Londyn, Facebook, społeczeństwo obywatelskie
Jak działa społeczeństwo obywatelskie w Anglii widać nie po ulicach ale po Facebooku. Najpopularniejszy profil, z całego mnóstwa popierających działania policji i żądający zdecydowanej rozprawy z niszczeniem mienia, kradzieżami i chuligaństwem zyskał sobie już 730 000 like „Supporting the Met Police against the London rioters”. Co 10ty mieszkaniec miasta.
Nie jestem teraz w Londynie ale przemieszkałem tam kilka lat. To co się tam dzieje jest nie do wyobrażenia. Wydaje się tak samo możliwe, jakby nagle w waszym mieście zaczęło się coś podobnego.
Choć właściwie to rok temu, pod pałacem, w centrum stolicy, bierność policji pozwoliła chuliganerii na podobne zachowania.
To londyńskie towarzystwo poubierane w dresy, stojące całymi dniami na rogach ulic, które kilka lat wcześniej przyjechało z Afryki i okupuje statystyki przestępczości nigdy nie wydawało się tak groźne. Jest też towarzystwo pochodzące z Azji, bliskie tym którzy już raz sterroryzowali Londyn. Są i młodzi Anglicy którzy nauczyli się braku szacunku dla państwa. Trafił do aresztu też jeden Polak. Stanowimy jednak ponad 5% populacji Londynu więc był to wyjątek.
Policja szokuje brakiem możliwości zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom. Nawet w takiej sytuacji, dzięki politykom, nie ma prawa używać gazów łzawiących i armatek wodnych - paranoja. Do tych na ulicach przecież inne argumenty nie dotrą.
A bardzo wielu komentatorów na Facebooku żąda strzelania do okradających sklepy i podpalających je „demonstrantów” i to niekoniecznie gumowymi kulami.
W spadku po socjalistach konserwatyści(?) otrzymali kraj nie tylko zadłużony po uszy ale i państwo które zawzięcie ściga homofobię, dopłaca w ramach benefitów do parkowania samochodu i nie jest w stanie zapobiec jawnym rabunkom i podpaleniom nawet w swojej własnej stolicy. Chyba przejęli też od nich też sposób myślenia, co jest znacznie groźniejsze. Wyborcy ich za to rozliczą.
Otrzymali też wyhodowanych na lewackich pseudowartościach młodych ludzi, na poziomie Tarasa i innych palikotowców. Zresztą jak u nas niedługo dojdzie do porządnego kryzysu ekonomicznego, to możemy się spodziewać tego samego. Mając rozbitą moralnie znaczną cześć społeczeństwa, autorytet państwa i policji sznurkiem wiązany to można założyć że będzie jeszcze gorzej.
Londyńczy jednak działają, powstaje mnóstwo profili na Facebooku. Żądające wprowadzenia armii na ulice, w ankiecie poparło to ponad 10 tys ludzi,wprowadzenia armatek wodnych, jest dobrowolna akcja sprzątania Londynu po zamieszkach, petycja żądająca odebrania pomocy socjalnej osobom złapanym podczas zamieszek, akcja fotografowania plądrujących sklepy i wysyłania zdjęć policji, publikowania ich.
Radosław Korzeniowskim, Polak z Londynu pisze na Facebooku „wczoraj w jaki sposób dochodzi do tych tzw. zamieszek będąc na Brent Cross Shopping Center. Widać że policja wyciągnęła wnioski. Najpierw zaczęło się niewinnie, od zbiórki. Gówniarstwo z zakrytymi pod kapturami twarzami i z pakunkami pod pachami zmawiali się telefonicznie w grupkach trzy-czteroosobowych. Ludzie zareagowali natychmiast , bo policja z psami zjawiała się momentalnie pacyfikując towarzystwo i niedopuszczając by kolesiostwo zdołało się zebrać w większą grupę. Plan był podobno taki by po zamknięciu centrum , szturmem wziąć główne wejścia i rozpocząć plądrowanie. Mimo czujności ochrony kilkunastu wyrostków zdołało porozbijać szyby w paru samochodach i próbowało rozkręcić "imprezę", na szczęście zostali zdecydowanie potraktowani przez rozstawioną policje w czarnych uniformach i bez zbędnej przemocy zapakowani do kwadratowych pudel na kółkach. Psy robiły piorunujące wrażenie. Ale akcje na Brent Cross łatwo było kontrolować, bo nie ma tu żadnych uliczek , zakamarków (….) Zwykli chuligani widać poczuli się bezkarni i uznali ze można się zabawić w plądrowanie miasta, bo przecież Policji jest za mało by wyłapać wszystkich szwendających się po ulicach. Dlatego też rozróba rozprzestrzenia się na inne dzielnice Londynu i nie widzę końca tej zadymy. Moim zdaniem potrzebna będzie gumowa amunicja i prawdziwa manifestacja siły , jeśli Borys z Davidem nie chcą zamienić Londynu w jedno wielkie "barbecue"
„Cameron, Johnson gdzie do diabła jesteście ?!? Żądamy użycia siły !!!” to wiele mówiąca nazwa polskiego profilu stworzonego przez Sławka Wróbla na Facebooku. Są tam min informacje, telefony na których Polacy mogą uzyskać informacje i pomoc.
Sam uczestniczyłem za młodu w wielu manifestacjach w latach 80tych. Wtedy, mimo walk z ZOMO nie zrabowano żadnego sklepu, nie podpalono żadnego prywatnego samochodu, milicyjne owszem. To co dzieje się w mieście nad Tamizą przypomina raczej to, co stało się kiedyś w mieście nad Newą. Pozwala mi zrozumieć mechanizm rewolucji która tam wybuchła.
Wkurza mnie ta sytuacja dlatego, że Londyn jest miastem który dał pracę i godne życie setkom tysięcy moich rodaków, miejscem w którym żyje się bez przeszkód ze strony państwa czy miasta, założenie i prowadzenie biznesu jest bezproblemowe a zdobycie pracy bez posiadania znajomości regułą. Relacje między ludźmi w porządku. Generalnie żyje się sympatycznie, choć nie jest już tak jak przed kryzysem. Jest to system który powinien być dla Polski w bardzo wielu dziedzinach wzorcem. A „Real Idiots On The Streats” czyli r.i.o.t.s. to niszczą.
Moim znajomym i nieznajomym w Londynie życzę naprawdę spokojnej nocy, tego żeby im nikt tej nocy nie spalił ich mieszkań, rozgrabił miejsc pracy i biznesów.
Foto BBC
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2361 odsłon
Komentarze
Uzupełnienie
10 Sierpnia, 2011 - 09:56
Like dochodzi już do 900 tys a to jeden świetny koment z tego profilu:
"RIP Broken Britain.. You went soft on discipline!.. You went soft on immigration! Parents were told.. 'No you can't smack the kids'....Teachers were prevented from chastising kids in schools.. The police couldn't clip a troublemaker round the ear.. Kids had rights blah blah blah.. Well done Britain..You shall reap what you sow.. We have lost a whole generation!! Copy & paste if you agree"