Polska ma gigantyczne długi

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Blog

Ludzie dzielą się przede wszystkim na mądrych i głupich (jak mawiał Kaźmirz Pawlak w "Samych swoich"), zaś biorąc pod uwagę inne kategorie także m.in. na tych, którzy śledzą wydarzenia polityczne, chodzą na wybory, uczestniczą w różnych inicjatywach społecznych i politycznych, słowem - myślą i wyciągają (takie czy inne) wnioski. A więc obchodzi ich własne państwo.

Drugą grupę stanowią ci, którzy wyrażają się o tej pierwszej z pewną dezynwolturą twierdząc, że polityka jest "brudna" i w żadnym razie ich nie interesuje, bo... najważniejsza jest GOSPODARKA!

Istotnie, to dziedzina, która powinna interesować wszystkich, ponieważ jej stan decyduje o naszym bycie materialnym, o naszej kieszeni. Sęk w tym, że obie  sprawy są ze sobą nierozerwalnie związane, czego nie chcą zauważyć apolityczni obywatele. Tak się składa, że to właśnie wyborcy PO w swojej znakomitej większości posługują się argumentem "wyższości" gospodarki nad polityką.

Jaką miarą mierzą sukcesy swojego ukochanego premiera Tuska Donalda? Polityczną? Nie, bo przecież "polityka jest brudna", i to "brudna" przez PiS (co im wtłacza codziennie do głów ulubiona gazeta, ulubione TOKujące radio, ulubiona stacja TV z ulubionym szkłem). Pozostaje więc argument gospodarki, a tutaj - cisza, kompletny brak informacji. To znaczy, informacja jest taka oto, że "jest pięknie, jest normalnie" i takie tam opium dla mas.

Ale pięknie niestety nie jest. Jest paskudnie, o czym świadczy poniższa nota, opublikowana ledwie po wyborach i skrzętnie przemilczana przez "niezależne" media.

Zaprawdę, włos jeży się na głowie!

 

NBP: Polska ma gigantyczne długi

 Zadłużenie sięgające 644 miliardów złotych to oficjalne rządowe dane. Jednak ekspert NBP rozwiewa złudzenia. Polski dług sięga kilkuset procent PKB, państwo pożyczyło więc, na nasz koszt, biliony złotych. A to oznacza, że jest znacznie gorzej niż w Grecji czy Hiszpanii. 

 Całkowite zadłużenie Polski przekracza 220 proc. Produktu Krajowego Brutto, uważa Janusz Jabłonowski z NBP, na którego powołuje się "Puls Biznesu" i wynosi trzy biliony złotych. Oficjalnie zadłużenie skarbu państwa wynosiło w kwietniu ponad 644 mld zł. To ok. 17 tys. zł na przeciętnego Polaka i około połowy polskiego PKB. Tymczasem według Janusza Jabłonowskiego z departamentu statystyki Narodowego Banku Polskiego rzeczywistość jest dalece bardziej ponura: do jawnego powinniśmy doliczyć dług ukryty, sięgający 180 proc. PKB. Dług ukryty to m.in. zaległe płatności w ochronie zdrowia, a także np. system rentowy, w którym obniżono składkę i nie ma zależności między wpłaconymi składkami a otrzymywanymi świadczeniami. Jabłonowski przyznaje wprawdzie, że jego obliczenia obarczone są "jakimś warunkowym ryzykiem", ale podstawowy wniosek pozostaje jeden: na dłuższą metę finanse publiczne są niestabilne.Jeśli przyjąć, że w tym roku wartość polskiego PKB wzrośnie do 1,35 bln zł i że całkowity dług publiczny przekroczy 3 bln zł, to łatwo obliczyć, że statystyczny Polak jest już zadłużony na ok. 80 tys zł, czyli na wysokość swoich dwuletnich zarobków.

http://gospodarka.dziennik.pl/news/artykuly/295045,nbp-polska-ma-gigantyczne-dlugi.html

ps. Tylko, czy ktokolwiek z oświeconych wyborców PO miałby ochotę i siły to wszystko przetrawić? Jaką nagrodą obdarzyłby brytyjskiego ministra polskich finansów Mr J. Rostowskiego za jego kreatywną politykę finansową?

 No i co by wtedy taki statystyczny wyborca PO powiedział na temat "cudów" i "sukcesów" rządu Tuska Donalda?

Brak głosów

Komentarze

Może właśnie to jest przyczyną programowego przemilczania sytuacji ekonomicznej w CAŁEJ jewropie?
Bo pokątne rzezimieszki liczą na wyjazd z Polski, długi pozostawiwszy za sobą?
I informacja o rzeczywistym stanie gospodarek innych krajów członkowskich jewropy, mogłaby ich z tego błogostanu przedwcześnie obudzić?
Pozdrawiam myślących.

Vote up!
0
Vote down!
0
#73998

Informacja o tragicznej sytuacji naszej gospodarki nie stanie się raczej "niusem" w TVN-nie, bo zaburzyłaby dobre samopoczucie wyborców PO, a przed nami przecież wybory samorządowe i parlamentarne, znacznie ważniejsze od prezydenckich.
O poparcie trzeba dbać nieustannie i usłużne media robią co mogą, aby odwrócić uwagę od spraw, które mogłyby zaszkodzić PO. Niestety, skutecznie.

Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0

Ursa Minor

#74248

Bardzo zaciekawił mnie powyższy tekst, więc postanowiłem zweryfikować podane tu informacje. Doszedłem do wniosku, że dług istotnie bardzo się zwiększył, ale porównywanie Polski do Grecji jest w mojej opinii chybione. Nie tylko my posiadamy dług ukryty, a pokazuje to poniższy wykres:

http://blogi.ifin24.pl/trystero/2010/02/21/%E2%80%98prawdziwy%E2%80%99-dlug-polski-208-czy-1550-pkb/

Vote up!
0
Vote down!
0
#74045

Dziękuję za ten merytoryczny link.
To prawda, nie tylko my stoimy na krawędzi przepaści, ale w krajach o ugruntowanych demokracjach, które wypracowały sobie i przestrzegają w znacznie większym stopniu norm prawnych istnieją pewne zabezpieczenia przed sytuacjami granicznymi.
W Polsce przez z górą 20 lat nie dorobiliśmy się takich mechanizmów, a jeśli w ogóle istnieją jakieś tego rodzaju instytucje, to zapewne pełnią rolę li tylko reprezentacyjną (co oczywiście nie przeszkadza pobierać ich przedstawicielom sowitych apanaży za pełnione funkcje, pochodzących z kieszeni nas wszystkich). I to jest prawdziwy ból naszego kraju, że nie mogliśmy w przeszłej sytuacji, nie możemy też w obecnej - niczego zmienić.

Dlatego sądzę, że okoliczności są znacznie bardziej dramatyczne, a finanse w ogromnym debecie. Zatem pocieszenie z niezasłużonym porównaniem Polski do Grecji jest raczej słabiutkie.

Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0

Ursa Minor

#74251

Ciekawe co Tusk obieca lichwiarskiej międzynarodówce w zamian za umorzenie długów...

Vote up!
0
Vote down!
0
#74048

Tusk Donald nic nie może obiecać, bo co on może? Najwyżej dalszą uległość i podległość.

Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0

Ursa Minor

#74079

http://wiadomosci.onet.pl/2201854,11,tusk_wystepuje__ale_nie_w_tej_roli__o_jakiej_marzylem,item.html

Vote up!
0
Vote down!
0

Remek

#74077

Tusk Donald jak Gierek. Podobna retoryka, z tą różnicą, że tamten dopieszczał Śląsk, a ten hołubi Pomorze.

Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0

Ursa Minor

#74081

Dziwi mnie że nie zauważyłeś podstawowej różnicy. W "epoce" Gierka powstało wiele zakładów pracy, rozwijał się export, wybudowano infrastrukturę komunikacyjną ( o mieszkaniach dla ludzi nie wspomnę).
Tusk natomiast z kolesiami z KLD. UW i LSD zajmowali się i zajmują jedynie rozkradaniem tego majątku i zaciąganiem długów.
Pokaż choć jeden stricte polski zakład który dzięki niemu by wybudowano. Przy całej awersji do poprzedniego systemu trzeba przyznać że o ile Gierka można by nazwać "budowniczym" Polski to Tusk i consorses zasługują jedynie na miano "dezintegrator" Polski.
Dlatego porównywanie obu tych ludzi ze stwierdzeniem o ich podobieństwie jest bezpodstawne i krzywdzące dla Gierka
W. red

Vote up!
0
Vote down!
0

W. red

#74090

Różnic jest sporo oczywiście. Podstawowa to taka, że teraz mamy trochę inne czasy, np. jesteśmy w Unii, który to fakt zaowocował niemal całkowitym otwarciem dla nas granic Europy. Są oczywiście plusy i minusy, zważywszy na różne płaszczyzny życiowe (gospodarcze, polityczne, obyczajowe), ale tego wątku nie będziemy chyba bardziej rozwijać?
Gierek, który młodość spędził we Francji i Belgii znał Zachód i jego mechanizmy (kapitalizm), choć sam był zaangażowanym komunistą. Na swój sposób chciał otworzyć nasze granice tak szeroko, na ile się da - i to należy mu zapisać in plus.
Piszesz : "W "epoce" Gierka powstało wiele zakładów pracy, rozwijał się export, wybudowano infrastrukturę komunikacyjną (o mieszkaniach dla ludzi nie wspomnę)". Tak, rozwijał gospodarkę, ale te jego kosztowne inwestycje spłacały i spłacają całe pokolenia. Gierek "budował" w sposób całkowicie nieskoordynowany z infrastrukturą, a nabrane pożyczki trwonił i topił w korupcji aparatu waaadzy, co pięknie pokazuje choćby Bareja. Owoce tych rządów znamy aż za dobrze; niektórzy z autopsji, większość tylko z filmów i ew. historii.
"Rozwijał export", a brakowało wszystkiego (ale nie na Śląsku dla górników - to nie jest, broń Boże atak na brać górniczą!), bo znakomita większość naszej produkcji wybywała z Polski do wschodniego sąsiada lub bratnich krajów.
Naturalnie, można na jego obronę powiedzieć, że miał wizję wspaniałej, uprzemysłowionej Polski (vide JKaczyński) i z tym się zgodzę, ale sama wizja nie wystarczy ani w komuniźmie, ani w żadnym innym systemie. Trzeba jeszcze samemu być patriotą a nie komunistycznym internacjonalistą, mieć do tego przede wszystkim uczciwych, propaństwowych wykonawców, działać w imię dobra wspólnego, a nie "pod siebie" i na tyle kochać swój kraj (a nie tylko swoją partię), aby w imię tej miłości walczyć o jego suwerenność, zwalczać a nie umacniać obcą agenturę a nawet, kiedy przyjdzie taka potrzeba, ponieść każdą ofiarę dla swojego kraju w imię jego wolności. Trzeba być po prostu i aż - mężem stanu. Czy o I Sekretarzu PZPR, Ewardzie Gierku można to powiedzieć? No, chyba że na bezrybiu i rak ryba...
Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności łagodzące oraz ciągle jeszcze żywe i ważne dla starszego pokolenia sentymenty młodości - od biedy nazwijmy go "budowniczym Polski okresu okupacji sowieckiej".
Uważam jednak, że jeśli się nie posiada predyspozycji, właściwych przymiotów, nie należy zabierać się za rządzenie, a tym bardziej dopuszczać kogoś takiego do władzy (casus Tuska Donalda z jego "brzemieniem polskości" przejdzie na pewno do historii).
Tego zabrakło wtedy i dzisiaj - co do Tuska et consortes zgadzam się w zupełności - i tutaj właśnie tkwi fundamentalne podobieństwo.

Pozdrawiam i polecam się życzliwej pamięci.

Vote up!
0
Vote down!
0

Ursa Minor

#74106

Oczywiście w dużej części masz rację. Zresztą nie gloryfikuję ani nie idealizuje postaci Gierka. Ale to co zrobił dla kraju i ludzi w ówczesnych warunkach było znacząco pozytywne.
Zadłużenie tamtego kresu to już inna bajka, ale niepodważalnym faktem jest że prawie w całości zostało spłacone jeszcze za jego "panowania" a reszta niedługo później.No i przede wszystkim coś pozostało pomimo wielu nietrafionych inwestycji dzięki czemu przez ostatnie dwie dekady było co "prywatyzować". Wyobraź sobie w tej samej sytuacji Tuska z jego zgrają "fachofców". Toż już od dawna bylibyśmy jedną z sąsiedzkich republik z urzędowym językiem rosyjskim. A nasze wojsko od dawna stacjonowało by w Afganistanie z "bratnią pomocą". Pomimo wszystkich braków Gierka trzeba powiedzieć jasno. Nigdy z nie okazał się zdrajcą swego kraju i narodu. Czego nie można powiedzieć o Tusku i to jest fundamentalna różnica. Dlatego podtrzymuję swoje stanowisko.

pozdrawiam

W. red

Vote up!
0
Vote down!
0

W. red

#74119

@w.red.

Vote up!
0
Vote down!
0

Ursa Minor

#74146

"Zadłużenie tamtego kresu to już inna bajka, ale niepodważalnym faktem jest że prawie w całości zostało spłacone jeszcze za jego "panowania" a reszta niedługo później." Z tym zadłużeniem, to chyba jednak mocno przesadziłeś

Przecież z długami PRL-u (głównie gierkowskimi) borykaliśmy się do 2009 r., plus oczywiście to, co później przybyło. To już o "człowieku honoru", gen. Jaruzelskim Wojciechu można powiedzieć tyle, że po szaleństwach kredytowych sekretarza Gierka musiał zacząć "oszczędzać", bo tak było fatalnie (co oczywiście nie przeszkodziło mu w '80 roku znów posyłać pociągów z naszymi towarami na olimpiadę do Moskwy, choć u nas bieda aż piszczała a kolejki wydłużały się niebotycznie). "No i przede wszystkim coś pozostało pomimo wielu nietrafionych inwestycji...". Wybacz, ale to kiepski argument. Zawsze wszak "coś" zostaje, po trafionych inwestycjach - na pewno znacznie więcej niż po nietrafionych, bo te nietrafione bywają w tak opłakanym stanie, że nawet nie opłaca się w nie inwestować.
Oczywiście, zgadzam się, że te "prywatyzacje" w wykonaniu postkomuny i kolegów z bratniej partii liberałów-aferałów służyły tylko rozkradaniu majątku, czyli uwłaszczeniu komunistów oraz ich przyjaciół z "opozycji" i o żadnym interesie społecznym nie było mowy. To znaczy, mowa była, ale tylko w formie mydlenia oczu publice.
Ci, którzy nie zrobili nic, aby zapobiec temu horrendalnemu procederowi powinni również obok tamtych złodziei stanąć przed Trybunałem Stanu. Mam na myśli prawdziwy Trybunał Stanu, który sprawiedliwie sądzi czyny przeciwko państwu, a nie tę atrapę kolesiowską, która funkcjonuje po to, aby uwierzytelnić i uprawomocnić działania razwiedki.
Wracając do wątku długów, doskonale pamiętam, że to właśnie Balcerowicz bodaj w '91 r. w rządzie Mazowieckiego zrobił pierwszy publiczny bilans stanu finansów państwowych czym przekonał Polaków do zaciskania pasa i słynnych grabieżczych reform. Na ile on był prawdziwy, trudno ocenić, ale na pewno był zatrważający i mówił przede wszystkim o długach oraz narosłych odsetkach od tych długów wobec Klubu Paryskiego a także innych instytucji zagranicznych.
http://www.rp.pl/artykul/19420,284665_Dlug_Polski_wobec_Klubu_Paryskiego_zostal_splacony.html

Jak wynika z powyższego, dopiero w marcu 2009 r. spłaciliśmy debety z okresu "budowniczego Gierka".
O reszcie nie ma nawet co dywagować, kiedy dziś grozi nam deficytowa brzytwa, która wyjątkowo ostro może ciąć główne arterie naszej gospodarki. I w bardzo szybki sposób wykrwawić Polskę.
Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0

Ursa Minor

#74154

Ech... i znowu pozwalam sobie zaoponować. Bo jak piszesz :
"..O reszcie nie ma nawet co dywagować, kiedy dziś grozi nam deficytowa brzytwa.." Otóż uważam że ta "reszta" jest tu niezmiernie istotna. Bo w zasadzie determinuje sposób rozpatrywania tego problemu i działania które należałoby przedsięwziąć. Co więcej, to właśnie ona powoduje czy taka lub inna reakcja np. na problem zadłużenia jest sensowna czy nie. Jaki sens bowiem miałaby praca ze szczątkowym za nią wynagrodzeniem i zmuszanie siebie oraz innych do wyrzeczeń by np. stworzyć fundusz ze środkami na taki czy inny istotny cel. Mając wręcz pewność że ten cel nie zostanie osiągnięty lub tylko cząstkowo a zgromadzone fundusze powstałe z wysiłku wielu ludzi zostaną sprzeniewierzone i rozkradzione przez "reprezentantów" którym owo zadanie zostało powierzone. Odpowiedź jest oczywista dla każdego. Żaden.
Jeżeli jeszcze dołożymy do tego pewność, że nim spłacimy jedne długi w naszym imieniu zostaną zaciągnięte nowe na poczet spłaty starego zadłużenia i odsetek oraz odsetek od odsetek to nie trudno przewidzieć konsekwencje. Spirala zadłużenia i wszelkie wynikające z tego "przyjemności".
Stąd też nader istotna jest kwestia komu powierzamy władzę i pieczę nad naszymi interesami i życiem. I czy obdarzamy tego kogoś na tyle zaufaniem by mu powierzyć działanie w naszym imieniu. Ot mały przykład, który moim zdaniem z owej "reszty" czyni jedno z wielu istotnych pytań.
Zdolność do spłaty zadłużenia jest prostą kwestią. Bo albo masz majątek zdolny swą wartością zabezpieczyć spłatę, albo posiadasz dochody które w perspektywie czasu na który został Ci udzielony kredyt to umożliwią. W naszym przypadku
nie spełniamy żadnego z tych kryteriów. Bo nie tylko że nie posiadamy już wypracowanego majątku narodowego (rozkradzionego "na bezczela"). Ale też nie mamy najmniejszych szans na wygenerowanie środków z posiadanych (jeszcze) nielicznych zakładów przemysłowych i handlu czy usług z którego zyski wyprowadzane są z kraju skutecznie przez obcy kapitał. Czyli de facto pozostają nam dochody z opodatkowania przemysłu i handlu plus z opodatkowania obywateli. I nic więcej. Ale i tu jest małe "ale". Otóż większość liczących się zakładów przemysłowych, sieci handlowych, banków itp już jest w rękach obcego kapitału (konsorcjów, korporacji etc). Które są zainteresowane jak najmniejszym kosztem wynikającym z opodatkowania oraz z kosztów pracy. Wobec czego spodziewać się można że wpływy z ich działalności nie będą oszołamiające. A i dochody pracowników będą skutecznie obniżane, wiec siłą rzeczy i wpływy z podatków będą mizerne. Małe i średnie przedsiębiorstwa i "rodzinne zakłady" (dzięki którym w istocie oparliśmy się pierwszej fali kryzysu) nie są i nie będą w stanie sprostać Azjatyckiej (w większości) konkurencji. I one "utorują" drogę do upadłości tym "większym", które albo jeszcze obetną wynagrodzenia i wyegzekwują od rządzących zmniejszenie opodatkowania. Albo przeniosą się do krajów w których koszty utrzymania są dużo niższe przez co i koszty pracy są mniejsze. A widząc "tryndy" światowe które nadal preferują inwestycje w tych krajach (pomimo oczywistej bezsensowności kontynuowania takiej polityki) trudno się temu nie dziwić.
Zatem skoro dla mnie mało kumatego "młotka" jest to oczywiste to z pewnością dla tych bardziej rozgarniętych i w pełni profesjonalnych tuzów gospodarczych powinno to być oczywiste jeszcze bardziej. Ale, albo nie jest. Albo ktoś tu "rżnie głupa". Ja obstawiam to drugie. Pytanie tylko dlaczego? I tu moim zdaniem odpowiedzi należałoby szukać w strukturach właścicielskich "wielkich korporacji", ich zamierzeniach względem światowej gospodarki i w planach "nowego porządku świata". Gdzie przyszłość, miejsce wielu społeczeństw i status ludzi wydaje się być jasno określone.
Inna już sprawa czy to się komukolwiek z nic później spodoba. I doskonale się tu wpisuje tolerowanie rozbijania światowej gospodarki przez wirtualny pusty pieniądz. Tworzący wirtualne stale powiększające się zadłużenie wszystkich nieomal krajów świata. Na spłatę którego żaden z nich nie ma szans.
I na koniec. Sugerowanie, że Polacy zaakceptowali konieczność "reform" Balcerowicza jest moim zdaniem mocno ryzykowne. Bo dla dużej części z nich to był jawny przekręt w majestacie "prawa". Gdzie wiele prosperujących zakładów wraz z intratnymi rynkami zbytu poszło za grosze "pod młotek". A jeszcze więcej doprowadzono celowo do upadłości by wykazać ich "nieprzydatność" oraz po kawałeczku opylić co lepsze kąski w porcjach możliwych do "przełknięcia".
Tak, że i ów "bilans" na który się powołujesz moim zdaniem sporządzony został na tej samej zasadzie co obecnie rozliczne "sondaże".
Wybacz, że przydługo i na pewno niezbyt dokładnie. Ale to tematy, których obszerność zapewniłaby "doktoraty i magisterki" w wielu uczelniach i to na kilka roczników.

pozdrawiam
W. red

Vote up!
0
Vote down!
0

W. red

#74203

Ale co do Gierka i jego długów,  to chyba Cię jednak przekonałam?

"Sugerowanie, że Polacy zaakceptowali konieczność "reform" Balcerowicza jest moim zdaniem mocno ryzykowne".

Masz rację, to był skrót myślowy, a więc brak precyzji z mojej strony zemścił się, a Ty go zgrabnie wychwyciłeś. Con gratulations

 Chodziło mi o to, że już wtedy propaganda działała całkiem sprawnie, a usłużne media donosiły tylko o tym, co było korzystne dla kolesiostwa, przemilczając całkowicie skandaliczne operacje na żywym ciele szarych obywateli. Gdyby powiedziały prawdę, wtedy ludzie pewnie by się zburzyli jak pospolite ruszenie w obronie swoich i innych miejsc pracy, może byłby kolejny "Sierpień", a z "reform Balcerowicza" byłyby z pewnością nici.

 "Prywatyzowano" zatem na lewo i prawo, bo atmosfera i dezorientacja społeczeństwa sprzyjała temu. Nowa władza ze starą tworzyła mafijne spółki-córki, które w sposób perfidny i planowy niszczyły naszą gospodarkę. Fabryki upadały, ludzie z dnia na dzień tracili pracę, ale cenzura medialna działała tak skutecznie, że owe fakty nie miały szans przedostać sie do opinii publicznej. Z ulubionej gazety wykształciuchów sączyła się jedyna słuszna linia młodej waaadzy, TVP opanowane przez starych i nowych z równie dobrym rezultatem motało rzesze oglądaczy.

Dlatego ludzie zmęczeni PRL-em, chcący w końcu spokoju, kolorowego stylu życia, czyli zachodniej "normalności", których nie dotknął dramat utraty pracy, dramat pogrzebanych perspektyw życiowych, żyli sobie w swoim świecie, bezwolnie chłonąc propagandę. No i oczywiście rezultat jest taki, że nowe pokolenie wychowane na GW zorientowane jest tylko na odbiór wiadomości z ministerstwa prawdy. Nic innego do nich nie dociera.

"Tak, że i ów "bilans" na który się powołujesz moim zdaniem sporządzony został na tej samej zasadzie co obecnie rozliczne "sondaże".

Tu się nie upieram, że wiem wszystko najlepiej, nie jestem ekonomistką. Przychylam się jednak do wersji o długu i bilansie, chocby dlatego, że tą informacją nie epatowano opinii publicznej. A to już jest dla mnie jakiś wyznacznik prawdopodobieństwa.

Co do reszty, masz rację i kłócić się nie będę

Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli.

 

Vote up!
0
Vote down!
0

Ursa Minor

#74271

Przedmiotem sporu było raczej Twoje stwierdzenie o porównywalności szkodliwości rządów ich obu. Sprawa zadłużenia i jego spłaty jest o tyle drugorzędna, że efekty działań tak jednego jak i drugiego możemy oceniać przez pryzmat tego co zrobili lub czego nie zrobili. I tu bezapelacyjnie Gierek jest bezkonkurencyjny. Jak powiedziałem wcześniej Gierek może i nieudolnie ale dla dobra kraju i ludzi coś zrobił. Tymczasem ten drugi i jego ugrupowanie nie dość że wprost przeciwnie, ale z pełną premedytacją dążą do wymazania Polski z map świata. Jak i jej historii ze świadomości Polaków. I to jest główny powód dla którego moja reakcja na Twoje porównanie była taka a nie inna.

pozdrawiam i również życzę miłej niedzieli :)
W. red

Vote up!
0
Vote down!
0

W. red

#74282

Dziwne to moje porównanie-ale mówiono mi,że chcąc coś zbudować należy zacząć od podstaw.Podobnie z budowaniem teorji o odpowiedzialności za stan finansów państwa.Nie jestem amatorem POklasków ale wydaje mi się,że akurat tak się składa iż przedstawiciele wszystkich obecnych partii parlamentarnych są w równej mierze odpowiedzialni za stan finansów państwa.Należały również powiedzieć czy i jaka część długu to inwestycje.Proszę się rozejżeć wokoło-ile i na ile inne państwa są zadłużone.Obarczanie jednej partii za przewiny które nie do końca są jasne wydaje mi się politykowaniem.

Vote up!
0
Vote down!
0
#183637