Полезный идиот
Leszek Szymowski napisał książkę „Agenci SB kontra Jan Paweł II”. Jednak agentów trzeba umieć tropić, a esbeckie materiały - umiejętnie interpretować. A to Szymowskiemu, który przedstawia się jako dziennikarz śledczy, nie wyszło.
O ile zidentyfikowanie rezydentów czy kadrowych oficerów wywiadu nie jest trudne (ich teczki personalne są w archiwach IPN), to teczki personalne większości agentów wywiadu PRL (szczególnie tych w Watykanie) zostały – użyję eufemizmu – „wybrakowane”, czyli zniszczone przez 1990 rokiem.
Książka jest mocno reklamowana: „Leszek Szymowski, znany dziennikarz śledczy, napisał książkę, która nie jest zwykłym wyliczeniem agentów. To książka pokazująca mechanizmy działalności tajnych służb w państwie totalitarnym. Wzorem ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego Szymowski każdej z osób, którą SB zarejestrowała jako współpracownika przedstawił możliwość przedstawienia swojej wersji”.
Do ks. Tadeusza L. Szymowskiemu jednak bardzo daleko. Nie te źródła, nie ta wiedza, nie te standardy. Przynajmniej w jednym przypadku za agenta PRL-owskiego wywiadu w otoczeniu Jana Pawła II Szymowski uznał nie tę osobę! Na podstawie lektury depesz rezydenta w Watykanie do centrali wywiadu rzadko można odkryć tożsamość agenta. Ale to nie wszystko. Jestem zaskoczony nie tyle podaniem przez Szymowskiego nazwisk agentury Departamentu I MSW w Watykanie, co szczerością autora i przyznaniem się, że miał dostęp do materiałów, które znajdują się w zbiorze zastrzeżonym Instytutu Pamięci Narodowej. Ten „zbiór zastrzeżony” to nic innego jak teczki personalne i dokumenty wciąż czynnych agentów bezpieki „przejętych” po 1989 roku przez służby specjalne III RP. To materiały o najwyższym stopniu tajności, do których dostęp publicystów jest niemożliwy.
Dowód bezmyślności autora znajduje się już we wstępie do książki: „Ogromne podziękowania należą się przede wszystkim osobom, które przez ostatnie dziesięć miesięcy udzielały mi wsparcia, służyły wiedzą, radą i cennymi uwagami. Dziękuję historykom IPN, którzy – nie zawsze oficjalnie – decydowali się pomóc mi i podzielić swoją wiedzą, także tą wyniesioną z archiwów zbioru zastrzeżonego (podkr. TS)”.
Ten akapit to kompromitacja autora, który – zakładając, że pisze prawdę - ujawnia swoje źródło w IPN! Źródło, które „dziennikarzowi śledczemu” zaufało. Takie wyznanie Szymowskiego to właściwie gotowe już doniesienie o podejrzeniu popełnieniu przestępstwa przez NN ( na razie) pracownika IPN. Wkrótce zapewne prokuratura rozpocznie śledztwo w sprawie ujawnienia tajemnicy państwowej przez pracownika IPN. Nie ma wyboru i takie postępowanie wszcząć musi. Ku radości „Gazety Wyborczej”, „Newsweeka” i innych organów mainsteramu..
Ustalenie autora przecieku z IPN dla śledczych nie będzie trudne. Dostęp do materiałów ze zbioru zastrzeżonego jest bowiem obwarowany wieloma zezwoleniami, przepustkami itp. itd. Na miejscu „kolegi”, którego Szymowski tak bezceremonialnie i głupio zdekonspirował, miałbym już przygotowaną torbę ze zmianą bielizny i przyborami toaletowymi na wypadek porannej wizyty ABW. Naturalnie dla autora książki i wydawnictwa, zainteresowanie prokuratury będzie specyficzną formą promocji, ale darmową. Zapewne wzrośnie przy okazji sprzedaż tego „dzieła”.
Zastanawiam się, dlaczego Szymowski łamie zasady ustawy o ochronie danych osobowych? Otóż Szymowski każdej z osób, którą Departament I MSW zarejestrował jako agenta, dał możliwość przedstawienia swojej wersji wydarzeń w książce, podobnie jak ks. Isakowicz-Zaleski w książce „Księża wobec bezpieki”. Na tym jednak analogie się kończą. W fotokopiach listów z odpowiedziami na pytania w sprawie ustaleń dotyczących współpracy duchownego z wywiadem PRL, Szymowski usuwa (!) swój adres korespondencyjny, ale pozostawia adres nadawcy (ks. Mariana Roli czy biskupa Antoniego Dydycza), a nawet numer telefonu i adres e-mail (w przypadku ks. prof. Henryka Witczyka).
Zastanawiam się też, jakie będą konsekwencje tej książki? Możliwe, że autor jest umiejętnie „prowadzony” - przez np. osoby z kręgu byłych służb specjalnych, które chcą skompromitować IPN i zablokować dalsze publikacje na temat agentury w Watykanie. Myślę, że to się szybko okaże. Stąd też tytuł – cytat z Lenina.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2687 odsłon
Komentarze
Полезный идиот
20 Kwietnia, 2012 - 02:29
Ledwie co przywróciłem moją szczękę do stanu normalnego po przeczytaniu tego artykułu w wPolityce.pl i widzę, że Pan i na NP daje ten tekst.
Porażające.
Szymowski to postać bardzo dziwna.
Non stop "tłuste" tematy. Pole minowe, które wykończyło Sumlińskiego jest dla niego jak alejka w Łazienkach Królewskich.
Sprawa Ekotrade - Szymowski obecny.
Afera marszałkowa, Sumliński - Szymowski obecny.
Czempiński i okolice - Szymowski obecny.
I nawet nie draśnięty.
Cokolwiek nie napisze, wręcz "ocieka" przeciekami najgrubszego kalibru z najbardziej wtajemniczonych służb.
I co ?
No i nic.
Z drugiej strony taka wpadka czy np. inna - z powoływaniem się na ekspertyzy prof. Dakowskiego, który ich mu nie udostępniał.
No i "Zamach smoleński" - przeszło rok temu napisana książka z kompleksowo opisanym przebiegiem zamachu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
орел не птица, польская не заграница
20 Kwietnia, 2012 - 03:04
kura czy orzeł to już wszystko jedno przy takim rządzie sejmie senacie sądach prokuratorach społeczeństwie
Tosz
20 Kwietnia, 2012 - 09:52
Dziękuje za tekst, bo sprawy procedur w IPB są mi nieznane, Szymowskiego nie znam, ale teraz przyjrzę się, co wyprawia.
pzdr
Petronela
Petronela
20 Kwietnia, 2012 - 13:59
Koniecznie przyjrzyj się mu przez swoje lustracyjne szkiełko ; )
Zrób kwerendę u Ściosa - zobaczysz z jakim skutkiem i jaką tematyką zajmuje się LS, normalnie James Bond. Na bank z podwójnym zerem w licencji.
Normalnie bym się nie czepiał ale jak poznałem w miarę dogłębnie historię Wojtka Sumlińskiego to ...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart