tym mocarstwem będzie zjednoczona Europa Środkowo-Wschodnia, czyli 20 krajów między Adriatykiem, Bałtykiem i Morzem Czarnym, które stworzą własną unię, wolną od ideologicznych szaleństw płynących czy to z Moskwy, czy z Brukseli/Berlina. Nie mając przeszłości imperialnej, to superpaństwo będzie wolne od problemów z agresywną postawą imigranckich mniejszości. Będzie więc najważniejszym przetrwalnikiem europejskich, chrześcijańskich wartości, które doprowadziły narody Europy do sukcesu cywilizacyjnego.".
W swoim drugim tekście Bartczak kontynuuje tę myśl, pisząc:
"Okres przemian geopolitycznych, z jakim mamy do czynienia obecnie, jest doskonałym czasem dla nowych mocarstw i fatalnym dla starych. Bez względu na wynik rywalizacji USA–Chiny źle na nim wyjdą stare mocarstwa, Rosja i Niemcy. Tak jak źle na II wojnie światowej wyszły stare imperia, francuskie i brytyjskie (nawet mimo zwycięskiej wojny w przypadku tego drugiego).
Sytuację możemy wykorzystać właśnie my. Wstrząsy w Unii Europejskiej pomogłyby w integracji Trójmorza. Przecież jego mieszkańcy będą potrzebowali alternatywy dla coraz gorszej integracji europejskiej. Napięcie na linii Mińsk i Kijów kontra Moskwa możemy przekuć na własną korzyść, zajmując nad Dnieprem miejsce Rosjan w roli inwestorów i promotorów kultury. To dla nas najlepsza okazja od wieków na zbudowanie mocarstwa.".
Ja osobiście wątpię, czy Międzymorze będzie mogło stać się mocarstwem. Problem tkwi w demografii. Wszystkie kraje tego obszaru wyludniają się w szybkim tempie, a ludzie z nich uciekają. Demografia jest zmorą dla Rosji, a wkrótce stanie się nią i dla Chin. W lepszej sytuacji pod tym względem są Stany Zjednoczone. Postulowanym przez autora mocarstwem islamskim będzie prawdopodobnie Turcja, prężna demograficznie i wyznająca islam sunnicki [a nie szyicki jak Iran]. Może wzrosnąć rola Ameryki Łacińskiej - w szczególność Brazylii. Coś nowego może pojawić się w zaniedbywanej Afryce.
Trudno jest tu "wróżyć z fusów". Pożyjemy - zobaczymy.
Moje notki z okresy 12.o5.2020 - 3.09.2021 można znaleźć {TUTAJ}.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 134 odsłony
Komentarze
@Autorka
23 Stycznia, 2022 - 19:58
Dzięki za zwrócenie uwagi na te dwa ciekawe teksty.
o 10 IV inaczej
Ech, naiwne marzenia Bartosza. Ech naiwne
25 Stycznia, 2022 - 11:13
Choć broni się człowiek, pisząc "powinniśmy". To słowo klucz. Wszyscy wiemy, co powinniśmy, ale nasze władze nigdy tego "powinniśmy" nie uczynią.
Tyle w temacie Polski.
Co do mocarstw, to już facet odleciał. Porównania historyczne niby OK. Co prawda zapomniał napisać, że wiek XVIII to też upadek mocarstwa o nazwie Rzeczpospolita Obojga Narodów.
Na gruzach Rzeczpospolitej powstała potęga Prus, a Rosja stała się europejskim hegemonem - żandarmem Europy.
Jeśli chodzi o dzisiejsze potęgi świata, to wyraźnie widać, że Chiny są najważniejsze w Eurazji. Np. Biden i amerykańscy dyplomaci ganiają po europejskich stolicach, grożą, straszą, proszą.... i nic.
Tymczasem Chińczyk raz szepnie i już wszyscy na baczność stoją.
Los Ukrainy nie zależy od Brytyjczyków i Amerykanów, lecz od Chińczyków.
Jeśli Chiny uznają, ze w czasie olimpiady ma być spokój, to Putin żadnej ofensywy nie zrobi - będzie płakał, bo przecież właśnie o to chodzi, by wojenkę walnąć w czasie, gdy świat patrzy na jakieś wielkie wydarzenie - a tu Chińczyk powie: NIE i Putin spocony poczeka...
Pytanie: Czy się doczeka ? Bo Chińczyk potrzebuje spokoju na Jedwabnym Szlaku. Pociągi nie będą jechać wśród bomb.
Wracając do Bartosza.
Indie i Brazylia to śpiew dalekiej przyszłości. Trójmorze to fantazje. Afryka ? To kpina. Obecnie będzie podział na Chiny w Eurazji i USA w Amerykach i na oceanach.
UK i Francja przestały się liczyć.
Niemcy i Rosja pozostaną potęgami lokalnymi na półwyspie zwanym Europą i będą sobie dzielić strefy wpływów, ale tak grzecznie, by Chińczyków nie zdenerwować.