Fabryka prezentów, czyli podarek mikołajkowy dla Free Your Minda, Toyaha i innych blogerów

A czerwonych pełno wszędzie, jakby ich dalej jakaś tłocznia na świat wydawała.
Free Your Mind
A nad tym całym cyrkiem, patronat sprawował właśnie Marek Goliszewski
Toyah

Dziennikarz: Zbliżają się chyba najcieplejsze święta w roku – Gwiazdka, a z nimi, jak co roku, przyjdzie Mikołaj z workiem prezentów. Dlatego dziś postanowiliśmy odwiedzić jedną z fabryk, która produkuje prezenty pod tradycyjną choinkę. Po fabryce oprowadzi nas dyrektor zakładu im. Dziadka Mroza pan Marek Goliszewski.
Marek Goliszewski: Zapraszam. Najpierw odwiedzimy tłocznię najprostszych wyrobów. O właśnie tutaj wytwarzane są Kaczmarki. Dla bardziej wybrednych klientów możemy wytworzyć tzw. Kaczmarka samotrzeciego, tj. z dodatkiem Kornatowskiego i Netzla.
Dz.: O faktycznie, spod formy właśnie wyrósł Kaczmarek samotrzeci z Kornatowskim i Netlzem. Ale przejdźmy może dalej.
MG: Tak, tak…. Zapraszam. Teraz przechodzimy do tej części zakładu, gdzie produkujemy tanie wyroby dla masowego odbiorcy. Tu wytwarzamy Dolniaków, Grupińskich, Grasiów oraz w mniejszych ilościach Grabarczyków, Rostowskich, Klichów oraz Gradów.
Dz.: No faktycznie widać, że to masowa produkcja. Jacyś tacy wszyscy prawie jednakowi, w jednakowych garniturach, koszulach i krawatach, tylko Rostowscy wyróżniają się łysiną, a Grupińscy brodą.
MG: Tak, bo w ramach oszczędności odlewamy ich z jednej matrycy, a dopiero potem nasi malarze i styliści ich charakteryzują i ozdabiają w zależności od zapotrzebowania. Ale zapraszam dalej.
Właśnie znaleźliśmy się w hali, gdzie produkowane są wyroby dla odbiorców z ADHD. Tu wytwarzamy Niesiołowskich, Karpiniuków oraz Palikotów.
Dz.: Oj, oj! Jakiś Niesiołowski mnie opluł, jakiś Karpiniuk kopnął, a jakiś Palikot wytargał za włosy!
MG: Ach, zapomniałem uprzedzić, że w tej hali produkcyjnej obowiązuje wyjątkowa ostrożność. Nie założyliśmy ubrań ochronnych i kasków. Dobrze, że Niesiołowski tylko pana opluł a Karpiniuk kopnął, bo Niesiołowscy bardzo lubią rzucać bluzgami, a Karpiniuki gryźć i drapać. Już szybciutko zamykamy to pomieszczenie i przechodzimy dalej.
O, właśnie wchodzimy do sali, gdzie produkujemy wyroby rozrywkowe.
Dz.: No właśnie widzę. Z taśmy produkcyjnej schodzą Wojewódzcy, Majewscy oraz Daukszewicze, Andrusy i nawet Miecugowy.
MG: Tak. Te nasze produkty cieszą się dużym powodzeniem, dlatego zdecydowaliśmy się na promocję. Każdy klient, który zamówi Wojewódzkiego otrzyma za pół ceny Majewskiego i odwrotnie. Natomiast przy zamówieniu Wojewódzkiego i Majewskiego razem, otrzyma gratis Daukszewicza wraz z Miecugowem. Ale chodźmy dalej.
Teraz wchodzimy do hali, gdzie wytwarzamy produkty dla klientów, którzy mają nieco wyższe wymagania intelektualne.
Dz.: Znaczy się, chciał pan dyrektor powiedzieć dla wykształciuchów.
MG: Tak, dla tzw. wykształciuchów. Tutaj mamy ogromne spektrum wyrobów. Nie ukrywam, że największą popularnością cieszą się Durczoki, Kraśki, Żakowscy i Najsztuby, które produkujemy w dwóch wersjach: z pejsami i bez pejsów. Także duże zamówienia mamy na Stasińskich i Pacewiczów. Z uwagi na małą rozróżnialność tych dwóch postaci wytwarzamy je w parach. Zawsze Stasiński jest z Pacewiczem i odwrotnie.
Dz.: Fuj, fuj, błe…. Czy oni dwaj zawsze muszą być w takiej konfiguracji.
MG: Och, zapomniałem powiedzieć. Ta partia wyrobów jest przeznaczona na eksport do Hiszpanii na specjalne zamówienie premiera Zapatero. Na rynek krajowy przeznaczamy Stasińskiego i Pacewicza trzymających się za ręce.
Dz.: A macie jakieś oferty specjalnie dla kobiet?
MG: Oczywiście! Dla feministek mamy także pełny zestaw produktów. Proszę spojrzeć, są Środy, Paradowskie, Olejniki, Szczuki i Senyszyny. Ostatnio zaczęliśmy je pakować w jednym zestawie, aby klientki nie miały dylematów przy zakupach. Po prostu kupują cały komplet.
Tutaj też, na zamówienie, bo nie cieszą się taką popularnością, wytwarzamy Janickich wspólnie z Władykami. Zamawiając Janickiego z Władyką dodajemy gratis dwa egzemplarze książki „Cień wielkiego brata. Ideologia i praktyka IVRP”.
Dz.: O, a tam w rogu to co się produkuje?
MG: Tam produkujemy wyroby dla nieco starszych klientów. Tam powstają Passenty, Toeplitze, Kuczyńscy i Wołki oraz dla weteranów Bartoszewscy. Ale w sąsiednim pomieszczeniu mamy pełną ofertę dla seniorów. Za ścianą, o niech pan zobaczy, bo to widać przez szybę, powstają Millery, Olekse, Borowscy, Szmajdzińscy, wyjątkowo piękni Cimoszewicze, a także dla osób 70+: Jaruzelscy z Kiszczakami oraz gołe Urbany. No i oczywiście jeden ze sztandarowych wyrobów naszej fabryki − Kwaśniewscy (zawsze w parze On z Nią − Kwaśniewscy). Niech pan popatrzy z jaką gracją Ona trzyma bezę, a On tę butelkę. No po prostu sztuka….
Dz.: A czy dla młodszych odbiorców macie jakąś ofertę?
MG: Oczywiście! Właśnie przechodzimy do hali, gdzie wytwarzamy asortyment dla młodzieży. O proszę popatrzeć: są Tuski w strojach piłkarskich oraz hit ubiegłego sezonu czyli Tuski w peruwiańskich czapeczkach, tu po lewej są Olejniczaki i Napieralskie. Dla nastolatek mamy Sławków Nowaków oraz Tomaszów Lisów w wersji z bakami i bez baków, a dla miłośników filmów Kondratów. Zaś dla młodych intelektualistów Sierakowskich.
Proszę także zauważyć, że dla gospodyń domowych też mamy ofertę. Możemy zaproponować Pitery, Gronkiewicze i Kopacze.
Dz.: A za tymi drzwiami co się wytwarza.
MG: Ach, prosiłbym o wyjątkową uwagę i skupienie. Właśnie wchodzimy do pomieszczenia, gdzie nasi najlepsi specjaliści ręcznie i z wyjątkowym pietyzmem tworzą jedynego w swoim rodzaju, niepowtarzalnego Michnika….
Dz.: No, no… ach… ach… (szeptem) Ale może wyjdźmy na zewnątrz….
* * *
Dz.: No właśnie znajdujemy się na zewnątrz fabryki im. Dziadka Mroza. O, widzę, że macie jakieś duże składy odpadów poprodukcyjnych.
MG: A, tak, zdarzyło się nam, że mimo ogromnych zamówień, wielkiej produkcji i jeszcze większej sprzedaży, nie ze wszystkimi wyrobami trafiliśmy w gusta odbiorców. No i musieliśmy część produkcji przeznaczyć na przemiał. Tam leżą Chlebowskie, Schetyny, Drzewieckie i Szejnfeldy. Nie chcemy ich całościowo utylizować, bo być może okaże się, że będą jeszcze potrzebni.