O rdzy zbożowej
Dlaczego tak się dzieje, że blogi w USA są w większości konserwatywne, dlaczego tak się dzieje, że w USA największą popularnością, jeśli chodzi o talk radio cieszą się od lat „prawicowe oszołomy”, jak Rush Limbaugh, podczas gdy mainstream od wschodniego do zachodniego wybrzeża to głównie myśl „lewicowo-liberalna”? Dlaczego w Polsce dominują w blogosferze konserwatyści i prawicowe oszołomstwo? To pytania, które wydają się niezwykle trudne, jeśli nie weźmie się pod uwagę dość banalnej prawdy, takiej, iż poglądy konserwatywne, prawicowe, tradycjonalistyczne, „niepostępowe”, są po prostu naturalne dla bardzo wielu ludzi i nie ma w tym nic nadzwyczajnego.
Tymczasem prof. W. Sadurski nieco zdumiewa się, że aż tylu tych prawicowców ziemia wirtualna nadała.
„W Polsce zdecydowana większość aktywnych blogów ma charakter prawicowy. Może ci ludzie mają więcej czasu, może w tej chwili prawica jako formacja myślowa jest bardziej dynamiczna? Lewica gdzieś się schowała. Jest w fazie schyłkowej, zdemoralizowana, rozbita. Choć są też w Polsce świetni blogerzy, część z nich anonimowa, którzy mieszczą się w liberalno-lewicowymcentrum.
A może jest jakiś związek między prawicowością a kategorycznością ocen? Może poglądy bardziej zniuansowane, siłą rzeczy, nie nadają się na blog. Bo blogowi potrzebna jest kategoryczność, wyrazistość.”
Chodzi zapewne o to, że aż tylu zdolnych :) oszołomów, bo przecież w lidze pszenno-buraczanej, która w gumiokach przemieszcza się całymi dniami po cyberprzestrzeni i bluzga bez ustanku i bez wytchnienia po „Kaczorach” czy „pisobolszewikach”, gdzie to tylko możliwe, to przecież dzikiego zwierza jest pełno i wciąż przybywa. No ale gdzie są uczniowie Sadurskiego, którzy by ten kaganek oświaty liberalno-lewicowej ponieśli? No właśnie tu ciężko. Bardzo ciężko i przyznaję profesorowi rację. Na pewno jednak nie trzeba tracić nadziei i może któregoś dnia jakieś seminarium magisterskie zrodzi nareszcie jakiegoś geniusza, przy którym np. dr S. Sierakowski będzie wyglądał mizernie i blado (jeśli chodzi o moce intelektualne).
Jeszcze bardziej jednak niż Il Professore zdumieli się, jak wiemy, rozmaici frustraci z pewnej gazety na de, której naczelny kazał się różnym osobom całować w de, choć, jak Bóg na niebie, wcześniej krucjaty przeciwko „chamstwu” i „trollom” nie urządzali owi frustraci, a przecież w okresie kaczystowskim mieliśmy renesans tego rodzaju zjawisk na wielu forach, nie tylko w blogosferze (no i oczywiście także na forum pewnej gazety na de, której naczelny kazał się różnym osobom całować w de). Okazuje się bowiem, że dopóki szeroko pojęta „myśl lewicowa” przyjmuje kształt chamsko-trollowaty, dopóty mainstream nie widzi najmniejszego problemu, ba, panie dzieju, dochodzi do tego, że pewna gazeta na de, której naczelny kazał się różnym osobom całować w de sama wychodzi z obroną (mamma mia!) największych lewackich buraków ćwikłowych, jakich widziała blogosfera i to takich, którzy bluzgali gdzie popadnie i jak popadnie także na s24 – i jeszcze głosi, że tych buraków jakąś cenzurą objęto. Mociumpanie, widziałżeś pan takie cuda? Chamstwo i trolling pojawia się natomiast wtedy, gdy wypowiadają się otwartym tekstem ludzie przywiązani do idei konserwatywnych czy prawicowych.
Basia.basia w całkiem świeżym komentarzu u W. Wybranowskiego zwróciła uwagę na oczywistą rzecz, jedną z podstawowych zalet blogosfery, tj. tę, że mogą na równych prawach dyskutować ze sobą ludzie rozmaitych zawodów, w rozmaitym wieku i o rozmaitym statusie materialnym, którzy – co można powiedzieć z dużym prawdopodobieństwem – mieliby małe szanse na spotkanie się i dyskutowanie, gdyby Internetu nie mieli. Obok siebie mogą więc wystąpić (mieszkający w dodatku w przeróżnych miejscach na świecie, przecież) naukowcy, studenci, prawnicy, lekarze, artyści etc. i wspólnie dochodzić prawdy. To jest niezwykła zaleta. Kolejną zaś jest to, że w tych dyskusjach odnawia się polska wspólnota i nie tylko lepiej się nawzajem poznajemy, ale przecież budujemy coraz mocniejsze więzy społeczne i narodowe, jako ludzie mówiący tym samym językiem i troszczący się o dobro wspólne. Ten wkład jest nie do przecenienia i zastanawiam się, czy tak naprawdę tu nie leży dla wrogów gruntownej odnowy polskiej kultury największe zagrożenie. Dopóki by wszak ta kultura stanowiła folklor, skansen, ewentualnie jakieś małpowanie tego, co się w ramach politpoprawności w sztuce i kulturze robi na Zachodzie, dopóty nie budziłaby ona zastrzeżeń. Skoro jednak za odbudowywanie kultury polskiej biorą się ludzie „nienamaszczeni” przez salon, ludzie, którzy nie pojawiają się w rankingach żadnych mainstreamowych gazet, ludzie, z którymi nie pili dziennikarze na żadnych rautach, to sprawa robi się niepokojąco poważna.
Są też jednak oprócz kulturotwórczej i integracyjnej (socjalizującej) inne zalety blogosfery, na które warto zwrócić uwagę, a których nie wymienia prof. Sadurski. Otóż pozwala ona na błyskawiczny obieg myśli w jakimś gronie dyskusyjnym, na skonfrontowanie danej sprawy z równych stron, starcie się odmiennych punktów widzenia i dojście do prawdy. O ile Sadurski już chyba zdaje sobie z tego sprawę, choć jeszcze nie docenia w pełni tego waloru blogosfery, o tyle takiego prof. Marcina Króla czy jemu podobnych, którzy na blogosferę patrzą przez pryzmat swojej głębokiej niewiedzy o tych wszystkich zjawiskach, o których tu zaledwie wspomniałem, można z powodzeniem zaliczyć do gerontokracji niezdolnej już najwyraźniej (po tylu latach istnienia Sieci) do głębszego wglądu w istotę przemian kulturowych i cywilizacyjnych, jakie zachodzą. Dla takiego historyka idei, jak Król, akurat idea wolności słowa okazuje się wyjątkowo trudna do zgryzienia, ale mędrcy przecież mają czas, więc może któregoś dnia umysł Króla zmieli ideę do końca i wielki myśliciel pojmie, o co w niej chodzi. My jednak czekać na ten proces nie musimy i chyba nie chcemy, wystarczy nam wszak to, co już Król powiedział, a co znakomicie podsumowuje jego wieloletnie prace w sferze historii idei. Jeśli bowiem swobodna, nieskrępowana dyskusja w Sieci przeprowadzana przez ludzi wielu zawodów, z przeróżnymi tytułami naukowymi i bez tychże tytułów, dyskusja, w której liczą się przede wszystkim racjonalne poglądy i otwartość na prawdę, kojarzy się Królowi z idiotyzmem, to pozostaje jedynie współczuć, że takie poglądy na stare lata może głosić ktoś, kto tyle książek przeczytał i w tylu debatach uczestniczył. Starość nie radość, powiadają i jest to kolejna smutna prawda o życiu wielu gerontokratów.
To pojęcie nadaje się zresztą znakomicie do opisu szerszego zjawiska związanego z establishmentem III RP. Gerontowie sprawujący właściwie nieprzerwanie władzę od 1989 r., spośród których A. Michnik jest tu wyjątkowo reprezentatywny, nie dopuszczają w ogóle do myśli, by debata publiczna mogła wyglądać inaczej niż oni to zarządzą. W ten sposób osoby młode, jak choćby sfrustrowani tenorzy z gazety na de, jeśli chcą zaistnieć w sferze publicznej, to muszą się wpasować w pewną metodologię zwalczania wolnego, tzn. tfu, dzikiego, dewiacyjnego, „chamskiego” dyskursu. Określenie „chamski” jest tu techniczne - dla salonowców chamami bowiem są ci, co nie przebywają na salonie przecież. Gdy salon się bawi na bachanaliach, to rolą chamów jest najwyżej klaskanie za oknami lub sprzątanie po imprezie. Niestety, takiej roli kulturowej nie przewidują dla siebie wolni ludzie publikujący i dyskutujący w Sieci i chamów, co się rozsiedli po salonach oraz trollują w gazetach uważających się za polskie, będą tępić tak, jak szanujący się siewca tępi rdzę zbożową.
http://wyborcza.pl/1,88975,6648433,Oj_dana__dana__blog_to_nie_folklor.html
http://wybranowski.salon24.pl/107365,tako-rzecze-dytyramb-czyli-dwa-dna-sprawy-kataryny#comment_1442298
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 592 odsłony
Komentarze
FYM"szanujący się siewca tępi rdzę zbożową".A co z Wołkami zbożo
27 Maja, 2009 - 19:20
wymi?!
Ich tak samo należy tępić, zwalczać!
antysalon
Re: O rdzy zbożowej
27 Maja, 2009 - 22:58
Znakomicie ujęte pożytki i zalety blogosfery. Mają się czego bać, ale szkoda czasu. Lepiej zrozumieć i zaakceptować, a nie stawać w szeregu (Michałowski, Karnowski, RedNacz) wystraszonych wolnym słowem.
Piotr W.
Piotr W.
]]>Długa Rozmowa]]>
]]>Foto-NETART]]>