List otwarty przeciw nagonce na Cezarego Gmyza i "Rzeczpospolitą".

Obrazek użytkownika Jadwiga Chmielowska
Idee

( Mogą podpisać wszyscy - różne zawody)
List otwarty przeciw nagonce na Cezarego Gmyza i "Rzeczpospolitą".

"To zmierza do dalszego ograniczania wolności prasy!"

My, niżej podpisani, jesteśmy zaniepokojeni nagonką rozpętaną przeciw dziennikowi „Rzeczpospolita”. To dzięki jej publikacji dowiedzieliśmy się, że po dwóch i pól roku zwłoki polska prokuratura wykonuje wreszcie najbardziej elementarne czynności śledcze, które przybliżają nas być może ku wiarygodnej odpowiedzi na pytanie, co się stało koło Smoleńska 10 kwietnia 2010 r. Mamy wrażenie, że dla wielu ten temat jest niewygodny.

Na dokładkę ta kampania wiążąca krytykę publikacji Cezarego Gmyza z ocenami linii politycznej gazety ma jeszcze inny cel. Klimat histerii, próby podpowiadania wydawcy, jakich ma dokonać zmian w swoim wydawnictwie, zmierzają do dalszego ujednolicenia i wyjałowienia rynku medialnego w Polsce, do dalszego ograniczania wolności prasy. Nie sądzimy żeby klimat wymuszonej jednomyślności służył demokracji i pluralizmowi. A oskarżanie autora tekstu czy „Rzeczpospolitej” o domniemany „zamach na państwo” budzą jak najgorsze skojarzenia.

Łukasz Adamski, dziennikarz
Artur Bazak, dziennikarz
Jerzy Bukowski, dziennikarz
Paweł Burdzy, dziennikarz
Sławomir Cenckiewicz, historyk, publicysta
Krzysztof Czabański, dziennikarz, publicysta
Cezary Czerwiński, dziennikarz
Natalia Dueholm, dziennikarka
dr Barbara Fedyszak-Radziejowska, socjolog
Piotr Gociek, dziennikarz, publicysta
Roman Graczyk, dziennikarz, publicysta
Jacek Karnowski, dziennikarz
Michał Karnowski, dziennikarz
dr Hanna Karp, publicystka
Michał Korsun, rysownik
prof. Zdzisław Krasnodębski, socjolog
Andrzej Krauze, artysta rysownik
Antoni Krauze, reżyser
Jaromir Kwiatkowski, dziennikarz
Roman Misiewicz, poeta, publicysta
Krzysztof Nagrodzki, Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy
prof. Andrzej Nowak, historyk
Marzena Nykiel, dziennikarka
Bernard Oleszek, dziennikarz
Maciej Pawlicki, producent telewizyjny, reżyser, publicysta
Jan Pospieszalski, dziennikarz, publicysta, muzyk
Jerzy Wasiukiewicz, rysownik, publicysta
Marek Pyza, dziennikarz
Piotr Semka, publicysta
Andrzej Urbański, dziennikarz
Łukasz Warzecha, publicysta
Bronisław Wildstein, pisarz, publicysta
prof. Jan Żaryn, historyk, redaktor naczelny "Na poważnie"
Stanisław Żaryn, dziennikarz
Rafał A. Ziemkiewicz, pisarz, publicysta
prof. Andrzej Zybertowicz, socjolog
Waldemar Żyszkiewicz, pubicysta
Piotr Zaremba, pisarz, publicysta

UWAGA! Osoby pragnące dołączyć swój podpis proszone są o nadsyłanie listów na adres:

dlaczegotrwam@gmail.com

W tytule prosimy wpisać:

Podpisuję się pod listem otwartym przeciw nagonce na Cezarego Gmyza i "Rzeczpospolitą"

W treści prosimy podać imię i nazwisko.
( Swój podpis wysłałam)

http://wpolityce.pl/artykuly/39899-list-otwarty-przeciw-nagonce-na-cezarego-gmyza-i-rzeczpospolita-to-zmierza-do-dalszego-ograniczania-wolnosci-prasy

Brak głosów

Komentarze

Podpis wysłałam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#303666

Również podpisałam,wraz z mężem.Dziękuję za taką możliwość.Pzdr.

Vote up!
0
Vote down!
0

Janowa

#303690

wysłałm

pdr

Vote up!
0
Vote down!
0
#303694

gość z drogi

Panie Cezary jesteśmy z Panem....

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#303703

Rozumiem, ze braciom Karnowskim by korony z głów spadły, gdyby podpisali się pod listą krążącą od kilku dni - musieli zrobić własną.

Vote up!
0
Vote down!
0
#303714

nie atakuj
ja juz kilka e-maili wyslalam na adres Wszołka i innych i podpisu mojego nie widzę

pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#303719

bo oni znowuż się grzebią z aktualizacją, ja na swój też długo czekałem;
niemniej jeden list miałby większą siłę, tak mamy dwa listy, częściowo te same nazwiska - miło, że trzymamy się tradycji polskiej prawicy, ale czemu najgorszych...? :/

Vote up!
0
Vote down!
0
#303722

http://vod.gazetapolska.pl/1120-kierowca-general-szef-bor-wstrzasajace
Rozmowa z Gmyzem

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#303786

"Rozumiem, ze braciom Karnowskim by korony z głów spadły, gdyby podpisali się pod listą krążącą od kilku dni - musieli zrobić własną."

Do tego zamieścili tekst o detektorach materiałów wybuchowych ewidentnie inspirowany moją wcześniejszą notką - bez podania źródła inspiracji, oczywiście ;)

http://niepoprawni.pl/blog/287/czy-detektor-nie-jest-w-stanie-odroznic-trotylu-od-dezodorantu

http://wpolityce.pl/wydarzenia/39807-jakimi-detektorami-poslugiwali-sie-polscy-biegli-bo-jezeli-takimi-jak-wynika-to-z-opisu-prokuratury-to-musieli-poznac-nazwy-substancji

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#303794

W śledztwie smoleńskim od początku nie obowiązuje klasyczna logika.

W momencie, gdy rozsądni ludzie mają wątpliwości, natychmiast wylewa się na nich wanna dezinformacyjnego błota.

Początek śledztwa – prokuratura, a prori, eliminuje wątek zamachu z kręgu swoich poszukiwań. Pewien oficer policyjnej dochodzeniówki wyjaśniał mi wtedy, że jeśli śledczy eliminują jakiś watek bez badania, to oznacza to tylko tyle, że któryś z nich jest w sprawę umaczany.

Tak bywa przy śledztwie dotyczącym zabójstwa męża siekierą, gdy okazuje się, ze kochankiem żony nieszczęsnego denata był... prokurator.

W sprawie Smoleńska ta – żelazna wydawałoby się – azjatycka zasada, znana choćby ze wstrząsającego rosyjskiego filmu „Ładnek 200”, obowiązuje ze wszystkimi klinicznymi przejawami.

Brnijmy zatem dalej. Po wielu miesiącach od smoleńskiej katastrofy pojawiają się informacje, że zarówno w ciałach ofiar katastrofy, na strzępach ich odzienia jak i w niektórych częściach wraku mogły znajdować się ślady materiałów wybuchowych.

Zanim jeszcze główna maszyna propagandy przygotuje lawinę dezinformacji w tej sprawie, już odzywają się głosy, że owszem trotyl jest prawdopodobny bo...w okolicach Smoleńska, w czasie drugiej wojny światowej, toczyły się ciężkie walki i okolica wprost przesiąkła trotylem, co bardziej nerwowi dorzucali nawet zdarzenia z epoki wojen napoleońskich. Znane twarze, bez cienia wstydu, powtarzają te rewelacje na ekranach telewizorów.

Potem jednak rusza już właściwa machina zakulisowych nacisków i ekranowych montaży i pierwsi zagończycy mogą zdziebko odsapnąć.

Naczelny „Rzeczpospolitej” dementuje, ale troszkę, wycofuje się, ale nie do końca. Czyzby za słabo przyciśnięty?

Autor artykułu, zdziwiony enuncjacjami swojego naczelnego, potwierdza swoje ustalenia. Tymczasem na pokład wychodzą wszystkie ręce, nawet te przebite już osinowym kołkiem jawnej kompromitacji – pan Hypki deklamuje swoje, pan Osiecki wykpiwa...nadciaga z odsieczą pani Paradowska, pan Żakowski, państwo ABCD – chciałoby się rzec wszystkie aktywa aktywne.

Co jednak z tej powodzi mitów, kłamstw, absurdalnego rezonowania i zwyczajnego łgania wynika?

Nic! Nikt nie podważył możliwości wykrycia materiałów wybuchowych w prezydenckim samolocie.

Przysłowiowa bomba zawisła jednak nawet nad głową premiera i spieszącego mu z pełnym sołtysowskiej logiki, przemówieniem prezydenta RP.

Panowie są zafrasowani, skrzywdzeni, poniżeni – drodzy rodacy ujmijcie się za swoimi chłopcami, których niszczy brutalna siła, brutalna machina nienawiści.

Mniejsza z tym, ze owa „machina nienawiści” to raptem kilka emocjonalnych słów Jarosława Kaczyńskiego, smutek kilku wdów i wdowców oraz stoicki spokój Antoniego Macierewicza. Powiedziane było: brutalna siła, to brutalna siła.

Narodzie ujmij się swoimi skrzywdzonymi przywódcami. I w tym momencie zdradliwy zdrowy rozsądek podpowiada kolejne wątpliwości – nikt nie zada sobie pytania, że skoro lamentują przywódcy, to znaczy, że bardzo źle z ich panowaniem nad państwem. Przywódcy nie są od lamentowania przed swoim narodem. Przywódcy – logicznie – dysponują aparatem państwa, policjami obupłciowymi, mediami – to ma być ta garstka niewinnie skrzywdzonych?!

Machina państwa, bezwzględnie wykorzystywana przez ludzi, którzy powoli staja się sędziami we własnej sprawie, ruszyła przeciwko „brutalnym atakom” ze strony wdów i sierot.

Państwo Tuska już nie tylko, że walczy ze skrytobójczymi blogerami i starymi pisarzami, państwo Tuska przystąpiło do ofensywy przeciwko zmarłym oraz wdowom i sierotom.

Zmarli – bezczelnie i bezpodstawnie – prowokują pytania: skąd wzięły się samolotowe nity w ich ciałach? Skąd ślady materiałów wybuchowych na ich doczesnych szczątkach?

Jak wreszcie mogą trafić do własnych grobów, skoro państwo potraktowało ich ciała podobnie jak enkawudziści kopiący masowe groby w Katyniu, Charkowie i Miednoje.

Trwa więc festiwal zohydzania Smoleńska, odstręczania szarych zjadaczy TVN – u od tej tematyki, warunkowania ich – wbudowuje się w ich podświadomość stwierdzenie, ze dochodzeniem do prawdy o katastrofie smoleńskiej mogą zajmować się jedynie nienawistnicy, wariaci i wrogowie państwa, a na pewno ludu.

Czy ktoś jednak wykluczył hipotezę zamachu?

Czy ktoś przedstawił niezbite dowody mówiące o charakterze smoleńskiej katastrofy?

Czy ktoś wreszcie podważył tezę o obecności śladów materiałów wybuchowych na pokładzie rozbitej maszyny?

Nie – bo nie w tym przecież tkwi sedno sprawy. Tu nikt nawet nie udaje, że prowadzi śledztwo. To zostało już dawno zakończone przez rosyjska komisję pod wodzą generalissy Anodiny i przy duchowej asyście szusującego w Dolomitach premiera Polski.

Ta sprawa jest definitywnie zakończona!

Jeśli ktokolwiek śmie ją przypominać, śmie zadawać logiczne pytania – to takiego dewianta natychmiast trzeba zamknąć do psychuszki, wywalić z wszelkich możliwych mediów i zamilczeć, zatupać na śmierć.

Oto na naszych oczach rodzi się kolejna praktyka rodem ze Związku Sowieckiego – tam rozpoznawano Schizofrenię Antysystemową Bezobjawową, a tu, nad Wisłą już zaczęto orzekać Psychozę Smoleńską w postaci: Schizofrenii Smoleńskiej Bezobjawowej, Depresji Wdowiej, Żałobnictwa Patologicznego lub, w najlżejszym przypadku Zespołu Urojeniowego Opartego Na Faktach i Logice – typowej aberracji umysłu polegającej na obecności we wnioskowaniu pierwiastków zdrowego rozsądku.

Witold Gadowski

http://www.stefczyk.info/blogi/dziennik-chuligana/gmyz-do-psychuszki,5822400565

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#303808

Kardynał Nycz o odpowiedzialności za słowo

Portal gazeta.pl przytacza reakcję Kardynała Nycza na doniesienia Cezarego Gmyza w Rzeczpospolitej o trotylu na wraku samolotu. „Potrzebna jest odpowiedzialność za słowo, zwłaszcza tych, którzy wypowiadają się na tematy społeczne czy polityczne (...) nie można budować narracji, nawet najbardziej potrzebnej i słusznej, do czego mają prawo zarówno politycy, jak i dziennikarze, nie mając pewności (...) zdarzeń, o których mówimy. Każde wypowiadane - zwłaszcza przez dziennikarza czy polityka - słowo powinno budować i czemuś służyć”.

Eminencjo! Wielebny kardynale. To święte słowa! Od 30 miesięcy wielu wiernych czekało na takie właśnie pasterskie pouczenie. Jestem przekonany, że ta myśl nie dawała księdzu spokoju już 10 kwietnia 2010 r. gdy dziennikarze i politycy przemycali tezę o błędach pilotów, co zeszli we mgle poniżej dozwolonej wysokości. Myślę, że jeszcze bardziej wstrząsnęły Kardynałem słowa: „Pozostaje pytanie - kto ich do tego zmusił?” Refleksja o potrzebie odpowiedzialności za słowo, szczególnie gdy nie ma się „pewności zdarzeń” musiała z całą mocą powracać z każdym newsem: o „debeściakach”, o strasznie twardej brzozie, potem o pijanym generale, który podobno jako pasażer miał zwyczaj siadać za sterami samolotów. Tylko wielkim opanowaniem i kulturą osobistą, tłumaczyć należy brak reakcji księdza Kardynała, gdy zanim cokolwiek oficjalnie ogłoszono, pan prezydent Komorowski publicznie obciążył pilotów, mówiąc, że przyczyna katastrofy jest „arcyboleśnie prosta”.

Domyślam się, ile Kardynała kosztowało, by powstrzymać się od zwołania w Kurii konferencji prasowej, gdy ogłoszono raport ministra Millera. Przecież każde dziecko wie, a już biskupi na pewno, że komisja Millera nie dysponując dowodami, bez badań wraku, bez czarnych skrzynek, mając niekompletne zapisy stenogramów, wobec zmienianych, różnych wersji zeznań kontrolerów z lotniska w Smoleńsku, nie mogła mieć „pewności zdarzeń”. Nie mieli też „pewności zdarzeń”- (co Kardynał zapewne bardzo boleśnie odczuł) dziennikarze i politycy, którzy natychmiast po wiadomości o śmierci śp generała Petelickiego i śp chorążego Remigiusza Musia, wyrokowali o samobójstwie. Gdy dziś Kardynał mówi o tym, że „każde wypowiadane - zwłaszcza przez dziennikarza czy polityka - słowo powinno budować” domyślam się, co ksiądz musiał przeżywać czytając i słysząc ataki, ironię i szyderstwa wobec tych, co ze względu na brak „pewności zdarzeń” odrzucali rządową, czyli rosyjską wersję katastrofy.

Jak bardzo musiały ranić Kardynała okładki tygodników z krzyżem, samolotem, z wielkimi tytułami „Sekta smoleńska”. Czy takie okładki mogą budować? Jak daleka od budowania była wypowiedź znanej księdzu dziennikarki tvn - Katarzyny Kolendy Zaleskiej, która cytowała słowa Jarosława Kaczyńskiego o „prawdziwych Polakach”. A przecież mamy pewność, że zdarzenie to wyglądało zupełnie inaczej, że te słowa nigdy nie padły. Wyobrażam sobie ten ból Eminencji, gdy premier Tusk, wobec wdów smoleńskich, pozwalał sobie na sugestie, iż ich aktywność wynika z chęci uzyskania odszkodowań. Jakim zaprzeczeniem budowania były słowa Donalda Tuska z mównicy sejmowej, gdy obciążał śp prezydenta Kaczyńskiego winą za przymuszenie tak wielu osób do udziału w tragicznym locie. Domyślam się, że wiele nie wymienionych tu przykładów urągających idei budowania i nie mających nic wspólnego z odpowiedzialnością za słowo, kardynał jeszcze zauważył. Że w milczeniu, samotnie, w zaciszu Kurii, trzeba to było wszystko znosić. Sądzę, że to trudne doświadczenie.

Nie mogę tylko pojąć, dlaczego teraz Kardynał przerywa milczenie?

http://niezalezna.pl/34391-kardynal-nycz-o-odpowiedzialnosci-za-slowo
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#303812

http://bartymeus.wordpress.com/2012/11/01/trotyl-na-kadlubie/#comments

TROTYL NA KADŁUBIE

Od prawie dwóch lat toczy się w Polsce spór polityczny o wyjaśnienie katastrofy smoleńskiej. Spór o kształt Polski, który z czasem przekształcił się w wojnę, zaczął się o wiele wcześniej. Pierwszych oznak tej wojny, doświadczyłem na własnej skórze mając zaledwie 17 lat. Był rok 1995. Byłem animatorem małej grupki młodzieżowej w ramach Wspólnoty Krwi Chrystusa, działającej przy mojej rodzinnej parafii. Wybory prezydenckie. Kontrkandydaci: Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski. Pasjonowałem się sondażami, debatami i później wynikami. Dzień przed ciszą wyborczą mieliśmy grupę rozważania Słowa Bożego. Na spotkanie „wparowała” pani Zosia. Miała wtedy ok. 60 lat i także należała do Wspólnoty Krwi Chrystusa. Oczywiście nie do grupy młodzieżowej… Kiedy my w najlepsze rozważaliśmy Pismo Święte ona rozpoczęła przemowę na temat wyższości kandydata Wałęsy nad kandydatem Kwaśniewskim. Na argumentach racjonalnych się nie skończyło. Podała argument z autorytetu – Ojciec Święty spotkał się z Wałęsą oraz Radio Maryja go popiera. Poza tym był też argument kulturowy: nie zmienia się konia na moście… Jak wyżej napisałem, miałem wtedy 17 lat, było to więc 18 lat temu. Powiecie, że byłem za młody, aby cokolwiek zrozumieć. Rzeczywiście. Ciekawe jest jednak to, że emocjonalne zdenerwowanie było wtedy we mnie dokładnie takie samo, jak dzisiaj, gdy dostaję maile i sms-y na temat wyższości PiS-u nad PO. Zastanawiam się nad pochodzeniem tych emocji. Że one są, jest faktem. I skąd, pierwszy raz przyznam się publicznie, moja sympatia do PO? Dlaczego dzisiaj, widząc przekręty rządów Platformy, nie wywiązywanie się z obietnic i nieudolność Premiera RP, nadal z większą sympatią patrzę na Donalda Tuska niż na Jarosława Kaczyńskiego? I wreszcie dlaczego wolę milczącego Kardynała Nycza od krzyczącego Jana Pospieszalskiego, którego skądinąd bardzo lubię…? (czytaj: http://niezalezna.pl/34391-kardynal-nycz-o-odpowiedzialnosci-za-slowo)

Zastanawiam się nad tym, to znaczy, szukam odpowiedzi i nie wiem, czy te które dzisiaj znajduję nie ulegną zmianie, gdy znajdę inne.

Chyba przede wszystkim w Kościele ojca Rydzyka, w polityce pana Kaczyńskiego, publicystyce panów Pospieszalskiego i Terlikowskiego najbardziej przeszkadza mi „trotyl na kadłubie”. Co to oznacza? Otóż jak ich słyszę i jak ich widzę dostrzegam nie tylko cel, do którego dążą, zbożny i piękny swoją drogą, lecz widzę także metodę. I ta metoda „za Chiny ludowe” nie pasuje mi do metodologii zawartej w Ewangelii. Czuję tam, bez konieczności użycia specjalistycznej aparatury – TROTYL (czytaj – materiał wybuchowy). Oczywiście usłyszę zapewne cytaty z Pisma Świętego „przyszedłem ogień rzucić na ziemię” itd. Moim zdaniem dotyczyło to głoszenia Ewangelii, Dobrej Nowiny o zbawieniu dostępnym dla wszystkich. My dzisiaj porzuciliśmy Ewangelię Jezusa dla tzw. wartości chrześcijańskich, tradycji narodowych i praw człowieka. Nie wkładamy w głoszenie Ewangelii nawet 1/10 tych sił i energii, które tracimy na kłótnie polityczne i narodowościowe. I właśnie dlatego zbrzydł mi patriotyzm, zbrzydła mi Polska. Dlatego wolę mówić, że moja Ojczyzna jest w niebie. Nie dlatego, że nie cenię i nie kocham tego kraju, miejsca moich urodzin i wychowania, miejsca moich przodków. Czuję „trotyl na kadłubie” i unikam ludzi, miejsc i sytuacji, którzy nim śmierdzą.

Jeżeli chcecie gdziekolwiek i pod cokolwiek podkładać chociażby najmniejszą dawkę trotylu nie liczcie na współpracę ze mną. Nie zrobię tego nawet w słusznej sprawie. Nawet w obronie Ewangelii…

A tu komentarz Piotra B. (3-ci w kolejności na stronie):

Salve Frater!
Zaczynam zatem od cytaty: “Nie staram się przekonać mojego przeciwnika, że jest w błędzie, ale zjednoczyć się z nim w poszukiwaniu prawdy” (Fr Jean Baptiste Lacordaire OP). Byłem członkiem PO. Kandydowałem (chwała Bogu nieskutecznie) do Sejmu. Byłem członkiem Zarządu Regionu i Regionalnego Sądu Koleżeńskiego (teoretycznie – buahahaha – byłem władny wywalić Schetynę z partii na zbity ryj). Potem przejrzałem. Zobaczyłem wielki szwindel, wielki szaber, pomiatanie ludźmi, intrygę, syf i gnój, a wszystko to w jedwabnych rękawiczkach najlepszego gatunku. Boję się, że ten jedwab mami wielu przenikliwie widzących świat. Że czegoś do tego jedwabiu dodają, bowiem rzuca się na oczy duszy i rozumu. Że szkło kontaktowe jest zatrute cieczą, którą jedwabiem mamieni biorą za Visine. Zgadzam się, łatwiej jest lubić światowca Tuska, od siermięgi Kaczyńskiego. Ale to ten drugi (może niechcący, może to efekt uboczny, nie wiem) jest bliżej śladów prawdy. Obu nie lubię. Obaj są skażeni okrągłostołową “Targowicą II” (w to też nie wierzyłem, póki nie skonstatowałem, że skoro KORowiec Michnik chleje koniak z UBkiem Urbanem, to coś tu nie gra, że o wolności i zaszczytach Jaruzela i Kiszczaka nie wspomnę…). Obaj mają jeden cel – wykluczyć drugiego. Ale są jeszcze pistolety typu Ziobro, Bielan, Kamiński, mężowie zaufania jak Ujazdowski, Jurek, Gwiazda, Morawiecki… Tym czterem ostatnim wierzę. Zgadzam się, że stylistyka “pi-aru” typu Terlikowski i Pospieszalski jest abominacyjna, ale inna nie zaskutkuje. Inna jest obojętna. A tu trzeba krzyczeć: trotyl na kadłubie! Bo jest trotyl na kadłubie. Amerykanie przeprowadzili badania pasa bezpieczeństwa, jaki przekazał im jeden z posmoleńskich wdowców (pas dostał wraz z częściami garderoby żony, wot ruskije riebiata niemnożka zaszutili) i bezdyskusyjnie stwierdzono obecność środków wybuchowych.
Nie mamy armii. Nie mamy flotylli. Nie mamy lotnictwa. To co mamy, to karykatura. Mamy pakty i sojusze. Liżemy tyłki Brukseli, Berlinowi i Moskwie. A gdy przyjdzie do najgorszego znowu nikt nie będzie chciał umierać za Gdańsk. Sprzedano nas przy okrągłym stole. Ja to pamiętam, miałem wtedy dwadzieścia kilka lat. Pamiętam też, jak Wałęsa podejmował decyzje które wszyscy składali na karb jego niewątpliwej głupoty, a były one tymczasem częścią agenturalnej akcji sowieckiego wywiadu.
Mam nadal przyjaciół w PO. Tam też są porządni ludzie, ale przecież Oskar Schindler to był esesman, więc jaka to zasługa…? Miłujcie nieprzyjacioły… Panie daj siłę do wypełnienia tego nakazu, jest mi coraz trudniej. Jestem synem i wnukiem oficerów Wojska Polskiego Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, ale mój ojciec po wojnie miał do wyboru LWP albo kulkę. Wybrał życie, wtedy zapisano go do PPR. Różne są życiorysy i nikogo nie będę oceniał, łatwo skrzywdzić niewinnych. Jedno wiem. Od kiedy zamieniłem PO na OP prawda stała się moją pasją dnia codziennego. I nie odpuszczę. Czuję trotyl na kadłubie. Kocham Polskę, moją Ojczyznę, Matkę. Będę uczył moje dzieci i wnuki Roty, tego, że Bóg, Honor, Ojczyzna, wierszyka Kto ty jesteś? i tego wszystkiego, co sprawia, że fani Juli (znasz Julę? Nie? No właśnie, lubię Cię) mówią: patriota to idiota. Otóż nie. Jestem wybitnie inteligentny i jestem patriotą. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący i wszyscy Święci Pańscy!
Dobrze, że jesteś. Uważaj na Siebie!
Twój – czess
P.S. Pamiętasz “Prawdy Rodła”?
5 Prawd Polaków:

1. Jesteśmy Polakami

2. Wiara Ojców naszych jest wiarą naszych dzieci

3. Polak Polakowi bratem

4. Co dzień Polak narodowi służy

5. Polska Matką naszą, nie wolno mówić o Matce źle

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#303814

TW Cappino i jeszcze wielu podobnych figurantów we władzach KK w Polsce zciąga hańbę na Kościół, który tak ważna rolę "oazy wolności" pełnił w latach PRL a teraz jest przybudówką dyktatury ciemniaków ;/

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, a*ldd meg a Magyart

#303823

http://tvnplayer.pl/programy-online/fakty-po-faktach-odcinki,315/odcinek-422,30102012,S00E422,16151.html

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#303904

skoro przyjął przydomek ślepca Bartymeusza, powinien chyba zawołać jak on : Synu Dawida, spraw abym przejrzał.I aby przejrzał ,tego mu życzę.
Pozdrawiam z 10.

Vote up!
0
Vote down!
0
#303906

Cezary Gmyz jest jednym z bardziej cenionych przeze mnie dziennikarzy.

Vote up!
0
Vote down!
0
#304121