Mistrzostwa w Berlinie: fair play po szwabsku
Oglądam sobie berlińskie mistrzostwa świata w lekkiej atletyce i pomimo wielkiej radości z wiekopomnych dokonań Naszych mam dalece dołowe przemyślenia co do zachowania samych gospodarzy. Bagaż moralnych fauli adresowanych szczególnie do Polaków skumulował się do rozmiarów penetrujących głębokie zakamary żenady. Germańskie mózgi zakute w równie germańskie pancerne czaszki nie znają pojęcia fair play, co więcej na każdym kroku starają się przypieprzyć naszemu narodowi w imię ratowania spaczonej posthitlerowskiej dumy. Tymczasem w rzeczywistości plemię germańskie samo stacza się w objęcia totalnej kompromitacji. Ciężko pracują nad tym i organizatorzy, i spora część publiki, i wreszcie niestety sami sportowcy.
Nie ma czegoś takiego, jak zdrowa, przyjazna rywalizacja. Jest zapiekłość, zajadłość i wrogość co najmniej taka jak na olimpiadzie w sowieckiej Moskwie w 1980 r. (Kozakiewicz pokazał wtedy swołoczy jej miejsce.) Jako potwierdzenie powyższych gorzkich słów służą konkretne przykłady dennego zachowania na tak prestiżowej skądinąd imprezie.
Zaczęło się od tyczkarskiego cyrku wokół medalu Moniki Pyrek. Nie dane było naszej srebrnej Dziewczynie w pełni cieszyć się życiowym sukcesem, bo jakiś politycznie zaszczuty pajac musiał przez mikrofon zaafiszować stadionowi i światu swoje nędzne pięć minut, kłamliwie przyznając naszej brązowy medal. Jakby tego było mało, to Monice i Amerykance plasującej się ex aequo na drugim miejscu zamieniono medale. Polka przez chwilę była więc w skórze Chelsea Johnson. Zamiast naprawić ten błąd, naszej zawodniczce w miejsce medalu dano odpustowy emblemacik, który ona we własnym zakresie ma wysłać do centrali władców dusz zrzeszonych w IAAF. Po czym notable łaskawie przyślą oryginalny medal mistrzostw. Ja wohl! Gratulacje! Ordnung muss sein - jak głosi odwieczne hasło Germanii, podszyte indoktrynacją adekwatnie do okoliczności. Akurat! Porządek to oni mają może na niektórych swoich trawnikach, przycinanych maniakalnie cążkami do skórek i przyozdobionych batalionami groteskowych gipsowych klaunów. Swoiście pojęty porządek. Na mistrzostwach natomiast żaden Ordnung ale jeden wielki sterowany antypolski Burdel. Przez bardzo duże B. Tak się po niemiecku buduje (dawno zawalone) mosty między narodami.
Swoją pychę, wyższość naród zza Odry okazał na pokonaniu rzutem na taśmę Pawła Małachowskiego w rzucie dyskiem. 28 centymetrów niemieckiej chwały (Harting 69,43, Paweł 69,15). Tym razem się im udało wygrać sportowo, okraszając to niezbywalnym pangermańskim triumfem.
Przejdźmy do rzutu młotem. Pośród wyczuwalnie chłodnej, antypolskiej atmosfery Anicie Włodarczyk przyszło się zmierzyć z kilkoma solidnymi zawodniczkami, w tym z Niemką Betty Heidler. Już w drugim rzucie niemal draśnięte 78 metrów (i rekord świata) w polskim wydaniu pokazało 80 milionom germańskich samozwańczych nadpanów ich miejsce. Skręcenie stopy w radosnych pląsach Anity przyjęto z dużą dozą radości. Na nic się to zdało. Złoto jest faktem. Trzecia w zawodach Słowaczka miło pogratulowała naszej złotej Kobiecie, ale próżno było oczekiwać takiego gestu ze strony urażonej Heidler (w każdym razie w czasie antenowym telewizji publicznej to nie miało miejsca). Strach pomyśleć, jaka znów antypolska chałtura zostanie odwalona na dzisiejszej dekoracji. Stawiałbym na: zmasakrowanie personaliów Polki przez mikrofon, sprofanowanie naszego hymnu, nie zdziwiłoby mnie też tsunami szwabskich gwizdów podczas jego odgrywania.
Betty du bist Hammer - można było przeczytać na jednym ze stadionowych plakatów na trybunach. Ciekawy, dwuznaczny komplement. Patrząc na szopki serwowane przez organizatorów to można tę treść uogólnić: wielu z was, (nie)szanowni organizatorzy mistrzostw w Berlinie jest młotami. Autentycznymi zazdrosnymi prymitywnymi, niereformowalnymi młotami, zimnymi tak samo jak stalowy młot służący do rzucania. Wrogość wyszła nawet poza stadion, czego dowodzi wypowiedź Anity na temat problemów stwarzanych przez jakiegoś miernego germańskiego ochroniarza podczas obiadu w dniu zawodów.
Reasumując: kompletnie obca sportowemu duchowi rywalizacji, prowokacją podszyta żenada w przeddzień 70. rocznicy hitlerowskiej agresji na Polskę. Niezależnie od demonstrowanego antypolonizmu w wersji pangermańskiej fakty są takie, że w klasyfikacji medalowej znajdujemy się przed szwabskim taranem i oby tak zostało do końca zawodów dziś wieczorem.
Arpad77
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2467 odsłon
Komentarze
Re: Mistrzostwa w Berlinie: fair play po szwabsku
23 Sierpnia, 2009 - 13:16
"Antypolonizm w wersji pangermańskiej"??? - co za nonsens - chyba oglądamy inne zawody i chyba Autor nie widział objawów prawdziwego pangermańskiego nacjonalizmu.
W ogóle przypominam, że chodzi o imprezę sportową i najważniejsze jest właściwe przygotowanie zawodników do walki o laury - również pod względem reakcji psychicznych (należy umieć pląsać z radości tak, aby ewentualnie nie ponieść porażki, a na pewno, aby nie skręcić sobie stawu skokowego).
Jak na nie nadzwyczajne przygotowanie naszej reprezentacji (biegi), to i tak nieźle sobie radzimy.
Zamiast impulsywnie reagować na prawdziwe i domniemane (jeśli idzie o intencje) potknięcia organizatorów, lepiej chyba skupić się na solidnej pracy treningowej.
Nie zawracajmy sobie głowę bzdurami w sytuacji, w której nie zrobiliśmy wszystkiego, aby być najlepszymi w danej dziedzinie. Potem możemy narzekać.
Piotr W.
Piotr W.
]]>Długa Rozmowa]]>
]]>Foto-NETART]]>
re
23 Sierpnia, 2009 - 14:26
nie jest to ani czas ani klimat na wygładzanie tonu, a jeśli Ci się zdaje że to są bzdury no to "gratuluję" poprawności. Od ignorowania takich "bzdur" nieraz się zaczyna wielki dramat, że napomknę tylko olimpiadę Berlin 1938 (nie wyciągaj mi tylko usilnych porównań).
Co do środków wyrazu mam silne i ostre a pokazowa niemiecka (tak, Kolego, pangermańska!) duma i kozaczenie dla zwykłego Polaka są oczywiste.
Re: Mistrzostwa w Berlinie: fair play po szwabsku
23 Sierpnia, 2009 - 21:11
Bardzo podobna atmosfera jak w tym samym mieście w tuż przed II Wojną Światową. Ale tym razem brak Furera na trybunach i to jest jedyna różnica.
W pełni zgadzam się co do atmosfery w stosunku do Polski ale nie tylko.
----------------------------------------------------------- "Polska Niepodległa to Polska niebezpieczna" Lenin