Petelicki - przypadek czy logiczna konsekwencja?
Petelicki - przypadek czy logiczna konsekwencja?
W dniu historycznego ( tylko dla niektórych) meczu Polaków, jak zwykle o wszystko, legendarny już twórca GROM-u został znaleziony martwy w garażu budynku w którym mieszkał. Media, chcąc nie chcąc, musiały podać tę informację. Jedne sucho: „miał kłopoty i to możliwe...”,
inne z emfazą: „czyżby to jednak wyrok?”.
Podobnie podzielił się świat polityków. Jak zwykle rządzący nie widzą w tej śmierci nic szczególnego.
- Przykre ale to się zdarza. -Tak mówią. Za niestosowne uważają spekulacje o udziale osób trzecich. Tak dalece obrzydliwa jest ta teza, że nie wahają się posłużyć supozycją, iż samobójstwo uprawdopodabnia straszna choroba generała. Cel jak zwykle uświęca środki...
Z prawej strony budowana jest narracja, lub raczej wychodzą na światło dzienne skrywane wcześniej fakty. To Jarosław wspomina o rozmowie z „Kimś” ważnym, kto mówił o „krótkiej liście” osób niewygodnych. To znów Szeremietiew ujawnia swój „testament” w którym zapewnia o swym zdrowiu i niechęci do samobójstw.
Fora internetowe pełne są spekulacji, pomówień, zarzutów wobec domniemanych zleceniodawców czy egzekutorów jaki i... brzydkich słów wobec samego zmarłego. Wszystko to, wraz listą osób, które popełniły samobójstwo w dziwnych okolicznościach, stanowi swoistą „soup ala maison”.
Zwolennicy teorii spiskowych widzą w samobójstwie ( bo taką kategoryzację zastosuję), karę za „nietrzymanie języka za zębami”. Podkreślany jest fakt, ze generał, miast w głowę strzelił sobie w usta.
-dają do zrozumienia, że zbyt dużo gadał – komentują forumowicze.
Środowisko salonu ze strachem wypiera taką myśl. Bo jeżeli tak, to kto z nich następny w kolejce? Lepiej udawać, że był to przypadek – wypadek. A spisek? To bajda. He,he,he... śmiech raczej nerwowy nie ten z rodzaju rozluźniających,, który zbyt długo zażywany powoduje ból mięśni brzucha. Trochę to przypomina polowanie na Bizony. Dobry myśliwy, z wprawnym okiem, opanowaniem i dalekonośną strzelbą mógł w jeden dzień przetrzebić duże stado. Dobry, bo świadomy zachowań zwierza. Otóż stado nigdy nie ferowało się ucieczką słysząc odległy wystrzał. Natychmiastowa śmierć jednego z pobratymców, taka szybsza od bólu i reakcji nerwowych, również nie niepokoiła stojących tuż, tuż Bizonów. Dobry myśliwy mógł tym sposobem, wciągu kilku godzin, wybić całe stado! Ten metoda polowania i zachowanie zwierząt było przyczyną wybicia milionów Bizonów raptem w kilkadziesiąt lat!
Podobnie zachowuje się salon. Skuteczne, szybkie trafienie jest niezauważalne. Traktowane jest jako echo czegoś odległego, nieobecnego. Niemal z innego świata. Pewnie doskonały „myśliwy” wybije te „elity” skutecznie, bez niepotrzebnych wrzasków. To w końcu nie miliony. To raptem może setka nazwisk.
Czy osoby z tej krótkiej listy są na straconej pozycji? Bez wyjścia?
Polujący na bizony tracił szanse na łatwy łup, gdy choć jedna kula nie zabiła natychmiast. Wtedy ranne zwierze powodowane bólem wzniecało takie zamieszanie, że całe stado z pośpiechem uciekało.
Wracając do spisu lub nie.
Warto szukać porównawczych schematów. Takich punktów odniesienia. Dla Polski i tego co ma miejsce od 1989 roku najlepszych wzorcem z Sevres jest...Rosja a wcześniej ZSRR.
Pewno padną słowa pełne oburzenia, że:”Jak to? To nieprawda!, Szukajmy porównań na zachodzie!”
Otóż, nie drodzy Państwo!
Mamy wiele wspólnego z Rosją i to nie tylko jako Słowianie.
Ale po kolei.
Polski Okrągły Stół poprzedzony został istotnymi zmianami zarówno w kraju jak i Moskwie. Systemowe wykolejenia socjalizmu realnego ( w Rosji był socjalizm i budowano zręby komunizmu, w Polsce byliśmy „w drodze do socjalizmu”), były pod koniec lat 70tych XX wieku nad wyraz widoczne. Niedostatki życia nigdy nie były ani powodem zmian ani też nie spędzały snu z oczu władzy. W zasadzie gdyby można było skutecznie uprawiać socjalizm bez społeczeństwa pewnie szybko tak by uczyniono. Pierwsze próby w latach 20tych podjął Stalin. Sztucznie wywołany głód na Ukrainie był tego najlepszy przykładem.
Szybko okazało się, że całe grupy można skutecznie eliminować. Zbyt łatwo... Istotniejsze było utrzymanie mas na takim poziomie egzystencji by nie zdychały wtedy gdy chcą ale wtedy gdy władza zechce. To było wyzwanie!
Socjotechniczne manipulacje niczym w „Puppet Theater” pozwalały na rozgrywki niczym w żywych szachach.
Zabawy koterii z 1968, 70, 76, 80 roku w Polsce były kontrolowane zdalnie z Moskwy. Nic co wydarzyło się wtedy i później nie było przypadkowe. Oczywiście żadne nasze działanie mimo najszczerszych chęci nie jest wolne od równoważnego im bagażu chaosu – nieuporządkowania . Piszę o tym w swojej książce „Społeczeństwo zniewolone”. Ta niezdolność do pełnej kontroli procesów społecznych często powoduje, że rządzący nie podejmują pewnych działań. Szczególnie w systemach deklaratywnie liberalnych. W XX wieku chirurgia społeczna stała się domeną sowieckich, a właściwie moskiewskiego, systemów. Ufano w zdolności aparatu przemocy. Gdyby coś poszło nie tak jak planowano można zawsze wyczyścić ( platońska koncepcja czystych zbiorników), przedpole i podjąć pracę od nowa. Rewolucja październikowa dała początek nowej klasie panującej. W miejsce arystokracji o rodowodzie panów feudalnych, których skutecznie zdekapitowano choćby symbolicznie mordując rodzinę panującą Romanowów, wprowadzona elitę partii. To ta część aparatu biurokratycznego KPZSRR, która przejmując obowiązki drużników systemu przejęła również domy i zwyczaje panów poprzedniego systemu. Tak powstały dwór tworzył koterie, frakcje i stronnictwa. Rzecz absolutnie nie do zaakceptowania w czasie dyktatury proletariatu! Dla kontroli nad kontrolującymi już w pierwszych dniach zwycięskiej rewolucji powołano CzK (1917-1922) z Dzierżyńskim na czele. Instytucja ta faktycznie zapewniła zwycięstwo bolszewickiej rewolucji. Kolejne lata przynosiły nowe skróty (GPU, NKWD, KGB) aż po dzień współczesny FSB, ale istota pozostał bez zmian. Instytucja ta była i jest organizacją mającą na celu utrzymanie „czystości” w ramach struktur wewnętrznych. Podstawową metodą była pełna infiltracja każdego sektora aktywności społecznej i poza jej granicami.
Dla mnie ten złą sławą okryty aparat terroru ma swoje ideowe początki w gwardii przybocznej Cezarów. Pretorianie byli taką siłą, że Senat zabronił ich oddziałom zbliżania się do Rzymu. Ten zakaz złamał skutecznie Tyberiusz. Pozornie nic się nie zmieniło. Jednak od tego wydarzenia z I wieku po Chrystusie, każdego nowego władcę wybierał faktycznie nie Senat czy Lud rzymski, ale właśnie Pretorianie. Tak naprawdę stali się jedynym ciałem zdolnym skutecznie obalić jednego a powołać innego władcę, żywego boga, Cezara Imperium Romanum.
W Rosji Piotra I krzepnąć zaczęła inna nowożytna formacja. To Gwardia. Specjalna straż cesarska, która jak jej antyczni protoplaści, była zdolna obalać i powoływać nowych Carów. Niektórzy z nich zdając sobie sprawę z siły Gwardii, bojąc się o swoje życie wydawali nieustanne bale w obawie, ze pod osłoną nocy, skrycie zostaną przez własnych żołnierzy pozbawieni życia. Siłę Gwardii wykorzystywali w przewrotach pałacowych prawie wszyscy Imperatorzy. Tak postąpiła Katarzyna II pozbywając się swego męża Piotra II. Ich syn Aleksander Car, pogromca Napoleona, obawiając się o swoje życie zrzekł się korony i przepadł bez wieści. Siłę Gwardii Pałacowej nie lekceważył nikt. Szczególnie gdy wyniesiony bywał na jej ramionach. Kontrola władzy centralnej, a taką był przecież Car, pozwalała na kontrolę całego kraju. Pewnie ten doskonały system trwałby następne 100 lat. Jednak jak to miało miejsce w V wieku po Chrystusie, tak i w 1917 roku ten wydawałoby się niezniszczalny system uległ barbarzyństwu najeźdźców. Przestrzeń, szczególnie polityczna, nie znosi próżni. Zlikwidowane instytucje zastępowano nowymi. Znacznie doskonalszymi i bezwzględniejszymi. Rzeczy nie dzieją się dlatego, że tak chcemy, ale dlatego że są konieczne. Co implikuje kontynuację. Siły Dzierżyńskiego, zapewne w znacznej części oparte na „naturszczikach”, nie mogły sprostać zadaniom bez doświadczenia i wiedzy. CzK z pewnością korzystała z zasobów starych służb jak niesławna Ochrana.
Pisze o tych historycznych zaszłościach by wykazać, że jak w przyrodzie nic nie ginie, tak w ramach społeczno-politycznych zachowań nie ma miejsca swoista falsyfikacja jednej struktury przez drugą. One są kontynuacją, tak samo jak każdy z nas może, przy odrobinie szczęścia, gdy istnieją archiwa, wykazać swoje pochodzenie pewnie od czasów króla Stasia, tak każda istniejąca obecnie struktura społeczna musi być progeniturą poprzednich. Cała nasza cywilizacja jest niczym innym jak właśnie kontynuacją, korzystaniem z wiedzy, odkryć, umiejętności, poprzedników. Kulturowe kolapsy powstawały wyłącznie dlatego, że odrzucano to wszystko co mogła dać historia. Choć ostatecznie to co podbite jest asymilowane. Tak stało się z greckim sposobem patrzenia na świat, który upokorzony przez podbój Rzymu ostatecznie zwyciężył. Podobnie konkwista Nowego Świata nie zniszczyła endemicznych kultur. Synkretyzm tego co stanowiło esencję przedkolumbijską z tym co oferowała cywilizacja europejska ostateczne dał nową wartość. Ikoną tych cywilizacyjnych impaktów jest choćby objawienie i wizerunek Matki Boskiej z Gwadelupy. Choć kult stricte z obszaru cywilizacji chrześcijańskiej, to sam obraz, przedstawienie wręcz naszpikowany jest symbolami wierzeń z przed przybycia Europejczyków.
Mając powyższe na uwadze, wróćmy do przemian w Europie Wschodniej po 1989 roku.
Cały komunistyczny system opierał się na nie poszanowaniu naturalnych procesów generujących zjawisk oddolnie. Istotą cywilizacyjnego fricku 1917-1992 był od górna, arbitralna swoista chirurgia społeczno-polityczna. Zbiorowy, a częściej indywidualny, Demiurg przekonany był, i to w istocie realizował, o swojej zdolności kreowania rzeczy i kontrolowania czy nawet częściej generowania procesów. Obiektywny fakt podważający psychologizm społeczny Milla: każde planowane działanie powoduje powstanie równoważnej mu ilości nieprzewidzianych zjawisk ( szczegółowo odnoszę się do tego w książce „Społeczeństwo zniewolone”), był wypierany. Im większe fiasko w procesie tak pojętego zarządzania tym więcej sił i środków poświęcał komunistyczny zarządca by osiągnąć cel. Historycznie dokładnie oddaje to casus Pyrrusa, który planując utworzenie własnego „wielkiego państwa”w obszarze wschodnim Morza Śródziemnego wdał się w kosztowny konflikt z Rzymem i mimo zwycięstw nad nim musiał wrócić do Hellady i walczyć o resztki tego co wcześniej stworzył. Innymi słowy nie był w stanie zapanować nad ilością zmiennych jakie, mimo wcześniejszych pozorów uporządkowania, wywołał. Gdyby był Stalinem pewnie mógłby czerpać ze znacznie większych zasobów i to co nieuniknione oddalić. Bo upadek sowieckiej wizji rzeczywistości wpisany pył w jego narodziny, jak w nasze wpisana jest śmierć. Tym szybsza im podejmowane działania są mniej zgodne z etapowym poziomem postępu najpowszechniejszego z praw: entropii. System wykreowany całkowicie jako twór teoretyczny, w praktyce musiał posługiwać się coraz większą siłą aparatu przymusu. Granice tego mechanizmu stanowiły zdolności gospodarcze. Reagan'owskie SDI pochłaniało tyle zaangażowania, że sprostanie mu przez Sowiety było niemożliwe. Zbyt wiele pochłaniała kontrola wewnętrzna systemu.
Walka z postępującą entropią jest zbyt kosztowna. Szczególnie gdy broni się wynaturzeń.
W podtrzymaniu utopii aparat kontroli i represji rósł w siłę tym bardziej im system tracił zdolności przetrwania. Czy w tak skonstruowanym organizmie możliwa była „pieriestrojka” bez zgody KGB i wojska? To przecież pogląd nierealny. Była to kontrolowana, oczywiście w skali na jaką pozwala zmieniający się wszechświat, próba liftingu. Zrobił tak już wcześniej Lenin w ramach NEP ( Nowaja Ekonomiczesjkaja Politika). Jednak to co możliwe było sześćdziesiąt lat wcześniej stało się jedynie preludium przed zmianami końca lat 80tych XX wieku. Bo alternatywą dla mających nastąpić zmianach po „gorbaczowowskim oddechu” było wzmożenie kontroli i represji. Pewnie nawet takie były intencje jej animatorów. Tak w końcu stało się po „nep-owskiej odwilży”. Czasy Gorbaczowa otworzyły zaklejaną brudnymi plastrami ranę społecznej degeneracji Sowietów. Jedynym rozsądnym wyjściem była ucieczka do przodu. Wariant Pol Pota pewnie też był brany pod uwagę. Ale przy globalnej roli SSSR mógł zakończyć się Armagedonem ( Harm Maggido). Racjonalizacja zachowań otwierała jedyne możliwe drzwi.
W tych przemianach wiodąca siła komunistycznych struktur – partia uległa rozpadowi. Z jej słabości zdawał sobie sprawę zarówno Leni jak i Stalin. Dlatego też pierwszy powołał do życia a drugi skutecznie udoskonalał, CzK. W ostatnim dniu aktu sztuki pod tytułem SSSR kurtynę opuszczała KGB. Ten Komitet Bezpieczeństwa Państwowego przy Radzie Ministrów Związku Radzieckiego, przeprowadził Rosję, niczym Mojżesz przez Morze Czerwone, od komunizmu do nowoczesnego autorytaryzmu z make up'em liberalno-demokratycznych frazesów. KGB, która wygenerowała nowe służby – FSB i nową elitę, faktycznie sprawuje władzę. A kontrolowany przez nie jej były dowódca Putin jest , na przemian, prezydentem, premierem i znów prezydentem a faktycznie jedynie wykonawcą i gwarantem panowania nowej dynastii. Zwyczajem kościołów, które skutecznie opierają się wciąż dominującej sile postępującej dekatyzacji świata – demokracji liberalnej – nie wiąże swoich członków relacjami krwi. Spoiwo nowej dynastii stanowi to co tak obrazowo opisał Suworow na pierwszych kartach „Akwarium”. Scena z szamoczącą się postacią którą oprawcy wkładają do palącego się pieca ma pozostać w pamięci każdego nowo przyjmowanego do Akwarium.
Ma pozostać jak swoiste memento.
Nasze PRL-owskie służby były filią Sowieckich. Podobnie jak one nadzorowały przemiany w naszym kraju. Lokalne emanacje służb na Łubiance przejmowały większość cech swojego wzorca. Zarówno te dobre jak i te złe. Generał Petelicki był w strukturach służb komunistycznych. Nie mnie oceniać jego rolę w tamtych latach. Nie mnie odnosić się do jego wiary neofity w III RP i jego rozczarowanie Nią po 10 kwietnia 2010 roku.
Wiąże jedynie fakty. Dokonuję, jak to lubi nazywać profesor Zybertowicz, agregacji informacji.
...Generał Sławomir Petelicki popełnił samobójstwo...
Mariusz Brzostek
książka „Społeczeństwo zniewolone” dostępna na www.motyleksiazkowe.pl
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3235 odsłon
Komentarze
@walter
4 Lipca, 2012 - 10:03
Samobójstwa(?) ludzi z polskich elit politycznych łatwo byłoby opisać w kategoriach statystycznych. Potrzebne jest tylko warsztat aktuariusza. Niestety, nie posiadam wiedzy i umiejętności aktuariusza.
Sądzę, że rezultaty badań statystycznych samobójców(?) z polskich elit byłyby co najmniej zastanawiające.
Ale nikt ich nie przeprowadził.
Pozdrawiam
Niestety, nie posiadam wiedzy i umiejętności aktuariusza.
4 Lipca, 2012 - 11:47
Pozwolisz, że ...nie uwierzę ! :)))
mukuzani
@mukuzani
4 Lipca, 2012 - 11:54
Nie pozwalam! :-)))
Chyba będę zmuszony do dokonania jakiegoś aktu terrorystycznego, który pozbawi połączeń sieciowych sioło, w którym aktualnie przebywasz. :-)))
akt terrorystyczny?
4 Lipca, 2012 - 12:07
może na początek sam ...akt ?:)))
mukuzani
a propos bizonów
4 Lipca, 2012 - 13:46
"Wyginiecie jak dinozaury" Mniej więcej to samo. Najwyższy czas na samoorganizację. Jak za Hitlera.
jest inne możliwe wyjaśnienie tej śmierci
29 Lipca, 2012 - 17:24
KGB prowadziło badania nad zjawiskami paranormalnymi w celu wykorzystania bojowego. Opisane w filmie pt, The secret KGB - Paranormal files (2001). W pierwszej części filmu opisane są eksperymenty z naginaniem ludzkiej woli przez innych ludzi z oddali do czynienia różnych rzeczy. Jeden gość wszedł do daczy Stalina nie zaczepiany przez strażników, których umiał poskromić, Inny przykład zastosowania mentalnego wpływu na wolę i zdolności przeciwnika to mecz szachowy Karpow- Korcznoj. Myślę, że badań tych nigdy nie zarzucono i szkolono adeptów do podejmowania różnych działań. Czemu nie nakłonić kogoś z daleka do popełnienia samobójstwa?