W 1863r. przeszli Brynicę - Ślązacy w Powstaniu Styczniowym

Obrazek użytkownika Jadwiga Chmielowska
Historia

Już w końcu stycznia 1863r. docierały na Śląsk informacje o powstaniu w Kongresówce. Rozprawiano o zamachu na Księcia Konstantego. W pierwszych dniach lutego, konne patrole żołnierzy niemieckich pilnowały granicy. Była to nowość, gdyż granica nie była wcześniej strzeżona przez wojsko.
Już na początku lutego walki toczyły się coraz bliżej granicy.

7 lutego 1863r. „gdy o pół do szóstej rano, jak zwykle, rozległ się głos sygnałów kopalnianych, wzywających na poranną szychtę, zjawiło się bardzo niewielu robotników, chociaż w domach robotniczych kopalni „Jutrzenka" już wcześnie zapanował ruch i robiło się coraz głośniej. Słyszało się lament kobiet i krzyk dzieci: polscy powstańcy przeszli granicę!" - napisał w swoim pamiętniku A. Oskar Klaussmann (Oberschlesien vor 55 Jahren und wie ich es wiederfand, Katowice 1911 r.).
Dalej opisuje, że w drodze na dworzec kolejowy mijały ich „setki ludzi idących do granicy, którą tworzyła rzeka Brynica”. W oddali płonął dworzec kolejowy w Sosnowcu. Rosyjscy żołnierze w panice, uciekali przez zieloną granicę do Prus.

Nad ranem, 7 lutego 1963r., dwustuosobowy oddział powstańców styczniowych płk. Apolinarego Kurowskiego, zdobył po ciężkiej, kilkugodzinnej walce Sosnowiec. Po raz pierwszy w historii świata wykorzystano pociąg opancerzony. Użyto podkłady kolejowe do wzmocnienia ścian. Polacy zawdzięczali swoje zwycięstwo odwadze Teodora Cieszkowskiego, którego awansowano na polu walki do stopnia podpułkownika. (http://www.muzeumwp.pl/kalendarium/11/)

Franciszek Gorczycki tak opisał tą bitwę w swoim pamiętniku: „W pierwszych dniach lutego (daty nie pamiętam) przed samym południem kazano się szykować do wymarszu. Dwa plutony kawalerii pod dowództwem rotmistrzów: Miętty-Mikołajewicza i Nałęcza -Brudzewskiego, a pod zwierzchnią komendą b. oficera wojsk polskich z r. 1831 Lipczyńskiego, niewielka garstka piechoty uzbrojonej w zabrane w Szycach karabiny i dubeltówki oraz garstka kosynierów, stanowiące oddział pod naczelnym dowództwem Kurowskiego, wyruszyły z Ojcowa w stronę Olkusza. Od Przegini do Olkusza padał śnieg z deszczem, wskutek czego przemokliśmy do nitki. Oddział przyszedł do Olkusza już wieczorem; przyjęli nas Żydzi z latarniami, a wszyscy mieszkańcy pomieścili nas wygodnie. Wiem, że tej nocy nie były nigdzie rozstawiane pikiety konne. Na drugi dzień około 9 rano wyruszyliśmy w stronę Sławkowa i tu był odpoczynek.

Teraz dowództwo nad oddziałem Kurowski zdał oficerowi rosyjskiemu Nikiforowi i mnie kazano być przy nim ordynansem-adiutantem. Pierwsze więcej jak szorstkie obchodzenie się z żołnierzami, a zwłaszcza z kawalerią, Nikiforowa, zauważyłem zaraz w Sławkowie, a potem po drodze do Maczek, a raczej stacji Granica (austriacka), gdzie pociągnęliśmy, a przybyli już wieczorem tegoż dnia wśród deszczu ze śniegiem. Kawaleria dała jeść koniom w remizach kolejowych, piechota pomieściła się w domach przy dworcu kolejowym.

W dwie godziny później zaszedł pociąg, do którego powprowadzano konie i wsiadła też cała piechota. Następnie przez Ząbkowice i Dąbrowę pociągiem tym podjechaliśmy pod sam Sosnowiec. W ciągu pół godziny, a może nieco prędzej, cały ten oddział mogący wraz z kawalerią liczyć niecałe dwieście ludzi, zaszedł od granicy pruskiej kierując się ku komorze celnej. Piechota zaczęła ogień do strażników granicznych i kozaków, jacy tam się znajdowali; byli oni już przygotowani do stawiania oporu w razie napadu powstańców nocną porą. Niecałe dwie godziny trwała strzelanina w Sosnowcu, część żołnierzy rosyjskich bez broni zdołała uciec za granicę, reszta poddała się. Piechota, a głównie kosynierzy pod dowództwem Cieszkowskiego, dali najwięcej dowodów odwagi i im należy zawdzięczyć, że z Sosnowca wywieziono dosyć broni, około 20 koni i zabrano kasę komory celnej, w której była znaczna suma pieniędzy. W bitwie tej został ranny Cieszkowski, dowódca kosynierów, zginęło siedmiu powstańców i było kilkunastu rannych. Straty nieprzyjaciół nie są mi dobrze wiadome, ale nie były większe”.

Ślązacy z nadgranicznych miejscowości nie tylko słyszeli odgłosy walk, ale widzieli łunę nad Sosnowcem. Dworzec kolei Warszawsko - Wiedeńskiej płonął.
Okazuje się więc, że mieszkańcy Szopienic i Mysłowic jakoś dziwnie uzewnętrzniali swój strach i obawę przed spotkaniem z powstańcami, jeżeli przez nikogo nie przymuszeni i jedynie tylko z własnej ochoty szli gromadnie nad granicę, gdzie właśnie znajdowali się powstańcy, gdzie toczyła się jeszcze walka i gdzie w zamieszaniu bitewnym — prócz tych rzekomo wzbudzających lęk polskich powstańców — mogły nawet grozić zabłąkane kule. Nie, to chyba nie strach pędził Ślązaków nad Brynicę i nie tylko zwykła chyba ciekawość. Na pewno ciągnęło ich tam jakieś inne, o wiele przemożniejsze uczucie!” – napisał Edmund Odorkiewicz w swoim artykule „Śląsk a Powstanie Styczniowe” ( „Zaranie Śląskie” XXIII, 1960r.)

Po zwycięstwie Kurowskiego, powiaty przy¬graniczne były we władaniu oddziałów powstańczych. W pierwszym okresie powstania, granica była wolna. Należało jedynie pokonać pruski kordon. Sprzyjało to zwiększonemu napływowi ochotników z Galicji, Śląska i Wielkopolski. Rząd Narodowy w odezwie „do Polaków w zaborze pruskim i austriackim” z 7. 2. 1863 roku stwierdził, że „w zaborze pruskim, jak i austriackim powstania być nie może i nie powinno”, oraz wezwał, iż tylko „szczególnie ludzie wojskowo uzdolnieni niechaj dążą w szeregi narodowe.”
Wzmocnione na granicy pruskie straże miały wspomóc Rosjan i utrudnić powstańcom aprowizację w Prusach, czyli uniemożliwić przerzut broni, amunicji, koni, oraz werbunek ochotników.

Po całym Śląsku krążyły legendy o Langiewiczu i wyczynach bohaterskich rodaków. Opowiadano, jak oddziały pod jego dowództwem odbierają Rosjanom broń, a nawet armaty. Z adiutanta Anny Henryki Pustowójtównej zrobiono w legendach narzeczoną Langiewicza, która także walczy. Zachwycano się kosynierami, zwykłymi chłopami, którzy dzielnie walczą o wolność Polski i swoją. Rząd Narodowy zniósł pańszczyznę.
W cytowanym już pamiętniku Niemca - Klaussmanna czytamy: „Wszędzie na Górnym Śląsku były portrety dzielnego wodza Polaków i jego kobiecego adiutanta, oraz barwne, chociaż brzydkie obrazki, sławiące bohaterskie czyny kosynierów” (str. 186).
Warto wspomnieć, że Langiewicz był na Śląsku znany. Wielu studentów z Górnego Śląska należało do Towarzystwa Literacko-Słowiańskiego, działającego na wrocławskim uniwersytecie. Byli wśród nich ks. Konstanty Damrot, ks. Norbert Bonczyk i Franciszek Szrajer. Należeli do niego również Marian Langiewicz i członek powstańczego Rządu Narodowego - poeta Adam Asnyk.
„Na Śląsku powtórzyła się w pewnej mierze znana historia z bamberskimi wioskami w Poznańskiem, gdzie „Bam - berger Deutsche" całkowicie się spolonizowali i wraz z Polakami tworzyli zaporę dla dążeń germanizacyjnych. Także na Śląsku wiele osób o niemieckich imionach i nazwiskach tak dalece uległo polonizacji, iż umiało mówić tylko po polsku; spotykamy je nawet w szeregach powstańczych 1863 roku.” – czytamy w cytowanej już pracy Edmunda Odorkiewicza (s.14)

Źródła niemieckie wykazują, że pomoc udzielana carskiej Rosji przez Prusy w tłumieniu powstania, zgodnie z konwencją Alvenslebena, od samego początku napotykała na ogólny sprzeciw wśród ludności śląskiej. Ówczesna niemiecka prasa w korespondencjach z Górnego Śląska (Katowic, Tarnowskich Gór, Woźnik, Lublińca) donosiła, że „owa konwencja szczególnie na naszym uprzemysłowionym pograniczu wywołuje wszędzie (an allen Orten) głośno wypowiadane niezadowolenie” oraz, że „nie da się ukryć nieprzyjemnego wrażenia, jakie prusko-rosyjska konwencja wywołała na Górnym Śląsku”. Pisano wręcz, że stosowanie tej konwencji „może wśród ludności śląskiej wzmóc sympatie dla Polaków”, a „dalszych tego następstw nie trudno jest przewidzieć”. („Breslauer Zeitung” z 23. 2. 1863).

Ściągnięto na Górny Śląsk dodatkowe oddziały wojska z całych Prus. Niemcy czuli się jak na beczce prochu.
„Gdy wskutek interwencji austriackiej rząd pruski zatrzymał w Mysłowicach i internował młodzież litewską, udającą się masowo z Krakowa przez Prusy na Litwę, aby tam wstąpić w szeregi powstańcze — ludność Mysłowic, jak podawały gazety niemieckie, nie szczędziła im dowodów sympatii. Dowódca oddziałów powstańczych województwa krakowskiego Apolinary Kurowski, skoro przepędził Moskali z południowo-zachodniej części Kongresówki, przystąpił do tworzenia jawnych władz rewolucyjnych. Instalacja władz polskich odbywała się zazwyczaj skromnie, lecz uroczyście i gdy taka właśnie uroczystość odbywała się w Modrzejowie, pospieszyli tam tłumnie Ślązacy z Mysłowic i okolicy, dając tym samym zarówno nowy wyraz swego patriotyzmu i poczucia jedności z braćmi zza kordonu, jak i najwymowniejsze świadectwo kłamliwości pruskich wieści, jakoby Ślązacy bali się powstańców. Opis uroczystości powstańczej w Modrzejwie zamieściła Schlesische Zeitung 12. 2. 1863 roku”. - napisał E. Odorkiewicz w swoim artykule (s. 18).

Powstańcom udało się kupić w Bytomiu sukno i dwoma wozami przewieźli przez granicę. W Dąbrowie uruchomiono powstańczą szwalnię. Będzińscy Żydzi po kosztach własnych sprzedali kożuchy. Zrezygnowali ze swojego zarobku. Mieli nadzieję, że w wolnej Polsce, będzie tak, jak kiedyś. Rzeczpospolitą znali jedynie z opowieści dziadków. Nie było w niej antysemityzmu, jaki królował w Rosji. Wielu mieszkańców Mysłowic zgłosiło się do pomocy w Dąbrowie. Szyli dla powstańców mundury i kożuszki.

Juliusz Ligoń z Zawadzkiego koło Strzelec, poeta śląski „często wspominał z czułością, jak pewnego wieczoru podczas powstania w roku 1863 trzech wygnańców przybyło do niego, jak ich pod strzechą przyjął i jak ci wygnańcy wspólnie zaśpiewali »Boże coś Polskę« i »Z dymem pożarów<<. Wzruszająca to była chwila — owi trzej oparli się na izbie, a Juliusz oparł się o piec i trzymając za rękę syna Jana, płakał jak dziecko”...E. Odorkiewicz przytacza w swym artykule opis ks. Jana Kudery w książce „Juliusz Ligoń” s. 16.

Bardzo silna była propaganda pruska. Kładziono podwaliny pod przyszłą politykę historyczną. Udowadniano już wtedy, że żaden Ślązak nie brał udziału w powstaniach. Twierdzono, że być może ludność napływowa z Kongresówki i Galicji, oraz Żydzi wspierają powstańców. Przedstawiano Ślązaków, jako wiernych Prusaków. Dzisiaj, wbrew faktom, RAŚ-owcy powtarzają te niemieckie brednie. I znów powołam się na Odorkiewicza, przedwojennego dziennikarza Radia Katowice.

W swojej pracy pisze: „Tymczasem i Laubert, i Lattermann sami zdradzają swe wątpliwości, czy tak rzeczywiście — jak oni twierdzą — było. Laubert formułując swe opinie na temat udziału Ślązaków w powstaniu, pisze przecież dosłownie: >>Ani jeden Ślązak ze względów narodowych nie pospieszył przez granicę do walki z bronią w ręku<<. U Lattermanna wątpliwość czy ostrożność nadała jego tezie formę mniej kategoryczną: >>Nie jest znany ani jeden prawdziwy wypadek, żeby jakiś Ślązak istotnie przeszedł (do Kongresów¬ki) z zamiarem uczestniczenia w powstaniu w poczuciu przynależności narodowej<<. Z tych sformułowań wynika wyraźnie, że obaj autorzy nie są pewni, czy Ślązacy nie walczyli w powstaniu z innych względów niż polskie poczucie narodowe — ot, może dla zaszczytów i korzyści, a może wreszcie tylko dla żądzy przygód, narażając się przy tym na śmierć lub na katorgę w syberyjskich tajgach.

To brutalne i perfidne odzieranie Ślązaków z ich uczuć narodowych spotyka się na każdym kroku. Lattermann pisze, jak to z oburzeniem władze pruskie odrzucały skargi rosyjskie, że ludzie urodzeni w śląskim okręgu przemysłowym gromadzą się, aby przejść przez granicę i wstąpić do szeregów powstańczych, że w tym samym celu zbierają się ochotnicy w majątkach rolnych koło Olesna, że wreszcie werbunek ochotników do powstania odbywa się także w powiecie pszczyńskim.

Wszystkie te wiadomości Niemcy określają jako wyssane z palca, a przecież musiały one zawierać wiele prawdy, Rosjanie bowiem mieli w Prusach swój własny wywiad i byli żywo zainteresowani w tym, aby jak najdokładniej wiedzieć, co się na pograniczu po pruskiej stronie dzieje.”( s. 17)

Dowodem na to jest proces, który toczył się przed trybunałem w Berlinie. „Na rozprawie w dniu 17. 7. 1864 r. padło jawne oskarżenie, że Rosjanie prócz oficjalnych przedstawicieli mają w Prusach „licznych szpiegów do śledzenia projektowanych zaciągów”.( tamże s. 18)
Rosjanie mieli suto opłacanych szpiegów i w Paryżu i w Londynie, a nawet na Śląsku. Wykryli oni próby zakupu przez Polaków broni w Anglii i Francji. Jeszcze przed powstaniem, Centralny Komitet Narodowy ustanowił specjalny podatek. Wyznaczona przez polski Centralny Komitet - Komisja Broni - pod wodzą generała Wysockiego, kupiła w Londynie 5 000 karabinów. Urzędnicy policji francuskiej, przekupieni zostali przez ambasadę rosyjską, aresztowali kuriera i dostarczyli ambasadorowi Rosji kopie skonfiskowanych dokumentów. W rosyjskie ręce wpadły w ten sposób dokładne dane osób, które miały broń przewieźć przez Niemcy, oraz przechowywać ją w kraju. Ujawnione zostały również osoby, pochodzące ze Śląska. Jedną z nich był Józef Berger, z Baranowa, w pow. rybnickim. Wraz z 143 osobami, stanął na ławie oskarżonych w procesie berlińskim. W maju 1863 roku „landrat pszczyński, baron von Seher-Thoss, uznał za wskazane przypomnieć rzekomo ultra lojalnym Ślązakom, § 97 kodeksu karnego, który głosił, że >> kto bez upoważnienia tworzy uzbrojone oddziały lub nimi dowodzi oraz kto zaopatruje w broń i rynsztunek takie oddziały, o których wie, że zebrały się bez urzędowego zezwolenia, podlega karze więzienia do 2 lat. Kto przystępuje do takich uzbrojonych oddziałów podlega karze więzienia do 1 roku<<.”- czytamy w cytowanym już artykule E. Odorkiewicza (s. 20).

Powstańcom udało się w Warszawie 6 czerwca 1863r. zdobyć połowę zasobów Kasy Głównej. 3,6 mln rubli dzięki Aleksandrowi Waszkowskiemu, Stanisławowi Janowskiemu, Stanisławowi Hebdzie, Sebastianowi Bielińskiemu i Mateuszowi Tyszkowskiemu, trafiło w polskie ręce. Do prowadzenia wojny potrzebne są pieniądze. Wpadka paryska spowodowała, że zakupiona broń nie dotarła na czas do spiskowców. Warto wspomnieć, że w chwili wybuchu powstania nie było w Kongresówce ani jednego karabinu. („Wydawnictwo materiałów do historii powstania 1863/1864“, Lwów 1890, t. IV, str. 74.)
Wielu Ślązaków po powrocie do domu z Kongresówki, tłumaczyło się, że zostali siłą wcieleni do powstańczych oddziałów. Chcieli uniknąć kary z § 97 pruskiego kodeksu karnego.

W ten sposób tłumaczył się na przykład Kulawik, syn ogrodnika z Wędzin w powiecie lublinieckim, który po powrocie z Kongresówki do domu, codziennie chodził w powstańczej czamarze. W XIX w. czamara uważana była za polski strój narodowy i patriotyczny.

Edmund Odorkiewicz w swojej pracy powołuje się na księgę pamiątkową wydaną w 40 rocznicę Powstania Styczniowego, która „zawiera setki nazwisk uczestników powstania i członków organizacji powstańczej, wśród których wymienieni są: August Hartmann ur. na Śląsku w 1843 (bez podania miejscowości),Franciszek Rumer ur. w Bobrku, Czech Józef Basok z oddziału Langiewicza; Henryk Gramowski, który poległ 5. 2. 1863 roku pod Tomaszowem Lubelskim (rodzina Gramowskich — to stary ród śląski, wsławiony małżeństwem jednej z jego przedstawicielek z królem Władysławem Jagiełłą; między innymi byli oni przed kilkuset laty właścicielami dóbr mysłowickich); drugi Czech, niejaki Sojka, Tadeusz Hampel ur. w 1840 r. w Cieplicach, Franciszek Łabrycki ur. w Głogowie itd.
Album pamiątkowy „Ostatni z 1863“ wymienia Ejbisza, stolarza, po¬chodzącego ze Śląska oraz Walentego Koleczkę - urodzonego w Beskidach.

Z Górnego Śląska pochodził także Adolf Szrajer, który w wieku lat 28 poległ 29. 4. 1863 roku pod Brdowem. „Ojciec jego miał się nazywać Krzykała i był włościaninem, ale zostawszy pruskim podoficerem przechrzcił się na Szrajera, co go później tak korciło, iż się powiesił, a wdowa po nim wraz z synem udała się w Poznańskie do krewnych. Tu ukończył Adolf chlubnie gimnazjum w Trzemesznie, a następnie przerywając dla braku środków materialnych kilkakrotnie nauki uniwersyteckie, zajmował się nauczaniem w domach możniejszych, zdał egzamin nauczyciela historii i filozofii, odsłużył wojskowość i wyszedł z niej w stopniu oficerskim. Po wybuchu powstania wyruszył natychmiast w pole i w pierwszej zaraz bitwie zginął śmiercią walecznych”.

W szeregach powstańczych znalazł się także górnik Stanisław Kandziora, który służył w oddziale Oksińskiego (Niemcy piszą błędnie „Okrzyński“), ujęty potem przez Prusaków, czy też wydany Prusakom przez Rosjan. Kandziora zeznał, iż Oksiński (który pisał swoje nazwisko przez „x“ Oxiński) mówił swym podkomendnym i towarzyszom broni, że >>gdy skończymy z Rosjanami, wówczas pójdziemy przeciw Prusakom. Prusak będzie musiał oddać każdy kawałek ziemi, jaki nam zabrał <<).” ( tamże s.22-23)

W berlińskim procesie przewinęło się nazwisko „Górnoszląski". Pod takim pseudonimem występował Franciszek Szrajer - absolwent uniwersytetu wrocławskiego. Był on oficerem w oddziale Anglika Younga. Poległ 26. 4. 1863 roku pod Nową Wsią. W tej pamiętnej bitwie zginął także Władysław Szrajer z Górnego Śląska. Prawdopodobnie pochodzili z jednej rodziny, tak samo jak Adolf Sztajer, poległy trzy dni później pod Brdowem. Śląski ród Krzykałów-Szrajerów oddał życie za wolną Polskę.

Rosyjski sąd wojskowy skazał na zesłanie na Sybir Smitka, obywatela Prus, który w Warszawie „pracując w konsulacie pruskim i mając obowiązek wydawania paszportów poddanym pruskim, zamieszkałym w Warszawie, opatrywał w nie powstańców udających się za granicę, rządowi zaś swemu donosił kłamliwie, że blankiety owe zaginęły podczas przesyłki". - czytamy w akcie oskarżenia ( tamże s. 23)
Żychliński opisuje w swych wspomnieniach rodzinę Szmytów spod Wrocławia. Syn introligatora z Olesna, W. Süssmann, który brał udział w powstaniu, napisał w liście do rodziny, iż w pewnej bitwie poległ praktykant myśliwski, Ad. Bertram z Osowca Śląskiego k. Olesna. Pisał też, że w jego oddziale powstańczym, znajduje się jeszcze dwóch innych mieszkańców Olesna, Murra i Jatzik. Walczyli oni pod dowództwem Chmielińskiego. Süssmann przyjechał nawet raz potajemnie na Śląsk. Jego zadaniem był zakup karabinów oraz werbunek ochotników.

Ciekawą postacią był Emanuel Jasik z Siemianowic. Po rozbiciu od¬działu Langiewicza wydany został władzom pruskim. Kolejny raz przeszedł granicę i znów walczył w szeregach powstańczych. Dostał się po raz drugi do niewoli rosyjskiej i został zesłany na Ural do Orenburga.

Oddając po 150 latach cześć i honor bohaterom, warto za E. Odorkiewiczem przytoczyć choć fragmentaryczną listę nazwisk Ślązaków, walczących w Powstaniu Styczniowym:

“Sołtysek z Chełma pod Pszczyną poległ 17. 2. 1863 roku w bitwie pod Miechowem; wskrzeszenia Polski w roku 1918 doczekał się Franciszek Zawierucha, który mieszkał w Rudzie Śląskiej przy ul. Hallera 3; w Rybniku mieszkał Józef Chudoba, który w roku 1898 był tam prezesem „Sokoła"; z Żyglina, powiat Tarnowskie Góry, po¬chodził Andrzej Dziewierz, syn Jana, ur. 1836 roku.

Poza tym lista powstańców obejmuje następujące nazwiska:
Koleczko Walenty (972); Mender Stanisław (1433) ur. 1841; Pietras Michał (1745) ur. 1842; Sznyter Franciszek (2240) ur. 1642; Szrajer Franciszek (2248) ur. 1838; Trzciński Ignacy (2337) ur. 1846; Zientek Jan (2678) ur. 1838; Mańka Ludwik (910) ur. 1835 w Szarlocińcu; Nater Andrzej (1023) ur. 1840 w Opolu; Rzepkiewicz (1294) ur. 1842 w Wodzisławiu; Wojciech August (1821) ur. 1845 we Wrocławiu; Abramowski Andrzej z Turisza; Miniczowski Jan ze Strumienia; Ritter Maurycy był zesłany na Sybir; Dobrowolski August z Lublińca i Jenczke (Jenschke), syn Anto¬niego, ur. 1838 w Kłodzku; Weinrich i jego trzej synowie, z których dwaj byli zesłani na Sybir; Kiełbus Józef ur. 1842 (walczył pod dowództwem Chmielińskiego i Kurowskiego, brał udział w kilku bitwach, był ranny w nogę, zesłany na Sybir przebył tam 4 lata; Ważny Jan ur. 1842 w Lublińcu; niejaki Kulawik chłop z Wendzin spod Lublińca; Tyka Piotr z Opola (walczył w oddziale Younga, dostał się do niewoli; Brzezina Piotr z Nysy (dostał się do niewoli i został wydany Prusakom; Blum Wilhelm z Nysy, szewc; Gartler Juliusz Henryk, technik z Katowic; Jasik Emanuel, czeladnik kowalski z Siemianowic (był początkowo w oddziale Langiewicza); Knopf Teodor, kelner z Raciborza (walczył pod gen. Nullo - 5. 5. 1863 pod Krzykawką, był ranny); Tomala Karol czeladnik szewski z Raciborza; Zakrzewski Franciszek, czeladnik ślusarski z Hajduk (obecnie Chorzów-Batory); Walczyk Franciszek, czeladnik kowalski z Wierzbia, pow. Niemodlin; Zazdrazil Karol, kupiec z Pawłowic, pow. Pszczyna; Szlenzog Jan, robotnik z Libiszowa, pow. Brzeg; Buchta Jan Marcin, parobek z Rydułtowic, pow. Pszczyna; Siegroth Fedor, ekonom ze Zdziechowic, pow. Olesno; Walasz Wilhelm, leśnik z Dąbrówki, pow. Oleśnica; Gongolski Alojzy (chyba Kąkolski?) robotnik z papierni Babice, pow. Racibórz; Kreczmer (Kretschmer) Ferdynand, robotnik z Pawłowic, pow. Koźle; Grzondziel Józef, hutnik z Szopienic, pow. Bytom; Kopeć Feliks, hutnik z Małej Dąbrówki, wówczas pow. By¬tom; Drzyzga Franciszek, hutnik ze starych Tarnowskich Gór, wówczas pow. Bytom; Wieczorek Józef, hutnik z Szopienic, pow. Bytom — wszyscy aresztowani i wydani władzom pruskim za udział w powstaniu; Kuczewicz Jan i Kuczewicz Piotr z Imielina, pow. Pszczyna — aresztowani i wydani Prusakom za przemyt prochu; Henszel Daniel, chłop ze wsi Libiszów, pow. Brzeg; Herman Franciszek z Kłodzka; Miller Herman z Brzegu i Michalski Wincenty z Bytomia — zesłani byli w głąb Rosji do rot aresztanckich i pracowali przy budowie kolei Moskwa—Orłów; Olszewski Hieronim z Prudnika i wyżej wspomniany Józef Chudoba z Rybnika byli zesłani do rot aresztanckich i zatrudnieni przy budowie kolei Orłów—Kursk; Rost Wilhelm, chłop ze wsi Machowika, powiat Lubliniec; Skrobek Franciszek z Woźnik, pow. Lubliniec, Filipowicz Jan z Opola i Fuldscher Franciszek z Kęt, pow. Opole byli zesłani do rot aresztanckich w Tule.(tamże s.22- 26) ”

Ciekawa jest historia kolejnego Ślązaka - Skoniecznego. W Powstaniu Styczniowym walczył po pseudonimem Edward Wroński. Został zesłany na Sybir. Tam wstąpił do konspiracyjnego „Syberyjskiego legionu wolnych Polaków". Skonieczny vel Wroński był jednym spośród 9 głównych organizatorów i przywódców powstania nad Bajkałem 8 lipca 1866 r. Polscy zesłańcy - Powstańcy Styczniowi, chcieli się przebić na chińską granicę. Większość pojmanych powstańców rozstrzelano w Irkucku. Skoniecznemu sąd wojenny wymierzył karę śmierci, lecz został on wraz z czterema innymi powstańcami ułaskawiony przez gubernatora.

Edmund Odorkiewicz podaje też częściową listę Ślązaków - dezerterów z pruskiej armii. Jak pisze - „niewiele nazwisk dało się ustalić.
Są to: Michał Dolina z Lędzin, który zdezerterował 20. 2. 1863 z 1 górnośląskiego pp. nr 22; niejaki Sitek z Pszczyny — 20. 3. 1863 z 3 p. grenadierów gwardii im. królowej Elżbiety, stacjonowanego wówczas w Siemianowicach; kanonier L. Nachlik z Borucina, powiat Racibórz — 28. 3. 1863 z 3 p. gren. gwardii z Koszęcina; Jan Adam Wehner z Bierunia — 8. 7. 1863 z 2 komp. 2 batalionu jegrów nr 6 z Bibieli koło Bytomia (później skazany na 2 lata do karnej kompanii — pisał o nim konsul pruski w Warszawie; Teodor Wojtczyk z zamku w Mysłowicach — 21. 6. 1863 z 4 gśl. pp. nr 63 z Opola; Karol Hatschin (Haczyn) z Rozenbach, pow. Niemodlin — 7. 7. 1863 z 10 komp. 4 dśl. pp. nr 51; kanonier Jan Sieworra z Gaszowic, pow. Rybnik — 24. 8. 1863 z 1 baterii haubic śl. bryg. art. nr 6 z Bytomia; Ludwik Magiera — 14. 9. 1863 z 12 komp. 4 gśl. pp. nr 63 z Opola; kanonier Jan Sobala ze Starych Rept, wówczas pow. Bytom — z baterii z Nysy; Józef Switlik (student Uniwersytetu Wrocławskiego i członek Tow. Literacko-Słowiańskiego przy Uniwersytecie, wymieniony w cytowanym pamiętniku tego Towarzystwa pod nr 461) — 20. 4. 1863 z 2 p. gren. z miejsca postoju w Mysłowicach.” ( tamże s. 28)

„Kreisblatty“ z 1863r. zawierają szereg listów gończych za Ślązakami. W ten sposób poszukiwano np. 29-letniego Tomasza Pisarskiego, parobka z majątku Mokre w pow. pszczyńskim, który zniknął 29. 4. 1863r.
Przez Śląsk szły transporty broni. Wzdłuż całej granicy były przenoszone przez przemytników, wysyłane koleją w specjalnych skrytkach. Oksiński opisał swoją wyprawę w okolice Praszki. Tam miał przejąć transport broni ze Śląska.

„Prasa niemiecka często donosiła o przychwyceniu broni, amunicji, prochu itp. w różnych miejscowościach, jak np. w Bodzanowicach w pow. Olesno, w Mysłowicach, gdzie skrzynki z prochem przechowywał piekarz Kluska, w Gliwicach, w Katowicach.
Dnia 28. 5. 1863 r. w powracającym bez ładunku do Kongresówki wagonie towarowym wykryto między podwójną podłogą różną broń, która częściowo nie miała znaków fabrycznych, częściowo zaś pochodziła z pruskich magazynów wojskowych. Fakt ten obala twierdzenie dra Józefa Buzka, że „są na to dowody", iż rząd pruski potajemnie popierał ruch powstańczy w Królestwie, opierając swój sąd na świadectwie austriackiego pułkownika Angeli, który rozbroiwszy pewien rozbity oddział powstańczy, znalazł amunicję, pochodzącą „według ostemplowania i opakowania bez wątpienia z pruskich magazynów wojskowych”. Sporo broni i amunicji pruskiej w różny sposób nabywali agenci powstaniowi, ludność potajemnie zabierała ją kwaterującym u niej żołnierzom lub z posterunków policyjnych, w końcu zaś przecież wielu pruskich żołnierzy - Polaków zdezerterowało z wojska z bronią i amunicją.” – napisał w swym artykule E Odorkiewicz s. 31.

Często transporty wpadały, gdyż jak wspomniano, wywiad rosyjski posiadał olbrzymią ilość szpiegów i współpracował z Prusakami, przekazując im informacje. Niekiedy od odpowiedzialności ratowała Polaków niemiecka praworządność. Franciszka Mandrella z Czarnuchowic w powiecie pszczyńskim, 19. 6. 1863 r. schwytano na gorącym uczynku - z transportem prochu. Sąd powiatowy w Pszczynie wymierzył mu sporą karę. Mandrell odwołał się. Sąd Okręgowy - oddział apelacyjny w Raciborzu pod przewodnictwem prezesa von Kirchmanna, uchylił zaskarżony wyrok. Następnie odwołał się prokurator, lecz Königl. Obertribunal — Senat für Strafsachen w Berlinie, utrzymał w mocy wyrok sądu raciborskiego.

Zdrajców karali Ślązacy sami. „Pewien restaurator z Bierunia wydał władzom transport 5 cetnarów prochu, przeznaczonego dla powstańców. Restaurator otrzymał wkrótce list z pogróżkami, a po pewnym czasie spalono mu stodołę z plonami”(tamże s.32)

Stanisław Maciejewski prowadził w Katowi¬cach punkt przerzutowy broni. Z pisma Centralnego Komitetu Narodowego do Komisji Broni w Paryżu, wysłanego z Warszawy 11. 12. 1862 r. wynika, że był on jednym z najważniejszych ogniw. Maciejewski pracował jako kierownik filii przedsiębiorstwa handlu wyrobami tytoniowymi B. Ostrzyckiego z Wrocławia.

Zajmował się też spedycją. Przerzucał broń do Kongresówki przez Dąbrowę Górniczą. Tam trafiała do Goldmana i Twarzyńskiego. Oni wysyłali ją dalej. W Katowicach z Maciejewskim współpracowali piekarz Ferdynand Zips i Karol Lehman „Na ślad Maciejewskiego niemiecka policja wpadła po zagarnięciu dokumentów Działyńskiego w Poznaniu, skąd Maciejewski — jak cała organizacja powstańcza na Śląsku — otrzymywał rozkazy i fundusze.” (tamże s. 32-33). Stanisław Maciejewski był jednym z oskarżonych w procesie berlińskim.
To podporządkowanie centrali w Poznaniu jest pewnym wytłumaczeniem, dlaczego przyszli powstańcy śląscy w 1918r., niemal każde posunięcie próbowali uzgadniać w Wielkopolsce. Przekaz rodzinny z Powstania Styczniowego był jeszcze żywy.

Zarzut handlu i transportu broni Niemcy stawiali wielu osobom. Przyłapano Posenera z Katowic, Lustiga i Olszowskiego z Woźnik koło Lublińca. Co ciekawe, pomimo licznych aresztowań, czasem nie wymierzano kary. Wygląda na to, że Niemcom chodziło o uniemożliwienie dalszej działalności. Procesy byłyby głośne, pozostawałaby dokumentacja i nie udałoby się zamilczeć faktów licznego udziału mieszkańców Śląska w Powstaniu Styczniowym. Przekreślałoby to rozpowszechniany “mit o rzekomym pruskim patriotyzmie Ślązaków”.

Szymon Kuźnicki, kupiec z Mysłowic, 17.11.1863r, został w Sosnowcu aresztowany przez Rosjan za przemyt broni. Przewieziono go do Warszawy. Tam sądzono.
Odorkiewicz opisuje też ciekawy incydent z pierwszych tygodni powstania: „Do pomocy Ślązaków uciekł się w pierwszym okresie powstania jeden z najdzielniejszych dowódców powstańczych, ten, który osobiście prowadził kosynierów do decydującego, zwycięskiego natarcia na dworzec w Sosnowcu — płk Teodor Cieszkowski. Będąc komendantem obozu powstańczego w Dąbrowie Górniczej, Cieszkowski chciał produkować arma¬ty i w związku z tym rozpoczął werbunek wykwalifikowanych hutników artylerzystów. Wtedy to właśnie sprowadził stolarza z Bogucic, z którego nazwiska znamy tylko pierwszą literę „T“. Wspomina o tej sprawie ks. Szulc, a dzienniki ówczesne doniosły o zatrzymaniu przez huzarów jakiegoś powstańca, który poszukiwał fachowców do lania armat; aresztowanego powstańca odprowadzono do Bytomia.
Nie wykazał, niestety, takiej inicjatywy jak Cieszkowski jego zwierzchnik Apolinary Kurowski, któremu kupcy bytomscy oferowali dostarczyć 10 000 karabinów, a który nie wykorzystał tej okazji, jaka już nigdy się nie powtórzyła; zapłacił za to klęską w bitwie pod Miechowem, a kto wie, czy nie stał się w ogóle współwinnym upadku powstania.

Decyzja Kurowskiego jest tym mniej zrozumiała, że po oczyszczeniu z wojsk rosyjskich trójkąta między granicą pruską i austriacką, broń można było dość łatwo tędy przewozić szlakiem na Sosnowiec, Czeladź czy Modrzejów przez Siemianowice, Szopienice lub Mysłowice. „Wtedy to dostała się do kraju część karabinów zakupionych w grudniu zeszłego roku przez paryską Komisję Broni", ale nowych zakupów nie zdołano już na czas uczynić.”(tamże s.33-34)

Na Górnym Śląsku przez cały czas trwania Powstania Styczniowego, prowadzono skup i potajemną zbiórkę broni. Funkcjonowały też punkty przerzutowe. Jeszcze w marcu 1864 r. podano informację. że „broń z Gliwic nie może być jeszcze wzięta, zbyt ma być przez policję strzeżona". Tę tak aktywną działalność nie mogli prowadzić żadni przybysze z zewnątrz. Wszystko to organizowali jedynie rodowici mieszkańcy Śląska.

Teodor Henneczek, drukarz z Piekar Śląskich, wydawał tajne ulotki nie tylko dla Ślązaków, ale i dla Kongresówki. Warto wspomnieć, że na Śląsku wydrukowano 18. VI. 1863r. broszurę pt. „W tył”, której jeden egzemplarz zachował się w zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie. (Bolesław Limanowski: Historia powstania narodu polskiego 1863—64, tom. II, str. 285).
Przez Śląsk trafiały też wydawnictwa emigracyjne - „Przegląd rzeczy polskich” i „Głos z Paryża i Genui”. Ze Śląska „przerzucono” do Kongresówki nawet maszynę drukarską.

„Niemcy często powtarzają ukutą na własny użytek tezę, że Polacy nigdy nie wysuwali roszczeń co do Śląska, a już na pewno nie uczynił tego Rząd Narodowy w roku 1863.
Tymczasem właśnie z okresu powstania styczniowego mamy szereg dowodów, że Rząd Narodowy uważał Śląsk za prowincję polską i objął ją pod swą władzę za pośrednictwem Wydziału Wykonawczego na zabór pruski.
Już współczesna prasa donosiła, że Polacy wysuwają plany, aby do wskrzeszonego państwa polskiego przyłączyć Śląsk aż po Odrę, lecz plany te — bez względu na ich ówczesną realność — sięgały nawet dalej: oto „projekt organizacji władz wojskowych z czerwca 1863 roku, znaleziony przez policję austriacką w papierach Adama Sapiehy” przewidywał, że siedzibą jednego z korpusów wojskowych będzie Wrocław.

Gdy kapelani powstańczy wołali w kazaniach: >>Witaj nam orle nasz polski! [...] bujaj swobodnie w powietrzu nad naszą starą Wisłą [...] i spocznij na żelaznych słupach, które wbijał Bolesław Chrobry, naznaczając granice naszej Ojczyźnie <<, Rząd Narodowy sformułował swój program w sprawie granic w instrukcji z 15. 5. 1863 r. nieco ostrożniej. Instrukcja poleca „określać granice przyszłej Polski na podstawie praw historycznych w 1772r., zasięgu terytorialnego obecnego ruchu zbrojnego oraz potrzeb i woli ludności krajowej po zabezpieczeniu jej nie krępowanej niczym swobody wypowiedzenia się [...] Instrukcja ta pozostała najważniejszym nakazem dla przedstawicieli powstania aż do jego upadku, a cyrkularz Traugutta z 29 października do agentów zagranicznych tylko po¬głębił i rozwijał jej idee“.... – czytamy w artykule E. Odorkiewicza s. 35-36.

Humorystyczna była rozprawa Mateusza Niemczoka z Chełmka i Jana Dłubisza z Gamroth przed „Königl. Gerichts-Commision", która odbyła się 26. 4. 1864, w Nowym Bieruniu. Podstawą oskarżenia było śpiewanie piosenki: „Matko Boska Polska, wspomóż Polaków,
„A tych Niemców - Szwabów pociepaj do krzaków...
(Archiwum Państwowe w Katowicach, Zespół Landratsamt Pszczyna, sygn. P 1166).

Od lat się wmawia Ślązakom, że nie brali udziału w Powstaniu Styczniowym. Niemiecka i RAŚ-owa polityka historyczna są w tych sprawach zbieżne. Na szczęście na Śląsku przetrwały pomniki i skromne nagrobki na cmentarzach. Staraniem wojewodów śląskich - Zygmunta Łukaszczyka i Piotra Spyry, a także b. marszałka województwa Adama Matusiewicza, opracowano w oddziale terenowym Narodowego Instytutu Dziedzictwa w Katowicach informator „Ślady Powstania Styczniowego w województwie śląskim 1863-2013.” Zawiera on opis ok. 60 miejscowości związanych z Powstaniem Styczniowym.

O udziale Ślązaków w Powstaniu Styczniowym milczano tyle lat. Niestety, do powszechnej świadomości przebiła się wersja niemiecka. Może 150 rocznica Powstania Styczniowego sprawi, że na uniwersytetach w Poznaniu i Krakowie, ktoś rozpocznie rzetelne badania. Niestety, na Uniwersytet Śląski na razie liczyć nie można - to matecznik Gorzelika – przewodniczącego RAŚ. Dlaczego Polacy nie mają poznać bohaterskich Ślązaków, biegnących na pomoc rodakom w Kongresówce? Czy w III RP historia ma być nadal zakłamywana?

Jadwiga Chmielowska

Pieśń akademików Warszawskich (Leon Kapliński, Edmund Wasilewski)
Zgasły naszych nadziei promienie,
Zanim zorza zaświeci nam blada,
Stańmy jako upiorów gromada,
We krwi wrogów nasyćmy pragnienie.

Wzgardźmy życiem, tem nędznie pędzonem,
Nam pioruny niech grają i gromy,
A na niebie od łuny czerwonem,
Anioł śmierci przeleci widomy.

Cóż my winni, że kochać nie możem,
Gdy się wszystko tak płaszczy i karli,
My dla ziemskich rozkoszy umarli,
Żyjmy zemstą i święćmy ją nożem.

Albo lepiej precz z bronią nożami,
Bo z nas każdy nożowi zazdrości,
My pragniemy własnemi zębami,
Szarpać ciało i kąsać do kości.

Czas już żale i skargi porzucić,
Bo wstyd czoła już od nich nam pali,
Czyż nie lepiej się zemstą rozjuszyć,
W krwi niemieckiej i ścierwach Moskali.

W noc spokojną do domów wpadniemy,
Gdzie szczęśliwi cichemi śpią snami,
Naszą pieśnią ich spokój skłóciemy,
Niech się zerwą i idą za nami.

Więc gdy zgasły nadziei promienie,
Zanim zorza zaświeci nam blada,
Stańmy jako upiorów gromada,
We krwi wrogów nasyćmy pragnienie.

Bibliografia: Edmund Odorkiewicz w swoim artykule „Śląsk a Powstanie Styczniowe” („Zaranie Śląskie” XXIII, 1960r.)

Foto z akcji obywatelskiej: http://www.dladziedzictwa.org/2013/01/21/akcja-obywatelska-szukamy-sladow-powstania-styczniowego-2/

Ukazał się w Gazecie Śląskiej 15.02.2013r.

Brak głosów

Komentarze

Nakaz zapomnienia i niszcenia patryjotycznej historji Polakow wciaz obowiazuje tej z powstan i tej oztatniej.
Moga pomnik Inki codzien oblewac farba ale pamieci o bohaterach nie zabija w PRAWDZIWYCH POLAKACH.

PS. spotkalem sie ze niektorzy w Polsce bardzo zle reaguja na slowo prawdziwy przed Polak.Mimo ze tlumacze ze Jaruzelski ,Walesa,Michnik sa Polakmai wedlug prawa ale z polskoscia nie maja nic wspolnego tak ze nie moga byc prawdziwymi Polakami.
Ta reakcja na slowo PRAWDZIWY jest wyrobionym odruchem pawlowa przez glowne medialne scieki.

Vote up!
0
Vote down!
0
#335213

 swoim Sosnowcem i Zagłębiem. Wy juz dość "dobrego" nam po 1945 roku na Śląsku uszykowaliście. Raczej wypada przeprosić za tych Zawadzkich, Babiuchów, Grudniów, Gierków i innych antysląskich szowinistów. Dzis ten szowinizm ma inne imie - nie mówię wstretny Ślązak tylko np. wstrętny RAŚ lub inna figura retoryczna.

Z mojej Rodziny 3 osoby były skierowane do Auschwitz i Sachsenhausen i zamordowani za udział w Powstaniach Śląski. Ale za to co Polacy niedawno zrobili mnie i mojej Mamie załuję, że Dziadowie brali w ogóle udział w tym powstaniu. Gdy widziałem i widze ten antysląski szowinizm. nawet wypadek samochodowy gdzieś na Śląsku jest okazją na forach portali do pomyj, złośliwych bluzgów, aktów szowinizmu słownego itd. I po co były te powstania, idealizm? Dla Ślązaków? Nie ! Dzis to trwa nadal, jakis semka i inni pouczaja nas nawet w sprawie Muzeum Śląskiego !!! To skandal, by odmawiac prawa Ślązakom do decydowania nawet w takich kwestiach !!! Po prostu, na dżwiek słowa Ślązak niektórzy dostaja ataku alergii czytaj szowinizmu. Niech wszyscy dadza nam spokój i pozwolą żyć zgodnie z naszym etosem i tradycją w granicach Polski i tylko tyle. My tez nie wtrącamy się w sprawy Zagłębia czy Mazowsza!

Pozdrawiam Panią ale proszę zastanowić sie nad tym co napisałem czy aby coś nie jest na rzeczy

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#335220

Jak na faceta, który rozpoczynał komentowanie na NP od bezczelnej, nieumotywowanej oceny Powstania Warszawskiego:

Logos, 16 sierpnia, 2012 - 07:22 "Powstanie Warszawskie przy całym szacunku dla bohaterstwa ludzi walczących w nim i godnych czczenia pamięci, było niepotrzebne i zadnej roli powaznej nie odegrało, a konsekwencje opłakane, ale to już odpowiedzialnośc decydentów i gier, o których ci ludzie pojęcia nie mieli." http://niepoprawni.pl/blog/6206/15-sierpnia-czyli-trzy-grzyby-w-barszczu

to masz duże wymagania:

"Niech wszyscy dadza nam spokój i pozwolą żyć zgodnie z naszym etosem i tradycją w granicach Polski i tylko tyle."

A za Zawadzkich, Babiuchów, Grudniów i Gierków przeproś się sam. Ciekawe też, kto upoważnił cię do używania 1 osoby liczby mnogiej? Jakaś organizacja? Jacyś mocodawcy?

Vote up!
0
Vote down!
0
#335227

 Cytując mnie (nie wiem dawniej nękające mnie SB notowało wszystkie rozmowy, skąd to hobby?) potwierdził Pan jedynie wielki szacunek dla Powstańców Warszawy ale wielce dyskusyjny sens samego Powstania - to nie tylko moje zdanie (większości) na prawicy - zwykła logika bez fanatyzmu. Natomiast Powstania Śląskie zakończyły się niestety dla nas sukcesem. Pan mało wie o Śląsku, a jeszcze mniej o relacjach między Śląskiem i Zagłębiem i ich wpływem na Śląsk. Większość stanowisk była obsadzana przez nich, oni dominowali w PZPR itd itd, nie będę Panu tłumaczył. 

Powtarzam, jesli Pan nie jest ze Śląska lub Zagłębia i nie zna historii Śląska, etosu, realiów to niech się Pan nie odzywa w tej sprawie !

Vote up!
0
Vote down!
0
#335376

Pan tylko potwierdza, że antysląski szowinizm uber alles i szkoda życia mojej Rodziny zabitej w obozach koncentracyjnych !!!!!!!!!! 

Vote up!
0
Vote down!
0
#335379

Spadaj!

PS. Swoją drogą ciekawe, skąd ta wiedza o zdaniu większości na prawicy na temat PW? Nękające SB o tym poinformowało przy okazji?

Vote up!
0
Vote down!
0
#335380

 Nie uszanował Pan śmierci nawet aż 3 członków mojej Rodziny - bo to Ślązacy? OK my wiemy juz!!!!

To, ze wyciągnął Pan cytaty (dobrze o mnie świadczące cytaty aczkolwiek użyte prymitywnie przeciw mnie), to swiadczy, że Pan notuje i monitoruje internautów i komentatorów. Rzygam taka postawą bo przypomina mi czasy SB. 

Dlatego opuszczam ten portal o koemntatorach stosujących metody konfidenckie.

Jedynie jeszcze odwiędzę może Elig piszącą mądrze by mi nie wypomniano, Coryllusa odpuszczam bo who is who to wiadomo i kto Pan jest to dla mnie teraz jasne.

Tylko nie dziwcie się z tym szowinizmem  ....

Bez poważania

Vote up!
0
Vote down!
0
#335388

Mam w nosie twoje oburzenie, niedorobiony separatysto. Ten portal bez ciebie będzie niewątpliwie miejscem znacznie sympatyczniejszym.

Vote up!
0
Vote down!
0
#335393

 Za nazwanie mnie separatystą powinienem Pana pozwac do sądu. Obrzydliwy szowinizm, tak się właśnie traktuje się Ślązaków, Autorce świetnie widać wychodzi dzielenie ludzi. A HONOR (co to takiego)? Obiecali Polacy autonomię, komuniści znieśli i co? Gdzie słowo. gdzie honor? Ja nie jestem autonomistą i nigdzie sie nie przewinęło ale skoro oplucie mnie separatystą ty nikczemny człowieku???!!!.

Kolejne bolesne doświadczenie jakimi frajerami byli Powstańcy i moja zamordowana Rodzina dla Polski, jako takie coś może opluwać bezkarnie Śląsk!!!!!!

W Polsce normalka

KONIEC z ... się nie rozmawia

TFU

Vote up!
0
Vote down!
0
#335399

Coś długo się żegnasz ;-)))!

Nie napisałem ani słowa o twojej rodzinie. Ale tobie wygodnie używać wymyślonych argumentów. Jesteś żałosny i obrzydliwy, nazywając Powstańców Śląskich "frajerami"

Cytowane stwierdzenie:"Niech wszyscy dadza nam spokój i pozwolą żyć zgodnie z naszym etosem i tradycją w granicach Polski i tylko tyle." jest wystarczającym jak dla mnie dowodem ciągot separatystycznych.

A poza tym nie zauważyłem, abym gdziekolwiek opluwał Śląsk, idioto. Moje komentarze dotyczyły tylko i wyłącznie bzdur wypisywanych przez niejakiego @Logosa.

Tak, jak sądziłem od pierwszego zetknięcia z niejakim @Logosem: Logos jest, logiki brak.

Vote up!
0
Vote down!
0
#335406

... sprzeczne z naturą nazwisko":):):)
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#335409

No ;-)))! Wieszczów nie na darmo wieszczami zwiemy ;-)!

Vote up!
0
Vote down!
0
#335412

 Właśnie usunąłem swoje konto z NP co zapewne uszczęśliwi ludzi bez kultury, honoru i poszanowania tradycji.

dzięki wam zrozumiałem po raz n-ty czym jest Śląsk i Ślązacy dla Polaków.nie Ślązaków.

Nie dziwcie się niczemu skoro mnie nawet odrzuciliście i traumę moich bliskich za |Polskę

TFU

Vote up!
0
Vote down!
0
#335413

... nie trzaskałbyś drzwiami od wewnątrz:):):)
Wżeniłem się w rodzinę Ślązaków (i zostałem cudownie przyjęty!), więc coś niecoś wiem. Nie wycieraj sobie mordy Ślązakami, bo oni zasługują na znacznie więcej!
Jeden z drugim spie.olił do Reichu jako "G", bo dawali mieszkanie, pracę i kasę, a teraz patriotę śląskiego udają!
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#335418

A konto jak było, tak jest :-)))!

Vote up!
0
Vote down!
0
#335421

  Nie wiem, jaka ty stosujesz logike tł, bo powiedzenie "Niech wszyscy dadza nam spokój i pozwolą żyć zgodnie z naszym etosem i tradycją w granicach Polski i tylko tyle." nie swiadczy o ciagotach separastycznych, wrecz przeciwnie. Logos powiedzial wyraznie: "w granicach Polski". Jego wypowiedz swiadczy zapewne o gorzkich odczuciach wielu Slazakow, ktorzy sa traktowani sa po macoszemu we wlasnej ojczyznie, nic poza tym.

Logos niczym nie zasluzyl na twoje obelgi, ktore sie tu pojawily, jakze nie na miejscu, ale z jak wielka regularnoscia z twojej strony w stosunku do innych komentatorow i blogerow, ktorzy nie sa ci w nos. Oczywiscie, nic sie nie stalo, poza tym, ze tł znowu kogos oplul na Niepoprawnych.

Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!

Vote up!
0
Vote down!
0

Lotna

 

#335422

Owszem, świadczy. Być może z Kanady kwestię rozbudzanych w Polsce celowo separatyzmów widać inaczej. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

Geje też powiedzieli wyraźnie, że chcą tylko związków partnerskich bez prawa adopcji. Na razie...

Resztę twoich wycieczek osobistych pominę milczeniem.

Dopisz sobie do twojego trzeciego czy czwartego z kolei motto: Ojczyznę wolną, bez Śląska.

Vote up!
0
Vote down!
0
#335431

... o, klaczy Lotna!
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#335440

Miałeś chyba na myśli kuca ;-)?

Vote up!
0
Vote down!
0
#335442

Jednak muszę się wytłumaczyć. Od niemal dekady trolle i idioci robią sobie jaja mojego nicka. Także na Niepoprawnych. Jeden kiedyś (daję mu grand prix) napisał nawet (to na "prywatnym" blogu"): "Fajna jesteś Dixi, wyliżę ci cipkę" (to cytat - dosłowny, więc proszę, żeby mnie nie moderować). Być może "amerykańskie imiona g.wno znaczą" ("Pulp Fiction"), ale nicki jednak są... wyrazem osobowości (nawet te kłamliwe, jak, nie przymierzając Prawdziwy Polak 2000101019393":):):)). Jeden nazwie się "Kanalia", inny "Azrael" (tu przynajmniej wiadomo, z czym mamy do czynienia), wreszcie zapożyczy imię od Zukrowskiego via Wajda... Niby nie moje zmartwienie, ale "cuś" mi "nie pasi"...
------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"

Vote up!
1
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#335445

A nie pomyślałeś np. o pingwinach lub kiwi ;-)?

_Przyznaję bez bicia, że i mnie raz się zdarzyło przekręcić Twój nick. Na Dixie ;-))). Ale miałem na myśli stare dobre Południe, a nie myszkę :-)))!

Vote up!
0
Vote down!
0
#335447

Wiem, że już za późno, ale i tak jestem za Konfederacją (byle nie KPN!:):):). Dixieland też obleci:):):)
------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#335452

gość z drogi

 jestem Zagłebianką z urodzenia,

z miejsca pracy i zamieszkania,  po drugiej stronie rzeki...

pół życia obok sławnego Trójkąta Trzech Cesarzy i pół ,po śląskiej stronie,gdy przed laty pytano mnie o paszport nie rozumiałam o co chodzi :)

Dzisiaj patrzę z wielkim sentymentem wstecz...gospodarne Ślązaczki uczyły mnie gospodarności i  gotowania moczki,ja młoda odwdzięczałam się im recepturą na kluski z makiem i wigilijny barszcz z grzybami....i tak przeleciało wiele lat...

aż przyszły trudne ,końcowe lata  siedemdziesiąte...

Miłości do pracowitych i odważnych Ślązaków uczyła mnie Babcia i Mama rodowite Warszawianki....

W latach siedemdziesiątych byliśmy razem ,my- Zagłebie i Ślask....

kiedy zamykano chłopców z Huty Katowice....nie było miedzy nami podziałów,mimo bardzo specyficznej "różnorodności Załogi ....cierpieliśmy jednakowo... klnąc na złe "władze" i niesprawiedliwe wyroki....

Moje serdeczne Koleżanki i Koledzy ze Śląska opowiadali jak ich Ojcowie i Dziadowie walczyli w powstaniach,ja opowiadałam jak dziadek,dawny Legionista zginął w czasie Obrony Warszawy... opowiadałam również o Katyniu,i o starym zegarze,w brzuchu,którego przechowana była  owa broszurka...przed wizytami panów z UB...

i co najważniejsze ....nie było miedzy nami takich drastycznych podziałów jakie nam ostatnio demonstruje się....mimo pytania ...O Paszport :)

Komu więc zależy na podzieleniu NAS  i PO co ?

Piękny tekst historyczny Pani Jadwigi  i niezrozumiały dla mnie napad ...PO co ?

pytam jako Zagłębianka z urodzenia,a z miłosci i wyboru mieszkanka pieknej ślaskiej ziemi

Vote up!
0
Vote down!
-1

gość z drogi

#335446

Dziwny ten Logos ze swoim wyjeżdżaniem mi od Zagłębianek. tak robią rzeczywiście autonomiści z RAŚ. Facet nie ma pojęcia o czym pisze. Owszem urodziłam się w Sosnowcu ale moja matka uciekała ze Stanisławowa do Krakowa. Ledwie wyszła z wiezienia NKWD i miała być wywieziona na sybir. Potem w Krakowie zaliczyła wiezienie UB. Uciekała dalej na Śląsk, ale dowiedziała się, że na Śląsku wyrzucają ludzi w mieszkań i są łagry. Nie chciała mieszkać w domu, z którego kogoś wyrzucono. Więc zatrzymała się na chwilę w Sosnowcu. Przecież nie myślała, że nas alianci zdradzą. Czekała na koniec wojny i marzyła o powrocie do swojego domu. Mój ojciec przedwojenny oficer też musiał opuścić rodzinny Nowy Sącz. Dostał nakaz pracy w Dobrodzieniu. Tak się poznali. Mojej mamy pierwszy mąż był w Obozie w Ostaszkowie i zginął w Twerze. Dopiero robiąc program TV o wdowach po więźniach Ostaszkowa dowiedziałam się, ze 2/3 wiezionych stanowili właśnie Ślązacy policjanci - byli Powstańcy wycofani dla bezpieczeństwa na Wschód. Tam zagarnął ich Moskal!
Ciekawe, że tak RAŚ-owców denerwuje przedstawianie patriotyzmu i historii Ślązaków.
Historia Zagłebia tez czeka na opisanie. Wbrew pozorom tu był PPS a nie komuniści. Ci mieli własnie wpływy na Śląsku. W Zagłębiu się bali Znam taką opowieść o knajpie w Dąbrowie Górniczej w której zrobili sobie kiedyś przed wojną zebranie. Kupili piwo i knuli. Zobaczyli ich socjaliści i w knajpie musiał być przeprowadzony remont.
Po wojnie Ślask był spacyfikowany a Zagłębie kilka lat tłukło się z UB.

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#335634

gość z drogi

Piękny Życiorys,i smutny przykład trudnych polskich losów...

Historia Zagłębia ,to skomplikowana Historia...samo miasto Sosnowiec,jest bardzo

młodym miastem,miastem przystankiem dla Polski...Gdy Niemcy palili Warszawę,całe rzesze wypędzonych Polaków znajdowały schronienie właśnie na Zagłębiowskiej Ziemi.

Ziemi pełnej starej historii i tradycji ...

Miejscowości usytuowane wzdłuż Kolei Warszawsko -Wiedeńskiej mają zapisy w średniowiecznych kronikach i cmentarze pełne nazwisk bohaterów walczących o Polskę...

Próba dzielenia Polski na osobne landy ,to próba grożna  i bardzo szkodząca Ojczyżnie

 

A zaczęło sie od sławnego jakiegoś tam Kongresu,gdzie tacy jak Tusk marzyli o 

suwerenności Pomorza..osobne panstwo,własna poczta,własna mennica,wojsko i coś tam jeszcze...

szkoda,że zniknęły z sieci zapisy tego "marzenia"

zapisy zniknęły.,"ale marzenia "stały się Faktem,

nie ma Polskich Stoczni,Marynarka Polska w Upadku,Polskie Rybołóstwo POzamiatane...

 sobiepaństwo  i nietykalność w pełnym wydaniu...Nawet Lenin wrócił na"swoje dawne" miejsce

Przypomniał mi sie pewien incydent Rasiowy ,w trakcie wizyty Jarosława Kaczyńskiego w Katowicach ,gdy składał kwiaty pod pomnikiem Marszałka.../wcale nie tak dawno/

Wtedy dali popis swojej arogancji i buty...z pewnym dwumetrowym "kamerzystą"

na czele

który" atakował "nas dziwnymi pytaniami

Pamiętam ,jak odpowiedziała mu pewna piękna starsza Pani o siwych włosach...

"widzi pan te stiuki na Budynku Prezydium ?, to robili Polacy w niemieckiej niewoli,mój ojciec,stary powstaniec pilnował by robiono je dokładnie,a nie byle jak,a,gdy mówili,że dla Niemców nie będą tego robić,odpowiadał,

przyjaciele nie dla Niemców,lecz dla Nas ,DlaPolski to robimy, bo Polska będzie wolna...na pewno...

Może ja nie dożyję ,ale wy zobaczycie Wolną Polskę..a Niemcy pójdą precz"

         kłaniam się tej pięknej pani o srebnych włosach i dziękuję...:)

Pani Jadwigo ,ukłony

widać wchodzimy w następny zakręt Historii 

a dla  ś.p Mamy serdeczne westchnienie i modlitwa 

"pamiętam,że nie mogła Pani być na Jej pogrzebie,bo Jaruzelowska milicja ścigała Panią i nawet byli na Pogrzebie...licząc,że  dorwą wreszcie Panią 

serd pozdrowienia :)

 

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#335690

Tak było. Potem o. Siemiński z Gliwic, opiekował się grobem Często przyjeżdżał do Sosnowca i mówił potem znajomym, że grób jest stale pilnowany przez bezpiekę. Kuzyna mamy zastraszyli i nie dał nawet klepsydr o pogrzebie. Mama uczyła całe lata WF w LO im. Staszica. Na grób mamy poszłam dopiero w 1990r. czyli 4 lata po pogrzebie.
Moja mama była w AK w Okręgu Stanisławowskim Pracowała bezpośrednio z Hermanem. Przewoziła między innymi broń na trasie Lwów - Kraków. Jeździła na lewych dokumentach generałowej austriackiej ze służbą i worami orzechów, w których była ukryta broń i amunicja. Dwa razy siedziała w więzieniu NKWD, jeden raz w Gestapo i jeden w UB na Montelupich w Krakowie. Była bardzo sprytna i zawsze udawało się jej wywinąć. Ale potem musiała na długo znikać.
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#335732

gość z drogi

mam wielką prośbę,gdzie jest Mamusi grób,pytam bym mogła złożyc na nim kwiaty...

z dawnych lat....nielegalne jak niegdyś my wszyscy....

jeśli prośba jest zbyt intymna,proszę nie odpowiadać,zrozumiem...obiecuję,że znajdę 

Mamę...:)

serdeczności :)

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#335742

Na cmentarzu przy Al. Mireckiego. Idąc główną aleja do kaplicy Powstańców Ślaskich z lewej strony, druga równoległa. Gdzieś w połowie, ale bliżej kaplicy. To są grobowce więc szerokie dróżki. Tam jest pochowany też ojciec Tadeusz i babcia Dreiseitel. Mam dość duży % krwi austriackiej. Mama jest nisko na tablicy, dlatego podałam te nazwiska wyżej. Szaniawska - Chmielowska. Pierwszy mąż mamy - Edward zginął jak wszyscy z Ostaszkowa, w kwietniu 1940r.
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#335749

gość z drogi

część Rodziny dawnej :) i moje ukochane Nauczycielki :)

Pani Jadwigo :) 

kiedyś spotkałysmy sie w dawnym biurze PIS ,w Katowicach ,dała mi Pani kolorowy

kawałek papieru :) TO była wizytówka Niepoprawni .PL mam ją do dzisiaj :)

ktoś kierował tymi krokami  :)

Dziękuje podwójnie :)))

kwiaty i znicze murowane...:) Nasze Polonistki uczyły nas nie tylko gramatyki i pięknego posługiwania się językiem ojczystym,ale uczyły przede wszystkim patriotyzmu...dyrektor Chrzanowski  na lekcjach łaciny opowiadał Historię, przekazywał nam wiedzę nieznaną z podręczników...np o Dziadku naszej kolezanki ,Ewy

czyli o Stanisławie Wyspiańskim...a i o Zegadłowiczu ,też :)i o jego tragicznych losach...

serdecznie Panią pozdrawiam i z wielkim szacunkiem kłaniam sie po naszemu,czyli po Polsku :)

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#335753

Jak Chrzanowski, to moja mama musiała uczyć Panią WF!
Ona już tam pracowała, jak uczył jeszcze fizyki autor najlepszego w Polsce zbioru zadań Zillinger. Leży za cmentarzu ewangelickim z tyłu za kaplicą. Zawsze palę tam znicz. Pamiętam żonę Zillingera przyjaźniła się z moja mamą. W Staszicu w porządku były też Maria Polańska z francuskiego. Mnie uczyła niemieckiego Pochodziła z Poznania i Zawadzka z chemii. Potem przyszedł komuch Żur i wszystko rozwalił. To był rok 1967/69. Mama rok przed emerytura musiała odejść. Potem pracowała w szkole nr 10 i po emeryturze tez miała godziny. LO przeprowadzili do budynku szkoły podstawowej a w starym budowanym przez Dietla jest teraz Uniwersytet. Dietel miał synów i dla nich wybudował gimnazjum męskie. Podarował miastu.
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#335775

gość z drogi

jak przyszedł Zur :)))mnie juz tam nie było,kochany Dyro poradził Rodzicom zmianę Liceum,byłam za "inna " nie interesowały mnie komusze przymiarki,kochałam stare opowieści Dyra ,czy nawet "psora Krzywickiego " który maltretował nas z matmy okrutnie...ja sie tam dusiłam,,,te klasztorne spacery z książkami po korytarzu w czasie przerwy...:)))

ale L,O miało tradycje,Tatko tam uczęszczał wiec i mnie tam wtłoczono...:)

Pani Jadwigo,nasze spotkanie nie jest przypadkowe :)

Ktoś nad tym czuwał,,, :)

a ulicę ,na której Pani mieszkała ,znałam doskonale....:) serdeczności :)

być może mijałyśmy sie nie raz, wszak to były najważniejsze ulice mojego dzieciństwa i młodości :)

Musiałam na pewno z Pani Mamusią się spotkać...:)))

Pani Jadwigo ,była Pani wspaniałą w Kwietniu ,ubiegłego chyba roku/czas tak szybko leci/ na Katowickim Marszu ,który zakończył się pod Trzema Skrzydłami Powstanczymi...zimno było i mokro, ale Pani przemówienie było mocne i rzeczowe...:)

martwiłam się ,czy ta pogoda nie odbije się chorobą na pani zdrowiu :)))

serdecznosci :)

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#335778

gość z drogi

a jest to wyjątkowa Historia ,bo tak jak Pani napisała 

"Dietel miał synów i dla nich wybudował gimnazjum męskie. Podarował miastu."

Tak było ...i Tatko przed wojna tam chodził...:)

za moich czasów była jeszcze w parku murowana przybudówka,a w niej mieszkał chyba dawny dozorca.../Hartman czy tak jakoś podobnie się nazywał/

Dawno już tam nie byłam,podobno wszystko się zmieniło...ale mam nadzieję,że piękna  Aula nadal istnieje, miała przepiękne sklepienie...:)

        a w pracowni biologicznej był prawdziwy ludzki szkielet,legenda szkolna głosiła,że był to dawny Jej student....

chłopaki podobnie jak Tatko machali ręka kościotrupa strasząc nas...

mnie historii uczyła "Sabcia "polskiego pani Marcinkowska,łaciny ukochany Dyro...

miałam przydzielone zadanie...wyciągać go na stare opowieści :) zawsze się udawało...:)

Pani Jadwigo :) będzie opowieść o L.O Staszicu ,niegdyś męskim gimnazjum,po wojnie koedukacyjnym...:) ?

a historia jest ciekawa,bo i "Psorki " zasługują na to i dawni jego gimnazjaliści...

szła za nimi legenda Polski  :)

PS czy zna Pani fragment życiorysu słynnego Dyra ?:)związanego z wojną i jej okropnościami ?

serd pozdr :)

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#335782

Krzywiecki to autor tablic logarytmicznych. On był mamy kolegą ze Stanisławowa. Jego siostry aktywnie działały w AK on też, ale mniej trochę się bał i cały czas narzekał ze ma chore serce. Jego siostry publikowały i drukowały biuletyn AK. To z z nim mama przyjechała do Krakowa i bała aresztowana. On tez siedział wtedy na Montelupich. Jak wyszli, to poczekali kilka dni do przyjazdu jego rodziny i mojej babci i cioci i od razu uciekali na Śląsk ale jak pisałam, nie dojechali i osiedli na chwilę w Sosnowcu. Ta chwila to całe ich dorosłe życie. Mama miała wtedy 31 lat. Była z grudnia 1913r.
Polichromia na auli była Tetmajera.
Marcinkowska też pamiętam.
Ja kończyłam LO Plater. Zaczynałam w 1969r i matura 73.

Wbrew pozorom jestem zdrowa i nie łapią mnie przeziębienia.

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#335784

gość z drogi

wielki matematyk,autor tabli,Tatko długo miał je w swoich "skarbach: z nich uczyłam się tych wszystkich okropności...:)

a psor tłumaczył nam zadania na tablicy ,Tak...krowa A do do kwadratu,plus byk B do kwadratu...)))) równa się....:)))

balismy się GO panicznie ,ja też,ale gdy zaczynał opowieści "pewnego rodzaju" 

byłam wniebowzięta,siedziałam w drugiej ławce i patrzyłam w niego jak w obraz,a On dostawał skrzydeł...:) opowiadał o swoich Siostrach z wielkim sentymentem,nie wiele już pamiętam...bo Strach mroził umysł,ze jak przerwie,to znowu posypią się pały....:)

ale opowiadając,zawsze trzymał się za serce..bolało i to mnie zawsze wzruszało ...

Mieszkał chyba z jedną z Sióstr,a Zosia ,to imię jej ,albo Jego zony...coś z tym imieniem było "fajnego" bo dlatego chyba mnie lubił...tak przynajmniej mówił...

pamietam,ze nawet nas zapraszał...ale ukochany Dyro ,pomógł w zmianie mego Losu,wiec nigdy juz Psora nie spotkałam...:)

 

Vote up!
0
Vote down!
-2

gość z drogi

#335786

gość z drogi

chyba Sochaczewski ,lub Sochacki...się nazywał,uwielbiałam GO,On też chyba mnie lubił...

Wielka postać,mimo małego wzrostu i narośli na plecach,to chyba jednak On mieszkał gdzieś na poddaszu ze swoją Siostrą i On nas też zapraszał do siebie...cudowny Człowiek...żałuję,ze Go juz nigdy nie spotkałam...ale Geografię kochałam na równi z Historią,,,,:)

przepraszam ,ale chyba pomyliłam Siostry obu psorów...tego od matmy i od geografii

niestety,to było tak dawno i nigdy od tamtych lat z nikim o tym nie rozmawiałam  :)

serdecznosci :)))

Vote up!
0
Vote down!
-1

gość z drogi

#335795

Ostatnia robótka sióstr Krzywieckich - to przechowanie broni Marysi - łączniczki "Szarego".
Mama wzięła na "kwaterę" swoją uczennicę, poleconą przez sąsiadkę Borecką z parteru. Obydwie pochodziły z Koziegłów. Mieszkała sama więc mama przygarnęła Marysię. Pewnego razu wraca do domu a sąsiadka na mamę poluje przez okno. Wybiegła do sieni i mówi, ze Marysia aresztowana to łączniczka Szarego i lada moment może wejść UB. Mama dokładnie posprzatała pokój Marysi. Broń i amunicje i inne trefne precjoza wyniosła właśnie do Krzywieckich. Tylko im w obcym sobie mieście mogła ufać. UB przyszło na rewizje i jakże Marysia była zdziwiona gdy sie okazała że jest czysto Wszystko wyparowało. Oczyma podziękowała mamie. Przecież nie miała pojęcia ze ma kwaterę u oficera wywiadu AK. Borecka to była jedyna sąsiadka z która moja mama utrzymywała w kamienicy kontakty z mężem Boreckiej właścicielem stolarni mój ojciec grał w szachy.

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#335797

gość z drogi

Marysi- łączniczki "Szarego "

Pani Jadwigo ,dzięki za to przypomnienie ,przypomnienie odwagi Polek ,ich Solidarności w czasach nienormalnych i ich Bohaterstwie...kto by pomyslał,że 

umieraliśmy ze strachu przed człowiekiem,którego Siostry tak bohatersko się 

zachowywały,że uczyła nas Oficer wywiadu AK -Pani Mamusia ,bohaterka i dzielna Kobieta. ..:)

Szkoda,ze nie żyje już Tatko,On znał dzieje psora Krzywieckiego i innych Nauczycieli, ale milczał,nakazując tylko wielki dla Niego szacunek...i dla jego Sióstr...

oraz dla pozostałych...Tatko dobrze wiedział,ze nadchodzi nowa fala komuchów

i ich wpływów...i że można tylko zaszkodzić Wspaniałym Ludziom a,nie pomóc...

Żylismy niby w wolnej Polsce ,ale nawet my ,młodzi wiedzieliśmy jaka to "wolność"

Serdeczne westchnienie za Matkę Bohaterkę,Oficera AK :)

Sosnowiec,był dla wielu chwilowym przystankiem,chwilowym ,często  jednak stającym się Miejscem  na zawsze...:)

ukłony serdeczne...:)

ukłony :)

Vote up!
1
Vote down!
0

gość z drogi

#335818