obłoki o groźnym wyglądzie (dok.)
Dziękuję za miłe komentarze Tych, którym podobają się moje niektóre felietony i bardzo serdecznie Ich pozdrawiam.
Ogarnia mnie czasami zniechęcenie do życia blogowego, i dopiero "jedynka", albo chamski bluzg, niekoniecznie pod moim adresem, przywracają mi ochotę na dalszą samotną wędrówkę po tych manowcach, na które tu niegdyś zabłądziłem.
Miło jest spotykać wówczas innych wędrowców, widzących nad sobą to samo niebo gwiaździste i zmierzających w tę samą stronę.
***
Obłok, w przeciwieństwie do obrazu telewizyjnego, nie jest iluzją; istnieje realnie i ma konkretne, materialne źródło, albo źródła.
Źródłem może być jakiś zbiornik wodny : ocean, staw, czy kałuża, może być kocioł, kociołek albo imbryk, komin (np. wieży chłodniczej czy parowej lokomotywy), ale i ogrodowy grill, watra, nawet fajka, a także dowolny żywy organizm (kto widział kulig, wie o czym mowa) lub mechanizm, wymagający chłodzenia.
Resztę regulują prawa przyrody, nie obowiązujące twórców rzeczywistości telewizyjnej, którzy umieją kreować chmury czy obłoki na miarę aktualnych potrzeb i ze zgoła innych korzystają źródeł, bo mają po temu możliwości.
Wczoraj oglądać można było w TVP Info interesujący pokaz
iluzjonistycznych możliwości tego medium : przekształcenie wirtualnej chmury o groźnym wyglądzie w przyjemny cumulus, a potem vice versa, zademonstrowano na najmodniejszym obecnie przykładzie katolickiego księdza, powszechnie znanego z tego, co o nim (a raczej na niego) donosiły środki masowego przekazu.
Wolę (a prawdę mówiąc uwielbiam) cumulusy, a chmury nie budziły nigdy we mnie takiej grozy jak zapewne powinny, zwłaszcza te wirtualne.
Teraz, kiedy zobaczyłem twarz człowieka zaszczutego we własnej Ojczyźnie przez nędznych pismaków, politycznych hycli, sprostytuowanych biurokratów i całą zgraję podłych tchórzy, zaczyna mnie ogarniać przerażenie.
Czy każdemu już "podejrzeniu", "domniemaniu", "prawdopodobieństwu" albo i "wszczęciu", dotyczącemu obywatela spoza establishmentu, Salonu i mainstreamu, będzie teraz towarzyszyła zmasowana nagonka propagandowa, pozbawiająca czci i wiary człowieka nie osądzonego i nie skazanego, ale pasującego do potrzeb kampanii politycznej
i ideologicznej, rozpętanej przez potężnych wrogów naszej wiary, naszej wolności i naszego narodowego honoru ?
Padły wczoraj z ekranu nieśmiałe supozycje, że, być może, ów odrażający klecha, znany w całej Polsce i na świecie zboczeniec, groźny przestępca ukrywający się przed ręką ścigającej go sprawiedliwości, jest niewinny, a może jest nawet ofiarą jakiejś przestępczej zmowy w obcym kraju.
O tym, że potrzebuje pomocy, nie wspomniał nikt - bo nie ma sensu zastanawiać się nad losem jednego suspendowanego polskiego księdza, który może i nie jest pedofilem, ale należy do tej kategorii podludzi w sutannach, którzy nie są potrzebni w Polsce Millera, Palikota, Tuska i pani marszałkini Nowickiej, etc. do niczego, jeśli nie można nimi straszyć dzieci.
Na zakończenie chciałbym skierować tą drogą obywatelskie zapytanie do JM Rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego i do pani minister Barbary Kudryckiej, czy zamierzają podjąć jakieś kroki służbowe (i jakie) wobec pana profesora Jana Hartmanna, nauczyciela akademickiego zasłużonej uczelni, której przynosi wstyd.
Mam nadzieję, że przełożeni p. Jana Hartmanna poinformują opinię publiczną w dogodnej dla siebie formie, iż poglądy głoszone przez tego uczonego poza katedrą uniwersytecką nie są tożsame z poglądami władz UJ i kierownictwa resortu - podobnie jak język, w którym je formułuje.
To, za kogo zamierza się modlić O. dr Tadeusz Rydzyk w budowanej obecnie świątyni może pewnie niepokoić każdego, nawet jeśli nie łoży na jej budowę i modlić się w niej nie zamierza, ale prób ingerencji lepiej zaniechać, bo na ile znam tych upartych klechów, gotowi będą zacząć się modlić o dar rozumu dla poniektórych profesorów, i to przy otwartym mikrofonie, albo nawet włączonych kamerach.
Nie wiem, czy się do nich nie przyłączę, choć grzeszny ze mnie człowiek : wątpię, czy zostanę wysłuchany.
I tym ponurym akordem rozstaję się z chmurami i obłokami oraz wszelkimi innymi tumanami, żeby powrócić do lektury; dziś na stole Malleus Maleficarum, czyli "Młot na Czarownice", a na ekranie mistrz Kliczko.
O młotach może jednak innym razem.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1594 odsłony
Komentarze
tia...Dominikana
6 Października, 2013 - 04:39
Kraj zniszczony przez krwawą dyktaturę ,który nigdy nie był demokratyczny i praworządny,nawet w/g latynoskiej miary. Ale o tym to się w Wikipedii nie przeczyta.
czytam,lecz nie komentuję...
6 Października, 2013 - 04:47
gość z drogi
bo zgadzam się z każdym słowem
Dobrego ,Nowego Dnia :)
10
gość z drogi
:)
7 Października, 2013 - 15:32
Dziękuję, i nawzajem !
AT
Andrzej Tatkowski
Też bym się pewnie przyłączyła
6 Października, 2013 - 05:14
:)))
10, już choćby za ten akapit.
Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!
Lotna
:)
7 Października, 2013 - 15:25
Bóg zapłać !
AT
Andrzej Tatkowski
Obłoki, chmury czarne i tumany
6 Października, 2013 - 06:12
to właśnie kojarzy mi się w kontekście lektury pańskiego tekstu, zdawałoby się na początku bujającego w obłokach wraz z jego autorem. Ale po tym wprowadzeniu przechodzi pan do meritum wypowiedzi, broniąc słusznie zasady domniemania niewinności w przypadku, osób opluwanych z pobudek ideologicznych i politycznych. Stanowiska rektorów w sprawie ekscesów pisarskich J. Hartmana pewnie się pan nie doczeka, jak nie doczekali się wrocławianie jasno określonego zdania Jego Magnificencji Uniwersytetu Wrocławskiego w sprawie Baumana i słynnego wykładu " otwartego ". Wręcz przeciwnie, w lokalnej " Odrze "( nr9/13 ) pojawił się pokrętny, wiernopoddańczy artykuł mędrca uniwersyteckiego, który to sam namawiał prezydenta miasta do wezwania sił porządkowych w celu poskromienia, protestujących przeciwko obecności Baumana, narodowców! Zastanawia mie jedno: czy to ludzie spodleli, czy złożyć to na karb czasów, w których żyjemy? Rozum podpowiada mi jednak, że czasy są z natury a psychiczne a barwę im i ton nadają ludzie!
mika54
:(
7 Października, 2013 - 15:23
Dziękuję za komentarz; przypomniał mi sentencję zapomnianego
międzywojennego mędrca : "Świat jest piękny, ale ludzie to świnie..", która była trochę niesprawiedliwa, dopóki świata nie zamknięto w pojemnikach mediosfery.
Polska widziana na ekranie telewizyjnym nie wygląda już na "brzydką pannę bez posagu", ale znacznie gorzej, można jednak oglądać Ją także na własne oczy, i zachwycać się lub gorszyć samodzielnie, bez pomocy szalbierczych autorytetów, demonstrujących jako wzorce swoje marionetki - jarmarczne diabły i anioły. To właśnie owi lalkarze, pociągając za sznurki, nadają barwę i ton "życiu" które kreują, i które może człowiekowi wystarczać, dopóki nie odkryje, że - i jak bardzo - jest ono wirtualne.
Podleje czy szlachetnieje się indywidualnie, ale wiadomo, że w kupie zawsze łatwiej, i na tym prawdopodobnie polega słynna kulturotwórcza rola mediów, które są pono niezależne ale mają właścicieli, a tym na czymś przecie zależeć musi - choćby na oglądalności, która daje się zmierzyć, a nawet przeliczyć.
Efektowna konfrontacja podłych i szlachetnych gwarantuje wzrost zainteresowania obojętnych; póki dzieciobójczyni czy zgrzybiały komunista, kalekie dziecko czy zbuntowany ksiądz je przyciągają, mogą służyć za sztony w rynkowej czy też politycznej grze, więc "istnieją", ale ich realny los nie ma dla graczy żadnego znaczenia, więc giną, odczłowieczeni,
gdy przychodzi pora na kolejne rozdanie.
My, nieobojętni widzowie i kibice tych gier oraz igrzysk, zapewne nie stajemy się szlachetniejsi ani nie podlejemy pod ich wpływem, ale z czasem obojętniejemy, bo taka jest cena, jaką płaci się za bilet wstępu.
Wbrew pozorom jest wysoka, bo namiętność do hazardu może doprowadzić do ruiny fundamentów systemu wartości - i nie będziemy umieli oceniać racji, a jedynie sukcesy i zyski.
Straty będą - są - wspólne.
Andrzej Tatkowski
Grożne obłoki itp.
7 Października, 2013 - 09:35
Nie na temat ale o obłokach. Tych powstajacych po przelocie samolotu/wielu samolotów.
Niebo nad Warszawą 4 pażdziernika (piątek) było wyjątkowo czyste. Z rzadka pojawiał sie lecący samolot pozostawiający szybko znikającą biała smuge. Sobota i niedziela - co kilanaście minut samolot, a czasami dwa lub trzy pozostawiające za sobą trwałe smugi. W sobotę te rozpraszjące sie smugi pokryły prawie całe niebo nad Warszawą. W niedziele rozpylano aż do zachodu słońca.
Zjawisko ma różne nazwy "chemtrails", "geoengineering". Opylanie to ma na celu ograniczenie docierania ciepła słonecznego do powierzni Ziemi. Jezeli tak, to po co to póżne (aż do zachodu, a może i póżniej) zapylanie. Kto na to z władz państwowych pozwala? Pominawszy kwestie składu sztucznie wytwarzanych chmurek i ich potencjalnego wpływu na zdrowie (w końcu to przecież ląduje na gruncie) wydaje mi się, że mamy prawo do czystego nieba zwłaszcza w dni, kiedy praktycznie wszyscy udają sie na spacer.
Demokracja to rzady hien nad oslami.
Źle oceniony komentarz
Komentarz użytkownika Andrzej Tatkowski nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.
:(7 Października, 2013 - 10:51
Dziękuję za ciekawą notkę; niestety, nie mam zielonego pojęcia
kto (jaka instytucja) odpowiada za "przestrzeń powietrzną" nad
Warszawą, ale jako tutejszy trefniś nie wykluczam, że opisane przez Pana zjawisko mogło mieć związek z zapowiadaną przez p. premiera walką o Stolicę. Czy rozpylane substancje miały mieć działanie euforyzujące, czy zniechęcające do udziału w coraz bliższym referendum - albo inaczej regulujące frekwencję - prawdopodobnie się nie dowiemy, bo to tajemnica samorządowa.
Pięknie pozdrawiam - AT
Andrzej Tatkowski
Problem w tym, że "nikt" nie odpowiada
7 Października, 2013 - 15:07
20 lat temu została podpisana międzynarodowa umowa o "otwartym niebie" - Open Skies Treaty, której sygnatariuszami była większość państw Europy, Kanada i USA, później dołączyło więcej państw. Umowa ta pozwala na loty zwiadowcze ponad krajami, które podpisały ten traktat. W rezultacie jesteśmy opryskiwani regularnie, nie wiadomo czym ani przez kogo. Wiadomo, nieoficjalnie, że są to głównie sole aluminium i innych metali szkodliwych dla zdrowia ludzkiego i roślinności, co najlepiej widać po usychających drzewach. Skutki tych oprysków są zastraszające, śmiertelność i zachorowalność związana z niewydolnością dróg oddechowych, szczególnie dzieci i ludzi starszych jest rozpoznawalna w wielu krajach. Pryskana jest Europa, Ameryka Północna, Australia i niektóre kraje Ameryki Południowej. Niestety, większość ludzi w to nie wierzy, a wystarczy przecież popatrzeć w niebo. Widać to też na wielu fotografiach, często tęczowe chmury albo niesamowite zachody są rozpoznawalnym objawem tej zbrodniczej działalności.
Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!
Lotna
Problem w tym...
7 Października, 2013 - 22:23
Dzięki za informację. Brzmi to pesymistycznie, ale chyba ktos w naszych władzach coś wie. A czy wiesz kto kontroluje przestrzeń powietrzna RP?
Gdzieniegdzie ludziska próbuja się bronic - http://www.geoengineeringwatch.org/global-march-against-chemtrails-and-geoengineering/
Zachowujemy sie jak zaba, ktora nie wyskoczy z podgrzewanej wody - raczej się ugotuje.
Demokracja to rzady hien nad oslami.
Typowa sowiecka metoda:
7 Października, 2013 - 16:15
najpierw obrzucić błotem, potem dochodzić prawdy. Jakby nie udało się zniszczyć człowieka dokumentnie, to jednak zawsze trochę błota przyschnie na zawsze. I o to tu chodzi