Tu mówi Czerska!
Pisałem ostatnio o prawie Bogatki jak obliczać liczbę uczestników demonstracji; teraz o prawidłowym czytaniu sądarzy. Dla nie wtajemniczonych: sądarz jest podobny do sondażu jedynie z wymowy.
Teraz, po bolesnym dla salonu marszu w obronie wolności mediów, jego bywalcy nie przebierają w środkach, serwując kłamstwo za kłamstwem w myśl wpróbowanej przez socjalistów z nieludzką i ludzką twarzą metody dr. Goebbelsa. Ostatnie z nich to ów sądarz uliczny, przeprowadzony niechybnie na Czerskiej. Ma on odpowiedzieć na pytanie,
kto będzie prezydentem
Polski po Komorowskim. Odpowiedź jest jasna: Komorowski! Jego najbardziej kochają Polacy, przekonuje ośrodek badań wybory.xcaa.pl. Tuż za nim plasuje się, no kto? Tak, tak, idol kolorowej niepodległej: Niewymowny! Popularność bimbrownika z Biłgoraju sięga zdaniem propagandystów ponad 22 procent! Jak w Warszawie, to tylko na Czerskiej!
Post scriptum: moja dobra znajoma, a nawet kuzynka, która bawiła niedawno w Polsce, wzięła udział w marszu w obronie mediów. Nieco mnie to zaskoczyło. Nie jest ona wojującą katoliczką, nawet raczej agnostyczką, ale – mówi – „wkurza mnie kneblowanie mediów”. Z zachwytem opowiadała o stutysięcznej demonstracji.
Skoro nas jest tak wielu, to nie dziwmy się, że chłopcy z ulicy Czerskiej muszą dla dodania sobie kurażu wzorem pierwotnych wojowników wkrzyczeć w siebie, że przeciwnik to karzeł.
Wielkie wrażenie zrobiła na naszej Przyjaciółce Ewa Stankiewicz. Polska Joanna d’Arc, jak ją nazwała. Liczę na to, że będzie miała więcej szczęścia. I my też.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2740 odsłon
Komentarze
PropagaBand/a sądarzy...
27 Kwietnia, 2012 - 19:37
Ktoś sądarzy => Ktoś przegina we wszelkich formach w OBDARZANIU oszustów forami -> na wszystkich forach - aparatów "ścigania" oszustw - wyborców...
Pozdrawiam
J.K.
agnostycyzm a marsz
27 Kwietnia, 2012 - 20:01
Ja tez jestem bliska agnostycyzmu (no może nie tak całkiem, a w dodatku sprzyjam mocno Kosciołowi katolickiemu). Ten prawie agnostycyzm wcale jednak nie przeszkadza brać udziału w marszu, bo jestem w najwyższym stopniu za telewizją Trwam i za jej rolą w społeczeństwie (podobnie jak RM). Nie tylko informacyjną i nie tylko ewangelizacyjną, ale także humanitarną (myślę o ludziach starszych i o chorych). Nie wyobrażam sobie pozbawic takich ludzi Trwam i RM. Myślę, że te media w pewnym stopniu działają jak lekarstwo i pociecha i nadają sens ich cierpieniu.
To co kiedys pisałem
27 Kwietnia, 2012 - 21:12
http://www.bibula.com/
@ Sałata53
27 Kwietnia, 2012 - 21:19
To jest niestety tylko ogólny link do strony, a chętnie bym przeczytała.
proxenia - tak wyglada świadomość narodowa polskiej młodzieży
27 Kwietnia, 2012 - 23:15
PATRIOTYZM?
Tu kiedyś była Polska… – prof. Ryszard TerleckiAktualizacja: 2012-04-27 9:08 am
Miejscem tego zdarzenia jest wyższa szkoła w średniej wielkości mieście. Zaczyna się wykład dla studentów pierwszego roku politologii. Tematem jest historia Polski XX wieku, z niewielkim wprowadzeniem dotyczącym XIX wieku. Wykładowca wspomina o polskich powstaniach, pyta słuchaczy, czy wiedzą coś na ten temat. Jeden ze studentów – na sali jest około 40 osób – po chwili wahania rzuca: “Powstanie Styczniowe”. Wykładowca go chwali: świetnie, a może jeszcze data, jakieś szczegóły? Cisza. Wykładowca zachęca: “Powiedzcie przynajmniej, z kim walczyli Polacy w Powstaniu Styczniowym”. Dłuższa chwila milczenia i z sali zaczynają padać zgadywane odpowiedzi: “Z Prusakami?”, “Z Niemcami?”, “Z Krzyżakami?”.
Przypominam: to są studenci pierwszego roku, po szkole średniej, po maturze, zdecydowani studiować politologię, a więc przedmiot, którego podstawą jest najnowsza historia. Na 40 osób nikt nie potrafi odpowiedzieć na – wydawałoby się – proste pytanie. To nie jest zasłyszana historia. To ja byłem tym wykładowcą. Anegdoty o tym, co studenci potrafią wymyślić podczas egzaminu, krążyły od zawsze. Ale były to przypadki wyjątkowe, świadczące raczej o indywidualnych chwilach umysłowego zaćmienia niż o ogólnym poziomie przygotowania młodych ludzi. W ciągu ostatnich lat sytuacja zmieniła się dramatycznie. I nie jest to tylko problem średnich czy małych miast, ale także największych. A jak mówią koledzy z innych uczelnianych wydziałów, bynajmniej nie dotyczy on tylko historii.
Jeżeli student na egzaminie stwierdza, że Jan Paweł II nazywał się Wyszyński (imienia nie potrafi już wykrzesać z pamięci), jeżeli inny, usiłując zlokalizować w czasie “Solidarność”, mówi z przekonaniem, że powstała “po wojnie”, jeżeli studentka zapewnia mnie, że Armia Krajowa walczyła w I wojnie światowej, to właściwie chciałoby się wyjść z sali, trzasnąć drzwiami i zająć jakimś bardziej pożytecznym zajęciem. Jeżeli student nie potrafi wymienić państw, z którymi sąsiaduje Polska, jeżeli nie zna nazwiska obecnego prezydenta albo nie umie wyjaśnić, na czym polega różnica między rządem a parlamentem, to z bólem trzeba przyznać, że porównując dwa pokolenia wstecz, jego poziom wykształcenia odpowiada wiedzy ucznia ówczesnej piątej, no, może szóstej klasy podstawówki. Komuna fałszowała historię, zakłamywała wiele faktów, ale przynajmniej absolwenci liceum mieli jakieś pojęcie o tym, skąd wzięła się Polska oraz dlaczego uczą się i myślą po polsku.
Urzędowa głupota
Co się stało w ciągu kilkunastu, a szczególnie ostatnich kilku lat, że większość młodych Polaków przestaje rozumieć związek własnego losu z trwałością własnego państwa i poczuciem wspólnoty własnego Narodu? Jak się to stało, że szarlatanom od propagandowej inżynierii udało się wmówić Polakom, że skoro liczy się tylko przyjemność i względny dostatek, to po co zaśmiecać sobie głowę sprawami trudnymi i skomplikowanymi? W świecie, który ogranicza się do “tu i teraz”, można nie tylko odrzucić przeszłość, a wykształcenie sprowadzić do rozumienia prostszych zdań w internetowych encyklopediach. Można także zredukować życie do fizjologicznych czynności, a refleksję nad własną egzystencją ograniczyć do pełnego zdumienia okrzyku “ale jaja”.
Przez ostatnie cztery lata mogliśmy mieć jeszcze nadzieję, że program edukacyjny minister Hallowej był efektem ciasnego doktrynerstwa (zniszczyć szkoły publiczne, a z oświaty uczynić zyskowny “biznes”) lub braku elementarnych kompetencji. Zawzięty upór, aby na złość rodzicom i nauczycielom sześciolatki zapędzić do nieprzygotowanych szkół; systematyczne obniżanie poziomu wykształcenia młodzieży przez forsowanie “nauki pod testy”, pozbawiające ją zarówno wiedzy, jak i elementarnych umiejętności; wykoślawianie wychowania poprzez eliminowanie szkolnej dyscypliny i wmawianie rodzicom, że nie chodzi o to, aby szkoła czegokolwiek nauczyła, ale była “przyjazna”, a dziecko dobrze się w niej czuło; wreszcie rugowanie nauczania historii, szczególnie najnowszej, a także literatury polskiej, szczególnie jej kanonu romantycznego i pozytywistycznego – tym wszystkim, według powszechnej opinii, zajmowała się pani minister, słusznie uważana za najgorszą polską minister edukacji od dwudziestu lat. Jeżeli do tego dodać chaos rzekomych reform (to samo dotyczy także szkolnictwa wyższego, ale za to odpowiada już inna pani minister) oraz notoryczny brak pieniędzy na kształcenie młodzieży (co powinno być jednym z priorytetów każdej władzy), to dla ratowania polskiej szkoły potrzebna będzie wielka determinacja przyszłego (bo na pewno nie tego) rządu oraz wola zmian, wyrażona przez znaczącą większość wyborców. Nad wysiłkami ministerialnych dyletantów można było załamywać ręce, ostatecznie kilka innych resortów (infrastruktura, zdrowie, obrona) mogło ścigać się o tytuł największego nieudacznika. Ostatnio jednak na postać pani minister popatrzeć można w kontekście wydarzeń, które układają się w logiczną całość. Przecież takie fakty, jak seria prowokacji wobec Marszu Niepodległości, próba wyrzucenia polskiego orła z koszulek sportowej reprezentacji, usunięcie państwowego godła z dyplomów szkół wyższych czy planowanie występu skandalizującej gwiazdy w rocznicę Powstania Warszawskiego – nie dzieją się przypadkowo. Jeżeli projekt utworzenia Muzeum Historii Polski ląduje na dnie ministerialnych szuflad (tym razem ministerstwa kultury), w miastach likwiduje się młodzieżowe domy kultury, a na jedyny w Polsce chór Polskiego Radia (wykonujący dzieła narodowej spuścizny) brakuje pieniędzy, podczas gdy wystarcza ich na rozmaite produkcje pseudoartystycznej szmiry, to można nabrać podejrzeń, że za tym wszystkim kryje się celowa polityka Tuska i jego putinowskiej partii.
Komu przeszkadza Polska
- Przyszedł czas, by powiedzieć Polakom, że muszą wyrzec się swojej polskości – perorował niedawno jeden z politycznych krzykaczy, a przysłuchiwało się temu z aprobatą grono postarzałych działaczy polskiej lewicy. To zdanie, niemal niezauważone przez media, dobrze oddaje program działania politycznego establishmentu, od dwudziestu lat – z niewielkimi przerwami – narzucającego Polakom swoją nietolerancję i sekciarskie uprzedzenia.
Pomysł, aby Polacy mniej wiedzieli i mniej umieli, a tym samym nie byli konkurencyjni na europejskim rynku pracy (pomijając tzw. zmywaki czy stacje benzynowe), nie zrodził się w głowach ćwierćinteligentów z rządzącej partii. Pomysłu, żeby zamiast inwestować w edukację, zajmować się budową boisk i stadionów, nie wymyślił dwór Tuska, towarzyszący mu podczas piłkarskich czy tenisowych rozrywek. Aby stać się wyborcą prawicy, trzeba wysiłku umysłowego, który pozwoli odcedzić fałsz lewicowej propagandy, szerzonej przez większość mediów. Aby zagłosować na Tuska czy Palikota, wystarczy bezmyślnie sączyć piwko przed telewizorem oferującym bezwartościową rozrywkę i dziennikarską chałturę. Dlatego ogólnokształcące liceum trzeba zastąpić kursami rozwiązywania testów, do których kluczem jest przekonanie, że nie warto się uczyć, skoro można – po odpowiednim treningu – odgadnąć wystarczającą pulę zalecanych odpowiedzi. Ale polityczne ubezwłasnowolnienie młodych Polaków, poprzez pozbawienie ich poczucia historycznych związków z poprzednimi pokoleniami, to jeszcze za mało dla komiwojażerów europejskich nowinek. Mniejsze narody mają zniknąć, bo są zawadą dla wielkich narodów. A które są wielkie? Cztery, trzy, a może okaże się, że tylko jeden? Polacy mają być głupsi (ci mądrzejsi powinni wyjechać i szybko się wynarodowić) i ma ich być zdecydowanie mniej (najwyżej 15-20 milionów). Dlatego nie będzie żadnej polityki prorodzinnej i dlatego należy propagować związki “partnerskie” i tym podobne dziwactwa. Polacy są potrzebni Europie jako tani pracownicy, w miarę dobrze mówiący po angielsku lub niemiecku. Ale gdy będzie ich za dużo, to znowu zaczną fantazjować o niepodległości i patriotyzmie. Na to pozwolić im nie można. Czy tylko w Europie pojawiają się takie pomysły? A na Wschodzie? A może akurat w tej sprawie Europie, czyli wielkim Niemcom, będzie łatwo dogadać się z wielką Rosją? Polskę podzieli się na “regiony” (obok separatyzmu śląskiego zaraz pojawi się pomorski czy mazurski), a wschodnie województwa, bardziej oporne wobec “europeizacji”, mocniej przywiązane do wiary i głosujące na prawicę, pozwoli się skolonizować przybyszom ze Wschodu. “Stara” Europa znów będzie sąsiadować z “Wielką” Rosją…
Strach przed dumną przeszłością
Gdy już wyprzedaliśmy większość narodowego majątku, postawiliśmy w stan likwidacji polską armię, otworzyliśmy granicę z Rosją i zadeklarowaliśmy w Berlinie, że będziemy oddanym kamerdynerem niemieckich interesów w Europie, pozostało jeszcze zabezpieczyć się na przyszłość, aby za kilkanaście lat kolejne pokolenie, zarażone odradzającym się wirusem patriotyzmu, nie rozliczyło politycznych emerytów Platformy, beztrosko konsumujących nagromadzone majątki. Trzeba więc jeszcze wmówić Polakom, że jako głupsi od Niemców, Francuzów czy Duńczyków muszą pogodzić się z rolą pracowitych “tutejszych”, dla których jedyną perspektywą społecznego awansu stanie się wtopienie w obcojęzyczną “klasę średnią”. Już tak bywało, kiedy w zaborze pruskim czy rosyjskim drogą do kariery i dostatku było wyrzeczenie się związków z przeszłością i kulturą własnego Narodu.
Jak to osiągnąć na początku XXI wieku? Przede wszystkim trzeba młodym Polakom spłycić i obrzydzić własną historię. Właśnie wkracza to do liceum, które ogólnokształcące będzie już tylko z nazwy, nowy program: historia XX wieku w klasie pierwszej oraz infantylne pogadanki w klasie drugiej i trzeciej (przykładowe tematy tych półrocznych pogadanek, tzw. modułów: Kobieta i mężczyzna; Pieniądz; Swojskość i obcość; Język, komunikacja, media). Licealista już po pierwszej klasie będzie musiał wybrać specjalizację, a jeżeli nie będzie to klasa humanistyczna, jego edukacja historyczna i obywatelska ograniczy się do przypadkowych i nieuporządkowanych ciekawostek zależnych od inwencji nauczyciela. Takie lekcje, traktowane jako michałki, będą okazją do relaksu, ewentualnie odrobienia zadań z przedmiotów objętych specjalizacją. A co wyniesie młody człowiek z rocznego kursu historii najnowszej w klasie pierwszej? Widziałem cztery różne podręczniki przewidziane dla liceów. Trzy czwarte ich objętości zajmują tematy z okresu przed 1945 rokiem, zaledwie jedna trzecia – i to w znacznej części obejmująca historię Europy i świata – poświęcona jest drugiej połowie XX wieku. A to, co się stało w Polsce w 1989 roku i później, zostało wstydliwie sprowadzone do dwóch, najwyżej trzech lekcji. Analiza zawartości tych podręczników to temat na inną okazję. Ale jedno jest jasne: im wydarzenia bliższe naszych czasów, tym uczeń mniej będzie o nich wiedział. Najlepiej, żeby nie wiedział nic. A ministerialni urzędnicy kłamią, że właśnie teraz historia najnowsza została doceniona. Nieprawda. Kształcimy i będziemy kształcić politycznych analfabetów. Zgodnie z dewizą tego rządu: lepiej kopać piłkę, niż myśleć.
Nie pozwolimy
Rządząca dziś koalicja zostawi po sobie kulturalną i edukacyjną pustynię. Zamyka szkoły, likwiduje biblioteki i domy kultury, zabiera fundusze muzeom i teatrom. Według niej, uniwersytety to “biznes”, który ma przynosić zysk, a nie troszczyć się o wykształcenie absolwentów. Uczeń to “produkt”, kultura to “towar”, nauka to kiepski interes, no, chyba że jest to nauka “kombinowania”. Ambicją tej władzy jest wyprodukować głupszych od siebie.
Jeżeli zgodzimy się na dalszą degradację polskiej szkoły, na ogłupienie kolejnych roczników młodzieży, na ostateczny upadek autorytetu nauczycieli i wychowawców, na zastąpienie wszelkiej dyskusji tanią rozrywką, a głosów rozsądku telewizyjnym bełkotem, to za kilka, może kilkanaście lat okaże się, że nie jesteśmy już u siebie. Dlatego już dzisiaj każdy z nas musi sobie zadać pytanie: co zrobić, aby na to nie pozwolić.
Prof. Ryszard Terlecki
Re: proxenia - tak wyglada świadomość narodowa polskiej młodzież
28 Kwietnia, 2012 - 08:50
Na interii, gdzie mam 3 blogi (jden - to biografia, drugi - o moim obecnym statusie podopiecznej domu dla starców, trzeci - przekazuję kopie obrazów polskich malarzy, a od ostatniej notki - patriotyczne wiersze - ten o Ojczyźnie - Marii Konopnickiej wraz z obrazami batalistycznymi naszych mistrzów. Robię to, by internauci z interii, gdzie 99% to przeciwnicy PiSu, Kaczyńskiego, a zwolennicy PO i Palikota - czytali inną lekturę, niż nakazują to ich idole , a niektórzy przypomnieli CZYM dla nas jest POLSKA i KIM my, patrioci, jesteśmy.
Oto namiar: kresowianka32.blog.interia.pl/kresowianka32blogabi
Pierwszy człon , z pl. to blog, gdzie piszę swój życiorys, a dodany - to patriotyczny, Serdecznie pozdrawiam.
Gabriela
28 Kwietnia, 2012 - 20:13
Jan Bogatko
Tak trzymać! Z tym samych powodów umieszczam mój tekst na onecie (znani blogują, publicystyka). I proszę: żadnych argumentów kontra, same inwektywy.
To dowód na to, że mamy serce z prawej strony.
Pozdrawiam,
Jan Bogatko
@Sałata53
28 Kwietnia, 2012 - 16:31
Dziękuje za ten tekst, jest bardzo dobry. Smutna diagnoza i prognoza, ale według mnie bardzo trafna.
Salata53
28 Kwietnia, 2012 - 20:11
Jan Bogatko
...to bardzo ciekawy tekst,
pozdrawiam,
ps: uważam, że robi się wszystko po to, by poziom szkół odpowiadał tym w GG lub pod okupacją rosyjską czy litewską.
Jan Bogatko
proxenia
28 Kwietnia, 2012 - 20:06
Jan Bogatko
Podzielam Pani postawę bez zastrzeżeń. To bardzo potrzebna i niewygodna stacja. Opluwana i marginalizowana, tym niemniej trwa na swym szańcu.
Pozdrawiam,
Jan Bogatko
ojczystegoiowego
28 Kwietnia, 2012 - 20:03
Jan Bogatko
...propagaBanda.... kupuję!
Pozdrawiam,
Jan Bogatko
Pani Ewa Stankiewicz
27 Kwietnia, 2012 - 19:42
jak zwykle pozostanie sama bez przyjaciół w potrzebie.( Kuzynka się zdziwi , co to za kraj) będzie o czym pisać
zostanie sama w potrzebie ?
28 Kwietnia, 2012 - 00:26
Nie sadze, Szrotko, ze Ewa Stankiewicz zostanie sama w potrzebie.
Jest jedna z liderek Wolnej Polski.
Kochana przez wszystkich. ;)
baca.
baca.
28 Kwietnia, 2012 - 20:17
Jan Bogatko
...jestem tegoż zdania,
pozdrawiam,
Jan Bogatko
szarotka
28 Kwietnia, 2012 - 20:16
Jan Bogatko
...nie jestem pesymistą. Ma wielu przyjaciół (tych prawdziwych poznaje się przecież dopiero w biedzie).
Pozdrawiam,
Jan Bogatko