Pożyteczny idiota prawdę wam powie....

- Żadnej winy na "ruskich" w tej sprawie zrzucić się nie da. Zamachu nie było. - Cyganka i pożyteczny idiota prawdę nam powie. - Żadnej winy na "ruskich" w tej sprawie zrzucić się nie da. Zamachu nie było. (...) Prawda jest jedna i niezależna od tego, co na ten temat sądzą politycy. W polskim bałaganie, po błędach wielu osób, po fatalnej organizacji, za co odpowiadamy wszyscy razem, doprowadziliśmy wspólnie katastrofy z 10 kwietnia. I nie zwalajmy tego na "ruskich", bo akurat tej krzywdy nam nie zrobili.- - Zacznijmy jako media wreszcie mówić prawdę - - Zacznijmy czytać dokumenty, rozmawiać z ekspertami i im dajmy głos. A nie każdemu, kto chce w tej sprawie się wypróżnić. Ile osób niemających zielonego pojęcia o pilotowaniu samolotów, zasadach naprowadzania samolotów przez wieże kontrolne się już wypowiadało? - pytał pozyteczny idiota. - winni piloci i ci, którzy wywierali na nich naciski - - to co mówili na wiezy kontrolnej nie miało znaczenia - - ustalenia MAKu i millera jedynie słuszne i własciwe - - żadnej komisji międzynarodowej nie potrzeba, bo ona nic innego nie ustali - - ten z Jaka powinien siedzieć - Oto pozyteczny idiota, wyznawca sekty pancernej brzozy. Gugała był gościem audycji Mikołaja Lizuta "PIWO". W jej trakcie komentował ostatnie spekulacje dotyczące przyczyn katastrofy prezydenckiego Tu-154M w kwietniu 2010 roku. - Mówienie prawdy na ten temat stało się bardzo trudne, ale nie powinniśmy z tego rezygnować - kontynuował dziennikarz. - Tu nie ma prawdy politycznej i nie polega ona na tym, żeby wypośrodkować ją między zdaniem Jarosława Kaczyńskiego a Donalda Tuska. A prawda jest jedna i niezależna od tego, co na ten temat sądzą politycy. W polskim bałaganie, po błędach wielu osób, po fatalnej organizacji, za co odpowiadamy wszyscy razem, doprowadziliśmy wspólnie katastrofy z 10 kwietnia. I nie zwalajmy tego na "ruskich", bo akurat tej krzywdy nam nie zrobili. - Ta sprawa przez nasz cały dziennikarski stan od początku była relacjonowana koszmarnie - uważa Gugała. - Emocjonalnie i nieprawdziwie. Nie robiliśmy swojej podstawowej dziennikarskiej roboty, która powinna polegać na tym, że przy pomocy racjonalnych metod i instrumentów dochodzimy do prawdy i tę prawdę przedstawiamy. - Myśmy przez ponad dwa lata podtykali mikrofon każdemu idiocie, który się chciał na ten temat wypróżniać. Nie weryfikowaliśmy tych wszystkich wypowiedzi. Tworzyliśmy gigantyczny chaos. Dlaczego to czyniliśmy? Z upadlającej chęci zysku i z głupoty. Bezrefleksyjnie - przyznał dziennikarz. - Doprowadziliśmy do sytuacji, że mamy nad nami chmurę kompletnie zdezorientowanych ludzi, których myśmy zdezorientowali. Oni w nic już nie wierzą, a nas nienawidzą. Jak polityków. Uważają, że bawimy się między sobą w jakąś dziwną gierkę. Jarosław Gugała podsumował: - Naszym zadaniem jako dziennikarzy jest badać rzeczywistość, bo tylko my się tym zajmujemy; ludzie pracują i robią inne rzeczy. Naszą pracą jest badać to wszystko i przy pomocy obiektywnych metod opisywać i dawać tym ludziom racjonalne wnioski. A nie pozwalać na tworzenie się mgławicy idiotycznych wypowiedzi każdego rodzaju na każdy temat. Był jeszcze drugi gość, ale pożyteczny idiota spowodował, ze ten drugi zaniemówił, a i sam michnikoid był jakiś zdezorientowany. Posłuchajcie zresztą sami. Pożyteczny idiota prawdę wam powie.