2 marca manifestacje w całej Polsce przeciwko obcym...
...siłom zbrojnym mogącym brać udział w operacjach na terenie Polski.
To być może najważniejsza manifestacja w Polsce po 89 roku.
Projekt ustawy o udziale zagranicznych funkcjonariuszy lub pracowników we wspólnych operacjach lub wspólnych działaniach ratowniczych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej:
http://sejmometr.pl/sejm_druki/2202449
O inicjatywie można przeczytać tutaj: https://www.facebook.com/NieDlaObcychSilZbrojnychWPolsce
O manifestacjach w poszczególnych miastach można przeczytać tutaj:
http://www.obiektywnie.com.pl/artykuly/2-marca-manifestacje-w-calej-polsce-przeciwko-obcym.html
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2692 odsłony
Komentarze
...niech Unia się dowie...
18 Lutego, 2013 - 05:00
Nie tylko Polskich matołków, piszących takie projekty trzeba oświecić takimi manifestacjami: trzeba też oświecić tych w Unii, którzy takie bzdety proponują.
Udział służb wszelakich w operacjach przeciwko ludności obcego kraju (bo i takie, może - szczególnie takie ma na "myśli" oprotestowywany projekt) nie mieści się mi w głowie: dla mnie to zachęta do łomotu dla każdego ubranego w obcy mundur występującego (teoria) przeciwko mnie na terenie RP, i takiego samopoczucia życzę każdemu Polakowi
Krzysztof Kaznowski
Krzysztof Kaznowski
Autor
18 Lutego, 2013 - 05:04
No i jest pomoc, organizowanie! Chcialam napisac tez o inicjatywie Anononimowych ale nie moglam wejsc na NIEPOPRAWNYCH! Mam nadzieje, ze frekwencja obudzonych dopisze.
Pozdrawiam I ciesze sie ze znalezli sie ludzie gotowi walczyc o Polske.
faxe
Anonimowi z tego co wiem, popierają te manifestacje
18 Lutego, 2013 - 09:18
jw
KTO organizuje manifestację?
18 Lutego, 2013 - 09:35
To podstawowe pytanie, jakie każdy musi sobie zadać, zanim stanie się mięsem armatnim dla jakiegoś "planktonu politycznego, "trzeciej drogi, albo... gorzej.
-------------------------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Cały czas próbuję się dowiedzieć, kto to organizuje
18 Lutego, 2013 - 11:12
Usunąłem z wpisu zdanie o zachęcaniu polityków. Wysłałem 11 maili do członków PiS w sprawie ustawy i w sprawie manifestacji.
Czekamy na szczegóły.
AS
Adriano
18 Lutego, 2013 - 16:38
Jestem jak najbardziej przeciwko tego typu "potworkom " sejmowym ale muszę przychylić się do bardzo trafnej uwagi Dixi'ego a mianowicie podzielam obawy o nasze ewentualne bezpieczeństwo i to już teraz .
Nie bez kozery ( rządy wielu państw unijnych ) zbroją się i to na potęgę w tego typu "ustawy" ,,,
Powód :
Zapowiada się niezwykle gorący rok 2013 !
By nie być gołosłownym proponuje zapoznać się z kilkoma tekstami , które wkleję poniżej ..
------------------------------------------------
Rewolucje i bunty w Europie?
Opublikowano: 03.01.2013 | Kategorie: Gospodarka, Społeczeństwo, Wiadomości ze świata
Czerwony Krzyż ostrzega – obrazki znane tylko z ulic arabskich miast, wkrótce staną się rzeczywistością w Europie. Ubogich przybywa w takim tempie, że rozwścieczeni ludzie mogą wkrótce wyjść na ulice.
Kolejnym punktem zapalnym na świecie może być Europa – ostrzega Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża (MKCK). Najnowsze dane Eurostatu pokazują, że prawie 120 milionów mieszkańców Unii żyje poniżej europejskiej granicy ubóstwa (ich dochód jest niższy niż 60 procent przeciętnego dochodu w Unii). Ubogich przybywa w takim tempie i w tylu regionach Europy, że MKCK traktuje nasz kontynent jako obszar dotknięty głębokim kryzysem.
Dyrektor generalny Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża Yves Daccord podkreśla w wywiadzie dla duńskiej gazety „Politiken”, że miliony Europejczyków, do tej pory żyjących we względnym dobrobycie, mają problemy z zaspokojeniem elementarnych potrzeb. Dlatego nie można wykluczyć, że przez państwa Unii zacznie przetaczać się fala niezadowolenia społecznego – podobna do „arabskiej wiosny” w krajach Afryki Północnej.
Opracowanie: Tomasso
Źródło: CIA
http://wolnemedia.net/gospodarka/rewolucje-i-bunty-w-europie/
------------------------------------------------------
Gorycz, frustracja i populizm. W 2013 r. kryzys zagrozi demokracji?
maw/PAP 30 grudnia 2012 08:30
Czy kryzys zagrozi stabilności demokracji w Europie? Na zdjęciu zamieszki w Grecji przeciwko kolejnemu pakietowi cięć budżetowych (fot. PAP/Photoshot/Andrea Bonetti)
Prezydent Francji Fancois Hollande powiedział w listopadzie, że jesteśmy świadkami czegoś więcej niż kryzysu: "na naszych oczach zmienia się świat". Ekonomiści twierdzą, że kryzys umacnia władzę banków centralnych, a politycy boją się, że zagraża on demokracji.
„Ten kryzys wymaga zmiany paradygmatu ekonomicznego i kulturowego” – pisze na łamach Atlnatico.fr profesor Uniwersytetu Cergy-Pontoise Gerard Bossuat. „Nie pozwolił on jeszcze jasno zdefiniować, jaka powinna być współczesna gospodarka” – dodaje.
15 września 2008 roku wielki bank Lehman Brothers ogłosił bankructwo; dzień ten stał się symbolicznym początkiem globalnego kryzysu finansowego. Cztery lata później strefa euro nadal boryka się z problemami, zwolniły największe gospodarki. W Europie rosną w siłę partie populistyczne i eurosceptycy: ofiarami kryzysu mogą stać się partie politycznego main-streamu.
„Spróbujmy zobaczyć w tym kryzysie oznaki radykalnej transformacji zachodnich gospodarek” – sugeruje na stronach Atlantico.fr filozof Guy Sorman, który w utrzymującym się kryzysie dopatruje się załamania się koncepcji państwa opiekuńczego.
Finansowe metody zażegnywania kryzysu wskazują też na pewien transfer władzy w państwach. „Szefowie banków centralnych stali się najważniejszymi (...) graczami globalnej gospodarki” – pisze „The Economist”, przypominając, że to banki centralne, zasilając system zastrzykami gotówki uratowały go przed załamaniem w 2008 roku. Ich kolejne interwencje, włączenie ze skupowaniem państwowych obligacji, stabilizowały chwiejącą się strefę euro.
„Financial Times” zaliczył akcję ratunkową Europejskiego Banku Centralnego (EBC) do najważniejszych wydarzeń roku 2012, a szef Banku, Mario Draghi, jak i nowy gubernator Bank of England Mark Carney zyskali nagle „status gwiazd rockowych” – napisał „Economist”.
Czy jednak „większe wpływy szefów banków centralnych oznaczają mniej władzy dla polityków?” – pyta tygodnik. Ci piersi nie są demokratycznie wybieranymi przedstawicielami władzy. „Economist” apeluje więc do szefów banków centralnych, by zadbali o przejrzystość swych działań, bo taka „transparencja pomoże im się uchronić przed ingerencją polityków”.
Interwencja EBC pomogła przerwać szczególnie niebezpieczną „spiralę śmierci” w strefie euro, wynikającą z utraty zaufania do papierów dłużnych i płynności banków. Strefie euro grozi teraz jednak inna, samonapędzająca się forma kryzysu polegająca na reakcjach politycznych i społecznych na makroekonomiczne podupadanie całych regionów – ostrzega „Economist”. Miarą kryzysu jest bezrobocie, ubożenie klasy średniej i brak perspektyw dla ludzi młodych. Ryzyko, jakie niesie teraz kryzys, to zagrożenie dla demokracji, uaktywnił on bowiem ruchy populistyczne i masowe protesty ulicy.
Grecja „ma techniczne możliwości, by pozostać w strefie euro”, ale skala ludzkiej goryczy i frustracji narzucona polityką oszczędności może skłonić Greków do wybrania nowego rządu, który obieca im wyjście z unii walutowej. „I o ile strefa euro nie przygotowuje jakiejś siły okupacyjnej, nie może zmusić Grecji, by w niej pozostała” - pisze "Economist".
Grecja nie jest jedynym punktem zapalnym: Hiszpania boryka się z 25 proc. bezrobociem, a rynki pracy wyglądają coraz gorzej w całej niemal strefie euro. Wystarczy, by przekroczona została masa krytyczna społecznych protestów, by jeden choćby rząd poddał się jej presji i wszelkie wysiłki mające uratować euro pójdą na marne – ostrzega „Economist”.
„Kryzys skończy się, gdy na peryferiach strefy euro bezrobocie zacznie spadać, szybko i miarowo. I ani minuty wcześniej” – podsumowuje tygodnik, uznając ryzyko politycznej destabilizacji za jedno najważniejszych zagrożeń wynikających z gospodarczej dekoniunktury.
Konsekwencje kryzysu stają się na tyle poważne, że dyrektor wykonawczy Bank of England Andrew Haldane powiedział w rozmowie z BBC, że są one gorsze, niż skutki gospodarcze drugiej wojny światowej. Bossuat uważa, że to zbyt radykalna ocena, przyznaje jednak, że tak jak po wojnie, jesteśmy świadkami ubożenia dawnych potęg, zaś UE na skutek kryzysu zabrakło tchu i woli do wcielania w życie wielkich idei - od dalszej integracji po modernizację.
Kryzys wymaga ważnych zmian. Należałoby postawić na wzrost gospodarczy innego typu. Erozja bazy przemysłowej, trudności wielu ważnych sektorów, nie pozwalają sądzić, że podniesiemy się z kryzysu – jak po wojnie - dzięki czerpaniu z surowców i dzięki wzrostowi popytu. „Nowy paradygmat” gospodarczy zaczyna się kształtować wokół zielonych technologii, energii odnawialnych i innowacji biotechnologicznych, a trzeba przy tym jeszcze zachować obowiązujące w kapitalizmie reguły rozwoju – wylicza Bossuat.
Kryzys w Europie skłania amerykański instytut Stratfor do pesymistycznych wniosków na temat spójności UE. Każdy unijny rząd chce na użytek wyborców udowodnić, że broni ich przed dotkliwymi skutkami kryzysu. Między państwami UE rodzi się napięcie, a czasem wręcz wrogość. Kłótnie o unijny budżet były ostatnio zdumiewające, a „struktury UE szybko dzielą się” według linii narodowych – pisze Stratfor.
Sebastian Mallaby z Rady Stosunków Zagranicznych (CFR) nie wieszczy UE rozpadu na skutek kryzysu, ale ostrzega, że strefę euro czekają poważne wstrząsy, jeśli popadnie ona równie długi okres stagnacji jak Japonia, która tkwi w niej od 20 lat, a jest to prawdopodobny scenariusz dla UE.
http://m.newsweek.pl/wiadomosci-biznesowe,gorycz--frustracja-i-populizm--w-2013-r--kryzys-zagrozi-demokracji,100008,1,1.html
----------------------------------------------
Europę czeka fala protestów
Dr Jarosław Kuisz
28.11.2012
W 2013 r. w całej Europie możemy się spodziewać ogromnej fali protestów społecznych.
Dr Jarosław Kuisz (fot. TVP)
To, co się obecnie dzieje w Europie to nowa odsłona protestów społecznych. Patrząc na budżety krajów południa Europy na rok 2013, to mamy do czynienia raczej z początkiem wielkiej fali protestów. Dzieje się tak dlatego, że można się spodziewać wprowadzenia rygorów budżetowych i zwolnień w sektorze publicznym w takich krajach jak Portugalia, Hiszpania czy Grecja.
Pamiętajmy, że kryzys uderza bardzo mocno w ludzi młodych. W Hiszpanii, co drugi młody człowiek jest bezrobotny. Prowadzi to do sytuacji, że młody człowiek nie wchodzi na rynek pracy i trwa w kulturze roszczeniowej. Nie zakłada także przedsiębiorstw, przez co brakuje stymulacji, aby być aktywnym podmiotem na rynku pracy. I ci ludzie zasilają szeregi protestujących, a pamiętajmy, że młodzi często poddają się urokowi radykalizmu.
Niestety można się spodziewać ruchów migracyjnych w Europie w celu poszukiwania pracy. Nie można także wykluczyć zaostrzenia konfliktu między pokoleniem młodych a starych. Bo ci pierwsi nie mają pracy, a czas funkcjonowania drugich przyszedł na okres prosperity i jeszcze teraz w imię spokoju społecznego, będą mieli wyższe emerytury.
Obawiam się, że polityka zaciskania pasa, bez legitymacji społecznej i poczucia, że ludzie uczestniczą w tym procesie świadomie, może przynieść katastrofalne rezultaty w latach 2014-2015.
Dr Jarosław Kuisz, politolog
http://tvp.info/opinie/komentarze/europe-czeka-fala-protestow/9249910
------------------------------------------------
itd:
To tylko kilka z symptomów choroby jaka trawi Europę ,,,
Rok 2013 może być w Europie krwawy.
pozdrawiam
ps.
/10 pkt/
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Andruch z Opola
http://andruch.blogspot.com
-----------------------------------------
Andruch z Opola
]]>http://andruch.blogspot.com]]>