W niewoli kapitału

Obrazek użytkownika Gadający Grzyb
Gospodarka

Jan Vincent Rostowski mógł zostać Tuskowi zwyczajnie narzucony, by dokończyć proces kolonizacji gospodarczej Polski.

I. Wynarodowiona gospodarka

Do annałów: 13.09.2013. Sejm uchwalił nowelizację ustawy budżetowej zwiększającą deficyt o ok. 16 mld zł – z 35,6 mld do 51mld 565mln zł. Dalsze 7,7 mld złotych mają przynieść cięcia w poszczególnych resortach. W sumie – prawie 25 mld złotych. No cóż, przydałoby się teraz mieć te 5,8 mld euro, które „pożyczyliśmy” na 0,1-0,2 procenta w ramach zrzutki na ratowanie Grecji Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu w 2011 roku (sami mamy linię kredytową w MFW oprocentowaną na 5-6%). Po obecnym kursie (ok. 4,2 zł), byłoby to 24,36 mld zł – i kwestia niedoboru byłaby właściwie rozwiązana. Ale przecież nie po to międzynarodowa finansjera nasłała tu w charakterze strażnika swych interesów pana Jana Vincenta „no PESEL” Rostowskiego z samego londyńskiego City, by Polska przestała się zadłużać.

Powyższe koreluje z wypowiedzią prof. Witolda Kieżuna o tym, w jakim stopniu jesteśmy (Polska i cała środkowa Europa) skolonizowani przez obcy kapitał. Sektor finansowy – na sześćdziesiąt kilka banków tylko cztery są polskie. W krajach Europy Zachodniej obecność obcych banków nie przekracza 20% - i to pomimo „swobodnego” przepływu kapitałów. Poszczególne branże – zdominowane przez firmy zagraniczne, wliczając w to „sprywatyzowane” za ułamek wartości przedsiębiorstwa państwowe. Do tego jesteśmy rezerwuarem taniej siły roboczej. Sędziwy profesor mówiąc o tym, płakał. Nie o taką Polskę walczył, nie takiej Polski wyglądał. Struktura gospodarcza Polski przypomina bowiem jako żywo to, co ma miejsce w krajach postkolonialnych.

II. Kapitałowa kolonizacja

Mamy zatem do czynienia z wielopoziomową kolonizacją – finansową, sił wytwórczych i materiału ludzkiego. Czegoś jednak z punktu widzenia ekonomicznych kolonizatorów wciąż brakowało – mianowicie, do pewnego momentu Polska, dzięki zachowywaniu jako-takiej dyscypliny finansowej, pozostawała krajem stosunkowo mało zadłużonym. Dług publiczny wprawdzie stopniowo narastał, jednak dość powoli, ponadto istniały progi ostrożnościowe traktowane przez wszystkie kolejne ekipy niezależnie od politycznych barw jako tabu. Inna sprawa, że kolejne rządy przed nadmiernym zapożyczaniem się ratowała „prywatyzacja” - czyli wyprzedaż obliczona na „dopięcie” kolejnych budżetów.

W każdym razie, na koniec 2007 roku dług publiczny wynosił nieco ponad 527 mld zł, a obecnie według różnych wyliczeń od 800 mld do biliona złotych. Osobiście przypuszczam, że bliższa prawdzie jest ta wyższa suma z uwagi na różne, nie stosowane przez poprzedników, księgowe sztuczki ministra Rostowskiego.

Co spowodowało tak nagły wzrost tempa zadłużania Polski? Do niedawna skłonny byłem sądzić, iż jest to wynik zbrodniczej beztroski i dojutrkowości charakteryzującej rządy Tuska - „ciepła woda w kranie” za pożyczone pieniądze dopóki się da, a potem ucieczka na brukselską posadę komisarza od prostowania bananów. Rostowski zaś miał być wykonawcą tej polityki. Obecnie jednak rodzi mi się w głowie spiskowe podejrzenie, że sprawa może mieć drugie i o wiele poważniejsze dno.

III. Dokończenie procesu kolonizacyjnego

Otóż Jan Vincent Rostowski mógł zostać Tuskowi zwyczajnie nastręczony, lub wręcz narzucony, jako strażnik interesów banksterskiej międzynarodówki, by dokończyć proces kolonizacyjny i to tak, byśmy nie mieli szans kiedykolwiek wygrzebać się z bagna. Finanse publiczne były bowiem ostatnim poważnym segmentem w którym mieliśmy jeszcze pole manewru i jakąkolwiek podmiotowość. A finanse publiczne, to nic innego jak podatki płacone przez obywateli, na które chrapkę mają instytucje finansowe skupujące państwowe papiery dłużne. Wydaje się nam, że podatki płacimy do budżetu państwa, tymczasem, jak poskrobać, to okazuje się, że budżet państwa jest tu tylko „przepompownią” która przekazuje nasze pieniądze do wierzycieli będących w posiadaniu obligacji Skarbu Państwa. W 2012 na samą obsługę zadłużenia wydaliśmy równowartość wpływów z PIT i jeszcze trochę, a przecież to nie koniec.

Zrozumiałe więc, że w interesie ekonomicznych kolonizatorów jest pogłębianie zadłużenia państwa, bo to gwarantuje im pewne dochody – im zadłużenie wyższe, tym większe zastrzyki gotówki płyną z naszych do ich kieszeni. Cały proceder kończy się zaś bankructwem i półformalnym ubezwłasnowolnieniem kraju, jak dzieje się to w przypadku Grecji. Pisałem już o tym wielokrotnie (wykaz poprzednich tekstów pod notką), ale powtórzę – zadłużanie państwa, to wyprzedaż suwerenności. Do tej pory owo uzależnienie od międzynarodowej finansjery postępowało najwyraźniej zbyt wolno jak na apetyty mocodawców Rostowskiego. Od momentu objęcia teki ministra finansów przez Jana Vincenta wszystko ruszyło z kopyta.

Nie do przecenienia jest również naruszenie finansowego tabu w postaci „zawieszenia” pierwszego progu ostrożnościowego. W ten sposób pękła pewna psychologiczna bariera - od tej pory każdy rząd będzie miał świadomość, że wszelkie zasady dotyczące finansów publicznych będzie można złamać ku uciesze przyszłych wierzycieli i licytatorów masy upadłościowej. I sądzę, że to również jest celowe działanie Rostowskiego, który zwyczajnie musiał wiedzieć, że układa nierealny budżet – właśnie po to, by stworzyć okazję do przełamania ostrożnościowej granicy i otworzyć wrota do dalszego zadłużania Polski.

IV. Na drodze do upadłości

Warto dodać, iż powyższe jest logiczną konsekwencją procesu „transformacyjnego” zapoczątkowanego w postkomunistycznym regionie przez George'a Sorosa (a tak naprawdę przez jego mocodawców, którzy posyłają Sorosa w charakterze finansowego „komandosa”). Proces ów Song Hongbing w swej „Wojnie o pieniądz” scharakteryzował jako „zamianę długów na udziały”. W telegraficznym skrócie polega on na tym, że demoludom umarzano częściowo długi, których nie mogły spłacić w zamian za „udziały” w poszczególnych gospodarkach narodowych. Stąd ta niezrozumiała na pierwszy rzut oka wyprzedaż majątku narodowego po dyskontowych cenach i niepohamowana inwazja gospodarcza, nad którą tak boleje prof. Kieżun.

Przy okazji - państwo właśnie dało sygnał o rychłej niewypłacalności, przystępując do likwidacji OFE. Tak się bowiem składa, że OFE są dość istotnym wierzycielem Skarbu Państwa na rynku wewnętrznym – na koniec 2012 roku obligacje stanowiły 45% papierów wartościowych w portfelu OFE na łączną sumę 118 mld zł. „Nacjonalizując” te obligacje, państwo dało sygnał, że długo już nie pociągnie, mimo pozornego obniżenia długu publicznego. Oczywiście, OFE nie ma co żałować, ten finansowy pasożyt był bowiem jedną z wielu form eksploatacji, zaś nasze „prywatne” emerytury i tak przecież koniec końców w 45% były uzależnione od zdolności wykupu przez państwo obligacji. Niemniej, w obecnej kondycji finansów publicznych ten rozpaczliwy rzut na taśmę dokonany przez Rostowskiego po to, by plajta nie wyszła na jaw przedwcześnie, ma jednoznaczną wymowę.

Podsumowując, obecnie jesteśmy na najlepszej drodze, by jako bankruci trafić pod nieubłagane skrzydła Międzynarodowego Funduszu Walutowego, którego recepta jest zawsze taka sama: fiskalizm, wyprzedaż tego co jeszcze jest państwowe, plus radykalne cięcia – również inwestycyjne, co każdorazowo skutkuje „zamrożeniem” gospodarki „ratowanego” kraju. Lecz to zabójcze rozwiązanie ma dla finansowej oligarchii podstawowy plus – spłacając transze „pomocy międzynarodowej” pod egidą MFW, wyciska się to, czego nie udało się z danego kraju wycisnąć do tej pory. I w tym momencie kolonizacja o której tu mówimy osiąga stadium finalne - totalne podporządkowanie wszelkich zasobów opanowanego terytorium.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

Na podobny temat:

http://niepoprawni.pl/blog/287/dlugi-suwerennosc

http://niepoprawni.pl/blog/287/szesciolatki-na-emigracje

http://niepoprawni.pl/blog/287/kryzysowy-korkociag

http://niepoprawni.pl/blog/287/zielona-wyspa-w-czarnej-dziurze

http://niepoprawni.pl/blog/287/budapeszt-czy-ateny

http://niepoprawni.pl/blog/287/o-greckich-kozojebcach-i-bankructwie-w-zjednoczonej-europie

http://niepoprawni.pl/blog/287/biale-noski-zamiast-bialych-kolnierzykow

Brak głosów

Komentarze

Myślę, że Grupa Bilderberg jest odpowiedzią. Rostowski to jak widać jedyny niezagrożony dymisją minister, bo jego ruszyć Tuskowi nie wolno. Zastanawiam się tylko kto wypuścił plotkę o dymisji Rostowskiego i jaki był jej cel??? Ukazała się na portalu pluszaka Lisa, zatem był to chyba przeciek kontrolowany.

"Niemniej, w obecnej kondycji finansów publicznych ten rozpaczliwy rzut na taśmę dokonany przez Rostowskiego po to, by plajta nie wyszła na jaw przedwcześnie, ma jednoznaczną wymowę."
Jeszcze potrzebują czasu, aby doprowadzić resztę gospodarki do ruiny. Ktokolwiek wygra następne wybory stanie przed kwadraturą koła. MFW zgłosi się "po swoje", poziom życia jeszcze bardziej się obniży, rozpoczną się większe niż teraz protesty, podsycane tym razem przez główny ściek...
Z jednej strony czekam zmiany, z drugiej naprawdę się obawiam. PIS chyba już teraz powinien prowadzić kampanię przygotowującą społeczeństwo. Pokazywać, co chce zmienić ale też mówić, jakie będą problemy (i z czyjej winy).

...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5

Vote up!
0
Vote down!
0

...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5

#380557

Bilderberg to jedno z wielu gremiów, które może mieć tu swoje interesy. Fakt, że Rostowskiego nie można zdymisjonować daje do myślenia jeśli chodzi o jego rzeczywiste umocowania.

Co do kampanii - pełna zgoda.

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#380562

Dopóki wszyscy nie zrozumiemy, że pieniądze tworzone są jako dług obciążony odsetkami na rzecz prywatnych banków to nic się nie zmieni! Trzeba po prostu zmienić lichwiarski system finansowy. Jak to zrobić pisze np. Rossakiewicz oraz portale promujace tzw "kredyt społeczny. Naród musi odzyskać prawo do emisji swoich pieniędzy zawłaszczone przez międzynarodowych lichwiarzy.
Program:
1. Likwidacja art. 220 konstytucji III RB(Republiki Bananowej) zakazującego pokrywania długu publicznego emisją pieniądza przez NBP
2. 100% rezerwy dla banków na udzielane kredyty a nie jak teraz 3%
3. Pieniądze muszą być emitowane przez rząd w proporcji do wzrostu gospodarczego ( parytet gospodarczy, Zdziechowski)tzn. rocznie około 2-3%.
Niestety trzeba się liczyć wtedy z tym, że międzynarodowi bankierzy będą kontratakować czyli zrobią to samo co z Lincolnem w USA, który wyemitował nieobciązone długiem "greenbacki" czy JFK, który wydał "executive order 11110" na podstawie którego skarb USA w oparciu o rezerwy srebra miał emitować banknoty US notes nieobciążone lichwą w przeciwieństwie do FED notes. Też polecam Songa Hongbinga, De Soto, G.Edwarda Griffina.

Vote up!
0
Vote down!
0
#380566

Ja przede wszystkim wprowadziłbym konstytucyjny zakaz deficytu budżetowego. Natomiast pokrywanie długu publicznego emisją pieniądza to raczej kiepski pomysł - prowadzi do nadpodaży pieniądza i utraty jego wartości.

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#380580

Nie rozumiemy sie. Zauważ, iż pieniądze cały czas tracą wartość gdyż bankii ciągle je "produkują" jako czyjś dług obciązony odsetkami! Dlatego to państwo powinno emitować pieniądze na zasadzie parytetu gospodarczego, czyli w uzależnieniu od wzrostu gospodarczego a banki powinny udzielać pozyczek tylko z depoztów a nie tworzyć pieniądza w formie kredytu. Ja wcale nie proponuję nadmiernej emisji pieniądza tak jak Republice Weimarskiej tylko chcę aby zyski z emisji pieniądza, które dzisiaj są przywłąszczane przez prywatne banki były dochodem suwerennego państwa i mogły być przeznaczane na jego potrzeby. Natomiast co do konstytucyjnego zakazu deficytu budżetowego to nie zgadzam się z tobą! Zauważ, że jeśli rząd nie będzie się zadłużał to w obiegu nie będzie środka płatniczego czyli pieniądza. Tak jest dzisiaj skonstruowany światowy system finansowy. Ja proponuję zamiast emisji obligacji obciążonych odsetkami przez rząd po prostu emisję pieniędzy nie obciązonych odsetkami.

Vote up!
0
Vote down!
0
#380584

Toteż ja bym proponował odejście od emisji pieniądza jako długu, bo to złodziejstwo. Kwestia otwartą jest, czy powrócić do standardu kruszców, czy do jakiegoś innego wyznacznika wartości.

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#380597

Dodam jeszcze, że pieniądz oparty np. na złocie ma tę cechę, że długookresowo utrzymuje stałą siłę nabywczą. W połączeniu z brakiem deficytu budżetowego "wyprostowuje" to obieg gospodarczy i stanowi zaporę przed lichwiarskimi narzędziami spekulacyjnymi, papierami pochodnymi itp.

Oczywiście taki "złoty" pieniądz powinien być emitowany wyłącznie przez państwowy bank centralny, a nie "prywatny" skrypt dłużny obarczony odsetkami po zastaw przyszłych podatków.

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#380599

Kiedyś byłem zwolennikiem "austriaków" i ich standardu złota ale zrozumiałem, że to nie jest żadne rozwiązanie gdyż tylko wzmocniłoby międzynarodowych lichwiarzy. Dzisiaj opowiadam się, za traktowaniem pieniądza jako "środka wymiany", który sam w sobie nie ma wartości jak złoto ale jest jedynie miernikiem wartości tak samo jak metr jest miernikiem długości. Czy wiesz, że w sredniowiecznej Anglii pieniądzem były "karbowane kije", gdzie indziej muszle bądź ziarna kakao. Wszystko może być pieniądzem, zależy to tylko od pokładanego w nim zaufania np. że będzie można zapłacić nim podatki. Najważniejszą kwestią jest, kto będzie ten pieniądz emitował i kontrolował jego podaż w gospodarce przez np. stopy procentowe czyli luzowanie i zaciesnianie polityki monetarnej! Czy będzie to suwerenne państwo np. Chiny w średniowieczu czy kartel prywatnych banków taki jak FED.
Oto cytat: "Give mi a control of the nations curency and I dont care who makes the laws - Mayer Amschel Rotshild".
czyli "Dajcie mi kontrolę nad narodowym pieniądzem (czyli prawo kontrolowania jego emisji i zwiększania lub zmniejszaania jego podaży) a nie dbam o to kto stanowi w tym państwie prawa".

Vote up!
0
Vote down!
0
#380609

Ależ współcześni lichwiarze są śmiertelnymi wrogami standardu złota, bo to by ich ograniczało. Zwłaszcza gdyby emitentem takiego pieniądza było państwo, a nie twory typu FED.

Natomiast koncepcja pieniądza jako ekwiwalentu PKB - no cóż, to mogło by się udać pod warunkiem restrykcyjnego przestrzegania zasady "tyle pieniądza, ile towarów i usług". Ale zawsze pozostaje ryzyko nadużyć i grabienia obywateli inflacją.

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#380614

Tu się zgadzam.Współcześni lichwiarze tak gdzieś od New Dealu Rosevelta są owszem wrogami standardu złota bo uniemożliwiał im on bezkarne zwiększanie podaży pieniądza w nieskończoność natomiast sam standard złota jaki istniał wcześniej z uwagi na "fractional reserve bankinhg", która była powszechnie stosowana też nie był panaceum na polityke inflacyjną chociaż na pewno banki w tym systemie nie mogły tak łatwo kreować pieniądza jak teraz.
A propos inflacji. Tak czy siak jestesmy nią ograbiani, więc lepiej chyba, żeby zyski z podatku inflacyjnego szły na potrzeby społeczeństwa niż prywatnych bankierów. I tu leży zasadnicza różnica. Pozdrawiam.

Vote up!
1
Vote down!
0
#380619

Proponuję zaznajomić się z tzw agreagatami pieniężnymi: M0, M1, M2, M3. Dzisiaj w Polsce tylko około 8% albo już mniej stanowią pieniądze w formie banknotów wyemitowanych przez NBP, które są "prawdziwym" pieniądzem tzn. nie są obciążone długiem. Reszta czyli M3-M0 to są pieniądze stworzone przez prywatne banki w procesie udzielania kredytów. Czyli gdyby ludzie i państwo spłacili swoje pożyczki i obligacje to z obiegu gospodarczego zniknęło by 92% pieniądza. Dlatego aby system finansowy mógł działać ciągle ktoś musi pożyczać pieniądze, które są tworzone "z niczego" przez prywatne banki. Po prostu, banki udzielając pożyczek nie pożyczają niczyich pieniędzy a tworzą te pieniądze same "z niczego" i obciążają je odsetkami tak samo jak fałszerze "drukują" fałszywe pieniądze. Dlatego tak zależy bankom na udzielaniu jak największej ilości pożyczek bo "stworzenie" pieniędzy nic ich nie kosztuje a odsetki to czysty zysk banku.

Vote up!
1
Vote down!
0
#380571

Dodam, że te wykreowane pieniądze wracają już do banku "urealnione" i wraz z odsetkami.

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#380577

Wykreowane przez bank pieniądze gdy dłużnik je spłaci "znikają" tak samo jak się "pojawiły" z obiegu gospodarczego. Bank jedynie zyskuje odsetki od tych pieniędzy i to jest jego zarobek. Dlatego powtarzam jeszcze raz, że gdybyśmy spłacili wszystkie pożyczki to pieniądze też by prawie wszystkie "zniknęły" . Wiem, że wydaje się to dziwne ale taka jest prawda. Zyskiem banku z kreacji środka płatniczego są odsetki.

Vote up!
0
Vote down!
0
#380589

III RP doradza!
pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#380576

Profesor Witold Kieżun otwiera oczy niedowiarkom.
Warto, jeśli ktoś tego nie widział, zapoznać się z tym krótkim filmem.

Vote up!
0
Vote down!
0
#380587

Pytanie:
Czy gdyby Zdzichu miał w piwnicy drukarkę do produkcji pieniędzy, a Ty pożyczyłbyś od niego 1 mld dolarów, to niemoralnym byłoby nie oddawać całej kasy Zdzichowi? Przecież oprócz kosztów papieru i trochę energii i tuszu niczego więcej nie wytworzył. To samo dotyczy długu Greków, Portugalii, Hiszpanii, Islandii, Polski, Niemiec, USA, ........... (wstaw praktycznie dowolne państwo) wobec bangsterów.
Różnica jest tylko taka, że Zdzichu poszedłby siedzieć, a bangsterzy robią to legalnie nie muszą już używać papieru i tuszu.

Stosując złodziejski proceder rezerwy cząstkowej zadłużają całe narody, które fizycznie nie mogą spłacić zobowiązań zaciągniętych przez przekupionych politykierów i urzędasów.

Pieniądz tworzony przez banki nie ma nic wspólnego z prawdziwą wartością. Nie stoi za nim potrzeba wytworzenia dóbr, czy usług. Natomiast dłużnik musi spłacać kosmiczne, wirtualne długi swoją prawdziwą pracą.
To się nigdy nie zbilansuje!
Społeczeństwa powinny przestać spłacać zadłużenia wobec banków.

Uważam, że niemoralne jest żądanie spłaty długu w taki sposób zaciągniętego.

"Fractional reserve banking is the biggest hoax in human history" G. Edward Griffin "Creature from Jekyll Island"

copyright Adam Polo

Vote up!
0
Vote down!
0
#380615

Ja bym tu się nawet zgodził - opcja zerowa byłaby dobrym rozwiązaniem pod jednym warunkiem: przebudowa systemu finansowego polegająca na porzuceniu koncepcji pieniądza jako długu i zakaz zaciągania nowych długów przez państwa. Inaczej cała zabawa zacznie się od nowa.

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#380617

Międzynarodowi banksterzy, którzy mają w kieszeniach takie marionetki jak Obama czy Tusk tak łatwo się nie poddadzą. Przykładem na to są losy kilku prezydentów USA czy kongresmenów takich jak Lindbergh czy McFadden którzy walczyli z tymi lichwiarzami.
Dlatego nonstop szprycuje się nas propagandą i dezinformacją od najmłodzych lat, obniża poziom nauczania w szkołąch i promuje wszelkie dewiacje. Czyżby wstęp do NWO?

Vote up!
0
Vote down!
0
#380621

[quote=ofik]Pieniądz tworzony przez banki nie ma nic wspólnego z prawdziwą wartością. Nie stoi za nim potrzeba wytworzenia dóbr, czy usług. Natomiast dłużnik musi spłacać kosmiczne, wirtualne długi swoją prawdziwą pracą.
To się nigdy nie zbilansuje!
Społeczeństwa powinny przestać spłacać zadłużenia wobec banków.[/quote]

Ale chyba zgodzicie się, że wymówienie tego narzuconego dealu mogłoby nastąpić wyłącznie przy udziale wojny ?
To znaczy wojna będzie i tak, bo to niebilansujące się perpetuum mobile będzie się bronić do upadłego, a najbliższy parytet oprze się o inny metal - ołów.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

#380643

Wojna już się toczy! Przecież zarówno inwazja USA na Irak jak i Libię była spowodowana koniecznoscią obrony statusu dolara jako światowej waluty rezerwowej, która obecnie jest zakotwiczona w cenach ropy naftowej. Po prostu USA, jeśli mogą, niszczą każdy kraj, który odważy się sprzedawać ropę naftową za inną walutę niż dolar tak jak to robili Saddam i Kadafi. Kadafi jeszcze bardziej sobie nawet nagrabił bo chciał emitować pieniądz w formie zlotego dinara i nie pozwalał na utworzenie w Libii banku centralnego. Czyż nie jest dziwne, że rebelianci libijscy jeszcze w trakcie walk z Kaddafim powołali w Benghazi swój własny bank centralny podporządkowany FED? Naprawdę jak bomby spadają na głowy to powoływanie banku jest takie wazne?
Następny na celowniku banksterów, którzy rządzą USA jest Iran ze swoimi zasobami ropy i gazu oraz położeniem tranzytowym w dostępie do złóż kaspijskich. A że Syria jest sojusznikiem Iranu i u swoich wybrzezy odkryła gigantyczne pokłady gazu ziemnego to najpierw zaatakowano ją.

Vote up!
0
Vote down!
0
#380650

Kadafiego nie ma co żałować, bo sukinsyn był straszny, natomiast prawdą jest, że szedł pod prąd polityki finansowej międzynarodówki.

Przy okazji, to zakotwiczenie dolara w ropie pokazuje jasno, że pieniądz nie może istnieć bez odniesienia do jakichś konkretów - jak nie złoto, to np. ropa.

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#380760

Coś musi się zmienić, bo póki co, sytuacja wygląda tak:

:))

pozdrowienia

Gadający Grzyb
Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#380762