„Antysemici” potrzebni od zaraz
Dużo ostatnio mówiło się i pisało o „wstrętnym procederze” polegającym na grzebaniu w życiorysach tak zwanych elit III RP i wspierających je propagandowo dziennikarzy.
Obnażyliśmy także i tu na łamach Warszawskiej Gazety obłudę tej całej koalicji oburzonych, której przedstawiciele sami nie raz i nie dwa zagłębiali się w prawicowe życiorysy, a jeden z głównych przedstawicieli frontu walki z ujawnianiem przodków, Tomasz o chytrym nazwisku Lis, sam w swoim tygodniku grzebał w przeszłości rodziców braci Kaczyńskich i to metodą zapożyczoną z magla w powiatowym miasteczku, czyli, na zasadzie „jedna baba drugiej babie”.
Panu Janowi Kobylańskiemu zaś nie tylko grzebano w życiorysie, ale w zemście za obnażanie obłudy i przekrętów Salonu III RP ten życiorys napisano niejako od nowa. Z wielkiego polskiego patrioty uczyniono szmalcownika, a redaktor Mikołaj Lizut ofiarę niemieckich zbrodniarzy i wieloletniego więźnia Pawiaka oraz wielu obozów koncentracyjnych, za karę zapisał do nazistów.
Warto przypomnieć to wyjątkowo bezczelne kłamstwo cyngla zatrudnionego wtedy w Gazecie Wyborczej:
„Po wojnie Kobylański trafił do Austrii, potem do Włoch, błyskawicznie dorobił się wielkich pieniędzy. W 1952 r. wyjechał do Paragwaju. Nie ma na to dowodów, ale wszystko wskazuje, że za pomocą siatki Odessa, wspomagającej ucieczkę z Europy nazistów i ich współpracowników. W tym czasie rządził krwawy dyktator gen. Alfredo Stroessner, który udzielał schronienia nazistowskim zbrodniarzom wojennym”.
Gen. Stroessner dokonał zamachu stanu dopiero dwa lata później to znaczy w 1954 roku, ale fakty Lizutowi nie bardzo pasowały do zleconej nagonki, więc o dwa lata przyspieszył bieg historii w Paragwaju.
Wyobraźmy sobie, że jakiś dziennikarz napisałby dzisiaj taki paszkwil:
Nie ma na to dowodów, ale wszystko na to wskazuje, że Władysław Bartoszewski został nagle, po niespełna 7 miesiącach pobytu w Auschwitz zwolniony z obozu przez Niemców za cenę współpracy z Gestapo
Wiemy doskonale, co by się działo. Autora czekałaby śmierć cywilna i zawodowa, a redakcja gazety, która w ten sposób zaatakowała „najwspanialszy polski życiorys” zostałaby zlinczowana i zesłana na wieczną banicję, o pokazowych procesach sądowych już nie wspominając.
Tymczasem Lizut nadal bryluje w mediach i niestety musimy oglądać na ekranach jego facjatę z tym charakterystycznym cynicznym uśmieszkiem i poczuciem bezkarności wypisanym na gębie.
Bardzo interesujące jest też dla mnie takie oto odkrycie.
Ci wszyscy zwolennicy ukrywania przeszłości swoich ojców, matek, dziadków i babć to dokładnie ta sama wataha, z tym samym samcem alfa, której wrogiem przez całe lata była lustracja, a najbardziej znienawidzoną polską instytucją IPN.
Oczywiście większości Polaków wydaje się, że ten strach, obawa i wprost alergia widoczne podczas ujawniania przodków to chęć ukrycia zbrodniarzy i zdrajców, jacy przydarzyli im się w wśród najbliższych krewnych. Ja twierdzę, że nie tylko o to chodzi.
Wielu z nich uważających się dzisiaj za „sól ziemi” i chcących uchodzić za współczesną „szlachtę” oraz „arystokrację” wstydzi się również i tego, że nie wywodzi się z żadnych elit, ale komunistycznego lumpenproletariatu, dworskich fornali, społecznych mętów i „wielkich posiadaczy” pachciarskich kramów, a w polowaniach, które już za czasów Bieruta stały się ich sztandarowym hobby, owszem uczestniczyli, ale nie z dubeltówkami czy sztucerami, ale kołatkami, jako nagonka.
Ten kompleks uwidoczniał się już w czasach stalinowskich, kiedy niskoczołe i krótkopalce komusze tępaki i prymitywy uwielbiały balować poprzebierani w smokingi i fraki, albo ruszać jak królowie na łowy wraz z zapraszanymi kremlowskimi czerwononosymi od gorzały pryncypałami, którzy im ten awans w zamian za zdradę narodu, zafundowali.
To, co w zachodnich demokracjach oczywiste lub mówiąc kolokwialnie proste jak drut, czyli prawo ludzi do wiedzy o pochodzeniu tak zwanych elit, u nas ma być zakazane no i oczywiście zagrożone klątwą antysemityzmu, który staje się takim szwajcarskim wielonarzędziowym scyzorykiem z ostrzami mogącymi przyszpilić, otworzyć, przeciąć lub rozkręcić czy dokręcić niemal wszystko.
Ten antysemityzm ma nas ustawić w kącie i paraliżować, podczas gdy tak naprawdę nie chodzi o wprowadzenie omerty i tajemnicy dotyczącej jakiejś jednej konkretnej nacji, lecz o ubecko-komuszych dynastiach, które wiedzą, że geneza ich „elitarności” to sowieckie bagnety na ostrzach, których ich tu zainstalowano oraz krew polskich patriotów, których trzeba było zadziobać na śmierć i wyrzucić z rodzinnego gniazda, aby z tych podrzuconych czerwonych kukułczych jaj mogły się wykłuć klany żarłocznych i bezwzględnych komuszo-lewackich pasożytów, które brylują dziś w III RP.
Czy to jest antysemityzm, jeżeli ja czuję sympatię i szacunek do Dawida Wildsteina, a jednocześnie gardzę Janiną Paradowską, według której szmaty i gumowe rękawiczki włożone w miejsce gdzie znajdowała się głowa ekshumowanej śp. Anny Walentynowicz zostały tam umieszczone dla ułatwienia identyfikacji? Czy to jest antysemityzm, jeżeli ja uważam Bronisława Wildsteina za wzór prawości, odwagi i bezkompromisowości, a jednocześnie za moralne dno pozbawione człowieczeństwa uważam paniusię, która ekshumacje ofiar smoleńska nazywała wykopkami?
Czy jestem antysemitą skoro niezwykle szanuję publicystę Andrzeja Gelberga, a jednocześnie gardzę autorem tekstu zamieszczonego w Gazecie Wyborczej i zatytułowanego „Palikot nam się udał”, który to autor w Dzień Niepodległości świetnie się bawi w rytm piosenki Tymona Tymańskiego „Dymać Orła Białego,..ha, ha…bum”?
Okazuje się, że mimo wszystko dalej mogę być nazywany antysemitą, gdyż Salon gra już z nowego klucza i jak ogłosił w TVN24 profesor Czapiński, „każdy antysemita ma jakiegoś swojego Żyda, którego lubi”.
W takim razie muszę być antysemitą do którejś tam potęgi, bo tych lubianych i szanowanych przeze mnie „Żydów” jest dużo więcej niż tylko jeden.
Artykuł opublikowany w ogólnopolskim tygodniku Warszawska Gazeta
Polecam moją nową książkę, "Polacy, już czas" ozdobioną rysunkami Arkadiusza "Gaspara" Gacparskiego, jak i poprzednią, „Jak zabijano Polskę”.
Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3979 odsłon
Komentarze
@kokos26
18 Lutego, 2013 - 15:43
Dodam jeszcze a propos bredni Lizuta, że tzw. siatka ODESSA jest mitem spopularyzowanym przez Fredericka Forsythe`a ;-).
Autorzy GW zawsze dobierali sobie ciekawe "źródła" historyczne ;-)
Pozdrawiam
tł
18 Lutego, 2013 - 16:39
//Dodam jeszcze a propos bredni Lizuta, że tzw. siatka ODESSA jest mitem spopularyzowanym przez Fredericka Forsythe`a//
Bożeż Ty mój! Czy to wina Lizuta, że Forsythe tak dobrze pisze?
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
@mustrum
18 Lutego, 2013 - 16:51
Zapytałbym raczej, czy to wina Forsythe`a, że Lizut tak "dobrze" pisze (na zamówienie)... ;-)
Bajeczna notka... :)
18 Lutego, 2013 - 16:35
Za samych "niskoczołych i krótkopalcych" z kołatkami postawiłbym - gdyby istniała - "setkę".
Tymczasem pozdrawiam skromną "dziesiątką".
Ubiegles mnie Ł-H
18 Lutego, 2013 - 16:52
Bo faktycznie strzal w dziesiatke. :))
Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!
Lotna
Szambo nie Salon
18 Lutego, 2013 - 16:42
Stork
Panowie Łysiak z Ziemkiewiczem od lat wielu toczą prawie śmiertelny bój o prawo do pierwszeństwa do nazwy "Salon". Pomijam jałowość tego dokonania i sporu, przypomnę jedynie, aby wszyscy Polacy pamiętali jak ważne jest Słowo . Nazwanie szamba Salonem jest tak samo głupim nadużyciem jak nazwanie np. Urbana intelektualistą czy Michnika szlachcicem. Jedno słowo pasuje do tych ludzi: kanalie i takiego trzeba używać. To są szambonurki, szulerzy intelektu, pomyje rozumu, upiory gatunku ludzkiego. Nie bójmy się brzmienia tych określeń, niezależnie jak plugawych użyjemy słów i tak nigdy nie zbliżymy się nawet do rozmiaru podłości i zła, które opisują. Trzeba jednak próbować. Przypomnę, że czerwoni od lat skutecznie korzystają z bogactwa języka aby poniżyć i obrazić swoich przeciwników politycznych i wywyższyć siebie. Kto nie pamięta Gierkowskich "warchołów" użytych pod adresem Solidarności i Bolszewików dla opisania garstki cwaniaków udających większość. Pilnujmy słów i adekwatnych nazw. To ciężki oręż, nie do przecenienia.
Stork
@ Shork - masz rację z tym "salonem"
18 Lutego, 2013 - 18:05
Masz rację z używaniem nazwy "salon". Wprawdzie to jest odniesienie do salonu z "Dziadów", ale odniesienie odniesieniem, a nazwa jest w użyciu i w jakiś sposób jednak to środowisko nobilituje.
Polactwo i salon - piękne zestawienie, prawda?
"Polactwo", tak jak i "salon", ma też ma swoje specjalne znaczenie. Owszem, ma, ale słowo funkcjonuje.
Ktoś powinien wymyślić lepsze słowo niż "salon", a wtedy i Łysiak z Ziemkiewiczem przestaną się spierać ;-)
Zygmunt Kałużyński...
18 Lutego, 2013 - 16:56
...No, podobno Żyd i komuch, ale miałem do niego sentyment, bo znał się na filmie (obśmiewał różne Wajdy i Hollandy, "szkoły polskie" i "kino niepokoju moralnego")), chodził do TVP w poplamionych swetrach z dziurami i wyznawał zasadę, że nie warto zamiatać, bo z czasem kurzu jakby... przestaje przybywać... No więc ten Kałużyński opowiadał, że ile razy był w ZSRR, wszyscy pytali go z przejęciem: "Wy z Polszy!? A kak Bieata!!!???" Chodziło o czołową arystokratkę ekranu, czyli Beatę Tyszkiewicz, która na to miano zapracowała prosto. Dosłownie - trzymała głowę prosto (jak, nomen omen, lalka) i mówiła powoli, a wyraźnie melodyjnym głosem (pozbawionym interpretacji), tudzież uśmiechała się "mądrze", acz z "godnością"... DO dziś to robi, choć tym razem chodzi raczej o ochronę maski po liftingu. Takie to były PRL-owskie "arystokratki". Kwaśniewska "bułkę-przez-bibułkę-a-bezę-łyżeczką" to jej kopia. Właściwie - tandetna kopia kopi. Popłuczyna po popłuczynie. W sam raz dla lemingów, które o "klasie" mają tyle pojęcia, co "elita" pachnąca jeszcze gnojem z gumiaków (czego perfumy od Diora nie zagłuszą)
---------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Jola Jablonex,
18 Lutego, 2013 - 18:27
ta od aureoli nad głową Pijaka tudzież potwierdzajka jego tytułu magistra ostro najechała Pana Jakuba S,. który z kolei przeprosił, że jest skurwysynem i powiedział, że już wiecej nie będzie. Dzieci nie przeprosił.
No i ta kolia z Jablonexu krzyczy, że Śpiewak powinien do kamieniołomu, łobuz.
Jola też ma fundację, ona jest fajna ta fundacja.
Tak samo fajna, jak Śpiewaka była.
Szykuje się zmiana dekoracji ? No to czekam na powrót Siwca od Człowieka z Sobowtórem w Ręku oraz konsolidację z Józiem Brzytwą i Kanclerzem Millerem.Napierniczaki i Kalisze przytruchtają też.
Do Magistra Pijaka, do nowej jakości w polityce.
Wkurw narodowy coraz większy, chyba będzie się działo.
@kokos26 świetne!
18 Lutego, 2013 - 17:27
soczyście, kwieciście, potoczyście, dosadnie napisane - 10 pkt!!! Dziekuje, pozdrawiam.
**********************************
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
********************************** Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Mikołaj Lizut?
18 Lutego, 2013 - 17:47
Z całą pewnością są dowody, że był jednym z organizatorów "kolorowej niepodległej" 11 listopada 2011. W każdym razie jego nazwisko figuruje na plakacie jako "prowadzacego wydarzenie" obok nazwiska Kazimiery Szczuki. Jak wszyscy doskonale pamiętamy, zaprosili oni Niemców na Święto Niepodległości celem "blokowania faszystów". Nie wiem kim byli przodkowie Lizuta (może to "samorodny talent"?) ale dokładnie wiem kim ON jest.
Pozdrawiam
Honic
Honic
19 Lutego, 2013 - 00:08
[quote=Honic][...]Nie wiem kim byli przodkowie Lizuta (może to "samorodny talent"?) ale dokładnie wiem kim ON jest. [/quote]
Na nosa rzecz biorąc - zalatuje jakimiś dobrymi koneksjami.
Nie wykluczam też zbiorowej salwy z lędźwi czerwonoarmistów.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
Smród przeszłości jaki za sobą ciągną te
18 Lutego, 2013 - 18:57
środowiska jest wieczny.Najgorsze jest to,że "ONI"czują go jeszcze bardziej niż MY.
"Armia baranów, której przewodzi lew, jest silniejsza od armii lwów prowadzonej przez barana."
Kokos26
18 Lutego, 2013 - 19:35
Jan Bogatko
...wg. autorów słynnego donosu "naukowców" na prof.Pawłowicz antysemici to krytycy salonoszamba; przeciwnicy związków "małżeńskich" pederastów, a poza tym obrońcy Kościoła w obliczu pogromu chrześcijaństwa.
To zatem nic zdrożnego, a przeciwnie, to postawa godna pochwały.
Tak,jak w 1968 roku protestowałem przeciwko nagonce na żydów (Zydów?), tak dziś zwalczam polakożerstwo bez względu na pochodzenie sprawców (ono mnie kompletnie nie interesuje).
Pozdrawiam,
Jan Bogatko
dla Autora ,dycha :)
18 Lutego, 2013 - 20:10
gość z drogi
a co do nazwy salon,to tez miewam miĘszane uczucia,gdy ten rzeczownik stukam na klawiaturze...
Salon kłamców,też nie, bo zbyt szlachetnie do barachła jakie się pleni...
więc jak inaczej to nazwać...?
zdecydowanie na słowo salon nie zasługują...
a więc karczma ?a może magiel ?
gość z drogi
Lizut
18 Lutego, 2013 - 20:38
"Tymczasem Lizut nadal bryluje w mediach i niestety musimy oglądać na ekranach jego facjatę z tym charakterystycznym cynicznym uśmieszkiem i poczuciem bezkarności wypisanym na gębie."
Tym sposobem bycia jest bardzo podobny do gier mka.
Pzdr.