Dostawcy wzruszeń. Piękni niepełnosprawni.
Od jakichś dziesięciu lat, kartki świąteczne nabywam od moich nieznanych przyjaciół, artystów niepełnosprawnych.
Również kalendarze z ich obrazkami, uzupełniane fragmentami wierszy znanych poetów. Sprawia mi prawdziwą przyjemność kontakt z tego rodzaju twórczością, a dodatkowo pobudza do refleksji nad człowiekiem. Myślę o tych ludziach z szacunkiem, podziwem i ogromną sympatią. O ich sile, walce o godność i radość życia.
Ostatnio, spotykając opinie o "nieestetycznych" niepełnosprawnych zawrzałam !
Dookoła, poczucie "piękna" i "estetyki" wyglądu ludzkiego zapewnić mają potworki ze sztucznymi cyckami, groteskowymi ustami-larwami, sztucznymi włosami, nosami, ustami, odsysanymi brzuchami i biodrami/ a nie żreć tyle śmieciowej karmy ! / sztucznymi uśmiechami i sztucznymi uczuciami.
Powiem wam, potworki : to wasze "piękno" to piękno ogrodowych krasnali a nie Apollów i Artemid.
A moich prawdziwie pięknych dostawców wzruszeń - serdecznie pozdrawiam.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 6724 odsłony
Komentarze
Sercem i nogami malowane
11 Września, 2012 - 16:23
Jedni zamykają się w czterech ścianach, inni czerpią z życia pełnymi garściami. Dla niektórych życiowa tragedia, dla innych utrata władzy w rękach i nogach to kulminacyjny punkt w życiu. Jak później żyć, śmiać się, kochać? Ponoć najlepiej jest tworzyć.
- Trzeba umieć dostosować się do istniejących warunków - twierdzi Piotr Pawłowski, niepełnosprawny artysta z Warszawy, twórca Stowarzyszenia "Integracja" - zaakceptować to, co się stało. Wszystko, całe późniejsze życie zależy od tego, czy chcemy znaleźć się w innej sytuacji.
Piotr był wysportowany, grał w koszykówkę, uprawiał lekkoatletykę. W wieku 16 lat skoczył do wody, złamał kręgosłup i stracił władzę we wszystkich kończynach. Teraz maluje ustami. Mówi, że to najlepszy sposób na samorealizację, mimo niepełnosprawności. - Nie każdy potrafi tak tworzyć. Trzeba być bardziej wrażliwym, niż inni, trzeba mieć w sobie to "coś" oraz potrafić przenieść myśli i uczucia na płótno - mówi.
U Doroty Szachewicz, która mieszka w Złocieńcu, na Pojezierzu Drawskim, w wieku 6 lat stwierdzono postępujący zanik mięśni. Zanim zaczęła malować, pisała wiersze - wydała 3 tomiki, zdobyła kilka nagród literackich. Mottem jej życia są słowa angielskiego historyka i pisarza T. Carlyle'a: "Nie to, co mam, ale to, co tworzę jest moim posiadaniem." Dorota śmieje się mówiąc, że o malarstwie nie miała zupełnie pojęcia. Uważała, że nie ma talentu. Początkowo chodziło jej bardziej o terapię psychiczną i znalezienie sensu życia niż tworzenie "wielkich dzieł". I tak, w 1994 r., znalazła się przed białą płytą z pędzelkiem w ustach. - Namalowałam drzewo, mój pierwszy obraz. Myślę, że wybrałam je podświadomie. Ono było silne, a ja taka chciałam być. Po kilku miesiącach odrodziłam się na nowo, odzyskałam radość i spokój. Przestało być już tak ważne moje niesprawne ciało - opowiada. Szczególną przyjemność sprawia jej malowanie przyrody, odkrywanie kolorów, odtwarzanie jej kształtów. Dlatego często przebywa w lesie, na łące, nad jeziorem. Drzewo było też u początków artystycznego świata Ireneusza Betlewicza. Zakorzenione jednocześnie w ziemi i w niebie symbolizowało dramat wolnej woli i przemijania, obraz walki z niemożnością. Drzewa zaludniali ludzie ze skrzydłami - spadali głową w dół dążąc do nieba. Skrzydła nie służyły im do lotu, łagodziły jedynie upadek.
Zapytany o swój wewnętrzny, duchowy świat artysta odpowiada: - Nie jest on prosty i łatwy, ale też nie tragiczny. Inspiruje mnie życie z jego nieokreśloną tajemniczością, z niemożnością szczegółowego planowania dnia jutrzejszego, a jednocześnie z przeznaczeniem biegnącym od natury. Moje prace są poszukiwaniem spójności, jakiegoś jądra, które łączy ludzi, ziemię i światy kosmosu. Pomaga mi myśl, że wszystko, co nas spotyka, ma sens - wystawia nas na próbę.
Ireneusz Betlewicz choruje na postępujący zanik mięśni. Należy do międzynarodowego stowarzyszenia artystów malujących ustami i stopami. Wystawę jego prac można oglądać do 20 czerwca w Warszawskiej Szkole Zarządzania przy ul. Siedmiogrodzkiej 3a. Mimo pogłębiającej się choroby malarz ten osiąga coraz subtelniejszą linię, wyczarowując niepowtarzalny świat marzeń, radości i rozczarowań. Musiał zrezygnować z ukochanej rzeźby, tkaniny, niektórych technik olejnych, by skupić się na rysunku piórkiem. Tworzy kompozycje pełne ruchu i fantazji. - Moja twórczość to bezustanne zmaganie się z abstrakcyjnością dobra w odniesieniu do cielesności ludzkiej natury. To główny temat moich prac, temat obsesyjny - powtarza zawsze artysta. W utworach poetyckich Betlewicz dąży do skrótu, poszukuje słów - kluczy, prowokuje sarkazmem i ironią. Zawsze jednak wierzy w nieprzemijalność dobra, piękna i uczciwości. Mimo wszystko...
"Cale lata/ zbiera! klocki/ i zbudował
z marzeń/ wielki dom/ piękne okna/
drzwi/ i strome schody/ i... nie mógł do niego/wejść."
W 1993 r. artyści niepełnosprawni założyli wydawnictwo AMUN - jedyne w Polsce promujące prace malujących ustami i nogami. - Nie każdy może zostać naszym członkiem - mówi Dorota Bąkaj, pełnomocnik AMUNU. Artysta staje przed specjalną komisją, która orzeka, czy rzeczywiście nie ma on władzy w rękach. Oceniana jest także wartość artystyczna danego obrazu, a on musi być po prostu dobry. - Wydawnictwo wprowadza prace twórców niepełnosprawnych "do obiegu" światowego w postaci kart okolicznościowych i kalendarzy. Można je otrzymać jedynie drogą pocztową. Do każdej przesyłki dołączony jest list: "Jesteśmy grupą osób niepełnosprawnych, które z powodu wad wrodzonych, chorób, wypadków nie posiadają rąk. Nauczyliśmy się malować ustami i nogami. Kosztowało nas to wiele wysiłku i samozaparcia. Prosimy nie traktować naszej oferty jako wymuszenia zakupu, ale kupując nasze prace, pomożecie nam samym zarobić na nasze utrzymanie. W ten sposób nie będziemy musieli korzystać z opieki społecznej" - pisze Monika Kamińska.
Urodziła się w 1974 r. w Zielonej Górze. W drugim tygodniu życia zachorowała na zapalenie płuc, dwukrotnie przeżyła śmierć kliniczną, czego pozostałością jest paraliż rąk i nóg. Mimo to skończyła liceum sztuk plastycznych. Najchętniej maluje motywy religijne i kwiaty.
Kasia Warachim urodzona w 1970 r. w Gliwicach, mając 10 lat uległa wypadkowi. - Maluję, bo lubię to robić, ale również dlatego, że daje mi to pieniądze - mówi. - Tworzę dwa rodzaje obrazów. Te na sprzedaż nie odzwierciedlają moich nastrojów. Natomiast w moim mieszkaniu na ścianach pełno jest obrazów, których nikt nigdy nie kupi, bo albo ich nie rozumie, albo się nie podobają. Po wypadku uwielbiałam pisać listy do mamy. Denerwowało mnie, że brak w tej korespondencji intymności. Próbowałam przywiązywać ołówek do ręki albo przytrzymywać go głową lub ramieniem. Wreszcie odkryłam genialny sposób, oryginalny, jak wówczas myślałam.
- Lubię pływać i jeździć konno i choć nie zdradzę wszystkich swoich marzeń, jednym z tych bardziej szalonych jest skok ze spadochronem - opowiada.
Monika Dembińska z Bydgoszczy z powodu porażenia rąk maluje lewą stopą. Stanisław Kmiecik, sparaliżowany od dziecka, swoją rehabilitację zawdzięcza malowaniu. To fakty z życia artystów, którzy dzięki sztuce heroicznie walczą z kalectwem i chorobą. Każdy z nich na pytanie o sens twórczości mógłby odpowiedzieć słowami Ireneusza Betlewicza: "Jest potwierdzeniem wysiłku istnienia. W koszmarze ograniczeń fizycznych, upokarzających człowieka, tworzenie jest ocieraniem się o sens bytu.".
Kamila Szymańczyk
Tekst pochodzi z Tygodnika
mukuzani
...
11 Września, 2012 - 16:27
mukuzani
...
11 Września, 2012 - 16:29
mukuzani
Mukuzani
11 Września, 2012 - 22:33
Pozdrawiam serdecznie z dychą
@W kapeluszu Panama
11 Września, 2012 - 22:45
Nawet nie wiesz jaką radość mi sprawiłeś swą solidarnością.
Serdeczności.
mukuzani
Wielkie dzięki, Mukuzani!
11 Września, 2012 - 16:40
Oraz dycha.
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
@Anna
11 Września, 2012 - 17:13
Aniu, bo już mnie szlag trafia,na tych mundrych, którzy pierniczą tygodniami o para-srara, zamiast okazać szacunek i podziękować tym dzielnym ludziom.
To mi trochę przypomina spędy bogatych, dyskutujących przy suto zastawionych stołach o problemie głodu na świecie.
A jak ktoś obliczył, koszt takiego jednego spędu to koszt wyżywienia kilku głodujących wiosek Trzeciego świata przez kilka lat. Parole...parole...
A wracając do "nieestetycznych" OLIMPIJCZYKÓW !:
Bicie piany w telewizjach, na forach, a człowieczeństwa w tym tyle co kanarek nasikał.
Pozdrawiam.
mukuzani
Mukuzani, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło,
11 Września, 2012 - 17:17
a w każdym razie można coś z wypowiedzi tych celebrytów 'wyhaczyć':
Coraz wyraźniej widać, kto jest kto czy co.
A zaskoczenia częściej są niemiłe niż miłe, niestety, ale miłe też się zdarzają :)
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
A wam kochani najserdeczniej dziękujemy !
11 Września, 2012 - 16:51
Entuzjastyczne powitanie na lotnisku w Warszawie zgotowało kilkuset kibiców pierwszej grupie paraolimpijczyków, którzy w poniedziałek późnym wieczorem powrócili z Londynu. Katarzyna Piekart pozuje do zdjęcia ze złotym medalem na warszawskim lotnisku Okęcie po powrocie polskiej reprezentacji paraolimpijczyków z Londynu /Leszek Szymański /PAP Katarzyna Piekart pozuje do zdjęcia ze złotym medalem na warszawskim lotnisku Niemilknące brawa i okrzyki "Dziękujemy, dziękujemy" zagłuszały i przerywały słowa, kierowane do sportowców przez witających. Wśród nich była m.in. brązowa medalistka olimpijskich regat żeglarskich Zofia Klepacka, która mówiła: - Serce bije mi bardzo mocno. Jak wyście wchodzili tu na salę, to się popłakałam. Przyjechałam tu, by przybić każdemu +piątkę+. Jestem z was dumna. Spontaniczna akcja kibiców, aby na powitanie upiekli serca w barwach biało-czerwonych, była miłym zaskoczeniem dla wszystkich sportowców.Pływaczce Joannie Mendak i oszczepniczce Katarzynie Piekart łamały się głosy, gdy dziękowały kibicom za to entuzjastyczne powitanie, a były żużlowiec Rafał Wilk podkreślił, że "aż chce się robić, to co się robi. Te medale nasze są takie same jak te inne, które wcześniej przywieźli olimpijczycy". Reprezentanci kraju zdobyli w Londynie 36 medali (14 złotych, 13 srebrnych i 9 brązowych). Ten dorobek dał Polsce dziewiąte miejsce w gronie 75 państw, których sportowcy stawali na podium. PAP
mukuzani
Bez rąk, bez nóg, ale nie bez wiary - Nick Vujicic
11 Września, 2012 - 17:36
mukuzani
Pięknie napisane
11 Września, 2012 - 19:46
Pięknie i z sercem to napisałaś.Dziękuję Ci.
"Nie lękajcie się!" J.P.II
"Nie lękajcie się!" J.P.II
@skowronek
11 Września, 2012 - 19:58
Cieszę się, że podzielasz moje podejście do tej sprawy.
Pozdrawiam serdecznie.
mukuzani
@ mukuzani - AMUN? :-)
11 Września, 2012 - 21:32
Czy masz na myśli AMUN (skrót od Artyści Malujący Ustami i Nogami)? Ja też od wielu lat tam kupuję kartki świąteczne. Ostatnio miałam przerwę, bo chciałam zmienić tryb zamawiania i najpierw musiałam odwołać, potem zapomniałam wrócić, ale mi przypomniałaś, więc zamówię kartki bożonarodzeniowe i kalendarz. Ich kartki mają tez ważną zaletę - nie mają wydrukowanych gotowych życzeń. A ile normalnie trzeba nachodzić się, żeby znaleźc kartkę bez wymyślonych przez kogoś innego formułek.
Te gotowe formułki to jeszcze jeden przyczynek do - chyba tak trzeba nazwać - prostacczenia naszego społeczeństwa. Bo już coraz mniej osób czuje, że co to za życzenia, których ktoś nawet sam nie ułożył i nie napisał własnoręcznie!
Kartki AMUN-u są piękne i zadziwiają kunsztem artystów. Wesprzyjmy ich. Tym bardziej, ze kiedyś próbowała szkalować ich Wyborcza. Link do strony wydawnictwa, oferta jest bogata:
http://www.amun.com.pl/
@Proxenia
11 Września, 2012 - 22:26
Ja nie zamawiam, dostaję komplet z sugerowaną - naprawdę minimalną ceną. Zamawiam jedynie to, co mnie interesuje poza zestawem który przysyłają, np. książeczkę dla wnuczki, dodatkowy pakiet kartek, i in.
Proxenio, w sumie to AMUM posłużyło mi za pretekst, do wyrażenia swojego zdania w sprawie traktowania niepełnosprawnych, jako mniej wartościwych, "wybrakowanych".
Z takim podejściem trzeba walczyć ! Zdumienie mnie ogarnia, gdy ktoś chce robić rewolucję w kraju, a jednocześnie tak traktuje niepełnosprawnych. Nie daj mi Bóg z takimi ludzmi naprawiać świat. Kto nie jest człowiekiem dla słabszych od siebie - ten powinien dbać o kurnik, żeby kury na czas były wysikane. Od polityki - WARA !
Pozdrawiam.
mukuzani
@ Mukuzani
11 Września, 2012 - 22:50
Ja zmieniłam sposób zamawiania, bo chcę wybierać sama zamiast otrzymywać gotowy zestaw. Na przykład tam są kartki malowane przez artystów zagranicznych, nazwiska brzmiące skandynawsko. Nie przeczę, ładne, ale tamci artyści i tak w swoim kraju mają solidne wsparcie, a nasi - wiadomo jakie. Dlatego - to nie szowinizm - chcę zamawiać kartki malowane przez artystów naszych.
@ Mukuzani - dopisek
11 Września, 2012 - 22:52
Teraz tam zajrzałam i widzę, że oprócz skandynawskich pojawiły się tam również inne obce nazwiska, np. włoskie. Ja wybiorę polskie.
@Proxenia
11 Września, 2012 - 23:16
Oczywiście, że polskie ! Inne można pooglądać, ale wspomóc trzeba naszych, mniej "zaopiekowanych".
mukuzani
@ Mukuzani - coś się stało z Twoim wpisem
11 Września, 2012 - 23:25
Twój wpis został przypisany p. Dakowskiemu, za to zniknął tekst jego wpisu - przynajmniej tak jest u mnie, po niedawnych zawirowaniach na tej stronie. Sygnalizowałaś Adminom? Ja chciałam to zrobić, ale moze to tylko u mnie tak jest?
@Proxenia
11 Września, 2012 - 23:30
Nic takiego u siebie nie zauważyłam. ??
mukuzani
@ Mukuzani - no to dziwne
11 Września, 2012 - 23:45
U mnie nie ma tytułu Twojego wpisu - a przedtem był. Był też oddzielnie wpis prof. Dakowskiego (z logiką w tytule). Teraz jest dwa w jednym:
O pożytkach i niebezpieczeństwach używania logiki - Dakowski
a jako początek tekstu - początek Twojego wpisu.
Kiedy kliknę na tytuł - otwiera się calutki Twój wpis, z tytułem jak trzeba, a po prof. Dakowskim ani śladu.
W ogóle nie ma całego wpisu prof. Dakowskiego, oddzielnie - a był, czytałam.
Oddzielnego Twojego wpisu, z tytułem - nie ma. Wpis z tytułem widać dopiero po otwarciu wpisu prof. Dakowskiego.
Czary-mary jakieś u mnie czy co?
Zamknęłam przeglądarkę, potem otworzyłam - i to samo.
@Proxenia
11 Września, 2012 - 23:54
No, to sama jestem ciekawa: "ki czort" ?
Mam nadzieję, że do rana chochlik przestanie nękać.
Dobrej nocy !
mukuzani
@ Mukuzani - jutro będzie dobry dzień
11 Września, 2012 - 23:59
Dobranoc :-)
Anna Dymna :
12 Września, 2012 - 15:29
" Piękno jest gdzieś w środku człowieka i ono nie przemija wraz z upływem czasu. Natalia Partyka ma pasje, promienieje z niej radość, walczy, zwycięża, realizuje marzenia, jest szczęśliwa i jakiś tam brak nie odbiera jej tego piękna.
Najbardziej fascynują mnie ludzie, którzy czegoś chcą i do swojego celu dążą. I to jest właśnie piękno, które widzę patrząc na tysiące niepełnosprawnych, nawet tych przykutych do łóżek czy wózków. W moich oczach piękny jest Janusz Świtaj. Oddycha przez respirator, od lat jest całkowicie sparaliżowany ale uczy się, zdał maturę, pracuje w fundacji, ma marzenia i pasje.
Piękni wydają mi się moi przyjaciele, którzy kilka lat temu w wypadku stracili nogi. Przez pewien czas nienawidzili swojego kalectwa, zdawało im się, że nic już ich w życiu nie czeka, ale odbili się od cierpienia. Znaleźli w sobie siły, radość, założyli rodziny, pokończyli studia, uprawiają sport. To właśnie tacy ludzie pokazują, jak niezwykły i wspaniały może być człowiek, i to jest dla mnie prawdziwe piękno!!!
Znam ludzi tak bardzo oszpeconych przez choroby, tak bardzo pokrzywdzonych przez los. Ileż oni mają w sobie radości, energii. To oni mnie stawiają do pionu, dają mi siły i pomagają zastanowić się nad sobą. Trudno nie czerpać inspiracji od niepełnosprawnych sportowców. Gdy patrzę na niedawno jeszcze sparaliżowanych po wypadkach mężczyzn, którzy z tygrysią zwinnością grają w rugby na wózkach, to już mam energię do życia.
Prawdziwe, czyste piękno zobaczyłam w osobach niepełnosprawnych umysłowo. Choć wyglądają i zachowują się często inaczej niż my, ale ich wrażliwość, spontaniczność, szczerość jest prawdziwym skarbem. Kontakt z nimi oczyszcza, uczy radości i pokazuje, co naprawdę potrzebne jest człowiekowi.
Czy Polacy dostrzegają ich piękno? Jest z tym coraz lepiej. Zaczynają uczestniczyć w naszym codziennym życiu, pojawiają się coraz częściej w teatrach, restauracjach, kinach. Wciąż mamy problem, gdy spotykamy osoby niepełnosprawne. To dlatego, że człowiek odruchowo odwraca się od cierpienia i boi się nieznanego. Musimy nauczyć się normalności w naszych relacjach. My dorośli mamy z tym wciąż problem. Dzieci go nie mają. Niedawno zapytałam dziewczynę bez rąk, czy trudno jej było w przedszkolu z pełnosprawnymi dziećmi. A ona na to, że było całkiem normalnie. Bo maluchy w sekundę pojęły, że Ani po prostu piłeczkę rzuca się do nóg, a nie w ręce.. i wszystko było jak trzeba. I nikt się nie dziwił i nie odwracał. A widzę, co się dzieje z ludźmi, gdy poznają ludzi niepełnosprawnych. To naprawdę coś bardzo dla nas ważnego! Odkrywają prawdziwe piękno ... coraz częściej!"
mukuzani
Trudno nie wierzyć w nic
12 Września, 2012 - 20:24
http://youtu.be/ZSTZuNMEEbE Trzeba być pustym w środku by poniżać A także pokrzywdzonym przez życia los ,ubliżać Dla niepełnosprawnych to otwarcie drogi do tworzenia By sztuka mogła się wyrazić przez pragnienia Dziękuję za temat i Pozdrawiam
"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"
"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"