Starsza pani. Dedykuję mojej J.

Obrazek użytkownika mukuzani
Blog

Starsza pani. Mogłaby być moją mamą a przecież ja jestem z "dobrego", Braci Kaczyńskich rocznika. Poznałyśmy się przypadkiem, po Katastrofie Smoleńskiej.Wtedy ludzie o podobnej wrażliwości lgnęli do siebie, odnajdywali się w jakiś magiczny sposób, wspierali wzajemnie i pozwalali nie zatracić się w rozpaczy i gniewie.
Przez 10 lat dzieliło nas parę uliczek, nie wiedziałyśmy o sobie nic, zapewne nie raz mijałyśmy w parku, sklepie, na ulicy.
Wkrótce po 10.04.2010 jakiś niepojęty magnes przyciągnął dwa ludzkie okruchy do siebie. I tak już zostało.
Moja J.dostaje co miesiąc malutką emeryturę, z której jakimś cudem udaje jej się odłożyć na kolejną książkę, niezależną prasę i miseczkę mleka dla bezdomnych kotów.
I te koty, to jedyne co wpisuje się w schemat starszej kobiety. Poza tym, w schemacie się nie mieści. Schemacie marudnej staruszki rozprawiającej wiecznie o chorobach i zalegającej na kościelnym klęczniku.
Oczytana, śledząca z najwyższą uwagą wydarzenia w Ojczyznie, zawsze gotowa na miarę swych sił propagować niepopularny patriotyzm.
Zawstydza mnie swoim oczytaniem i jasnością ocen. Bez internetu i innych zabawek dzisiejszych czasów.
Z jej inicjatywy we dwie byłyśmy mężami zaufania w czasie ostatnich wyborów, co może gdzie indziej nie było niczym nadzwyczajnym, ale w naszym specyficznym miasteczku było sporym zaskoczeniem.
Obie jechałyśmy na spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim, ale to ona pamiętała o paru serdecznych zdaniach, spisanych na karteczce i odczytanych ku naszej radości przez prowadzącego spotkanie i ciepło skomentowanych przez Jarosława.
Moja J. pamięta o wszystkich ważnych rocznicach, o fladze z kirem 10.04, fladze dumnej 11.11, to ta starsza kobieta wywalczyła po Katastrofie obecność księgi kondolencyjnej, bo "gminni" sami z siebie takiej potrzeby nie odczuwali.
W trudnych dla prawicy chwilach wysyła krzepiące listy na Nowogrodzką - nie oczekując odpowiedzi. To taki imperatyw patriotki starej daty.
Jej wspomnienia to temat na książkę : od dotkliwych kar gdy jako ośmiolatka nie chciała okazać miłości i wdzięczności Stalinowi, i wolała symulować omdlenie, niż recytować kretyńskie wierszyki "ku czci", poprzez nieustanny maraton prześladowań na uczelni, i na każdym odcinku życia, bo kochała Polskę i nie kryła tego. Nigdy.
Wywleczona w nocy z mieszkania w stanie wojennym, z interny zwiała. W tym czasie katowano jej męża, który wkrótce zmarł.
To tylko takie strzępki wspomnień, którymi dzieli się przy herbacianych spotkaniach.
Jest schorowana, serce już tylko z przyzwyczajenia bije, ale nie zadręcza tym otoczenia. Za to o Polsce może bez końca.
Jeszcze jedno, co mnie urzeka w mojej J. : poczucie humoru, w tym na własny temat ! I - to już wręcz rozczula : jest kobietą, która potrafi pójść do fryzjera i zrobić sobie modne ...pasemka!
Jest niezwykła i kochana.
Parę dni temu podarowałam jej krzyżyk smoleński. Mała rzecz, ważny symbol, duża radość.
I ta niewymuszona radość, ta rozterka : " czy lepiej przypiąć do garsonki, czy może do sweterka" , były impulsem do tej notki.
Rozejrzyjmy się, tacy ludzie jeszcze żyją. Jeszcze.
I podarujmy im smoleński krzyżyk. Docenią ten gest.

Brak głosów

Komentarze

Ładne. :-) I ładna Pani. :-)

Vote up!
0
Vote down!
0
#268390

Wyobraz sobie, że pani J. pamięta nazwisko nauczycielki, która ją zmuszała do recytacji pamfletów, pamięta całe wierszyki ku czci, pamięta kto ją wydał, że nie jest chora tylko jej rodzice to wrogowie komunizmu/ nawiasem mówiąc mieli wielce dotkliwe powody/. A miała wtedy 8 lat !
A jest taka malutka. Przy moim 1.68 to krasnoludek. Ale potrafi takich argumentów użyć jak ktoś łże, że wydaje się być wielka i silna. :))

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#268396

wino
piękny tekst o dostojeństwie starości

Vote up!
0
Vote down!
0

banitka

#268392

Rzecz w tym, że ona nie jest... dostojna.
Ona jest...niepoprawna. :)

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#268397

wino
ok,niemniej może nie ona,ale jej proces starzenia się jest pełen dostojeństwa pomimo jej niepoprawności i to urzeka!

Vote up!
0
Vote down!
0

banitka

#268404

Moja J. przez 20, po śmierci pierwszego męża, była sama.
I poznała K.
I to jest dopiero temat ! O miłości, na którą nigdy nie jest za pózno. I to takiej przez duże M.
Ale tego tematu nie będę rozwijać, nie jestem upoważniona.
Tylko tyle, że K. jest równie ciekawym człowiekiem.
Pozdr

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#268407

o przekazanie Pani J. wyrazów najgłębszego szacunku i ukłonu do samej ziemi od Ellenai :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#268400

Oczywiście przekażę. I jestem pewna, że reakcję znam ! :)
Widzimy się jutro, jeszcze nie wie jak ją zaskoczę.

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#268402

za tę przepiękną opowieść o Prawdziwym Człowieku :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#268403

Ja rozumiem, że Ty się wzruszyłaś, ale...jak przeczytałem "opowieść o prawdziwym człowieku" to miałem trudności z dobiegnięciem na czas do WC... :-)))

Pozdrawiam :-)

Vote up!
0
Vote down!
0
#268406

ale niestety nie znam na to lekarstwa :)
Za Twoje skojarzenia też nie odpowiadam.
Niektórzy mają tak podobno do końca życia (czym skorupka za młodu...) :))

Vote up!
0
Vote down!
0
#268408

No, nie wiem... ;-)
Moje skojarzenie - wyjaśniam nieświadomym - dotyczyło pewnego wybitnego radzieckiego działa literackiego poświęconego pewnemu beznogiemu i dzielnemu lotczikowi... :-)))

Lekarstwo? Nie proszę o lekarstwo. Proszę o litość ... :-))

Vote up!
0
Vote down!
0
#268412

mozesz liczyć zawsze. Tym bardziej, jesli miewasz takie skojarzenia :)

A poważnie, to temu własnie słuzyła komuna - zmienianiu znaczeń najbardziej oczywistych słów i wartości.
Żal, że czasami aż tak skutecznie.

Mimo tych złośliwości z sympatią, w którą - mam nadzieję - nie wątpisz :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#268416

Wiem, znam tę książkę, to była dawna lektura. Ale właśnie niedawno rozmawiałam z młodymi ludźmi na temat lektur w szkole i wykazywałam wyższośc niektórych dawnych nad obecnymi. I tu - wybaczcie - podałam jako przykład tę ksiażkę Polewoja. Która w odróżnieniu od innego współczesnego badziewia pokazuje coś pozytywnego - że nawet mino jakiegoś kalectwa można osiagnąć wiele, jeśli tylko się chce i nad sobą pracuje. W młodym wieku taka lektura jest pożyteczna, daje napęd, optymizm.

Oczywiscie nie pamiętam otoczki ideologicznej, która musiała tam byc, przecież cudów nie ma. Moze gdybym przeczytała to teraz, to bym się zastanowiła, zanim bym tak chlapała. Ale oni tytułu i tak nie zapamiętali, zapamiętali jedynie ważną myśl ogólniejszą - ze lektury szkolne powinny coś budować, kształtować charakter, a nie rozmiękczać go albo wrecz destruować.

Ach, pamiętam jeszcze ksiażkę "Honor młodych", autora nie pamietam, ot nie była w lekturze, ale była jakimś cudem w domu. Przekład z rosyjskiego. Nie rozumiałam wtedy, dlaczego ojciec, przedwojenny "pamieszczik" (jak nazywano takich po 17.09.1939 na Kresach), tak tę książkę mieszał z błotem. Ale cóż, ja już w bardzo młodym wieku byłam w stanie wojny z rodzicami.

Vote up!
0
Vote down!
0
#268517

Zgadzam się całkowicie ze środkowym akapitem Twojego komentarza. Ale pamiętam z czasów szkolnych wiele lepszych lektur, które były o czymś, coś kształtowały, coś pobudzały...

"Chłopcy z Placu Broni" Molnara, "Serce" i "Od Apeninów do Andów" Amicisa, etc. etc.

Dorobek sowieckiej literatury dziecięcej i młodzieżowej zawsze był skrajnie zideologizowany. Niech Polewoja i Gajdara czytają młodzi adepci historii literatury... ;-)

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#268525

Była w domu jeszcze inna książka - "Ojczyzna" Wandy Wasilewskiej. Ojojoj.

Ale nic nie przebije - a to juz inna branża - "Krótkiego słownika filozoficznego" wydanego w czasach stalinowskich albo, nie pamiętam, a nie chce mi się sprawdzać - poślizgiem - tuż po. Przez sławną Książkę i Wiedzę. Cudeńko. Jacyś sowieccy politrucy (np. Żdanow) mieli dużo dłuższe hasła niż uznani filozofowie. I były kapitalne charakterystyki. Na przykład: Platon - zaciekły wróg materializmu (w oryg.: zlejszyj wrag matierializma). Mam go i w największej biedzie nie sprzedam. Podobnie jak Mały Rocznik Statystyczny z 1939 r.

Co do lektur - stosowałam w wychowaniu dzieci np. "Lato leśnych ludzi" Rodziewiczówny. Kiedy dziecko zabrało się za czytanie tego 11-ty raz - zaniepokojona książkę schowałam i udałam, ze się gdzieś zawieruszyła, chociaż starałam się dzieciom nie kłamać. Skutki lektury były wspaniałe, zaowocowały pięknymi zainteresowaniami i postawami.

Vote up!
0
Vote down!
0
#268567

Muszę przyznać z całą powagą, że "Krótki słownik filozoficzny" i "Krótki kurs historii WKP(b) odegrały bardzo dużą rolę w mojej licealnej edukacji. Niejako a rebours. ;-)

"Krótki kurs..." na przełomie lat 60 / 70 to już był prawdziwy rarytas. Nikt tego nie wznawiał, może ze względu na teksty typu "najazd jaśniepanów polskich..." :-))).

Ale czym innym jest wykorzystanie zideologizowanej literatury naukowej i popularno naukowej przeciw niej samej, a czym innym wykorzystanie literatury pięknej w procesie nie tyle edukacji, ile formowania dzieci i młodzieży. Wasilewska...czytałem jakiś jej kawałek o trudnej doli fornali...:-))) Czy to właśnie to?

Vote up!
0
Vote down!
0
#268573

Tak, to chyba to. To była taka seria w beżowej miękkiej kartonowej okładce, chyba tania, zeby "trafiła pod strzechy". Pamiętam, że był chłop Wawrzon, którego byk (buhaj?) wziął na rogi i... no wiadomo, to było mocne. I jakaś fornalowa, którą upodobał sobie jaśnie pan(icz?) i urodziła jego dziecko, a poczęcie odbyło sie w stodole. Pamiętam szczegóły, a co. Więcej z tej książki nie pamiętam (wczesna podstawówka) poza jej przygnębiającym klimatem, bo o to autorce chodziło.

Ach, z rzeczy przygnębiających jeśli chodzi o dziedziców to pamiętam jakąś ksiażkę Adolfa Rudnickiego - jak to pan ukarał jakiegoś swojego podwładnego wpychając mu na siłę do gardła niesolone śledzie i nie dając pić. Ale może przemieszało mi się to z Bunschem (tu z całym szacunkiem), u którego uwięziony spragniony jeniec (pozytywny, nasz) wyobrażał sobie, jak jego córka niesie mu (cytuję, bo zapamietałam, bo apetyczne) "dzban pienistego piwa". Ale to był miraż.

A ja jakiegoś Kasztelana niepasteryzowanego rzeczywistego akurat w domu mam. Może otworzę.Choć to nie to samo, co piwo kiedyś, kiedy była ręczna robota, a nie taśmowa.

Vote up!
0
Vote down!
0
#268590

Tylko nie zakąszaj śledziami. Solonymi. :-)))

Vote up!
0
Vote down!
0
#268595

Do następnej wymiany zdan, gdzie indziej :-)

Vote up!
0
Vote down!
0
#268603

A czemóż to licencję na tak piękne określenie przyznajesz tylko Borysowi P. ?!

Ellenai używa PRAWDZIWEGO ZNACZENIA tych słów.

Mam nadzieję, że dobiegłeś na czas.

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#268411

Zdążyłem ostatkiem sił. Też jestem kulawy. Ale kończynę posiadam. :-)))

Vote up!
0
Vote down!
0
#268414

...plan uczynienia Cię bohaterem jakiegoś Polewoja.
Bogu dzięki ! :)

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#268419

Jeszcze posiadam. Ale niezbadane są wyroki Boskie... ;-)
Polewosz? No, trochę dobrze schłodzonego chardonnay, czemu nie... ;-)

Vote up!
0
Vote down!
0
#268421

...że wolę piwo.

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#268422

A czemóż to licencję na tak piękne określenie przyznajesz tylko Borysowi P. ?!

Przyzwyczajenie drugą naturą. Podobno :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#268417

Eee, tam! Czytałeś z wypiekami na licu. Bo przecież sam piszesz "przeczytałem". I słusznie, bohater był wart grzechu. Ruscy też ludzie, co zaczyna być widać na ulicach. A książka była napisana wspaniale.

Facet naprawdę nazywał się Maresjew i najpierw "odbył swoje" nad Amurem - za samą bezczelność zgłoszenia się do lotnictwa.
No i nie był jedynym beznogim pilotem.

http://www.syrotiak.smtvsat.pl/strona_zaw/historia_strony/mariesiev.html

Ten drugi to Douglas Bader, http://blogbiszopa.blog.onet.pl/Douglas-Bader-beznogi-as-przes,2,ID395102733,n

Co ja zrobię, jeśli mam manię sprawdzania...

Vote up!
0
Vote down!
0

mona

#268446

Mona! Ty i Twoja uroczo kobieca logika... :-)))
Przeczytałem słowa: "opowieść o prawdziwym człowieku"! :-)))
A tak w ogóle, to oczywiście, że czytałem. Z moich czasów było to chyba nawet w kanionie lektur. Jakaś V klasa. Tyle, że bez wypieków, bo wcześniej znałem historię Badera. Jedna z pierwszych moich lektur był "Dywizjon 303" i - dla równowagi - "wielkie dni małej floty" J. Pertka.;-)

Pozdrawiam

PS. A blogbiszopa nie jest najlepszym "źródłem". Autor często fantazjuje, a niekiedy przepisuje bez podania źródła.

Vote up!
0
Vote down!
0
#268488

Piękny tekst o pięknym człowieku.

Vote up!
0
Vote down!
0

mona

#268434

Wiesz, tak teraz już po napisaniu tej notki, na nowo poczułam ukłucie w sercu - przypomniałam sobie otóż tekst, który był łaskaw umieścić w S24 młody człowiek / kiedyś byliśmy w przyjaznych stosunkach, mimo drastycznych czasem różnic w oglądzie Polski/jeżeli dobrze pamiętam, chyba : "Starzy ludzie muszą umrzeć". I nie był to bynajmniej tekst o nieuchronności... Bardzo zabolało.
Jasne, są politycy wiekowi, którzy są po prostu złymi ludzmi.Ja jednak odebrałam tamtą twórczość jako uderzenie w moją J. Po trosze też i we mnie, bo mieściłam się w rozrzucie wiekowym, zakwalifikowanym "do odstrzału"
Lubię "młodych gniewnych", jeżeli swój gniew kierują do adwersarzy, którzy mogą się bronić. Dosłownie, lub pisząc w necie.
Moja J. walczyła całe życie, o godność Polaków. W starciu z moim byłym przyjacielem szans nie miała by. I to już budzi mój gniew.
Serdecznie pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#268445

Chciałam serdecznie podziękować, zawiadującym niepoprawnymi.pl
za wyróżnienie mojej notki, i umieszczenie jej na SG.
W tak zacnym towarzystwie !
Jest to dla mnie wielka radość, bo jestem tu tak krótko, i szczerze mówiąc poruszam się "po omacku" :)
Serdecznie pozdrawiam !

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#268479

Pozdrawiam PS

Vote up!
0
Vote down!
0
#273954